Prowadzącym spotkanie był
Radosław Bolałek (
Hanami), a uczestników dyskusji było pięciu - dwóch blogerów, dwóch "serwisantów" i przedstawiciel e-magazynu komiksowego. W porządku alfabetycznym:
Marcin Andrys - szef działu komiksowego serwisu fantastycznego Paradoks.
Łukasz Babiel - jeden z redaktorów Motywu Drogi, który po zdjęciu peleryny zajmuje się korektą w jednym z wydawnictw.
Daniel Chmielewski - prowadzi bloga Pub Pod Picadorem, pisze i rysuje komiksy; w 2008 roku ukazał się jego dobrze przyjęty debiut "Zostawiając Powidok Wibrującej Czerni".
Dariusz Cybulski - redaktor Alei Komiksu.
Jakub Syty - redaktor naczelny magazynu miłośników komiksu KaZet.
Radosław Bolałek (dalej jako RB): Pierwsze pytanie - czy jesteście w stanie określić, czy to czym się zajmujecie to serwis komiksowy, czy jest to blog? Czy może coś innego? I czy istnieje według was sztywny podział na blogi i serwisy komiksowe?Daniel Chmielewski (DCh): Nie wiem czy powinienem być pierwszy, bo wy więcej piszecie o komiksach. Dla mnie nie ma jakiegoś specjalnego podziału - inne są narzędzia do zbierania informacji i ich przekazywania. Serwisy mają większe, bardziej rozbudowane bazy, większą liczbę redaktorów i tak dalej, ale powoli reagują. Uważam, że to wy powinniście więcej o tym powiedzieć.
Łukasz Babiel (ŁB): To jest trudne pytanie, ponieważ wydaje mi się, że definicja blogu jest w tym momencie ciężka do określenia, bo definicje słownikowe dawno nie nadążają za rzeczywistością, za rozrośnięciem się sieci blogów. I też nie każdą stronę, która korzysta z tego formatu prezentowania treści można nazwać blogiem. Między innymi my korzystamy z Wordpressa, który jest narzędziem blogowym, ale jesteśmy magazynem. Kolorowe Zeszyty, Daniel, Śledziu i większość polskich autorów korzystają z blogspota, ale też ich stron nie nazywałbym do końca blogami - bardzo często to są kolumny. Śledziu ostatnio moim zdaniem po prostu prowadzi taką swoją kolumnę, czasem dzieli się swoimi komiksowymi sprawami. Kolorowe Zeszyty to dla mnie magazyn, albo quasi-magazyn. Najbardziej blogowy tutaj jest Daniel, który pisze także o sprawach niezwiązanych z komiksem, o swoich innych fascynacjach - filozofii, malarstwie, czy tym co robi u siebie na Akademii Sztuk Pięknych. Więc podział jest trudny, przynajmniej wewnątrz tej sieci blogowej, blogopodobnej. Serwisy, czy takie magazyny jak KaZet, nie mają z tym problemu.
Marcin Andrys (MA): Ja bym to jeszcze trochę podzielił, bo blogi to jedna sprawa, a są ogólne serwisy – np. fantastyczne czy ogólno kulturowe, gdzie komiks jest tylko jednym elementem/częścią składową, są serwisy stricte komiksowe, jak "Aleja Komiksu" lub magazyny komiksowe jak "KaZet". W każdym z tych magazynów, serwisów czy blogów praca wygląda na pewno inaczej. Ja ze swojego doświadczenia wiem - jako że prowadzę dział komiksowy na serwisie fantastycznym - że blogi są przede wszystkim pomocne w pozyskiwaniu informacji. To jest pierwszy taki kontakt - z blogów można dowiedzieć się najwięcej informacji komiksowych, czy też ewentualnie od wydawców. Komiks na serwisie fantastycznym jest jakby cząstką, stara się uzupełniać tę lukę w kulturze, dostarczać najbardziej ważnych informacji i na pewno różni się od blogu tym, że pojawia się tych wiadomości na serwisach zdecydowanie mniej niż na blogach.
Jakub Syty (JS): Ja bym dokonał pewnego rozgraniczenia między blogiem a serwisem komiksowym, przede wszystkim dlatego, że blogi to rzecz mocno indywidualna – piszą na nich ludzie o swoich wewnętrznych doświadczeniach, dzielą się swoimi wrażeniami na konkretne tematy i mają totalne pole do popisu, żeby wyrazić to, co im w duszy gra na dany temat. Natomiast, moim zdaniem, na serwisie komiksowym nie do końca jest na to miejsce, ponieważ serwis komiksowy powinien zajmować się przede wszystkim zbieraniem wiadomości, powinien pełnić przede wszystkim funkcję informacyjną. Takim dobrym przykładem będzie WRAK, gdzie Jarek (Obważanek) podchodzi w sposób bardzo rzetelny do redagowania każdego z newsów. Jako komiksowa agencja prasowa już z nazwy pełni zupełnie inną funkcję niż blog, gdzie już sama czynność zamieszczania konkretnych informacji jest zupełnie inna. Poniekąd blogi również mogą pełnić funkcję informacyjną - na przykład ostatnio
u Macieja Pałki pojawiła się informacja o tym, że jeden z polskich komiksiarzy - chodzi o Arkadiusza Klimka - podpisał kontrakt z Soleil. I to była premiera tego newsa w sieci, w dodatku okraszona bardzo subiektywnym komentarzem autora. Na tym przykładzie widać, że blog jest w stanie świetnie uzupełnić serwisy komiksowe, ponieważ jeśli prowadzi go dany rysownik, dany scenarzysta, to on wie najlepiej, co się u niego wydarzyło, ponadto zostanie to przez niego opisane w taki sposób, w jaki on sobie tego życzy. Mając grupę znajomych twórców, z którymi sobie codziennie gada, z kolei on (redaktor bloga) od nich wyciągnie dane informacje, o których redaktor prowadzący któryś z serwisów nie wie, bo nie utrzymuje tak bliskich relacji, o ile w ogóle utrzymuje. Także tutaj chciałbym dokonać tego rozgraniczenia, o którym wspomniałem na początku, przede wszystkim ze względu na sposób podawania informacji. Serwis komiksowy to twór, który zaopatrza nas w newsy, choć, jak Łukasz mówi - pojawiają się na nim też recenzje, które są czymś dodatkowym i w nich jest miejsce na wyrażanie opinii i radosną formę twórczości, czego nie powinno być w newsach. Blog z kolei to twór niemalże nieograniczony, jeśli chodzi o sposób komunikowania się autora z czytelnikami.
Dariusz Cybulski (DC): Ja tylko dopowiem, że wydaje mi się, iż niektóre blogi mają szansę stać się w przyszłości serwisami komiksowymi, jak wspomniane już Kolorowe Zeszyty czy Motyw Drogi, które rozwijają swoją strefę redakcyjną.
RB: Padły tutaj nazwy paru dosyć interesujących projektów, między innymi Kolorowe Zeszyty i WRAK. Blog jest sprawą dość indywidualną, zwykle robiony przez jedną osobę. I jest WRAK, który nadal jest robiony przez jedną osobę, co mimo wszystko chyba mu to nie służy.. (tutaj nie wiem czemu wcięło mi końcówkę pytania Radka i odpowiedź Kojota)
JS: Nawet bardzo zdolna osoba o bardzo dużym potencjale może się nie wyrobić na którymś z zakrętów i z niego wypaść. Dlatego dobrze by było, żeby miała drugą osobę, która wejdzie w ten zakręt zamiast niej. To jest najlepsze rozwiązanie.
MA: Ja mogę powiedzieć to samo co Kuba. Zresztą widać to po tym jak pracują serwisy, na których - jeśli ktoś zajmuje się komiksem - nie jest tak, że w jednym dziale jest dziesięć czy dwadzieścia osób. Nawet na tych największych serwisach fantastycznych, gdzie komiks jest częścią, dział ten prowadzą zazwyczaj dwie lub trzy osoby. Czyli niewiele więcej niż w tej chwili blog, który prowadzi zazwyczaj jedna osoba. Na serwisach wygląda to bardzo podobnie: trzeba dysponować bardzo dużą ilością czasu, żeby jeździć na imprezy komiksowe, pisać o komiksach, wrzucać jakieś galerie czy fotorelacje. Tak żeby tematyka komiksowa żyła na tym portalu i żeby nie było raz na miesiąc aktualizacji, tylko w miarę regularnie coś nowego pojawiało się o komiksie. Jest to naprawdę tytaniczna praca dla jednej czy dla dwóch osób. Każdy z nas ma w dodatku jeszcze jakieś życie, rodzinę. Powinno być 5-6 osób, żeby to w miarę sprawnie funkcjonowało.
ŁB: Ja może "przeskoczę rekina" troszeczkę, bo tu już wszystko zostało powiedziane. Jakieś półtora miesiąca temu zaczęliśmy publikować rebusy na Motywie Drogi, które nadsyłają nam polscy twórcy - niektóre to są rzeczy wyciągnięte z szuflady, niektóre robione na zamówienie, albo po prostu z dobrej chęci. Przez trzy tygodnie codziennie publikowaliśmy rebus, czyli było ich 21 jednym ciągiem. Zdobyły one dużą popularność wśród naszych czytelników i postanowiliśmy ten pomysł kontynuować, chociaż powiem szczerze, że już to się nam troszeczkę nudzi, jak również i innym osobom - takie sygnały do nas docierają. To jest taki projekt, który zakłada też pewną promocję młodych twórców i aktywizację środowiska – by zrobili coś innego niż zazwyczaj. Wracając do tego, co chciałem powiedzieć – tak, oczywiście, im więcej osób dobrze dobranych, tym lepiej i może na przykładzie serwisów komiksowych - bo tu też wcześniej był WRAK wspomniany - powiem, że jedna osoba niestety zbyt wiele nie zdziała i w tym momencie, jeżeli o mnie chodzi, są cztery liczące się serwisy, czyli: WRAK, Gildia, Aleja Komiksu i Polter. Na wszystkich serwisach, oprócz Alei, wszystkim zajmuje się w rzeczywistości jedna osoba. Czyli Repek na Polterze, Jarek na WRAKu i CD Jack na Gildii. I to nie działa dobrze - WRAK jest opóźniony, publikuje tylko najważniejsze newsy, czyli co zostało wydane i jakie są zapowiedzi. Gildia także jest opóźniona i co do tego to nie ma wątpliwości. Z kolei Polter jest bardzo dobrym serwisem, ma fajną bazę, tylko Repek zupełnie nie umie przekuć tego na popularność serwisu. Z tych czterech serwisów najlepszym jest mimo wszystko Aleja, której tak czy siak mam dużo do zarzucenia.
DCh: To też kwestia tego co tu było wcześniej mówione - na serwisach nie ma tej możliwości uprawiania radosnej twórczości i przez to tak trudno zebrać osoby, które chciałyby inwestować swój czas we wszelkie różne teksty, kiedy chętne do współpracy są serwisy takie jak Kolorowe Zeszyty, jak Motyw i temu podobne. Albo w innych dziedzinach, przykładowo magazyn muzyczny
Porcys też jest w tym samym klimacie – ma indywidualny charakter wszystkich piszących mocno zakorzeniony w swojej istocie. Wiadomo, że jak ktoś chce pisać i ma możliwości to albo zakłada własne blogi, albo podczepia się pod wszelkie serwisy, gdzie może jak najbardziej pokazać właśnie siebie, a nie tylko przekazywać suche informacje.
RB: Mamy więc tutaj kwestię pewnego ograniczenia twórców, czy też można powiedzieć dziennikarzy, jeśli mają pracować przy serwisach internetowych. Wiadomo, że w pewnym sensie serwis jest też zależny od wydawców, którzy muszą przesyłać serwisom informacje, przekazywać im ciekawe materiały, współpracować z nimi. Jeśli serwis internetowy nie publikowałby tych wszystkich ważnych wiadomości, jak nowości, wydarzenia związane z nowymi tytułami, to nie miałby racji bytu, bo nie otrzymywałby też wsparcia od wydawców. Jeżeli on (wydawca) nie widziałby efektów takiej współpracy, to nie byłby nią zainteresowany. Mimo wszystko, blogowość Motywu Drogi czy Kolorowych Zeszytów polega na tym że nie obchodzi was to, że ukaże się taki a taki tytuł, bo wy nie musicie publikować wszystkich wiadomości. Od serwisów komiksowych wymaga się, żeby była tam kompletność informacji. Co wy na to?ŁB: Z serwisami komiksowymi jest taki problem, że są określone ramy - na serwisie ma się pojawić to i to. Jest to moim zdaniem po prostu mankamentem serwisów, bo są one mało kreatywne, nie angażują się aż tak bardzo w promocję, odwalają pańszczyznę. Następuje jakiś wyścig newsowy i mamy informacje na Alei o tym, że Śledziu coś tam zjadł na obiad. Jeżeli chodzi o blogi - są one po prostu niezależne. Gdyby Motyw Drogi chciał oddać nieco swojej niezależności, chociażby za to, żeby wydawcy dosyłaliby nam tak zwane egzemplarze recenzenckie - których nie jesteśmy entuzjastami - oczywiście mógłby to zrobić, bo wiemy jaki mamy wpływ na to, co się mówi. Kiedyś owszem, byliśmy blogiem, później ludzie określali nas jako blog opiniotwórczy. I tak - jesteśmy opiniotwórczy. Przynajmniej takie sygnały do nas docierają i wiemy, że moglibyśmy wyciągać rękę (w stronę wydawców). Nie chcemy tego robić, ponieważ mamy jakąś swoją politykę. Myślę, że wspominaną wcześniej kreatywność - a raczej brak kreatywności - widać po promocji tej imprezy. Co zrobiły serwisy komiksowe i co zrobiły blogi? Serwisy zrobiły dokładnie to samo, co zawsze, czyli poinformowały, że impreza się odbędzie, gdy organizator przesłał takiego newsa oraz poinformowały, jaki jest plan imprezy, gdy przesłał go organizator. Na blogach pojawiała się masa informacji, masa linków, które wisiały wszędzie. Aleja Komiksu chyba jako jedyny z serwisów miał wiszącą w widocznym miejscu reklamę festiwalu - tak mi się wydaje. Może jeszcze Paradoks. WRAK przeszedł mały remanent i w tym momencie wydaje mi się, że remanent niestety na niekorzyść, bo stracił trochę na czytelności, chociaż to też kwestia przyzwyczajenia. Na Polterze i Gildii nic szczególnego się nie pojawiło. Na blogach ciągle pojawiały się informacje, linki odsyłające do festiwalu wisiały w widocznych miejscach. Kolorowe Zeszyty przeprowadziły wywiad z organizatorem, dodatkowo dwa razy popełniły oddzielny wpis odnośnie do festiwalu i to dało bardzo dużo. Ja ze swojej strony też zrobiłem tyle, ile mogłem, wrzuciłem tekst o BFK w pigułce, takie coś, co by się na serwisie nie pokazało – info z dokładnym oblinkowaniem, chociażby tych miejsc gdzie mamy (uczestnicy imprezy) zniżki albo gdzie będzie odbywać się coś ważnego. Natomiast serwisy komiksowe tego nie robią. Dlaczego? Bo są po prostu mało kreatywne.
MA: To zależy głównie od podejścia ludzi pracujących na serwisach. Powiedziałeś, że wrzucanie newsów to jest tak jakby odwalanie pańszczyzny - to co wyśle wydawca umieszcza się na stronie. A z tego co pamiętam, na początku jak mój serwis powstawał, nie dostawaliśmy od wydawców nic - zresztą teraz też nie dostajemy dużo, to są tylko poszczególne osoby, z którymi współpracujemy, które chciały nawiązać współpracę. A tak to jest wyszukiwanie newsów i informacji w sieci samemu. Więc nie jest tak, że to odwalanie pańszczyzny. Spotkałem się swego czasu - nie pamiętam na jakim blogu - z komentarzem, że ktoś tłumaczy newsy z zagranicy i wrzuca na serwis i żeby dał już z tym spokój, bo dla kogo on to pisze, kogo interesują jakieś poboczne serie z rynku frankofońskiego, czy na przykład ciągłe informacje o superbohaterach. Tu jak widać, nie można wszystkich zadowolić. Są pewne newsy, które pojawiają się na wszystkich serwisach internetowych. Nawet chyba nie tak dawno ktoś na Polterze strasznie się burzył, że ta sama wiadomość pojawiła się na wszystkich portalach. Więc tak jak mówię - tu się nie da wszystkich zadowolić - jedni będą uważali, że wrzucanie newsów to jest odwalanie pańszczyzny, a drudzy poświęcają na to sporo czasu i też szukają innych ciekawych informacji.
JS: Uznaję, że wstawianie newsów to tak naprawdę katorżnicza robota i faktycznie zabijająca kreatywność. Gdybym wstawiał ich sześć dziennie i pisałbym w nich oczywistości typu "informuje się, że ukaże się to i to, a zapowiada się to i to" to nie wiem, czy miałbym później ochotę napisać jakiś fajny tekst, w którym poruszyłbym dyskusję na konkretny temat. Tutaj odniosę się do osoby Marcina (Andrysa) - on sporo newsuje i wiem, że poświęca temu niemało czasu, lecz na całe szczęście udaje mu się jeszcze napisać kilka / kilkanaście tekstów co jakiś czas. Ale zgadzam się, że ktoś, kto siedzi w redakcji jakiegoś dziennika, jak np. "Moje Miasto", to jest osobą piszącą proste informacyjne notki i potem nie mającą siły, żeby stworzyć coś twórczego, choć może mającą chęć to zrobić. Tu z Łukaszem się zgadzam. Nie mniej dobrze, że jest coś takiego jak portal czy serwis internetowy, na którym te nawet najprostsze newsy są, bo one też nas interesują. Natomiast śmiem twierdzić, że ta wspomniana kreatywność ludzka umiera z każdym newsem, który się pojawia.
DC: Ja może najpierw odniosę się do wątku poruszonego przez Marcina, mianowicie wrzucania newsów z innych rynków. Półtora roku temu miałem więcej czasu niż teraz i starałem się na bieżąco umieszczać informacje z rynków amerykańskich czy frankofońskich i uważam, że było to również ważne dla wydawców i czytelników, którzy czytając te wiadomości mieli szansę zainteresować się daną serią, danym komiksem i w jakiś sposób być może rozwijało to troszeczkę rynek. Bo może jakiś wydawca zainteresuje się daną serią. Strasznie boleję, że Egmont zaprzepaścił wydawanie kilku serii, między innymi "Universal War One" – który jest genialnie komputerowo zrobionym komiksem. ... Ja wczoraj o 23 dopiero wrzucałem relację ze spotkania z Guyem Delisle, które odbyło się na Chłodnej 25 w Warszawie. Nie ma człowiek tak naprawdę czasu na pisanie. Gdybym mógł zarabiać z tego, to pewnie bym poświęcił się w całości. A tak to pracuję w banku a po godzinach non-profit przy Alei Komiksu. Łukasz nawiązał tutaj do egzemplarzy recenzenckich - dla mnie osobiście, możecie nie wierzyć, jedyne egzemplarze recenzenckie przysłało Manzoku. A tak to chodzę do Centrum Komiksu i całe pakiety komiksów, które mi pasują, kupuję. Oczywiście nie opiszę ich wszystkich na serwisie, bo na to nie mam czasu. Uwielbiam komiks niemy i uważam, że fajną inicjatywą byłoby właśnie stworzenie Dnia Komiksu Niemego - tak jak to zrobił Timof z Dniem Darmowego Komiksu- żeby polscy wydawcy wypuszczali nieme komiksy, np. 32 stronicowe. Nie ma już teraz także żadnych ograniczeń językowych, angielski króluje wszędzie. Nawet na ostatnich targach książki, był wydawca z Anglii
Cinebook, publikujący dużo serii, które Egmont zaprzepaścił i można je spokojnie przeczytać właśnie po angielsku.
DCh: Taka mnie myśl naszła, akurat nie związana z tym co było mówione – trochę odpłynąłem – ale mnie zastanawia właśnie do kogo adresowane są serwisy, a do kogo blogi. Kiedyś to było proste – jak nie było jeszcze Internetu, to były wszelkie magazyny i tak się zbierało informację. Potem wszedł Internet i dla mnie serwisy były punktem rzetelności. Jeszcze będąc zwykłym czytelnikiem, nie mając na koncie nic wydanego, nie znając nikogo, wchodziłem na serwisy i tam wszystko czytałem. Miałem wtedy bardzo pogardliwy stosunek do blogów – jak wszyscy. Zawsze się śmiało, że blog to jest taki właśnie pamiętniczek internetowy. Potem, kiedy założyłem swój i zacząłem czytać te wszystkie serwisy, to wtedy się okazało, że to nie jest taka prosta sprawa z tymi „pamiętniczkami dla szesnastolatek”. Okazało się, że są to bardzo ciekawe rzeczy. Mamy teraz te technologie, te wszystkie RSS'y – ja akurat z tego nie korzystam, ale inni tak – gdzie można śledzić szybko nowe informacje na różnych blogach, gdzie to wszystko ma się pod ręką i nie trzeba klikać po milionie różnych stron z osobna. Nie wiem właśnie, czy serwisy nie są adresowane bardziej jakby do ludzi niespecjalnie związanych z komiksem, którzy czasem tylko je czytają. A wszystkie te specjalistyczne blogi komiksowe łącznie tworzą wielką bazę, bo bądź co bądź to środowisko - nienawidzę tego słowa – gdzie wszyscy się znają, jeśli chodzi o twórców i recenzentów, ludzi z serwisów i tak dalej. Jeśli coś się opublikowało, jakiś czas się w tym siedzi, to znamy się jako tako z twarzy czy z nazwiska. I właśnie – czy serwisy nie są teraz adresowane bardziej do tych, którzy nie znają się jeszcze tak bardzo ze środowiskiem?
RB: Bardzo fajną kwestię poruszył tutaj Daniel, ale jako prowadzący mam prawo do komentowania niektórych rzeczy. Po pierwsze Aleja Komiksu dostaje od większości wydawców gratisowe egzemplarze, także macie nie dogadane.. DC: Ale ja nie proszę o nie.
RB: ..akurat wiem, bo sam jestem wydawcą i większość z nas przekazuje egzemplarze gratisowe. Jeśli chodzi zaś o Daniela, to Daniel jest z kolei biernym użytkownikiem RSS'ów - on może świata przez nie nie obserwuje, ale świat przez RSS'y obserwuje jego. Bardzo ciekawą rzeczą jest to co Daniel powiedział o tych nowych czytelnikach do których docierają portale - czy w jakiś sposób wasze serwisy, blogi czy jakkolwiek nie nazwać waszej twórczości, próbują wyjść do nowych osób i czy macie jakieś głosy, że wam się to udaje?MA: Powiedzmy, że po części się udaje. Mój serwis jest serwisem małym, tego nie będę ukrywał, ale spotykam się z różnymi sytuacjami. Przykład z życia wzięty dotyczy pojawienia się na rynku serii "Biocosmosis" - dla nas komiksu, a dla miłośników hard s-f tytuł, który może zwrócić ich uwagę, nawet jeżeli nie czytają komiksów, albo nie interesują się nimi w takim stopniu jak komiksiarze. Na jednym z konwentów fantastycznych w Lublinie, czyli na "Falkonie", podeszła do mnie garstka osób, moich znajomych, i spytała się czy warto brać się za "Biocosmosis". Wyraziłem własną opinię o tym komiksie, po czym oni spróbowali i akurat ten tytuł przypadł im do gustu. Właśnie takich informacji osoby nie interesujące się komiksem, mogą się dowiedzieć z serwisów, które wychodzą do szerszego grona użytkowników. Bo tam między newsami z literatury, fandomu, czy sztuki znajdą też coś z komiksu, który może ich zainteresować.
ŁB: Ja tutaj trochę nawiążę, bo Motyw Drogi nie pisze tylko i wyłącznie o komiksie. Piszemy również o filmach czy o animacjach, czasem książkach lub jakichś popkulturowych sprawach i to jest dla nas sposób pokazania, że komiks jest na tym samym poziomie kultury (lub popkultury) jak film czy książka. Przez to popularyzujemy komiks. Nie zamykamy się w tym, że piszemy tylko o komiksie. I przez to poszerzamy grono odbiorców, bo jeżeli ktoś do nas trafił przypadkiem zachęcony recenzją filmu, a między jedną a drugą recenzją trafi na coś o komiksie, to w taki to sposób trafiamy do nowych odbiorców i to się sprawdza. Mamy duże stałe grono czytelników i często jest porównywalne jeśli chodzi o liczbę wejść z serwisami, np. z WRAKiem.
DCh: Jeśli chodzi o mnie, to prowadzę bloga przy którym "lecę na osobowości" - nie mam konkretnie sprecyzowanej tematyki i głównie umieszczam tam na przykład eseje. Większość ludzi wchodzi na mojego bloga szukając Różewicza czy Sartre'a, a się okazuje, że jest tam jeszcze trochę o komiksach. Jako człowiek, który zna się na historii sztuki, na kompozycji, staram się pisać komiksach, korzystając z tej wiedzy. Staram się też, mówiąc o innych dziedzinach, dorzucić też coś o komiksie, tam gdzie da to szersze spojrzenie na dany problem. Wydaje mi się, że w ten sposób można też "podejść" wiele osób. Nawet ludzie, którzy czytają komiksy często nie są świadomi tego jak by można odbierać komiks. Nie uczy się czytania komiksu, jak używać języka komiksowego. Komiks cały czas kojarzy się z kadrami i z dymkami i z jakąś prostą historyjką. Mainstream cały czas pokutuje jako superbohaterowie w rajtuzach, ale są to rzeczy, które już dawno temu się diametralnie zmieniły. Warto dzięki odpowiednim tekstom zmieniać tę świadomość u ludzi.
JS: Motyw Drogi ma taki fajny napis w zakładce na górnej belce: "Na naszej drodze widzimy nie tylko komiksy" i odnosząc się do tego powiem, że w KaZecie widzimy w zasadzie tylko komiksy i tylko o nich piszemy. Można więc powiedzieć, że nie wychodzimy do nowych czytelników, nie jesteśmy pod tym względem kreatywni. Natomiast jeżeli ktoś będzie szukał recenzji jakiegoś komiksu wydanego u nas w kraju, bądź zagranicznego, to jest takie prawdopodobieństwo, że wpisując w google jego tytuł natrafi na KaZet – mamy sporą bazę recenzji i artykułów, chociaż nie o wszystkim piszemy. I na dany moment na pewno jest to jakiś sposób wychodzenia do czytelnika, ale podlegamy prawom specyfiki naszego miejsca w sieci. Mógłbym przyjąć, że wszystkie trzy osoby, które wypowiedziały się przede mną, mają poniekąd lepsze położenie - np. Motyw może sobie pozwolić na to, że pisze o wszystkim, na Paradoksie są newsy z zakresu różnych gałęzi zainteresowań, między innymi z komiksu, a my jesteśmy magazynem komiksowym. Tak samo na blogu, Daniel może pisać o wszystkim, w tym między innymi o komiksie i ludzie, na przykład jego znajomi, którzy nie wiedzieli, że on czyta komiksy, teraz dzięki niemu się nimi mogą zainteresować. Bo skoro Daniel czyta, to może i oni powinni. Ale to dobrze, że występuje taka różnorodność. Dla każdego jest miejsce.
DC: Zacznę od tego, kogo zainteresowałem ostatnio komiksem - koleżanki mojej dziewczyny zaczęły kupować między innymi "Wędrowca z Tundry". Natomiast od razu nasuwa mi się myśl, że jak serwisy komiksowe są od wszystkiego, to są od niczego. A jak są od niczego, to wiadomo co od czego. Chodź przyznam, że ja naprawdę zazdroszczę blogerom, że mogą pisać tylko o tym co kochają i lubią w komiksach. Serwis ma jednak swoje "ramki" - tak jak powiedziałem, jest 23.00 i trzeba wrzucić relację, by zachować świeżość newsa, nieważne czy się człowiek wyśpi czy nie.
RB: Tutaj może troszeczkę nie zrozumieliście dobrze o co mi chodziło. W ten sposób o którym mówiliście faktycznie wychodzicie do nowych ludzi. Zawsze jednak serwis może się reklamować gdzieś indziej, może wychodzić do innych ludzi. To nie znaczy, że nie macie pisać tylko o komiksie. Chodzi głównie o wychodzenie jako takie, o promocję zewnętrzną serwisu w kierunku innych ludzi, nie tylko jako coś ciągle wewnątrz komiksowego środowiska. Zostało dokładnie pięć minut do końca i jest tu was wszystkich pięciu. Zrobimy więc taki eksperyment, że każdy dostanie dokładnie jedną minutę dla siebie, po upływie której musi oddać kolejnej osobie mikrofon. Podsunę wam jeszcze kilka pytań pomocniczych - tutaj chyba głównie do Daniela i KaZetu: czy ludzie chcą czytać długie teksty? i dalej: czego jest za dużo, czego jest za mało? Jaką wiedzą powinien dysponować idealny autor komiksowych tekstów? Czy nie jest za dużo serwisów? Bo mówicie, że każdy tworzy, robi coś tam sam i czy nie powinno być tych serwisów mniej?DCh: Długie teksty to akurat jest to co często mi niektórzy zarzucają. Bawi mnie to jak ludzie napiszą mi maila, czy jakiś komentarz na jeden akapit i przepraszają z całego serca, że tak się rozpisali. No niestety, ja wymagam jednak od swoich czytelników trochę więcej czasu, żeby zgłębili to co napisałem. Ale jestem tego świadomy, że jestem jakimś "daniem" - jeśli ktoś ma ochotę akurat na dłuższy tekst, to wtedy wejdzie na mojego bloga. To nie jest tak, że ja wymagam, żeby wszyscy czytali wszystko co piszę i żeby ludzie regularnie mnie odwiedzali, tylko właśnie... (czas minął)
ŁB: Tak, uważam, że jest za dużo serwisów. Tak, uważam, że serwisy nie są kreatywne, a powinny być. Tak, wychodzimy do innych ludzi w inny sposób - jesteśmy obecni na serwisie facebook, na serwisie twitter, na serwisie blip. I popularyzujemy te ścieżki dotarcia do ludzi wśród środowiska komiksowego. Myślę, że z korzyścią dla nas i dla komiksu jako takiego. Kto powinien pisać i jak powinien pisać? Moim zdaniem każdy, bo jest zapotrzebowanie tak naprawdę na wszystko - tak jak papier wszystko przyjmie, to sieć tym bardziej. Są potrzebne zarówno teksty analityczne, jak i esencje, zwykłe recenzje i krótkie „polecam”, za którym stoi np. autorytet. Grono odbiorców w sieci jest nieograniczone i każdy powinien mieć szansę znalezienia czegoś dla siebie, a ostatecznie i tak decydują gusta.
MA: Skoro są użytkownicy, którzy wchodzą na serwisy, to uważam że ta ilość serwisów jaka jest, jest w porządku. Blogi komiksowe - oczywiście tak samo jest dobrze, ale mogłoby ich być więcej - liczymy na kreatywność. A jeśli chodzi o recenzje, czy długość recenzji to już zależy od autora. Jeden ma bardzo dużo do powiedzenia i napisze obszerny tekst i zawsze ktoś to przeczyta. Kto ma pisać o komiksach? Fani dla fanów. Czyli piszą wszyscy.
JS: Faktycznie - serwisy dublując się w podawaniu suchych informacji i nie robieniu nic ponadto, stwarzają wrażenie, że jest ich za dużo. Natomiast tekst powinien być tak długi, jak długim widzi go jego autor. To on decyduje o "ramkach" tego tekstu - jeśli chce napisać dużo, to tak robi, a jeżeli ktoś się znudzi w połowie tekstu to albo to nie był tekst dla niego, albo po prostu był słabo napisany.
DC: To wygląda tak - dla mnie najlepiej by było gdyby był jeden albo dwa porządne serwisy, ale żaden z rządzących serwisem nie zrezygnuje ze swojej marki. Lepiej coś zrobić porządnego, niż rozdrabniać się i tworzyć słabsze rzeczy.
RB: Dziękuję pięknie wszystkim uczestnikom, proszę o gorące brawa. Przede wszystkim podziękujmy im za to, że poświęcają swój wolny czas. Może gdyby by jeden mocny serwis, można by na tym jakoś zarabiać, ale podejrzewam, że przez najbliższe pięć lat takiego jednego serwisu nie będzie. Co będzie dalej? Mówią, że koniec świata, ale zobaczymy.