Dzisiejsze wydanie Trans-Atlantyku w sporej części będzie poświęcone „Avengers vs. X-Men”, zbliżającymi się coraz większymi krokami wielkiemu eventowi Marvela i wszelkim wiadomościom związanym z tą dwunastoczęściową historią. W ciągu ostatnich lat Cyclops sprawił, że diaspora mutantów, a przynajmniej ta jej część, której udziałem są heroiczne wyczyny, mocniej zintegrowała się ze superbohaterską społecznością Marvela. Niestety, w obliczu tak niezwykłego zagrożenia, jakim będzie zbliżająca się ku ziemi Phoenix, nie tylko wzmocni izolacjonistyczne nastroje wśród Mścicieli, ale uwypukli również podskórny konflikt, narastający od dłuższego czasu pomiędzy tymi frakcjami. Jakkolwiek kolejne mordobicie między kolegami w kostiumach zdaje się jak zwykle naciągane, o tyle kurs, w którym od dłuższego czasu podąża Cyclops nie może odpowiadać Kapitanowi Ameryce. Jak zapewnia Tom Brevoort starcie racji liderów obu obozów będzie jednym z najważniejszych elementów tej historii. Inna sprawa, że mutanci mają przewagę na polu bitwy – w ich szeregach jest Namor, Emma Frost, Magneto, Colossus dopakowany mocą Juggernauta. Nawet w obliczy zbliżającej się premiery filmowych „Avengers” trudno stawiać na zwycięstwo drużyny Rogersa, szczególnie, że redaktorzy zarzekają się, że tylko jedna ze stron okaże się zwycięska, a jej triumf będzie na tyle wyraźny, aby na dłuższy czas zdefiniować status quo na Earth-616.
Nick Lowe zapewnia, że konflikt pomiędzy mutantami a Mścicielami odbije się właściwie na każdej ważniejszej postaci występującej w „Avengers vs. X-Men”. Wśród mutantów przede wszystkim zostaną zrewidowane podziały, jakie pojawiły się po „Schism”. Po której stronie staną skłóceni z Summersem Wolverine i Beast? Storm będzie musiała wybierać pomiędzy wiernością wobec swoich przyjaciół i rodzimego zespołu, a miłością do męża, T`Challi, znajdującego się bliżej Avengers, do których niedawno dołączyła. Rozdarty będzie również Namor, biorący stronę Cyclopsa, ale żywiący wielki szacunek dla Steve`a Rogersa. Jego lojalność w poprzednich latach bywała bardzo, powiedzmy, elastyczna. O przeciwnych stronach barykady będą musieli stanąć przedstawiciele rodziny Braddocków – Brian, czyli Captain Britain i jego siostra Elisabeth, czyli Psylocke.
Brevoort zaznacza, że w tak zarysowanym antagonizmie bardziej po lewej stronie są mutanci, którzy chcą uniknąć rozwiązania siłowego, do którego dążą Avengers, skręcający bardziej w prawo. W tym drugim obozie, wątpliwości co do słuszności swojego postępowania będą mieli przede wszystkim Luke Cage, który ze względu na kolor swojej skory doskonale zdaje sobie sprawę, w jakiej sytuacji znajdują się X-Men, a także Hawkeye i Iron-Fist. Bardzo ciekawie przedstawia się również sytuacja Kapitana Ameryki i Iron-Mana, którzy w podobnym konflikcie stanęli po przeciwnych stronach barykady podczas „Civil War”. Obaj, przynajmniej po części mylili się w swoich osądach podczas starć o superbohaterską ustawę rejestracyjną i jak widać, od tamtego czasu, niewiele nauczyli się o sztuce kompromisu. Dla Rogersa decyzja o tym, żeby walczyć, że swoimi przyjaciółmi i sprzymierzeńcami znowu jest bardzo trudna.
Już teraz wygląda na to, że „AvX” może okazać się niesamowitym sukcesem – przynajmniej pod względem finansowym. Zamówienia na pierwszy numer sięgnęły już poziomu 200 tysięcy. Przypuszcza się, że crossover, w którym X-Men okładają się z Avengers okaże się największym sukcesem Marvela od czasów „Civil War”. Ten z kolei był pierwszym, większym przebojem po zapaści lat dziewięćdziesiątych, a już prawie na pewno okaże się jednym z najlepiej sprzedających się komiksów 2012 roku. Zarząd Domu Pomysłów widząc potencjał tej historii nie wahał się wydać kroci na reklamę i bardzo atrakcyjne pakiety dla sprzedawców – dla mnie nie ulega wątpliwościom, że Axel Alonso dwoi się o troi przed akcjonariuszami, żeby tylko pobić sprzedaż Nowej 52 i powrócić na fotel lidera amerykańskiego rynku komiksowego.
A im bliżej do premiery pierwszego zeszytu „AvX”, tym głośniej mówi się, że tym razem naprawdę nic nie będzie takie samo, jak opadnie kurz po starciu mutantów z Mścicielami. Pogłoski o ewentualnym relaunchu są umiejętnie przez Marvela podsycane, który ustami swoich redaktorów ani wyraźnie zaprzecza, ani potwierdza tego typu rewelacji. Trudno, żeby tak robił – w interesie wydawnictwa jest robienie jak największego szumu wokół eventu. W tej chwili nie można z całą pewnością wykluczyć zrestartowania Ziemi-616, ale niewiele na to wskazuje – swego czasu Alonso, Quesada i Brevoort mocno krytykowali DC za Nową 52. Na ich opinie zapewne miały wpływ wyniki sprzedaży, ale czy decydujący? Jeśli chcecie znać moje to głupotą byłoby marnowanie wydarzenia z takim potencjałem, jaki ma „AvX” na relaunch – samo starcie X-Men z Avengers sprzeda się odpowiednio dobrze i nie trzeba pod nie podczepiać nic dodatkowego. Jeśli relaunch miałby nastąpić, to stawiałbym, że pierwsze wzmianki o nim pojawią się po wakacjach, a jego realizację można planować albo tuż przed sezonem świątecznym, albo tuż po nowym roku. Oczywiście, to tylko czcze spekulacje, ale rynkowa logika podpowiada, że byłoby to optymalne wyjście.
Niektórzy fani w ostatnich posunięciach Domu Pomysłów widzą zwiastuny radykalnych zmian w Marvelu. Brian M. Bendis już jakiś czas temu zapowiedział, że porzuca pracę nad „Avengers” i nie zdradził kolejnego, dużego projektu, jakim miałby się zająć (o ile taki się pojawi). Niedawno, pojawiły się plotki, że miałby przejąć… X-Men. Byłoby to dość dziwnym posunięciem, bo Jason Aaron, Kieron Gillen i Christos Gage ledwo zdążyli się zadomowić w najważniejszych x-tytułach. Może więc „Fantastic Four” i „FF”, które po trzech latach zostanie osierocone przez Jonathana Hickmana w październiku? Wtedy Hickman mógłby przejąć któryś z tytułów z Avengers, przywrócić blask Największym Ziemskim Bohaterom, tak jak zrobił to z Pierwszą Rodziną Marvela i mielibyśmy dość nieoczekiwaną zamianę miejsc.
Brevoort zaznacza, że w tak zarysowanym antagonizmie bardziej po lewej stronie są mutanci, którzy chcą uniknąć rozwiązania siłowego, do którego dążą Avengers, skręcający bardziej w prawo. W tym drugim obozie, wątpliwości co do słuszności swojego postępowania będą mieli przede wszystkim Luke Cage, który ze względu na kolor swojej skory doskonale zdaje sobie sprawę, w jakiej sytuacji znajdują się X-Men, a także Hawkeye i Iron-Fist. Bardzo ciekawie przedstawia się również sytuacja Kapitana Ameryki i Iron-Mana, którzy w podobnym konflikcie stanęli po przeciwnych stronach barykady podczas „Civil War”. Obaj, przynajmniej po części mylili się w swoich osądach podczas starć o superbohaterską ustawę rejestracyjną i jak widać, od tamtego czasu, niewiele nauczyli się o sztuce kompromisu. Dla Rogersa decyzja o tym, żeby walczyć, że swoimi przyjaciółmi i sprzymierzeńcami znowu jest bardzo trudna.
Już teraz wygląda na to, że „AvX” może okazać się niesamowitym sukcesem – przynajmniej pod względem finansowym. Zamówienia na pierwszy numer sięgnęły już poziomu 200 tysięcy. Przypuszcza się, że crossover, w którym X-Men okładają się z Avengers okaże się największym sukcesem Marvela od czasów „Civil War”. Ten z kolei był pierwszym, większym przebojem po zapaści lat dziewięćdziesiątych, a już prawie na pewno okaże się jednym z najlepiej sprzedających się komiksów 2012 roku. Zarząd Domu Pomysłów widząc potencjał tej historii nie wahał się wydać kroci na reklamę i bardzo atrakcyjne pakiety dla sprzedawców – dla mnie nie ulega wątpliwościom, że Axel Alonso dwoi się o troi przed akcjonariuszami, żeby tylko pobić sprzedaż Nowej 52 i powrócić na fotel lidera amerykańskiego rynku komiksowego.
A im bliżej do premiery pierwszego zeszytu „AvX”, tym głośniej mówi się, że tym razem naprawdę nic nie będzie takie samo, jak opadnie kurz po starciu mutantów z Mścicielami. Pogłoski o ewentualnym relaunchu są umiejętnie przez Marvela podsycane, który ustami swoich redaktorów ani wyraźnie zaprzecza, ani potwierdza tego typu rewelacji. Trudno, żeby tak robił – w interesie wydawnictwa jest robienie jak największego szumu wokół eventu. W tej chwili nie można z całą pewnością wykluczyć zrestartowania Ziemi-616, ale niewiele na to wskazuje – swego czasu Alonso, Quesada i Brevoort mocno krytykowali DC za Nową 52. Na ich opinie zapewne miały wpływ wyniki sprzedaży, ale czy decydujący? Jeśli chcecie znać moje to głupotą byłoby marnowanie wydarzenia z takim potencjałem, jaki ma „AvX” na relaunch – samo starcie X-Men z Avengers sprzeda się odpowiednio dobrze i nie trzeba pod nie podczepiać nic dodatkowego. Jeśli relaunch miałby nastąpić, to stawiałbym, że pierwsze wzmianki o nim pojawią się po wakacjach, a jego realizację można planować albo tuż przed sezonem świątecznym, albo tuż po nowym roku. Oczywiście, to tylko czcze spekulacje, ale rynkowa logika podpowiada, że byłoby to optymalne wyjście.
Niektórzy fani w ostatnich posunięciach Domu Pomysłów widzą zwiastuny radykalnych zmian w Marvelu. Brian M. Bendis już jakiś czas temu zapowiedział, że porzuca pracę nad „Avengers” i nie zdradził kolejnego, dużego projektu, jakim miałby się zająć (o ile taki się pojawi). Niedawno, pojawiły się plotki, że miałby przejąć… X-Men. Byłoby to dość dziwnym posunięciem, bo Jason Aaron, Kieron Gillen i Christos Gage ledwo zdążyli się zadomowić w najważniejszych x-tytułach. Może więc „Fantastic Four” i „FF”, które po trzech latach zostanie osierocone przez Jonathana Hickmana w październiku? Wtedy Hickman mógłby przejąć któryś z tytułów z Avengers, przywrócić blask Największym Ziemskim Bohaterom, tak jak zrobił to z Pierwszą Rodziną Marvela i mielibyśmy dość nieoczekiwaną zamianę miejsc.
Nowe projekty Marka Millara (3): Frank Quitely jest jednym z najbliższych znajomych Marka Millara w brytyjsko-amerykańskim środowisku komiksowym. Znają się od przeszło dziesięciu lat, często spotykają się w swoim rodzinnym gronie, ale jeszcze nigdy nie trafiła się okazja do stworzenia wspólnego komiksu. Artysta, z takim talentem jak Quitely, był mocno eksploatowany przez majorsów i trudno było mu znaleźć chwilę czasu na współpracę ze scenarzystą, z którym razem przebijali się do pierwszej ligi ze swoim runem w „Authority”. Wreszcie Quitely mógł znaleźć czas, a Millar wyciągnął z szuflady projekt, który trzymał dla swojego przyjaciela. Według słów swojego twórcy „Jupiter`s Children” zadowoli wszystkich, którzy co roku są rozczarowywani kolejnymi, mega-evantami od Marvela i DC. Millar chce opowiedzieć epicką historię super-hero, dorównującą swoim rozmachem „Gwiezdnym Wojnom” czy „Władcy Pierścieni”, którą będzie dało się czytać bez znajomości zawiłości historii uniwersum, bez setek tie-inów. A wszystko zacznie się we Francji w 1920 roku, gdy ekspedycja naukowa ginie podczas poszukiwań tajemniczego artefaktu. Niemal w sto lat później ten sam zespół naukowców pojawi się we współczesnym świecie z pewnym zadaniem. Millar zaznacza, że to jedynie wstęp, zarys jednego z motywów jego wielkiej, wielowątkowej historii, przy której znakomici „Ultimates” wydadzą się skromną nowelką. Jednym z głównych aspektów „Jupiter`s Children” będzie uwikłanie bycia superbohaterem z problemami współczesnego świata. Czy przebieranie się w kolorowy kostium i łapanie przestępców może mieć jakikolwiek wpływ na poprawę czegokolwiek? Czy ma w ogóle jakikolwiek sens w świecie targanym globalnym kryzysem? To pytania, które Millar chciałby sobie zadać.
W tym tygodniu nie ma już za bardzo miejsca, aby napisać coś więcej o dopiero co zakończonym konwencie Image Expo, ale w następnym wydaniu T-A napiszę nieco więcej o tym, co trzeci największy gracz na rynku planuje. A padło sporo ciekawych zapowiedzi - póki co przedstawię pokrótce plany imprintu Shadowline. Jego założyciel, Jim Valentino, przedstawił nowe serie oraz przypomniał o tych, które właśnie się ukazują. „Rebel Blood” będzie kolejny komiksem z zombiakami w roli głównej. Tym razem zaraza zamieniające istoty żywe w bezmózgie stwory łaknące jedynie mózgów względnie mięsa dotknie również zwierzęta. Głównym bohaterem komiksu będzie leśniczy walczący o przetrwanie. „Harvest” będzie traktowało o czarnym rynku handlu organami, a główny bohater serii będzie zajmował się odzyskiwaniem skradzionych dóbr i oddawaniem ich prawowitym właścicielom. „Debris” zapowiadane było pojedynkiem wielkiego robota z kobietą, a „Enormous” będzie komiksem o wielkich potworach. Po prostu. Bohaterami ostatniego zapowiadanego tytułu, „Grim Leaper”, jest para, która w wyniku przekleństwa musi ciągle umierać na różne, obrzydliwe sposoby, tylko po to, aby potem odradzać się w nowych ciałach.
W tym tygodniu nie ma już za bardzo miejsca, aby napisać coś więcej o dopiero co zakończonym konwencie Image Expo, ale w następnym wydaniu T-A napiszę nieco więcej o tym, co trzeci największy gracz na rynku planuje. A padło sporo ciekawych zapowiedzi - póki co przedstawię pokrótce plany imprintu Shadowline. Jego założyciel, Jim Valentino, przedstawił nowe serie oraz przypomniał o tych, które właśnie się ukazują. „Rebel Blood” będzie kolejny komiksem z zombiakami w roli głównej. Tym razem zaraza zamieniające istoty żywe w bezmózgie stwory łaknące jedynie mózgów względnie mięsa dotknie również zwierzęta. Głównym bohaterem komiksu będzie leśniczy walczący o przetrwanie. „Harvest” będzie traktowało o czarnym rynku handlu organami, a główny bohater serii będzie zajmował się odzyskiwaniem skradzionych dóbr i oddawaniem ich prawowitym właścicielom. „Debris” zapowiadane było pojedynkiem wielkiego robota z kobietą, a „Enormous” będzie komiksem o wielkich potworach. Po prostu. Bohaterami ostatniego zapowiadanego tytułu, „Grim Leaper”, jest para, która w wyniku przekleństwa musi ciągle umierać na różne, obrzydliwe sposoby, tylko po to, aby potem odradzać się w nowych ciałach.
1 komentarz:
Wypasiony KE. Ja też jestem rozdarty Kibicuje X-Menom ale kocha Spidera... Ech:(
D.Ś
Prześlij komentarz