"Hej, chciałbyś mieć znów buca na pokładzie?" - zaczepił mnie Krzychu Rychu. "Buc mile widziany" - odpisałem. I to tyle. Tak wygląda geneza autorskiej rubryki "Z importu", na łamach której KRW będzie pisał o komiksach... no cóż, z importu. Naprawdę dobrych (wierzcie mi, widziałem listę) pozycjach, które nie ukazały się na polskim rynku. Na pierwszy ogień idzie komiks o zjebanym ojcostwie.
Autorem poniższego tekstu jest Krzysztof Ryszard Wojciechowski. Spiritus movens Rękopisu znalezionego w Arkham. Ostatni człowiek na Ziemi.
Mutant. Połączenie Edwarda Hoppera z Andym Warholem i Danielem Clowesem. Jednak nie oszukujmy się: przede wszystkim Chris Ware to Chris Ware – artysta osobny. Śpieszę jednak wyjaśnić, dlaczego na początku sięgnąłem po porównania do tych wielkich osobowości świata sztuki. Hopper, bo za pomocą swoich plansz, z których bije niebywały smutek, w magiczny sposób dotyka istoty człowieczeństwa i samotności jednostki w społeczeństwie. Warhol, bo korzysta w swojej narracji i w stylu ze sztuki użytkowej. Clowes, bo to rysujący cartoonowe w stylistyce komiksy nerd, który opowiada quasi-biograficzne historie za pomocą obrazkowego medium.