czwartek, 19 maja 2016

#2141 - Saga tom 4

Autorem tekstu jest Krzysztof Tymczyński, a został on pierwotnie opublikowany na łamach bloga poświęconego Image Comics.

Trzeci tom "Sagi" zakończył pierwszy rozdział historii Briana K. Vaughana i Fiony Staples. Gdy sięgałem po kolejny, byłem pełen obaw. Czy autorzy dadzą radę utrzymać wysoki poziom? Czy nie pojawią się pierwsze oznaki zmęczenia? Dziś wszyscy możemy poznać odpowiedź, a jeżeli jeszcze wahacie się to mam nadzieję, że ta recenzja rozwieje Wasze wątpliwości.



Jak to zwykle w przypadku tej serii, już sam początek może zaskoczyć. I to dosłownie, ponieważ pierwsza plansza dziewiętnastego zeszytu cyklu była swego czasu mocno komentowana nie tylko na serwisach poświęconych komiksom. Nie będę tu zdradzał co się na niej znajduje, lecz napiszę, że twórcy nie mają zamiaru nawet na moment wyhamowywać. Od strony fabularnej faktycznie czuć, że mamy do czynienia z historią, która jest dobrym miejscem na wskoczenie w realia świata przedstawionego na łamach "Sagi". Oczywiście główne wątki są kontynuowane, lecz dzięki małego przeskokowi czasowemu i wprowadzeniu nowych elementów fabuły, komiks zyskał nieco świeżości.

Marko i Alana nadal żyją jako uciekinierzy, których największym przestępstwem jest to, że się w sobie zakochali. Mała Hazel rośnie jak na drożdżach i w tym tomie nie jest już bezbronnym niemowlęciem, zaś jej rodzice żyją na pewnej planecie w pozornym spokoju. Nie oznacza to jednak, że przeszłość nie daje o sobie ponownie znać. Ciąg błędnych decyzji oraz nieprzyjemnych zbiegów okoliczności doprowadzą do tego, że na włosku zawiśnie nie tylko związek Marko i Alany, ale także życie ich ukochanego dziecka. Dużą zasługę w tym będzie miał pewien... sprzątacz.


Niezwykle przypadł mi do gustu kameralny klimat recenzowanego tomu. Na chwilę przynajmniej w cień odeszła wojna między mieszkańcami dwóch wrogich sobie nacji, a scenarzysta skupił się na problemach dnia codziennego, oczywiście w bardzo charakterystyczny dla siebie sposób. Vaughan przekonywująco pokazał, że bardzo niewiele wystarczy, by ku upadkowi chyliło się to, czego nie zniszczyli żołnierze i wojenna zawierucha. Czwarty tom "Sagi" w dużej mierze skupia się na relacjach międzyludzkich, zaś scenarzysta nie opowiada się po żadnej ze stron.

Narastający konflikt między obojgiem głównych bohaterów został przedstawiony w taki sposób, by czytelnik raz opowiadał się po stronie kobiety, a raz mężczyzny. I ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, te teoretycznie obyczajowe wątki wcale nie czytało mi się gorzej, niż znacznie bardziej (nie cierpię tego słowa) epickie przygody w różnych zakątkach stworzonego przez Vaughana wszechświata. Bardzo dużą rolę odegrał w recenzowanym dzisiaj komiksie także Książe Robot IV, którego udało się wreszcie bardzo sensownie rozwinąć. Moment jego spotkania z ojcem (cóż za cudowny design tej postaci!!!) jest jedną ze zdecydowanie najlepszych scen w komiksie, wartą wielokrotnego przypominania sobie w kolejnych dniach.

Chociaż lektura czwartego tomu "Sagi" może w pewnych momentach sugerować, że twórcy zapomnieli o paru lubianych postaciach, zapewniam Was, że nic takiego nie ma miejsca. Bardzo mocno skupia się na nich ostatni z sześciu rozdziałów, które składają się na recenzowany dziś komiks. I całość wychodzi na plus – bardzo mocno rpg-owa misja mająca na celu znaleźć lek dla The Will stanowi kolejny mocny punkt tomu, ponieważ w ciekawy sposób przesuwa do przodu teoretycznie mniej ważne wątki, a także stanowi ciekawe urozmaicenie historii. Doprowadzi także do paru ważnych wydarzeń, ale to już znajdziecie w tomie piątym.


Osobiście muszę przyznać, że mam jedno "ale" co do warstwy scenariuszowej czwartego tomu "Sagi". Jest to postać Dengo, który z czasem okazał się dość interesującą osobą, lecz przynajmniej z początku wydał się bardzo typową jednostką, właściwie wręcz nie przystawał do całej masy barwnych i oryginalnych postaci stworzonych przez Briana K. Vaughana oraz Fionę Staples.

Skoro już o artystce mowa, to będę musiał powtórzyć to, co padło już przy okazji opiniowania poprzednich odsłon cyklu. Staples nie jest wybitną rysowniczką, ale dysponuje bardzo charakterystycznym i wyrazistym stylem. Jej cienka i oszczędna kreska, dodatkowo pełna komputerowo nałożonych efektów, nie każdemu z pewnością przypadnie do gustu. Trudno jednak chociaż trochę nie docenić rewelacyjnych projektów poszczególnych postaci (Król Robot! Przesłodki Ghus!!!). Jak zapewne już wiecie, ja akurat należę do fanów twórczości Fiony Staples, dlatego też warstwę graficzną komiksu oceniam wysoko.


Mucha Comics przygotowała polskie wydanie zgodnie z przyjętym przez siebie standardem. Otrzymujemy zatem solidnie wydany tom w twardej oprawie i z gładkim papierem, a całość nie zedrze z naszych portfeli wielkich pieniędzy. Okładkowa cena czwartego tomu "Sagi" to 59 złotych, ale dorwać ten komiks możecie oczywiście znacznie taniej. Wystarczy dobrze poszukać. Sam komiks jest wydany w stosunku 1:1 zgodnie z oryginałem.

Moim zdaniem Brian K. Vaughan oraz Fiona Staples dostarczyli nam kawałek solidnego, dobrze zrobionego i przede wszystkim wciągającego, jak cholera komiksu. Nie jest to oczywiście historia z jakąś niebywałą głębią, chociaż porusza kilka ważnych wątków. Osobiście uważam, że na naszym rynku ze świecą szukać drugiej takiej pozycji. Wystawiam 5/6.

Brak komentarzy: