Tuż po zakończeniu imprezy głos w tej sprawie zabrała Joanna Karpowicz, mieszkająca w Krakowie (i równocześnie we Francji) autorka komiksów, malarka, ilustratorka, znana z cyklu prac z postacią Anubisa. Zabrała głos w tej sprawie nie tylko dlatego, że jej albumy są publikowane przez Timofa ("Anubis. Thin Places", komiks "Kwaśne jabłko" do scenariusza Jerzego Szyłaka), niejako w geście solidarności, ale również dlatego, że sama pozostawała bardzo długo "persona non grata" na Krakowskim Festiwalu Komiksowym. Część środowiska komiksowego w Krakowie po prostu udawała, że Karpowicz i jej twórczość (znakomita, moim zdaniem) zwyczajnie nie istnieje. Dopiero po latach, przy okazji premiery drugiego tomu "Anastazji" autorka została zaproszona na konwent, w roli gościa.
Przyznam szczerze, że to, w jaki sposób Karpowicz było "cancelowana" mocno mnie poruszyło. Zrobiło mi się wstyd za Kraków. Cholera, przecież to artystka, której dzieła były pokazywane dosłownie kilka dni temu w Angouleme!
Jestem również mocno zdziwiony, że w zasadzie nikt z organizatorów imprezy nie zajął oficjalnie żadnego stanowiska w tej sprawie. O ile mi wiadomo, w kwestii wykluczenia Timof Comics z imprezy głos ze strony KFK zabrał jedynie Rafał Kołsut, członek Krakowskiego Stowarzyszenia Komiksowego i członek Rady Programowej Fundacji Muzeum Komiksu.
"Nie odniosę się do tematu" - pisał Kołsut na FB. "Decyzja nie została podjęta przeze mnie, nie byłem zaangażowany w organizację giełdy, zostałem jedynie poinformowany przez obie strony o zakończeniu współpracy między wydawnictwem [Timof Comics] a Krakowskim Stowarzyszeniem Komiksowym". W toku dalszej dyskusji uzupełnił: "Nie jestem dyrektorem tego festiwalu, nie podejmuję decyzji jednoosobowo, nie mam wpływu na decyzje dorosłych ludzi. Robiłem swoją działkę i mam nadzieję, że zrobiłem ją dobrze". Dodam, że Rafała znam osobiście i wiem, że przy KFK (i nie tylko zresztą tam) wykonuje kawał naprawdę fantastycznej roboty. Ciężko mi mieć do niego jakiekolwiek pretensje.
Warto w tym miejscu i w tym kontekście poruszyć również wątki związane z Rafałem Szłapą oraz Markiem Turkiem i Tomkiem Kontnym. Autor "Blera" na swoim FB napisał: "(...) specjalnie na KFK przygotowałem nowe wydanie jednego z Blerów, nie znalazłem się wśród gości tej edycji, nie prowadziłem również warsztatów. Nie szkodzi, przecież wszyscy wiemy, że pewnych rzeczy nie trzeba promować". Z kolei autorzy "Wydziału 7" najnowszą część cyklu (z premierą zaplanowaną na 31 marca, a więc akurat na KFK) sprzedawali "z plecaka", nieoficjalnie, tuż przed wejściem na giełdę. Dlaczego? Turu mnie przekonywał, że nie było w tym krztyny złej woli organizatorów i sytuacja ta mogła wynikać ze zwykłego "nieogarnięcia". Osobiście uważam, że po prostu zmarnowano świetną okazję. Przecież daty premier ostatnich odsłoń dwóch, tak przecież mocnych i rozpoznawalnych marek komiksowych z miejsca powinny wylądować w programie imprezy (który nawiasem mówiąc nie był specjalnie rozbuchany)!
Dlaczego o tym pisze? Bo bardzo mocno zależy mi na tym, aby w Krakowie miała miejsce dobrze zorganizowana impreza, Wyłącznie to jest powodem mojej krytyki tego, co zaszło w miniony weekend. Nie postuluję "zaorania festiwalu" i nie męczę buły dla swojej rozrywki. Wiem, że część krakowskiego środowiska po prostu bojkotuje imprezę i w niej nie uczestniczy. W pełni rozumiem takie podejście. Sądzę jednak, że pewne kwestie trzeba po prostu ogarnąć i poprawić, a w tym przypadku - po prostu wyjaśnić. Nikt chyba nie ma wątpliwości co do tego, że "brak miejsca" to po prostu kiepska wymówka.
Kasia Kamieniarz w prywatnej rozmowie zwróciła uwagę, że tego typu inba fatalnie wpływa na postrzeganie KFK. Decyzja jednej lub grupy osób godzi w pracę innych. Nie może być tak, że problem rozejdzie się po kościach. Zgadzam się z tym i dlatego właśnie zabrałem głos. Tak postrzegam konstruktywną krytykę. Akcja z wykluczeniem Timofa była po prostu słaba, żeby nie powiedzieć, że mieliśmy do czynienia z dziecinadą rodem z piaskownicy.
Podpisuje się pod apelem Joasi Karpowicz, mówiącej iż "nie wolno skreślać tego festiwalu" i zgadzam się ze Rafałem Szłapą mówiącym "zakopujcie podziały, olejcie niesnaski, budujcie mosty, nie pozwólcie, żeby z nieporozumienia robiła się drama".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz