środa, 6 lipca 2022

#2468 - Zamek zwierzęcy (tomy 1 i 2)

Xavier Dorison nie kojarzy mi się dobrze. Sięgając po pozycje sygnowane jego nazwiskiem spodziewam się co najwyżej poprawnie zrealizowanego frankofońskiego komiksu środka i zwykle go dostaję. Produkt bywa lepszej jakości, niekiedy gorszej. Na szczęście, w przypadku "Zamku zwierzęcego" sytuacja jest nieco inna.




"Zamek zwierzęcy" to swoisty sequel do "Folwarku zwierzęcego". Dorison zaczyna swoją historię mniej więcej tam, gdzie George Orwell skończył swoją. To już samo w sobie jest dość ambitnym i interesującym przedsięwzięciem. Nie sądzę, żeby znajomość jednej z najbardziej znanych powieści XX wieku było konieczna do lektury komiksu, choć z pewnością uruchamia jakieś dodatkowe konteksty. Zasadniczo, z "Folwarku..." wzięto antropomorficzny setting, motyw "państwa" zamieszkałego i rządzonego przez zwierzęta hodowlane. Dorison za bardzo Orwellem się nie przejmuje. Nie mamy tu do czynienia z żadną adaptacją, parafrazą albo remiksem, powieść stanowi jedynie punkt wyjścia dla komiksu, który bardzo szybko zaczyna iść własnym torem.

O ile Orwell w swojej powieści pokazuje jak funkcjonują mechanizmy władzy w państwie totalitarnym i konkretnie, choć alegorycznie, uderza w stalinowską Rosję, o tyle Dorison skupia się na tym, jak wyglądają zmagania buntującego się społeczeństwa z dyktaturą. "Geroge Orwell trafił (...) w samo sedno. Lecz nie był w stanie dostrzec wszystkiego" - zwraca uwagę we wstępie do pierwszego tomu sam Dorison, dość butnie zresztą. Scenarzysta "Zamku zwierzęcego" bardzo konkretnie wykłada w nim co będzie tematem jego jego komiksu - będzie nim właśnie walka z totalitaryzmem, "dążenie do wolności i sprawiedliwości". 


Akcja w "Zamku zwierzęcym" rozwija się powoli. Pierwszy tom zatytułowany "Miss Bengalore" służy głównie ekspozycji. Na jego łamach poznajemy świat przedstawiony i sytuację polityczną tytułowego zamku. Główni bohaterowie zostają przedstawieni w kolejnych scenach z ich codziennej egzystencji. Dowiadujemy się kto sprawuje rząd w zamku i jak wyglądają relację w państwie rządzonym przez prezydenta Silvio i jego okrutną psią milicję. Punktem zwrotnym fabuły jest pojawienie się pewnego... szczura. Azelar Popielaty wędruje od folwarku do folwarku, aby opowiadać mieszkającym tam zwierzętom historie o ludziach. W zamku snuje opowieść o pewnym fakirze, "człowieczku wątłej postury", który nie jest "ani wielki wynalazcą, ani wojownikiem, ani odkrywcą", ale mimo to postanawia walczyć z pewnym królem, który zagarnął jego ojczystą ziemię... 

W drugim tomie pod tytułem "Zimowe margerytki" kotka Bengalore zainspirowana rozmowami ze szczurzym artystą postanawia wcielić życie idee, o których traktują jego historie. Przekonuje do nich część zwierząt i tak zaczyna się walka mieszkańców zamku z aparatem władzy, z terrorem i wyzyskiem. Choć walka nie jest tu odpowiednim słowem. Miss B uświadamia sobie, mówiąc kolokwialnie, że przemoc rodzi przemoc. Z tego zaklętego kręgu nie da wyrwać się przez rozlew krwi, przez rewolucje. Aby zwyciężyć potrzeba innego sposobu.


"Jestem gotowa umrzeć za naszą sprawą" - deklaruje Miss B na pierwszym wiecu "opozycji". "Ale nie zabić za nią" dodaje, a w innym miejscy zaznacza, iż "rozlew krwi i łez nie przyniesie nam wolności". Jak zatem zwierzęta zamierzają walczyć? Jedyną moralnie słuszną i jednocześnie skuteczną drogą do pokonania tyranii i odzyskania wolności będą metody działania owego fakira z opowieści ukrywającego się w zamku Azelara Popielatego, który staje się mentorem białej kotki. Pod wodzą Bengalore zwierzęta decydują się na bierny opór. To będzie walka, ale walka bez przemocy, rodzaj obywatelskiego nieposłuszeństwa, którego celem jest również uświadomienie zwierzętom wchodzącym w struktury władzy ogromu cierpień, jakie spowodowali.

Jeśli to wszystko w jakiś sposób kojarzy wam się z pewnym indyjskim mężem stanu, to kojarzy wam się jak najbardziej słusznie. Dorison nawet nie próbuje ukrywać swoich inspiracji, bo w zasadzie na każdym poziomie "Zamek zwierzęcy" przenika polityczna myśli Mahatmy Gandhiego. Chciałoby się  napisać, że komiks stanowi w zasadzie wykład tego, czym jest gandyzm, ale chciałbym tego uniknąć. Nie jestem żadnym specjalistą w tej materii, ale naprawdę było tego nie zauważyć, a po dość pobieżnym zorientowaniu się w filozofii Gandhiego można wręcz wskazać poszczególne fragmenty, jako ilustracje jego poglądów czy idei związanych z tym, w co wierzył.

Dodam jeszcze, ż Dorison zostawia tak wiele tropów w samym tekście i wstępie do komiksu, że ciężko o jakiekolwiek wątpliwości w tej kwestii jego idee fixe. Dołączenie do komiksu swoistego interpretacyjnego klucza jest dla mnie niezwykle ciekawym zabiegiem i dodaje swoistej wagi opowiadanej historii. Znakomicie widać to w "Zimowych margerytkach". Scenarzysta w drugim tomie buduje napięcie z dużym wyczuciem. Gdy konflikt na zamku zaczyna coraz bardziej eskalować, to widać rękę doświadczonego i wprawnego scenarzysty. Wie kiedy uderzyć w emocjonalną strunę, kiedy akcję przyspieszyć, a kiedy spowolnić. Umie odpowiednio podbić stawkę, świetnie komponuje drogę do znakomitego finału zakończonego naprawdę dramatycznym cliffhangerem. Niech użyte w akapicie wyżej słowo "wykład" nie wprowadza was w błąd. W "Zamku zwierzęcym" dzieje się dużo i dzieje się gęsto.


Solidne, ale w zasadzie nudne - tak, najkrócej opisałbym rysunki Felixa Delapa. Oprawa wizualna "Zamku zwierzęcego" to porządna, rzemieślnicza robota. Artyści kilka zimowych plenerów naprawdę się udało, ale na kilku kadrach widać wyraźnie, że poszedł na skróty. Ciężko jest mi znaleźć coś w kresce Delapa, co w jakikolwiek wyróżniałoby go od innych frankofońskich rysowników. 

Po lekturze dwóch pierwszych tomów chciałbym się wstrzymać z ostateczną oceną komiksu autorstwa Xaviera Dorisona i Felixa Delapa. "Zamek zwierzęcy" ma potencjał być naprawdę ciekawym tytułem, ale wszystko zależy od tego, w jaki sposób zostanie rozegrany jego finał. Zbyt wiele razy w podobnych przypadkach zdarzyło mi się srodze rozczarować, ale naprawdę muszę docenić robotę wykonaną w tym przypadku przez Dorisona. Naprawdę liczę, że w kolejnych tomach uda mu się utrzymać poziom, bo szkoda byłoby zmarnować tak świetny start.

Komiks został przekazany do recenzji przez wydawcę.

Brak komentarzy: