sobota, 27 stycznia 2018

#2361 - Universal War One. Tom 1

W końcu za sprawą oficyny Elemental jest dostępny pierwszy tom "Universal War One", będący opus magnum Denisa Bajrama. Wielu czytelników cierpliwie (i nie) czekało na premierę albumu, gdyż chciało zapoznać się z historią członków międzyplanetarnej eskadry Purgatory w porządku chronologicznym. Co prawda kilkanaście lat temu wydawnictwo Egmont opublikowało wszystkie trzy pojedyncze albumy (a konkretnie "Genesis""Zakazany owoc" oraz "Kain i Abel"), ale dopiero bieżąca edycja cyklu oddaje kompleksowy zamysł artysty. 



Akcja komiksu rozgrywa się w przyszłości, raczej dalszej niż bliższej. Ludzkość osiągnęła wysoki stopień rozwoju technologicznego i cywilizacyjnego. Zaawansowana technika umożliwia kolonizację odległych planet Układu Słonecznego. Gdy nagle między Saturnem a Jowiszem pojawia się zagadkowa czarna ściana. Federacji Zjednoczonych Ziem postanawia odkryć, co kryje się z nią (lub w niej). Rozkaz zbadania anomalii otrzymuje III Flota Sił Zbrojnych dowodzona przez admirała Friedricha von Richtburga. Szef sztabu postanawia wysłać w okolice ściany jednostkę specjalną – Purgatory, która utworzona została na prośbę córki admirała z nikomu niepotrzebnych do szczęścia żołnierzy-skazańców.

W skład siedmioosobowej ekipy wchodzi między innymi były naukowiec Edward ‘Ed’ Kalish, który jako jedyny z całej floty co nieco rozumie jak dział i czym jest ściana. Jednak, aby w pełni pojąć charakter złowróżbnej nieprawidłowości, nasi bohaterzy będą musieli wlecieć do środka. Dopiero wówczas opowieść Bajrama zyskuje właściwy charakter. 



Początkowo wydaje się, że "Universal War One" będzie typowym komiksem science fiction o wojennych przeprawach kilku parszywych żołnierzy. Wolta jaką funduje czytelnikom scenarzysta jest niespodziewana i sensacyjna. Portrety psychologiczne bohaterów zostają pogłębione, ich wzajemne relacje rozbudowane, a w warstwie narracyjnej na plan pierwszy wysuwają się naukowe aspekty związane z możliwościami podróży w czasie. To nie jest kolejna kosmiczna nawalanka, tylko coś więcej.

Oprawa graficzna albumu stoi na wysokim poziomie i doskonale pasuje do opowieści. Artysta dołożył wszelkich starań, aby wiarygodnie oddać kosmiczną rzeczywistość, w której rozgrywa się akcja. Uwagę przykuwa szczegółowość i precyzja przedstawienia wszelkich międzyplanetarnych statków, a mamy ich całkiem sporo, bo i myśliwce, i transportowce, i kontenerowce. W krótkim posłowiu, jakie znajdujemy po drugim rozdziale, autor tak pisze o projektowaniu kosmicznej floty: Zazwyczaj zaczynam od zdefiniowana ich funkcji, roli. Na początek precyzuję, czy statek jest zdolny wchodzić w atmosferę. Jeśli tak, musi mieć kształt aerodynamiczny, w przeciwnym wypadku nie jest to konieczne…. Wpis okraszony został całą masą wstępnych szkiców.


Zdaję sobie sprawę, że zaprezentowany powyżej opis fabuły nie oddaje rozmachu i kompleksowości pisarskiego zamysłu. Cały cykl "Universal War" fascynuje, ale dopiero całościowa lektura opublikowanych dotąd tomów pozwala dostrzec wielkość działa. Zapewniam, że nawet dla osób, które nie przepadają za sci-fi rzecz okaże się atrakcyjną przygodą. Stawiam komiks na jednej półce wśród klasyki, czyli obok: "Wiecznej Wojny", "Valeriana" oraz "Incala".

Brak komentarzy: