Wydawnictwo Widnokrąg to kolejna mała oficyna, która zwróciła moją uwagę, gdyż ma w swojej skromnej ofercie interesujące książki obrazkowe dla dzieci. Takie, w których narracja wizualna odgrywa główną rolę, a nawet nadrzędną, jak to ma miejsce w wypadku publikacji pt. „Czarna książka kolorów” autorstwa Menena Cottin (tekst) i Rosana Faría (ilustracje). Jednakże zamierzam napisać kilka zdań o innej książęce. Dokładnie o „Emigracji”, do której tekst napisał meksykański pisarz José Manuel Mateo, natomiast ilustracje (a właściwie jedną, ogromną ilustrację) przygotował artysta Javier Martinez Pedro.
Jest to książka nieszablonowa. Samo słowo książka niezbyt pasuje do tej publikacji, ponieważ nie mamy do czynienia z „przedmiotem do kartkowania”, prędzej z prospektem czy poskładanym plakatem. Okładka wykonana została z dwóch, bardzo grubych kartonowych płacht w czarnym kolorze. Na tylnej wytłoczono logo wydawnictwa, natomiast na przedniej we wtłoczeniu wklejono ilustrację przedstawiającą jadący pociąg, do którego próbują wsiąść ludzie, przeważnie mężczyźni. Aby książka się sama nie otworzyła, jest zasznurowana czarną tasiemką.
Wewnątrz, po rozwiązaniu kokardki, uniesieniu górnej okładki, znajdziemy ponad metr papieru w jednym kawałku, który został złożony w harmonijkę. Książka ukazuje swoje bogactwo za każdym kolejnym przewróceniem, przekartkowaniem zagięcia papieru. Opowieść rozwija się analogicznie: po przekartkowaniu (do góry!) stron, na jednym panelu, a jest ich łącznie dziewięć, mamy fragment/segment historii. Oczywiście można czytać książkę także inaczej, nie bawić się w przewracanie kartek, tylko od razu na podłodze lub na dużym stole rozłożyć całość.
Fenomen tej publikacji polega na tym, że można ją czytać na kilka różnych sposobów, zaręczam, każdy z nich będzie fascynujący. Można zignorować ilustrację i przeczytać jedynie tekst José Manuela Mateo. Wówczas poznamy historię chłopca, nie wymienionego z imienia, którego życie dzieli się na trzy etapy. Czas szczęścia, gdy żył z całą rodziną w swojej wiosce, tam ojciec uprawiał ziemię, a on biegał po polu oraz bawił się z siostrą w chowanego, a pies imieniem Gazul zdradził miejsce, w którym się ukrył. Następnie przyszedł czas trwogi, gdy ojciec wyjechał, a on wraz z siostrą i mamą, są zmuszeni opuścić rodzinną wioskę i wyruszyć w ślad za zaginionym ojcem; nie jest to podróż dla przyjemności. Ostatnia faza to okres niepewności, gdy już przybywają do nowego, dużego miasta, gdzie wszystko jest nieznane, a nadzieje na lepsze życie jest nikła.
Możemy także czytać małe fragmenty tekstu i następnie na zatłoczonym obrazie wyszukiwać odpowiadające im sytuacje. Mała podpowiedź, dzięki której w gąszczu postaci można odnaleźć głównego bohatera, ma na głowie czapkę z daszkiem. Warto w tym miejscu wspomnieć, że rysunek Javiera Martineza Pedro pełen jest szczegółów, o których nie ma mowy w tekście, albo które są jedynie zasugerowane przez narratora.
Można także zbudować (opowiedzieć) swoją historię. Pomijając wydrukowane zdania, dobudować alternatywne opowieści o innych bohaterach lub pozwolić głównemu bohaterowi przeżyć więcej przygód niż tylko te opisane w tekście. Takiemu odczytaniu ilustracji sprzyja także nielinearne prowadzanie narracji wizualnej na panelach.
Jest coś ludowego w rysunkach postaci: rzadko ukazane są frontalnie (en face), zwykle głowa z profilu, a ciało w półobrocie, dodatkowo zaburzone są proporcje ciała, głowa jest za duża a ręce za długie i często uniesione. Dodatkowo obraz Javiera Martineza Pedro ma w sobie coś ze sztuki naiwnej czy też ze średniowiecznych kodeksów. Efekt ten artysta uzyskał poprzez mnogość szczegółów, na każdym centymetrze jest coś narysowane. A także przez fantazyjne przedstawienie roślinności i zwierząt (konie stojące w zagrodzie bardziej przypominają jednorożce a świnie, jaszczurki i psy są jakby żywcem wyjęte z „Bestiariusza z Rochester").
Książka „Emigracja” zdobyła nagrodę New Horizons Award na Targach Książki Dziecięcej w Bolonii w 2012 r. Dlatego nie należy zapominać, że przeznaczona jest dla dzieci. Jednakże mam wrażenie, że aby dziecko w pełni zrozumiało sens opowieści, musi być ona czytana z dorosłym, który będzie pełnił rolę przewodnika i tłumacza. Nie jest to książka łatwa i przyjemna, ze względu na temat, jednakże autorzy zadbali, aby historia nie była traumatyczna, jej odbiór jest możliwy dzięki wczuciu się w rolę narratora.
Jest to książka nieszablonowa. Samo słowo książka niezbyt pasuje do tej publikacji, ponieważ nie mamy do czynienia z „przedmiotem do kartkowania”, prędzej z prospektem czy poskładanym plakatem. Okładka wykonana została z dwóch, bardzo grubych kartonowych płacht w czarnym kolorze. Na tylnej wytłoczono logo wydawnictwa, natomiast na przedniej we wtłoczeniu wklejono ilustrację przedstawiającą jadący pociąg, do którego próbują wsiąść ludzie, przeważnie mężczyźni. Aby książka się sama nie otworzyła, jest zasznurowana czarną tasiemką.
Wewnątrz, po rozwiązaniu kokardki, uniesieniu górnej okładki, znajdziemy ponad metr papieru w jednym kawałku, który został złożony w harmonijkę. Książka ukazuje swoje bogactwo za każdym kolejnym przewróceniem, przekartkowaniem zagięcia papieru. Opowieść rozwija się analogicznie: po przekartkowaniu (do góry!) stron, na jednym panelu, a jest ich łącznie dziewięć, mamy fragment/segment historii. Oczywiście można czytać książkę także inaczej, nie bawić się w przewracanie kartek, tylko od razu na podłodze lub na dużym stole rozłożyć całość.
Fenomen tej publikacji polega na tym, że można ją czytać na kilka różnych sposobów, zaręczam, każdy z nich będzie fascynujący. Można zignorować ilustrację i przeczytać jedynie tekst José Manuela Mateo. Wówczas poznamy historię chłopca, nie wymienionego z imienia, którego życie dzieli się na trzy etapy. Czas szczęścia, gdy żył z całą rodziną w swojej wiosce, tam ojciec uprawiał ziemię, a on biegał po polu oraz bawił się z siostrą w chowanego, a pies imieniem Gazul zdradził miejsce, w którym się ukrył. Następnie przyszedł czas trwogi, gdy ojciec wyjechał, a on wraz z siostrą i mamą, są zmuszeni opuścić rodzinną wioskę i wyruszyć w ślad za zaginionym ojcem; nie jest to podróż dla przyjemności. Ostatnia faza to okres niepewności, gdy już przybywają do nowego, dużego miasta, gdzie wszystko jest nieznane, a nadzieje na lepsze życie jest nikła.
Możemy także czytać małe fragmenty tekstu i następnie na zatłoczonym obrazie wyszukiwać odpowiadające im sytuacje. Mała podpowiedź, dzięki której w gąszczu postaci można odnaleźć głównego bohatera, ma na głowie czapkę z daszkiem. Warto w tym miejscu wspomnieć, że rysunek Javiera Martineza Pedro pełen jest szczegółów, o których nie ma mowy w tekście, albo które są jedynie zasugerowane przez narratora.
Można także zbudować (opowiedzieć) swoją historię. Pomijając wydrukowane zdania, dobudować alternatywne opowieści o innych bohaterach lub pozwolić głównemu bohaterowi przeżyć więcej przygód niż tylko te opisane w tekście. Takiemu odczytaniu ilustracji sprzyja także nielinearne prowadzanie narracji wizualnej na panelach.
Jest coś ludowego w rysunkach postaci: rzadko ukazane są frontalnie (en face), zwykle głowa z profilu, a ciało w półobrocie, dodatkowo zaburzone są proporcje ciała, głowa jest za duża a ręce za długie i często uniesione. Dodatkowo obraz Javiera Martineza Pedro ma w sobie coś ze sztuki naiwnej czy też ze średniowiecznych kodeksów. Efekt ten artysta uzyskał poprzez mnogość szczegółów, na każdym centymetrze jest coś narysowane. A także przez fantazyjne przedstawienie roślinności i zwierząt (konie stojące w zagrodzie bardziej przypominają jednorożce a świnie, jaszczurki i psy są jakby żywcem wyjęte z „Bestiariusza z Rochester").
Książka „Emigracja” zdobyła nagrodę New Horizons Award na Targach Książki Dziecięcej w Bolonii w 2012 r. Dlatego nie należy zapominać, że przeznaczona jest dla dzieci. Jednakże mam wrażenie, że aby dziecko w pełni zrozumiało sens opowieści, musi być ona czytana z dorosłym, który będzie pełnił rolę przewodnika i tłumacza. Nie jest to książka łatwa i przyjemna, ze względu na temat, jednakże autorzy zadbali, aby historia nie była traumatyczna, jej odbiór jest możliwy dzięki wczuciu się w rolę narratora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz