Udało się jakoś ukończyć C. Czas na D (lub to moje złudzenie).
Gwoli
przypomnienia dla osób, które po raz pierwszy tu zajrzały - cykl
alfabet z dymkiem skierowany jest przede wszystkim do bibliotekarzy, by
dać im możliwie najszersze i w miarę uporządkowane spojrzenie na
najważniejsze (moim zdaniem) nazwiska, tytuły, zjawiska, wydawnictwa lub
wydarzenia związane z komiksem. Oczywiście, cykl ten może czytać każdy.
I jeśli coś lub kogoś Waszym zdaniem istotnego zdarzy mi się pominąć,
będę wdzięczny za sugestie, uwagi, sprostowania. Z góry też przepraszam
za widoczny zapewne brak wielu mang, ale tego tematu nie ogarniam.
Tymczasem - D.
Dallas Bar
- komiks science-fiction wydany w Polsce przez Egmont w serii "Plansze
Europy". Autorem rysunków jest znany twórca komiksowy, Marvano,
natomiast scenariusz napisał pisarz science-fiction, laureat nagród Hugo
i Nebuli (i wielu innych), Joe Haldeman.
A sam komiks? Najemnik, genialny naukowiec, polityka, skorumpowany
świat, androidy, statki kosmiczne itd. Dla miłośników fantastyki -
pozycja obowiązkowa.
James Robert Davis
- przyznajcie się - kto wiedział, o kim mowa? Podejrzewam, że niewiele
osób potrafiło skojarzyć tę osobę z jednym z najbardziej
charakterystycznych i rozpoznawalnych bohaterów prasowego komiksu wszech
czasów. Bowiem James Robert Davis, czyli Jim Davis, jest twórcą Garfielda.
I nie wiem, czy istnienie jakiś bardziej znany koci bohater w historii
kultury Zachodu. Podejrzewam, że Kota z Cheshire kojarzyłoby mniej
osób. Podobnie - Behemota.
Daytripper. Dzień po dniu
- mała seria komiksowa przez niektórych uznawana za jeden z
najciekawszych tytułów, jaki ukazał się w Polsce w zeszłym roku (jeszcze
nie czytałem). Otrzymał w 2011 trzy bardzo ważne nagrody - Eisnera,
Harvey Award i Eagle Award. Autorami są Brazylijczycy - Fábio Moon i
Gabriel Bá. Cytat z opisu polskiego wydania: "Gdy zapytano nas po raz
pierwszy, o czym jest DAYTRIPPER, odpowiedzieliśmy bez wahania: “O
życiu”. Usłyszeliśmy krótkie: “I już?”. Zapadła cisza." Nie wiem, jak
Was, ale mnie zachęca.
Ryszard Dąbrowski
- twórca, który wyrósł z tradycji polskiej sceny anarchistycznej. Znany
jest głównie z wykreowania postaci redaktora Szwendaka, a przede
wszystkim serii o Likwidatorze, polskim anty-super-bohaterze. Osobiście
Likwidatora bardzo lubię, jednak biorąc do ręki komiksy stworzone przez
Dąbrowskiego trzeba mieć na uwadze, że wszelkie uczucia
patriotyczno-narodowo-religijne zostaną obrażone. Od twórcy Likwidatora
dostaje się wszystkim równo, politykom z każdej możliwej strony, od
lewa, przez środek, do prawa, tym, którzy niszczą przyrodę, klerowi itd.
Humor czasem jest dość gruby, w komiksach tych wiele jest też
wulgaryzmów. Absolutnie nie dla dzieci. W moim przekonaniu jeden z
najciekawszych utworów komiksowych w bezkompromisowy (i bardzo "na
bieżąco") komentujący aktualne wydarzenia. Z tego powodu niektóre
opowieści niestety szybko się starzeją (czytelnicy urodzeni w latach
dziewięćdziesiątych mogą mieć problem z identyfikacją niektórych
polityków, którzy zniknęli ze sceny, albo osób z życia publicznego, jak
ksiądz Tiszert). Znać wypada, jednak sięgając trzeba być przygotowanym
na mocne uderzenie.
Dilbert - skoro w literce A pojawił się Scott Adams, to tutaj musi pojawić się on.
Inżynier, pracujący w korporacji, w którego postaci, jak podejrzewam,
znajduje swoje odzwierciedlenie wielu czytelników (bez względu na to,
czy są pracownikami korporacji...). Cóż, absurd jest wszędzie. A jako że
otacza nas wszechabsurd... Dilbert
musi być kochany. Pierwszy pasek o przygodach pracownika korporacji
został opublikowany 16 kwietnia 1989 roku. Obecnie paski z nim pojawiają
się w 2000 gazet i czasopism w 65 krajach świata i 25 językach.
Dolna Półka - imprint wydawnictwa
timof i cisi wspólnicy. Zorientowane na wydawanie przede wszystkim
młodych, nowych twórców komiksu polskiego. Wydaje również magazyn
"Profanum" (dotąd ukazały się dwa numery), zawierające przegląd krótkich
historii komiksowych różnych autorów. Tutaj można się zapoznać z ideą towarzyszącą założycielom wydawnictwa.
Doman
- współczesnym dzieciakom pewnie nic ten tytuł nie mówi. Jednak gdy
dorastałem, był to jeden z niewielu komiksów, w których pojawiali się
słowiańscy wojowie. Seria nawiązuje do polskich legend o powstaniu
Polski, scenariusz wzorowany był na "Starej baśni" Kraszewskiego. Już
choćby z tego powodu warto wiedzieć (i podsuwać dzieciakom). Bo nie
sądzę, by o powieści Kraszewskiego uczyły się dziś w szkole. Nic
wielkiego - próba zesłowianizowania Conana - ale wiedzieć warto, że mamy
i taki tytuł w historii polskiego komiksu.
Dragon Ball
- manga (a także anime), którego twórcą jest Akira Toriyama. Jeden z
najbardziej rozpoznawalnych tytułów komiksu japońskiego. Inspirowana
"Wędrówką na Zachód", jedną z czterech klasycznych powieści chińskich,
manga opowiadają o przygodach chłopca Son Gokū, który wraz z
przyjaciółką o imieniu Baluma wyrusza na poszukiwanie Smoczych Kul.
Przyznaję, że nie czytałem - z opisu fabuły wynika, że prócz
poszukiwania Kul, chłopiec broni losów Ziemi.
Dylan Dog - został stworzony w 1986 roku przez włoskiego twórcę (scenarzystę)
Tiziano Sclaviego (rysunki do różnych tomów wykonują różni artyści, jak
Andrea Venturi, Luigi Piccatto, Giampiero Casertano, Angelo Stano i
inni). Seria opowiada o detektywie zajmującym się rozwiązywaniem
paranormalnych zagadek. Dla wielbicieli powieści grozy i dobrych
horrorów - przednia lektura. Zresztą wydawcy często przytaczają słowa
samego Umberto Eco, który podobno powiedział: "Biblię, Homera i Dylana
Doga mogę czytać bez przerwy". Podobno każdego miesiąca tomiki z
historiami o detektywie mroku sprzedawały się we Włoszech w milionowym
nakładzie (angielska wikipedia podaje jednak, że w 350 tys., ale to i tak nakład olbrzymi).
4 komentarze:
No to tak: Jima Davisa kojarzę od razu, bo miałam w dzieciństwie pościel z Garfieldem, na której był jego podpis, hehe.
O, że Dilbert jest w moim wieku to też nie wiedziałam.
Profanum jest świetne.
Jeśli chodzi o Dragon Balla, warto byłoby może dodać, że całość wyszła w Polsce nakładem wydawnictwa JPF. Dziewczyna miała na imię Bulma (zakładam literówkę, to od "bloomers", członkowie jej rodziny nazywali się od bielizny), a historia była bazowana na "Wędrówce..." tylko na początku, potem zrobiło się z tego standardowe dla tasiemcowych mang dla nastoletnich chłopców bicie coraz silniejszych wrogów i rozwalanie kosmosu.
Natalia, dzięki za dopowiedzenie do Dragon Ball. Oczywiście, że Bulma. Pisałem o tym z dwóch źródeł i wszędzie jest Bulma. Nie mam pojęcia, dlaczego napisałem Baluma.
A może wrzuciłbyś na koniec linki do wcześniejszych części. Byłoby łatwiej...
Wystarczy kliknąć na taga 'Alfabet z dymkiem" i wyświetlą się wszystkie części :)
Prześlij komentarz