22 lipca 2025 ukazał się album "Gigant Poleca Premium #02: Superkwęk". Na samym początku zaznaczę, iż nie jestem żadnym specjalistą od komiksów tego typu. Jak jednak rozumiem, w skali komiksów donaldowych, jest to pozycja dość wyjątkowa, nie tylko ze względu na jego cenę i objętość.
Liczący sobie (jak rozumiem - rekordowe) 624 strony tomik zawiera między innymi pierwszą opowieść o tytułowym kaczym mścicielu ("Paperinik il diabolico vendicatore") z 8 czerwca 1969 roku autorstwa Guido Martina i Giovana Battisty Carpii. Komiks, jak na publikację pod "gigantowym" szyldem kosztuje relatywnie dużo, bo aż 50 złotych. Generalnie wygląda więc, że mamy do czynienia z rarytasem dla kolekcjonerów i komiksem ważnym dla miłośników tego typu publikacji. Zresztą, termin "premium" pojawia się nawet w jego tytule. Czy jednak o samym komiksie można powiedzieć, że jest produktem wyższej klasy, na który warto wydać więcej?
Jak podaje Centrum Komiksów Disneya jakość polskiego wydania "Superkwęka" stoi na dramatycznie niskim poziomie. Komiks był tłumaczony z niemieckiego przekładu, a nie z włoskiego oryginału. W dodatku użycie słowa "tłumaczony" należy uznać za nadużycie. Pod względem językowym wygląda na to, że dialogi i opisy zostały wyplute z Google Translate. Obróbką takiego tekstu, jakąkolwiek redakcją czy korektą zupełnie nie zawracano sobie głowy. Odwalono okropną fuszerkę. Konsumenci, którzy wyłożyli te pięć dyszek dostali komiksowy półprodukt, w zasadzie niezdatny do lektury.
W tym miejscu pozwolę sobie przytoczyć kilka wpadek (za profilem FB Centrum Komiksów Disneya, gdzie też znajdziecie więcej kwiatków tego typu):
"Mój żołądek wisi mi w kolanach"? O co chodzi Sknerusowi? Takie tłumaczenie niemieckiego idiomu "Mein Magen hängt mir in den Kniekehlen", którego polskim odpowiednikiem jest "zjadłbym konia z kopytami", proponuje... Google Translate. Dokładnie ten sam przekład, który nie ma jakiegokolwiek sensu w języku polskim, można znaleźć w "Gigancie Poleca Premium" o Superkwęku. Warto dodać, że w oryginalnej wersji tekst Sknerusa jest zupełnie inny. Miliarder wspomina, że "Io non mangio da ieri", czyli nie jadł od wczoraj. - źródło.
Pędzą mole po betonie w szarej mgle, Chociaż czasem jest nam dobrze, czasem źle... Oczywiście zamiast "mole" powinno być "molo" lub "pomost" - źródło.
"Możemy się śmiać z błędów w "Gigancie Poleca Premium" o Superkweku, ale one tak naprawdę sprawiają, że jedne z najsłynniejszych włoskich komiksów w historii stały się po polsku bełkotem, w którym czytelnik musi się domyślać, o co tak naprawdę chodzi" - wydaje mi się, że ten cytat najlepiej podsumowuje doświadczenie płynące z lektury tego komiksu.
Znamiennym również wydaje się również fakt, iż Egmont... nie podał nazwiska osoby odpowiedzialnej za polski przekład. Redaktorzy Centrum Komiksów Disneya przez cały miniony tydzień informowali, że pracują nad tekstem podsumowującym skalę niedoróbek w "Superkwęku". Jak podaje Komiksopedia naliczono ich przynajmniej 150...
Wśród czytelników nie brakowało głosów oburzenia. Krytyka polskiej edycji była powszechna i druzgocąca. W oficjalnym sklepie Egmontu pozycja została "zjedynkowana", że tak pozwolę spolszczyć "review bombing". Niemal solidarnie wszyscy opiniujący komiks wystawili mu możliwie najniższą ocenę.
Zanim krytyczny tekst o jakości polskiej edycji "Gigant Poleca Premium #02" zdążył się ukazać, wydawnictwo Egmont wykonało swój ruch, publikując oświadczenie w tej sprawie. Pojawiło się one dosłownie kilkadziesiąt minut temu. Kinga Frydrych-Siemiątkowska pełniąca funkcje Publishing Manager, Poland/Region Magazines zapowiedziała w nim wycofanie wadliwego nakładu ze sprzedaży. Jak przedstawicielka wydawnictwa przyznała, "wydanie ukazało się w wersji językowej daleko odbiegającej od standardów". Powód? "Zaważył czynnik ludzki i niewłaściwe pliki zostały przesłane do druku."
"Wysoka jakość publikacji to priorytet Story House Egmont – przepraszamy wszystkich, którzy czekali na to wydanie i rozczarowali się brzmieniem wersji polskiej. Sprawdzamy, czy jest możliwe wprowadzenie zmian w obecnym planie wydawniczym tak, by „Superkwęk” ukazał się drukiem w należytej formie i spełnił oczekiwania naszych Klientów." - jak dodano w krótkiej notce.
Czy mamy do czynienia z jedną z największych wpadek w historii Egmontu? Nie mam wątpliwości, TOP 5 spokojnie. Czy tłumaczenie ze strony wydawnictwa jest trochę naciągane? A jakże, jest! Czy dobrze, że zapowiedziano wycofanie numeru ze sprzedaży? Tak. Szkoda, że nie zrobiono tego wcześniej. Bardzo dobrze, że nie bawiono się w żadne półśrodki, nic nie kręcono, tylko zadeklarowano konkretne działanie.
Co dalej? Póki co klienci, którzy kupili "Superkwęka" są w kropce. Jak prognozuje Paweł Deptuch z Komiksopedii wydawnictwo po prostu będzie wymieniać felerne egzemplarze na przetłumaczone porządnie tomiki. Oby tak się jak najszybciej stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz