niedziela, 15 kwietnia 2018

#2416 - Hasib i królowa węży

David B., właściwie Pierre-François Beauchard, należy do grona moich ulubionych twórców komiksowych. Cenię autora choćby za "Rycerzy Świętego Wita" – pozycję wybitną i arcyciekawą. Dużym sentymentem darzę również album "Uzbrojony ogród". Francuski artysta w swoim kolejnym komiksie opowiada historię, która jest obrazkową adaptacją jednej baśni z "Księgi tysiąca i jednej nocy". Czterysta osiemdziesiątej drugiej nocy Szeherezada zabawiała sułtana historią losów młodego drwala, który został zamknięty w jaskini przez towarzyszy wyprawy po miód.



Hasib, tak ma na imię młodzieniec, wędruje śladem skorpiona po podziemnym świecie i dociera do królestwa węży, gdzie poznaje tytułową królową. Ona raczy młodzika opowieścią o królu Bulukiji mieszkającym w Kairze, który pewnego dnia wyruszył w świat po to, aby odnaleźć proroka Muhammada. Podczas wędrówki król spotyka najpierw mędrca Affaniego, którego raczy opowieścią o swojej wędrówce i życiu. W dalszą podróż ruszają wspólnie. Gdzieś na wyspie były król natyka się na księcia Dżanszacha. Panowie dzielą się (niczym chlebem i winem) opowieściami o własnych przygodach. Dżanszach raczy go opowieścią o tym, jak zakochał się w kobiecie-ptaku.

Jak widać fabuła ma konstrukcję szkatułkową: ktoś komuś coś opowiada, a tamten ktoś w podziękowaniu za zaufanie, opowiada komuś innemu coś zupełnie innego i w tej snutej historii kolejny raz pojawia się wątek, w którym ktoś komuś coś opowiada. Pozornie poszczególne narracje się ze sobą nie łączą, ale w finale powracamy do wątku o Hasibie i towarzyszy wyprawy po miód. Opowiadania nie są ani szczególnie odkrywcze, ani błyskotliwe, a mimo to ciekawe. Kręcą się wokół kilku ponadczasowych motywów, takich jak: miłość, zdrada, lojalność, poświęcenie czy przyjaźń.


"Hasib…" powala warstwą ilustracyjną i kolorystyczną. Osoby, które miały już okazję zetknąć się z pracami Davida B. wiedzą, że nie ma on sobie równych w tworzeniu onirycznych, groteskowych i symbolicznych konstrukcji. Kadry i plansze ozdobione zostały ogromną ilością ornamentów geometrycznych i arabesków. 

Częstokroć układ paneli na stronie jest nieoczywisty i zaskakujący. Oprawa graficzna przywodzi na myśl perskie miniatury z XV i XVI wieku. Pewnie, gdyby się głębiej pochylić nad poszczególnymi ilustracjami Francuza, to okazałoby się, że artysta wykorzystał język symboli dawnych miniaturzystów. Dla przykładu w scenach nauki i czytania w tle możemy zobaczyć drzewo, które zgodnie z tradycją symbolizuje mądrość Salomon (znanego w świecie islamskim pod imieniem Sulejmana).


Umoralniająca morał każdego z opowiadań ma znaczenie. Jednak clou albumu sprowadza się do samego aktu opowiadania, wiary w literaturę i możliwości narracji. Omawiany album skojarzył mi się z powieścią Hakawati. Mistrz opowieści autorstwa Rabiha Alameddine’a, który w wywiadzie z Grzegorzem Jankowiczem powiedział: Impuls do opowiadania historii to jedna z podstawowych ludzkich potrzeb. (…)Tworzymy historie, by się ze sobą porozumieć, by się do siebie zbliżyć, by śmierć trzymać na wodzy (nie po to, by jej uniknąć, bo to niemożliwe, ale by ją oswoić), by utrzymać przy życiu tych, których kochamy. Opowiadamy, by utrwalić naszą historię, uśmierzyć ból, wyjaśnić, kim jesteśmy, uwieść kochanka lub kochankę. Opowieści czynią nas ludźmi. Myślimy opowieściami. Rozmawiamy za ich pomocą. Kochamy się w opowieściach albo idziemy w nich na wojnę. Jeśli zgadzacie się z pisarzem, to koniecznie sięgnijcie po komiks "Hasib i królowa węży".

Brak komentarzy: