sobota, 17 czerwca 2017

#2326 - Uncanny X-Men #3: Dobry, zły, Inhuman

Albumowe okładki serii "Uncanny X-Men" są po prostu świetne. Ilustracja jaka zdobi trójkę wygląda wspaniale. Widzimy na niej Scotta Summersa w stroju Cyklopsa, który został ukazany w typowym ujęciu popiersiowym – półpostać, przedstawienie do ramion. Głowa modela przechylona jest w kierunku prawej krawędzi ilustracji, ponieważ z drugiej strony ktoś przyciska mu lufę pistoletu. 



Nie wiadomo kto, bo widać tylko broń i fragment ręki. Dłoń jest wyraźnie kobieca. Śmiało można domniemywać, że został zmuszony do tego, aby uklęknął. Bohater ma na twarzy maskę, widać tylko usta i nos. Mimo to patrzący może być pewien, że Summers jest wściekły, ale i się boi. Kompozycyjnie – majstersztyk! Okładka wzbudza ciekawość. Od razu pojawiają się cały zestaw różnorakich pytań. Czytelnik liczy, że jak przeczyta album, to pozna odpowiedzi.

Szeregi tajnej szkoły imienia Charlesa Xaviera powoli acz systematycznie się powiększają. Po tragicznej w skutkach Bitwie Atomu do Cyklopsa i spółki dołączyła Kitty Pryde wraz z grupą młodych, sprowadzonych z przeszłości, X-Menów. To klasyczny motyw, który przewija się w komiksach o mutantach w zasadzie od samego początku ich publikacji. Profesor stawia adeptom wysoko poprzeczkę. Zmusza ich do morderczego treningu, aby nauczyli się grać zespołowo, a przy okazji lepiej poznali własne moce i ograniczenia. Kto nie sprawdzi się ekstremalnych sytuacjach – wylatuje z drużyny, czyli powraca do normalnego życia.


Ale nie samym treningiem żyją młodzi mutanci. Żeńska część ekipy udaje się do Londynu na szoping… Niestety w tym samym czasie wybucha bomba Black Bolta, która uaktywnia w ludziach gen Inhumans. Mutantki są zmuszone wkroczyć do akcji, ale nie wszystko układa się dobrze. W innym wątku śledzimy poczytania Magneto, który potajemnie wyrusza do Madripooru, a tam spotyka dawną sojuszniczkę. Scenarzysta nie zdradza w co dokładnie i dla kogo gra Eric, przez co trzyma odbiorcę cały czas w niepewności. Czytelnik posiada już sporo informacji, ale na czym polega plan byłego wroga (i przyjaciela) Xaviera.

W produkcję albumu zaangażowanych zostało trzech rysowników. Osoby, które śledzą serię, wiedzą czego się spodziewać po pracach Chrisa Bachalo, więc trudno jest dodawać cokolwiek więcej. Pewnym, bardzo pozytywnym zaskoczeniem, są plansze przygotowane przez pochodzącego z Mozambiku rysownika.


Ilustracje Marco Rudy’ego są prawdziwą perełką tego albumu. Artysta ten, niczym J.H. Williams III, bawi się ułożeniem kadrów i kompozycją planszy. Linie rozdzielające panele nawiązują do uszkodzonych mocy Cyclopsa. Całość opowiadania prezentuje się niezwykle widowiskowo. Choćby tylko po to, aby zobaczyć zabawy i pomysły Rudy’ ego warto po komiks sięgnąć.

Brak komentarzy: