niedziela, 25 października 2009

#281 - Trans-Atlantyk 60

Od kiedy pamiętam, w moim domu zawsze stał komputer, ale ja sam nigdy nie byłem specjalnie zapalonym graczem. Zaczynałem klasycznie od "Prince of Persia" i "Prehistorika", przez "Wolfensteina" i "Dooma", aż po "Duke Nukem 3D" i pierwszego "Quake'a". Jak widać, królowały FPSy. Prawdziwym przełomem okazał się jednak rasowy RTS, który na długo ustalił standard w tym gatunku, czyli "Starcraft". Przekonałem się do niego dopiero przy drugim podejściu, kiedy jeden z moich kolegów wyłuszczył mi, do czego używa się myszki i co mam budować. To był 1998 rok, a ja zauroczyłem się w tej grze, bez dwóch zdań. Powiedzieć, że produkt Blizzarda to gra idealna, to jak nie powiedzieć nic. Bo jest doskonale zbalansowaną strategią czasu rzeczywistego, ze znakomitą fabułą, urzekającym designem i przepiękną oprawą graficzną. Ale to nie wszystko. "SC" w swoim trybie sieciowej rozgrywki nie jest tylko grą, jak pisałem – idealną, ale również sportem. Narodowym w Korei. Po tych kilku latach najlepsi gracze osiągają poziom nieosiągalny dla zwykłego śmiertelnika (czytaj, takiego n00ba, jak ja). Prowadzone są wykłady, pisane są podręczniki, w użyciu pozostaje specjalna terminologia fachowa – wskaźnik APM, harrasowanie, pojęcia związane z micro/macro. Słowem – szaleństwo. "Starcraft" to jedyna gra, w którą z przerwami pogrywam sobie do dziś. Ostatnio, to jest dwa dni temu, w oczekiwaniu na nadchodzący wielkimi krokami sequel, odkurzam moje taktyki dowodzenia Zergami. Jeśli ktoś byłby chętny na jakąś małą potyczkę wieczorem, to czekam na Battlenecie… (j.)

Powstanie DC Entertainment miało zaowocować przyspieszeniem prac nad filmowymi adaptacjami przygód komiksowych superherosów ze stajni Dana DiDio. Na razie jednak, zamiast ruszających z kopyta produkcji, fani muszą zadowolić się medialnym zamętem. Na przykład wokół "Green Lanterna". Z powodu kryzysu gospodarczego ekipa pracująca nad ekranizacją komiksu z Halem Jordanem musiała opuścić Australię. Zdjęcia odbędą się prawdopodobnie w Nowym Orleanie. A zamiast jakichś konkretnych informacji o nowym filmie, na zagranicznych serwisach kolportowane są jedynie plotki i ploteczki. A to, że Jackie Earle Haley (odtwórca roli Rorschacha ze "Strażników") miałby zagrać Sinestra, że planowany jest już sequel i gościnne występy Supermana i Guy'a Gardnera. Wieść gminna niesie, że "Zielona Latarnia" byłaby pierwszym filmem przybliżającym historię bohaterów wchodzących w skład Ligi Sprawiedliwości. Wraz z pozostałymi dwoma o Flashu i Wonder Woman, stanowiłyby one wprowadzenie do pełnometrażowej produkcji o "JLA". Ciekawe, czy będzie mi dane tego dożyć. (j.)

Podczas niedawnego Big Apple Comic Conu odbyło się spotkanie z Jimem Lee, który uchylił nieco rąbka tajemnicy odnośnie do jego najbliższych komiksowych planów. Na pierwszym miejscu jest kolejnych sześć lub siedem finałowych już zeszytów serii "All Star Batman and Robin", których fani wyczekują od dobrych kilkunastu miesięcy. Tym samym potwierdziły się plotki, jakoby seria została skrócona z dwudziestu kilku części do szesnastu / siedemnastu (pierwsze dziewięć już niedługo od Egmontu w ramach... Mistrzów Komiksu). Bardzo możliwe jest, że po zakończeniu prac nad batmanią serią, Lee wraz z Geoffem Johnsem zajmie się tytułem "Justice League of America", a w dalszych planach ma jeszcze drugą serię "WildCATS" do scenariusza Granta Morrisona oraz krótką historię z Nietoperzem do skryptu Briana Azzarello. Jak widać po ostatnich miesiącach posuchy, przyszłość zapowiada się dla Jima Lee niezwykle pracowicie. (a.)

Ostatnimi miesiącami niepisaną tradycją jest, że w ostatnią środę miesiąca Marvel wypuszcza zdecydowanie więcej zeszytów, niż ma to miejsce w przypadku wcześniejszych tygodni. Tym razem jest to aż 31 tytułów, w których każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Czytelnicy śledzący na bieżąco wydarzenia w 616 na pewno zwrócą uwagę na kolejne dwa tytuły w ramach mini-serii "Dark Reign: The List" w których tym razem Norman Osborn obrał sobie za cel Logana i Punishera. Ten drugi ma również sporo do roboty w swoim własnym miesięczniku i moment jego śmierci i ponownych narodzin zbliża się nieubłaganie. W ramach niedawno zrestartowanego uniwersum Ultimate wyjdą dwa tytuły - drugi numer przygód Tony'ego Starka w "Ultimate Comics Armor Wars" oraz trzecia odsłona Millarowych "Ultimate Comics Avengers". Szczególnie zadowoleni mogą być jednak fani mutantów - nie dość, że rozpoczyna się "Necrosha" to jeszcze do sklepów trafi jubileuszowy 50-ty numer (świetnej ponoć) serii "X-Factor" pióra (niezwykle bucowatego ponoć) Petera Davida. Oprócz wyżej wymienionych warto jeszcze się przyjrzeć pierwszemu numerowi mini-serii "Dark Reign: Ares" czy kolejnemu zeszytowi "New Avengers". A żeby i żeńska część nie poczuła się marginalizowana, to do sklepów trafią również kolejne odsłony serii "Marvel Divas" i "Models INC". (a.)

W świecie X-Menów zbliża się ostatni akt trylogii Mesjasza, opowieści o Hope, pierwszym mutancie urodzonym po M-Day - dniu, w którym Wanda Maximoff wypowiedziała słynne "No more mutants". "Second Coming" będzie eventem o strukturze podobnej do pierwszego rozdziału, czyli "Messiah CompleX" i rozegra się tuż po kolejnej, sporej historii, czyli wspomnianej wyżej "Necroshy". Fabuła będzie rozbita na 14 rozdziałów, które ukażą się na łamach najważniejszych x-tytułów, czyli "The Uncanny X-Men", "X-Men Legacy", "X-Force" i "The New Mutants". Dodatkowo o losach Hope będzie można poczytać w krótkich historiach dołączonych do "Psylocke" #1, "Dark X-Men" #1, "X-Men: Legacy" #230 i "X-Force" #22, przygotowanych przez Duane'a Swierczynskiego i Steve'a Dillona. Saga rozpocznie się od one-shota autorstwa duetu scenarzystów Craig Kyle i Chris Yost, którzy po "Drugim Przyjściu" pożegnają się z "X-Force", i rysownika Davida Fincha. Wiadomo również, że historia mocno przemodeluje x-serie – niektóre z nich zostaną zamknięte i zastąpione innymi. Ja natomiast wątpię czy recepta Marvela na mutantów, czyli od eventu, do eventu, jest aby na pewno słuszna… (j.)

15 października 2009 roku, w wieku 93 lat zmarł George Tuska - amerykański rysownik rosyjskiego pochodzenia. Polski czytelnik mógł mieć styczność z jego pracami w drugim tomie "Essential Daredevila" wydanym przez Madragorę. Za Oceanem uchodził za jednego z klasyków Srebrnej Ery, który największe sukcesy święcił w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych i był reprezentantem starej, dobrej szkoły amerykańskiego komiksu spod znaku Jacka Kirby'ego i Steve'a Ditko. Do jego największych osiągnięć należy zaliczyć prawie dziesięcioletni staż przy "Iron Manie" (od numeru 5 z września 1968 roku, do 106 ze stycznia 1978), który to run uchodzi za klasyczny. Oprócz tego pracował nad takimi tytułami jak: "Ghost Rider", "X-Men", "Sub-Mariner", "Power Man", "Captain Marvel", "Challengers of the Unknown", "Spirit" czy "Uncle Sam". Na Comic Art Community można obejrzeć niektóre z jego prac. (j.)

W styczniowych zapowiedziach Marvela pojawił się kolejny tytuł ze świata Ultimate. Tym razem jest to czteronumerowa mini-seria "Ultimate Comics Enemy" za którą odpowiada Brian Michael Bendis (scenar), wschodząca gwiazda Rafa Sandoval (rysunek) oraz weteran Ed McGuinness (okładki). Bendis zapowiada ten tytuł jako początek wielkiego wydarzenia, które doczeka się jeszcze dwóch innych, również czteronumerowych, mini-serii "Ultimate Comics Mystery" i "Ultimate Comics Doom". Wydarzenie to ma być podobnej "wielkości" co "Ultimate Galactus Trilogy" sprzed kilku lat autorstwa Warrena Ellisa. Fabuła nie zapowiada się specjalnie oryginalnie - ot, pojawia się nowy, potężny przeciwnik, który zagraża losom całego świata i tylko połączone siły Spider-Mana, jego przyjaciół, członków Fantastycznej Czwórki i innych herosów Marvela są w stanie przeciwstawić się Złemu Złu. (a.)

Fani Deadpoola jeszcze nigdy nie byli tak rozpieszczani przez Marvela jak ma to miejsce obecnie. Wygadany tak-zwany-bohater może się obecnie przechwalać trzema miesięcznikami ze sobą w roli głównej ("Deadpool", "Deadpool: Merc With a Mouth", "Deadpool Team-Up") oraz idącymi w dziesiątki gościnnymi występami w innych tytułach domu pomysłów. Jakby tego było mało niedługo dołączy do tych tytułów "The Deadpool Corps" w którym oprócz Wade'a zabawiać czytelników będzie Lady Deadpool, Kid Deadpool i tym podobne. Wygląda jednak na to, że to jeszcze nie koniec i da się wcisnąć tę postać do jeszcze jednej serii. Jak donosi Rich Johnston, w najbliższych miesiącach pojawi się pisana przez Mike'a Bensona mini-seria... "The Deadpool Noir", która tak jak i inne tytuły z tej linii pokazywać będzie alternatywne losy znanych herosów z Marvela za czasów prohibicji. Nie zdziwię się jeśli własnej serii doczeka się niedługo Headpool... (a.)

Team-up Doca Savage'a z Batmanem zaplanowany na jedenastego listopada, o którym już pisaliśmy wcześniej, będzie pierwszym z grupy tytułów, w którym powrócą klasyczni herosi ze Złotej i Srebrnej Ery. Nad rozwojem Pulpverse będzie czuwał Brian Azzarello - autor wspomnianego wyżej one-shota i sześcioczęściowej mini-serii "First Wave" (oprawa graficzna Ragsa Moralesa), niejako inicjującej start nowej grupy tytułów. Na 2010 rok zaplanowano premiery nowego wcielenia "Spirita" i "Doca Savage'a". Przyznam, że wiele obiecuje sobie po połączeniu retro-estetyki i staroszkolnych klimatów z talentem Azzarello i jego umiłowaniem do kryminalnych historii. Czekam na jego wersję pulpowego Batmana, jako bezwzględnego mściciela z pistoletem, a przy tym genialnego detektywa. (j.)

"Geek Honey of the Week"
(dzisiaj nieco inaczej niż zwykle - zamiast przebieranek w stroje superheroin, zabawa z farbami na ciele modelki w wykonaniu Jima Mahfooda, autora takich komiksów jak "Mixtape" czy "40oz"; więcej zdjęć i więcej modelek w deviantartowej galerii Jima)

1 komentarz:

Dziadu z lasu pisze...

Kocham Deadpoola ale boję się że Marvel trochę przesadza. Wolverine przez to że jest wszędzie znudził mi się, mam nadzieje że z Wadem tak nie będzie.