piątek, 16 stycznia 2015

#1803 - Najlepsze z najlepszych 2014 (Giera)

Czas najwyższy ruszyć z rozrachunkami z rokiem 2014 na Kolorowych. Rozpoczynamy, tradycyjnie, od policzenia się z najlepszymi komiksami mijających 345 dni i top-listy sporządzonej przez Macieja Gierszewskiego.

Początek roku to okres podsumowań i rozliczeń. Wówczas, pod dyktando czasu (bo początek, bo zapowiedzi i nowości, bo stare minęło) serwisy, gazety oraz blogerzy przygotowują różnorakie prywatne spisy i listy o charakterze „Top 10”. Również sprawdzam w notatniczku, co przeczytałem w ubiegłym roku, przeglądam pobieżne – pisane na gorąco, zaraz po przeczytaniu – notatki z lektur, patrzę na oceny, które wtedy wystawiłem każdej książce.



Przyznaję, nie mam dziś serca do całej akcji. Nie chce mi się. Nie widzę większego sensu, ponieważ wszyscy zainteresowani mogą przeczytać recenzje zamieszczone na blogu lub podejrzeć wystawiane przeze mnie oceny na Lubimy Czytać. Twarde dane statystyczne: w 2014 przeczytałem 253 książki, głównie komiksów i picturebooków, ale także trochę beletrystyki (32 sztuki), esejów (3 sztuki) i poezji (7 sztuk).

Rok temu przygotowałem aż pięć różnorakich podsumowań. Z powodu rozleniwienia teraz będzie inaczej; w ramach kronikarskiego obowiązku będą jedynie dwa spisy. Dziś prezentuję listę najlepszych komiksów dla dorosłych, jakie przeczytałem w 2014 roku, a za jakiś czas zaprezentuję komiksy i picurebooki dla dzieci.

1. Joann Sfar, „Wampir” (Timof i cisi wspólnicy) 

„Wampir” to bestiariusz miłości, tej, która napędza wampiry, ludzi drzewa, początkujące czarownice i golemy. Cała populacja niezwykłych stworzeń, przewijających się na łamach książki, nie szerzy postrachu i grozy, ale z pasją poszukuje swoich bratnich dusz. Historie te opowiadane są z dużą dozą romantyzmu i humoru, które zawierają w sobie sporo z telewizyjnego sitcomu i książkowych baśni. Komiks porusza uniwersalne dla każdego czytelnika tematy - miłość, stratę, pożądanie i zmysłowość. Joann Sfar w swoim komiksie nawiązuje do dziedzictwa artystycznego takich twórców jak Sempé i Quentin Blake, doskonale wplatając znane już im idee i naturalność w swój współczesny styl. (z opisu wydawcy)

2. Seth „Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił” (Wydawnictwo Komiksowe) 

W tym roku przeczytałem już kilkadziesiąt komiksów: dobrych, złych, takich sobie, interesujących, przeciętnych, intrygujących, niejakich. W tym niemałym zestawie największym pozytywnym zaskoczeniem jest album „Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił” . Bez wątpienia jest to najlepsza rzecz, jaką do tej pory dane mi było przeczytać. Prawie najlepsza, zaraz po najnowszym tomie „Fistaszków zebranych”. Tak na marginesie obie książki łączą się ze sobą na klika sposobów. Seth, autor „Życia…”, jest osobą odpowiedzialną za projekt graficzny serii „Complete Peanuts” dla wydawnictwa Fantagraphics, za który otrzymał w 2005 roku nagrodę Eisnera i Harvey’a. Dodatkowo w swym quasi-autobiograficznym komiksie narrator (tożsamy z autorem) relacjonuje z pamięci sytuacje przedstawione w kilku paskach Charlesa Schulza.

3. Charles M. Schulz „Fistaszki zebrane. 1969-1970” (Nasza Księgarnia)

Niektórzy, nie wszyscy, nawet nie większość wszystkich, pozwoliliby się pokroić, byle by tylko mieć w swojej domowej biblioteczce kolejny album Fistaszków zebranych. „Kolejny”, czyli jedenasty wydany w Polsce, obejmujący paski z lat 1971-1972. Ogół czytelników można podzielić na dwie grupy: należących do Kościoła im. Charliego Browna i spółki oraz nie należących. Sam zaliczam się do pierwszej grupy. Zrazu nasuwa się pytanie: Na czym polega fenomen „Fistaszków”? Nad nim zastanawiało się wiele mądrych głów (choćby Umberto Eco czy Jerzy Szyłak). Odpowiedzi jest tak wiele, jak osób próbujących jej udzielić. Ciężko na nie wyczerpująco i z sensem odpowiedzieć, dlatego nawet nie będę próbował. Fakt pozostaje faktem: komiksowe paski autorstwa Charlesa M. Schulza cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem, zdobywają rzesze nowych i wiernych czytelników.

4. Manuele Fior „Pięć tysięcy kilometrów na sekundę” (Kultura Gniewu)  

Historia opowiedziana przez Fiora jest prosta oraz piękna zarazem. Czytelnikowi łatwo się w niej odnaleźć, utożsamić z bohaterami, próbuje zrozumieć ich wybory, zamyślić nad ich losami. I w ostateczności nad swoimi… Na tym właśnie polega siła tego komiksu. Któż z nas nie pamięta swojej pierwszej miłości? Pewnie każdy zastanawia się, od czasu do czasu, czy podjął w życiu właściwe decyzje. To wieczne (i zarazem irytujące): „A co by było, gdybym…”. Oczywiście w komiksie włoskiego autora nie znajdziemy odpowiedzi, nie znajdziemy pocieszenia, żadnego potwierdzenia, a jedynie ewentualności.

5. Nicolas Presl „Syn swojego ojca” (Wydawnictwo Lokator)

Ze wszystkich trzech historii Presla, jakie miałem okazję przeczytać, ta jest najbardziej przejmująca, ale i zakręcona. Nie, nie wcale nie pokręcona. Mimo narracji bez słów nie dochodzi od zaburzenia opowieści, czytelnik się nie gubi. Słowa „zakręcona” używam w znaczeniu „pokręcona”, „zwariowana”, „ekscentryczna” i „dziwna”. Autor stawia w niej zaskakujące pytania o człowieczeństwo, o ojcostwo, o odpowiedzialność.


6. Baru „Autostrada słońca” (timof i cisi wspólnicy)

Baru to pseudonim artystyczny francuskiego twórcy komiksów, urodzonego w 1947 roku w Thil, którego prawdziwe nazwisko brzmi Hervé Barulea. Debiutował w 1982 roku w magazynie „Pilote”; swój pierwszy komiks wydał dwa lata później – miał wówczas 37 lat. Zgarnął za niego w Angoulême nagrodę Alfreda za najlepszy debiut. Autostrada słońca, która jest pierwszym komiksem tego autora wydanym w Polsce, również zdobyła główne laury w Angoulême (w 1996 roku). Akcja omawianego komiksu dzieje się we Francji wzdłuż tak zwanej „Autostrady Słońca”, chociaż nie padają nazwy konkretnych miejscowości. Czas akcji również nie został bliżej określony i możemy jedynie domniemywać, na podstawie czytanych przez bohaterów gazet, że dzieło rozgrywa się na przełomie lat ’80 i ’90 ubiegłego wieku.

7. Leopold Maurer , „Miller & Pynchon” (Centrala)

Urodzony w 1969 r. w Wiedniu. W latach 1988-1994 studiował socjologię na Uniwersytecie Wiedeńskim. Przez kolejne cztery lata był studentem malarstwa i grafiki na wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych. Żyje i pracuje w Wiedniu i Trautmannsdorfie. Komiks „Miller i Pynchon” ukazał się w Austrii (Luftschacht), w Anglii (SelfMadeHero), we Francji (Editions Cambourakis) oraz w Japonii (Suisei Inc.) (z opisu wydawcy)

8. Jacek Świdziński „Zdarzenie. 1908” (Kultura Gniewu) 

Dla autora „A niech cię, Tesla!”, skądinąd świetnego komiksu, większe znaczenie ma „jak”, które tryumfuje nad „co”. Nie chcę być źle zrozumiany, więc od razu dodam, że narracja literacka (tu: opowieść) w najnowszej produkcji jest przemyślana, spójna, ciekawa, jak i wciągająca. Autor buduje opowiadanie ze skrawków (paproszków!) biografii historycznych postaci. Kogoż my na kartach omawianej powieści, tfu!, komiksu nie spotykamy?! Jest Feliks Dzierżyński, Lew Tołstoj, Dersu Uzała, Siergiej Prokudin-Gorski, Rasputin (mój ulubieniec), jest caryca Aleksandra i carewicz Aleksy, no i oczywiście jest również sam Nikola Tesla.

9. Olivier Jouray (scen.), Jérôme Jouray (rys.) „Lincoln #4: Dureń ze wzgórza; Demon z okopów” (Mroja Press)

Lincoln – zrzędliwy, nieśmiertelny rewolwerowiec, którego nie przestają prześladować Bóg i Diabeł próbujący sprowadzić go na dobrą (lub złą) drogę – schronił się w górach i próbuje przeżyć, destylując alkohol... Dokładnie w tym samym momencie, kiedy w pobliskiej wiosce rozpoczyna się kampania antyalkoholowa! Wraz z Lincolnem przemierzyliśmy całą Amerykę i Meksyk. Ale na tym nie koniec. Mamy początek XX w. i tym razem wraz z nim trafimy do Europy, gdzie trwa I wojna światowa. (z opisu wydawcy)

10. Jim Henson i Jerry Juhl (scen.), Ramon K. Pérez (rys.), „Piaskowa opowieść” (Timof i cisi wspólnicy)

Oniryczną atmosferę podkreśla zjawiskowa warstwa graficzna, za którą odpowiedzialni są: Ramon K. Pérez (rysunki) oraz Ian Herring (kolory). Należy wyraźnie podkreślić, że w komiksie bohaterzy wypowiadają niewiele słów, nie ma opisów ani narratora. Ciężar prowadzenia narracji został przełożony na ilustracje. Pérez wywiązał się ze swego zadania znakomicie, wręcz rewelacyjnie. Zadbał o realistyczny wygląd bohaterów, z wielką starannością rysując i mimikę, i stroje. Dodatkowo elementy scenografii i wszystkie rekwizyty także są dokładnie narysowane. Nie mamy do czynienia, z małymi wyjątkami, z foto-realizmem. Kanadyjski artysta stosuje różnoraki układ kadrów na planszy, nie ma dwóch plansz z takim samym układem kadrów.

Poza pierwszą dziesiątką:

11. Markus Färber „Reprobus” (Kultura Gniewu)
12. Daniel Chmielewski (scen.), Marcin Podolec (rys.) „Podgląd” (Kultura Gniewu)
13. Denis Lapière (scen.), Jean-Philippe Stassen (rys.) „Bar starego francuza” Wydawnictwo Komiksowe
14. Jacques Tardi (scen. & rys.), „To była wojna okopów” (Centrala)
15. Hermann  „Wieże Bois-Maury #7: William” (Wydawnictwo Komiksowe)
16. Jeph Loeb (scen.), Tim Sale (rys.) „Batman. Mroczne zwycięstwo” (Mucha Comics)
17. Darwyn Cooke „Parker #1: Łowca” (Taurus Media)
18. Ed Brubaker (scen.), Sean Phillips (rys.), „Fatale #1: Śmierć podąża za mną” (Mucha Comics)
19. Lewis Trondheim „Ralph Azham #3: Gwiazdy są czarne” (timof comics)
20. Andreas „Koziorożec #11: Chińczycy” (Wydawnictwo Sideca)

Powyższe wyliczenie to moja prywata. (Przygotowując je, nie brałem pod uwagę reedycji). W żaden sposób nie starałem się stworzyć obiektywnej listy najlepszych komiksów wydanych w minionym roku w Polsce, a jedynie przedstawić osobiste wybory czytelnicze. Dlatego nie podaję żadnego uzasadnienia dla takiej a nie innej kolejności. Z listą można się nie zgadzać lub zgadzać, zapraszam do komentowania i przedstawiania swoich list.

Brak komentarzy: