piątek, 5 czerwca 2009

#182 - Wywiad z Mroja Press

Wydawnictwo Mroja Press pojawiło się na rynku niespodziewanie i w formie do tej pory niespotykanej – jako imprint innego edytora, Timofa i cichych wspólników. O tym, czym ta Mroja w ogóle jest, o bliższych i dalszych planach na przyszłość i czy zdecyduje się na publikację „Daredevila”, rozmawiałem z Pawłem Sawickim, oficjalnym przedstawicielem wydawnictwa.

Chciałbym, żebyśmy na początku ustalili „co z tą Mroją Press”? Bo wydawnictwem nie jest, czy tak? Reklamujecie się jako imprint Timofa, który ma jakieś niejasne powiązania z Taurusem i Maciejem Pietrasiakiem. O co chodzi z tym imprintem? Dlaczego musiał powstać, czy komiksy będące w jego ofercie nie mogły się ukazać „normalnie”, u Timofa? Jaka istnieje zależności między Mroją a Timofem? Po co mnożyć byty ponad potrzebę? I w końcu powiedz, czym Ty, Pawle, zajmujesz się w Mroji?

„Niejasne powiązania”? To się źle kojarzy – jakaś „Grupa Trzymająca Władzę”, czy co? Mroja Press to Paweł Timofiejuk, Maciej Pietrasik i ja. Trzy osoby o różnych spojrzeniach na komiks, które chcą przedstawić polskim czytelnikom wybór dobrych komiksów. To nie jest żadne mnożenie bytów, nie powstało nowe wydawnictwo, tylko właśnie imprint – wydzielona część pewnej całość plus pierwiastek z zewnątrz. I nie jest to imprint timof comics (tak się pisze), tylko tak samo jak timof comics, jest to imprint wydawnictwa timof i cisi wspólnicy (tak się pisze). Nowe marki to potrzeba oddzielenia indywidualnych działań timofa od tych robionych wspólnie, ale właśnie bez mnożenia bytów prawnych bez potrzeby. Wszyscy trzej decydujemy o tym, jaki komiks wydamy, a jeżeli trzy różne osobowości i trzy różne gusta wybierają coś wspólnie, to jest szansa, że efekt końcowy będzie co najmniej zadowalający. Nie mamy przypisanego zakresu obowiązków. Timof z racji swojego doświadczenia i kontaktów wykonuje największą pracę. Maciej i ja pomagamy tam, gdzie pomoc jest potrzebna.

Jesteście obecni na rynku od marca tego roku, ukazały się Wasze dwa pierwsze komiksy („Mały świat Golema” i „Łajka”), z których żadnego jeszcze nie czytałem (obiecuje nadrobić). Jak oceniasz wejście Mroji na rynek, jak, w Twojej ocenie, zostaliście przyjęci przez czytelników, krytykę? Komiksy dobrze się sprzedają?

To przeczytaj! Nie zwlekaj za długo z „Golemem”, bo jego nakład jest już na wyczerpaniu. Wejście było bardzo dobre i mam nadzieję, że tendencja się utrzyma. Szykujemy pewne niespodzianki dla stałych czytelników. Z drugiej strony imprint istnieje za krótko, by wyciągać jakiekolwiek daleko idące wnioski już w tej chwili.

Na polskim poletku mamy sporo wydawnictw, proporcjonalnie chyba wręcz zbyt dużo, jak na jego możliwości. Konkurencja jest spora. Jak widzisz przyszłość branży i rozwój rodzimego „ryneczku”. Jaką rolę odegra na nim Mroja Press? Czym będzie przyciągała czytelników do swoich publikacji, w czym będzie lepsza od innych edytorów?

Wydawnictw może i mamy sporo, ale czy mamy sporo komiksów? Tak naprawdę tylko Egmont regularnie, co miesiąc raczy nas kilkoma tytułami. Pozostałe wydawnictwa to raczej inicjatywy komiksowych zapaleńców, którzy wydają komiksy bardziej hobbystycznie niż z myślą o wielkich zyskach. Ostatnio kilku wydawców jakby trochę zwolniło, przycichło. Timof ma już swoją pozycję na rynku, a Mroja Press ma za zadanie ją wzmocnić.
A czym chcemy przyciągać? Ciekawymi, różnorodnymi tytułami i dopracowanym wydaniem. Sami lubimy dobre komiksy, więc robimy je również dla siebie. Wszystkie komiksy, które będziemy wydawać będą pakowane w folię termokurczliwą, aby chociaż w ten sposób zapewnić czytelnikom szansę trafienia na niesczytane i niezniszczone w księgarni komiksy.

Na forum Gildii przedstawiłeś plany wydawnicze do końca roku. Czy coś się w tej materii zmieniło, pojawi się coś jeszcze, czy z czegoś nie zrezygnowaliście? Zapowiada się bogato, szczególnie wrażenie robi „Lost Girls”. Czy można spodziewać się ich terminowej realizacji planu, czy czekają nas jakieś przykre niespodzianki? Czy mógłbyś powiedzieć coś więcej o tych komiksach, narobić nam smaku na Wasze nowości?

Z niczego nie zrezygnowaliśmy i nie zrezygnujemy. Konsekwentnie chcemy wydawać jeden komiks miesięcznie, choć nie jest to łatwe, gdyż wielu przykrych niespodzianek nigdy nie da się przewidzieć. Raz są to niewłaściwe materiały przysłane przez wydawcę oryginału, innym razem potrzeba poprawek, które pojawiają się wraz z ostatnim etapem przygotowania do druku. Wbrew pozorom nie są to rzadkie rzeczy, ale jak do tej pory udało się nam nie zawalić totalnie żadnego terminu, choć faktycznie opóźnienie się zdarzyło. Właśnie w tej chwili mamy premierę „Dworca centralnego”, przykładowe plansze są już dostępne. Dla mnie jest to komiks odpowiadający na pytanie: „jak mogłyby wyglądać komiksy gdyby scenariusze do nich pisał Franz Kafka?”.
Po „Dworcu centralnym” robimy sobie wakacje. Premiera „RG1” powinna mieć miejsce w sierpniu, wtedy też timof wypuści kolejny większy pakiet komiksów. Potem „Lapinot” na przełomie września i października i jeśli uda się dopiąć ostatnie szczegóły z wydawcą „Krigsteina” to i ten tytuł ukaże się w podobnym terminie. Na zakończenie roku natomiast „Lost Girls”. Mamy nadzieję, że nie będzie przesunięć terminu, choć zdarzyło się już raz, że Alan Moore po prostu zgubił kontrakt, co przeciągnęło wydanie „Prosto z piekła”. Wtedy kontrakt podróżował pomiędzy USA, Wielką Brytanią i Australią, teraz podróżuje tylko pomiędzy USA i Wielką Brytanią, więc jest szansa, że się uda.

Czy macie jakieś plany, wykraczające poza to, co już wiadomo? Jak widzisz Mroję w dalekiej przyszłości? Do czego, jako wydawnictwo, chce dążyć?

Mamy już wstępne plany na cały rok 2010, ale nie mogę nic zdradzić dopóki kontrakty nie są podpisane i licencje zakupione. Myślę, że będzie kilka zaskoczeń. Mamy jeden cel, o którym mówimy od samego początku: dać czytelnikom rocznie do 10 bardzo dobrych komiksów, dopracowanych pod każdym względem. Takich, jakie sami chcemy mieć na naszych półkach.

Patrząc na aktualną ofertę i zapowiadane tytułu zgaduję, że Mroja będzie sięgała po komiksy z półek z etykietkami „nowoczesny”, „artystowski”, „niebanalny”, ale „zjadliwy dla przeciętnego czytelnika Thorgala” (jeśli się mylę, to mnie popraw). Podoba mi się taka linia. Na Alei powiedzieliście „nie” rajtuzom, a czy jest jakaś szansa na dobry mainstream w stylu „Queen & Country”. Albo coś z Vertigo?

„Nie rajtuzom” nie wynika z tego, że gardzimy super-bohaterami. Ja wielokrotnie powtarzałem, że lubię dobry komiks super-bohaterski. Niestety wbrew pozorom zapotrzebowanie rynku na taki komiks jest małe, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę koszty wydania pozycji z Marvela czy DC. „Łajka” to nic innego jak mainstream właśnie, a „Dworzec centralny” czy „Golem” to tak naprawdę komiksy zbliżone do tego, co jest obecnie mainstreamem na rynku frankofońskim. No chyba, że dla kogoś mainstream równa się super-bohaterowie. W takiej sytuacji nic nie poradzimy na takie zaszufladkowanie. Co do Vertigo – być może… Co do mainstreamu w stylu „Q&C” – kto wie…

W ofercie Mroji znajdują się komiksy europejskie i amerykańskie, piszecie, że będziecie prezentować „najciekawsze komiksy z całego świata”. Z Polski również?

W tym roku nie wydamy żadnego komiksu z Polski. Ale oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie żeby wydać taki komiks. Tylko musi się pojawić taka możliwość (czytaj: ktoś musi taki komiks stworzyć).

Nie macie żadnych problemów z dystrybucją? Próbowałem kupić „Golema” w Księgarni Warszawa, ale nie dali rady ściągnąć. W pobliskim Empiku krakowskim również nie znalazłem, a jeśli przy Empiku jesteśmy – nasz potentat księgarski cieszy się raczej złą sławą wśród komiksowych wydawców. Jak układa się współpraca Mroji z Empikiem?

Jak jest z Empikami – wiadomo powszechnie. Poza tym Empik urządził wszystkim wydawcom, w ostatnich miesiącach, jazdę bez trzymanki, ale mamy nadzieję, że w końcu się ona skończyła. Poza tym zawsze można zamówić w dowolnym Empiku komiksy, których nie ma na stanie, a nie ma ich na stanie, bo właśnie mamy takich czytelników, którzy rozumują: nie ma, to nie ma; a zapytanie czy jest szansa sprowadzenia nawet nie przemknie im przez umysł. Jednym słowem: ciężko.
Dziwi mnie odpowiedź Księgarni Warszawa. Da radę ściągnąć „Golema” z najpopularniejszych hurtowni, w tym i z tej, która obsługuje Księgarnię Warszawa. Jak mają problemy ze ściągnięciem, zawsze mogą zwrócić się bezpośrednio do wydawnictwa timof i cisi wspólnicy, namiary są dostępne publicznie na stronie wydawcy. Na pewno będziemy pracowali nad poprawą sieci dystrybucji, ale tu akurat rola wydawców jest tylko połowiczna, bez pomocy czytelników poza polskie standardy sprzedaży komiksów nie wyjdziemy.

Czas na głupie pytanie - kiedy ruszy Wasza strona internetowa? Jakich atrakcji możemy się po niej spodziewać?

Mam nadzieję, że wkrótce. Mamy ograniczone możliwości czasowe i finansowe a praca nad komiksami jest najbardziej czasochłonna. Mamy wstępny projekt strony. Chcemy żeby była nowatorska, ale jednocześnie czytelna i przyjazna dla odwiedzających.

10 komentarzy:

Pan Latar pisze...

pro"Mały Świat Golema" jest super, to jest właśnie mistrz w kategorii "ciepły komiks" a nie wypociny Mawila. "Łajki" jeszcze nie czytałem a na "Zagubione Dziewczyny" czekam jak mała japonka na wielkiego murzyna:)

Ps. Fajny wywiad choć tak naprawdę nie dowiedziałem się niczego nowego;)

Daniel Gizicki pisze...

"wypociny Mawila"?
cytując nieśmiertelne stare forum wraka:
"Marsz na górę bezmózgi debilu"

Kuba Oleksak pisze...

Nie inaczej, Mawil miszcz!

Pan Latar pisze...

Proszę mnie tu nie obrażać nawet cytując "bo w ryj dać mogę dać":)

Nie lubię Mawila ale rozumiem dlaczego te komiksy mogą się komuś podobać.
Ja Sfara stawiam dużo wyżej.

Kuba Oleksak pisze...

Może Mawila nie lubić, ale to świadczy tylko o Twoim guście, złym guście. Wiesz, nie lubić Mawila, to tak jakby uważać "Dawno temu w Ameryce" za kiepski film.

Pan Latar pisze...

Nie ograniam nieudacznictwa w kontaktach z kobietami w "Możemy zostać przyjaciółmi" choć to i tak nawet niezły komiks (fajny patent z tym starym budynkiem pełnym ludzi z całego świata, takich spotań szczerze zazdroszczę). Nie dochodzi do mnie jak można być taką cipką i podczas lektury wstydziłem się za postać o której czytałem (jak za kumpla któremu nie wychodzi poderwanie dziewczyny). A lektura Bendu była dla mnie jak droga krzyżowa i tego komiksu zwyczajnie nie lubię.

Także podsumowując:
1. Męczy mnie Bend i nic na to nie poradzę.
2. Nie mogę patrzeć na to jak Mawil sobie "radzi" z kobietami bo podczas lektury się za niego wstydziłem i nie mam ochoty tego jeszcze raz przeżywać.

Mój gust jest najlepszy bo jest najmojszy. A już na pewno jest mojszy niż Twojszy:D

pstraghi pisze...

O właśnie, dopiero teraz na to trafiłem, a szukałem już od jakiegoś czasu dyskusji, gdzie ktoś tłumaczy jak to źli ludzie gwałcą ładne ksywy pisząc je poprawnie językowo.
Otóż pomimo, że jest to nazwa własna, nic nie obliguje jej użytkownika (w tym wypadku Timofa) do gwałcenia zasad językowych. Język jest ważniejszy niż zachcianki jego użytkowników. I nie jest własnością jednego człowieka, by mógł ot tak sobie naciągać jego zasady. Dlatego Timofa z uporem maniaka pisać będę od wielkiej litery. Na potwierdzenie wrzucam poradnię PWN.
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=7353

Ja się tu produkuję, a to wpis sprzed lat, którego już pewnie nikt nie pamięta:(

Łukasz Mazur pisze...

Ja pamiętam! ;)

Ale spoko, zrobi się tak żeby i inni go jeszcze raz odwiedzili.

A tak swoją drogą, to swoją ksywę zawsze będę pisał z małej litery bo się zwyczajnie lepiej komponuje graficznie :)

pstraghi pisze...

No właśnie o tobie arcz też chciałem napisać, ale nie wiem czy gdzieś walczyłeś zajadle z tą pisownią. Wydaje mi się, że Godai kiedyś coś wspominał, że woli był od małej. A jak to odświeżysz?:D Jeszcze jakiś flame wywołam...

Łukasz Mazur pisze...

Zrobi się stosowną adnotację w najbliższym TA i tyle ;)

Zajadle z małym 'a' nie walczę (już ;) - jak ktoś napisze przez 'a' to okej, miło, jak przez 'A' to trudno, tragedii nie ma. Lepiej przez duże 'A' niż 'Arch', co jednak na szczęście się już raczej nie zdarza.