czwartek, 7 stycznia 2016

#2037 - Najlepsze z najlepszych 2014

Nie, w tytule tego wpisu nic nie przekręciłem - w tekście będzie o najlepszych komiksach roku 2014. W roku zeszłym dałem ciała z podsumowaniem tego, co zdarzyło się w komiksowie dwa lata temu i uznałem, że zanim wezmę się za rozrachunek z 2015 trzeba nadrobić zaległości. Niech ten tekst posłuży niejako za wstęp, tego co już wkrótce będzie publikowane na Kolorowych.


Jeśli nie liczyć wpadki z 2014 to rokrocznie prezentowałem swoja listę 10 najlepszych, najbardziej wartościowych i najciekawszych komiksów minionego roku. To tradycja, która sięga pierwszego roku działalności Kolorowych, gdy wraz z Łukaszem Mazurem wybieraliśmy swoje dychy za rok 2008. Tak samo było w 2009, 2010, 20112012 no i w roku 2013. W tak zwanym międzyczasie cofnąłem się w czasie i retrospektywnie zebrałem najlepsze (oczywiście moim zdaniem) komiksy z lat wcześniejszych – z 2002, 2003, 2004, 2005, 2006 i 2007. Jak łatwo policzyć to będzie moje trzynaste tego typu podsumowanie...

Jakie są zasady zabawy? Standardowo - biorę pod uwagę tylko premierowe albumy (nie uwzględniam wznowień i reedycji) które ukazały się na polskim rynku. Nie widzę problemu w wyróżnianiu całych serii lub pojedynczych epizodów. Choć lista jest oczywiście subiektywna, to w swoich wyborach zawsze silę się na pewien obiektywizm, starając się dobierać pozycje najbardziej znaczące, wartościowe lub z różnych względów ważne. Podobnie, jak w roku poprzednim nie układam listy w porządku od najlepszych do najgorszych tylko decyduje się na porządek alfabetyczny.

Zaczynajmy więc!

1. Raymond Briggs „Ethel i Ernest. Prawdziwa historia” (Wydawnictwo Komiksowe, Europa)

Rozpoczynamy od prawdopodobnie najbardziej niedocenionego albumu 2014 roku. Wydaje mi się, że opowieść Raymonda Briggsa o jego własnych rodzicach na tle wielkich historycznych przemian, które dotknęły wyspy brytyjskie od Wielkiego Kryzysu lat 30., po narodziny wieku telewizji przeszła jakoś bez echa. A szkoda, bo po nie tylko pełna zwyczajnego ciepła opowieść o dwojgu, kochających się ludzi, ale także znacznie szersze spojrzenie na zmieniający się w zawrotnym tempie świat.

2. Ed Brubaker i Sean Phillips „Fatale. Śmierć podąża za mną” (Mucha Comics, USA)

Duet Brubaker-Phillips to chyba najbardziej uznana firma robiąca w szeroko pojętym mainstreamie. Właściwie wszystko, co wychodzi spod ich piór i ołówków można zaliczyć do ścisłej czołówki komiksu gatunkowego. Tak było w przypadku "Criminal", "Sleepera" czy (może nieco w mniejszym stopniu) "Incognito", tak jest i teraz w przypadku serii "Fatale". Efekt wymieszania estetyki noir z lovecraftowską grozą z klasycznym doprawiony motywem femme fatale i unurzany w sosie kina B wyszedł Bru po prostu znakomicie. Postmodernizm pełną gębą, ale nie będący jałową sztuką dla sztuki, albo podstawą dla znakomicie prowadzonej, pełnokrwistej historii.

3. Chester Brown „Louis Riel” (Timof i cisi wspólnicy, USA)

Bardzo szybko po absolutnie znakomitym "Na własny koszt" dostaliśmy kolejne dzieło autorstwa Chester Browna, który bez wątpienia jest jednym z najwybitniejszych współczesnych twórców komiksowych. Biograficzna opowieść o Louise Riel, przywódcy kanadyjskich Metysów, który przewodził Rebelii nad Rzeką Czerwoną w 1869 roku oraz Rebelii Północno-Zachodniej w 1885 roku w wersji Browna to poruszająca historia o pragnieniu wolności zrealizowana z chorobliwą wręcz dbałością o historyczny detal. Nie ma się co dziwić nominacją do nagród Eisnera i Ignatza czy aż trzem Nagrodom Harvey`a (za najlepszy scenariusz, dla najlepszego rysownika i za najlepszy album).

4. Darwyn Cooke „Parker. Łowca” (Taurus Comics, USA)

Darwyn Cooke wielkim komiksiarzem jest. W cyklu adaptacji prozy Donalda E. Westlake`a zachwyci nie tylko miłośników czarnego kryminału, ale również komiksowych koneserów. Niewielu jest twórców, tak znakomicie rozumiejących język komiksowej narracji, a jeszcze mniej takich, którzy posiadają kreskę równie elegancką, co autor „Nowej granicy”. „Łowca” to zbudowany według prawideł gatunku opowieść o zemście. Znakomicie skomponowana, z mięsistymi, acz oszędnymi dialogami, ze naszkicowanym z wyczuciem tłem społeczno-obyczajowym i odpowiednio dobraną obsadą drugoplanową.

5. Manuele Fior „Pięć tysięcy kilometrów na sekundę” (Kultura Gniewu, Europa)

Uhonorowane laurem dla najlepszego komiksu na festiwalu w Angouleme w 2011 roku dzieło Manuela Fiora to znacznie więcej, niż kolejna łzawa love story o pierwszej miłości w formacie powieści graficznej. „Pięć tysięcy kilometrów na sekundę” najpierw zachwyca przepiękną oprawą wizualną, potem porywa kunsztowną narracją, w której każdy, najmniejszy nawet szczegół jest dopracowany i ważny, aby w finale olśnić i wzruszyć. Wyrafinowane, subtelne, niebanalne i pokazujące siłę tkwiącą w komiksowym medium.

6. Jeph Loeb, Tim Sale „Spider-Man. Niebieski” (Hachette, USA)

Najlepszy (oczywiście moim skromnym zdaniem) komiks, który należy do kolorowego cyklu Jepha Loeba i Tima Sale`a. Z jednej strony sentymentalny love letter autorów do klasycznego komiksu superbohaterskiego z lat sześćdziesiątych i jego mistrzów, a z drugiej - wzruszająca kronika romansu Petera Parkera z Gwen Stacy, jednego z najbardziej romantycznych momentów w historii Marvela. Loeb wspiął się w „Blue” na wyżyny swojego pisarskiego kunsztu i, jak rzadko, nie pozwolił, aby jego opowieść została przytłoczona przez przepiękne ilustracje Sale`a.

7. Jacques Tardi „To była wojna okopów” (Centrala, Europa)

Szokujący swoim naturalizmem obraz Wielkiej Wojny w wykonaniu jednego z mistrzów komiksu europejskiego. „To była wojna okopów” jest zbiorem niewielkich obrazków składających się nie grozę konfliktu, który pochłonął 30 milionów ofiar. Tardi nie staje po żadnej ze stron, nie ma w jego komiksie wielkich bitew, wojennego heroizmu i całej tego patriotyczno-narodowej narracji, że pięknie jest umierać za ojczyznę. Jest za to ogrom cierpienia i śmierci szeregowych żołnierzy. Są rozkładające się zwłoki, brudne okopy, wszy i szczury oraz lęk przed kolejnym konfliktem na taką skalę.

8. Merwan, Bastian Vives „Za Imperium. Fortuna” (Centrala, Europa)

Odejście od pseudohistorycznej narracji „Honoru” i „Kobiet” dla niektórych czytelników okazał się ruchem nie tyle zaskakującym, co rozczarowującym i niezjadliwym. Wolta dokonana przez Merwana i Vivesa przyjęta została krytycznie, ale według mnie ten zwrot ku metaforyczności i fantastyczności udał się znakomicie. Od samego przecież początku wiadomo było, że „Za Imperium” nie jest typową opowieścią przygodową, tylko czymś więcej. I kiedy w jej finale wszystkie karty zostały odsłonięte pozostało mi tylko cmokać z zachwytu.

9. Jacek Świdziński „Zdarzenie. 1908” (Kultura Gniewu, Polska)

Kolejna perełka spod ołówka Jacka Świdzińskiego, który wytrwałe pracuje na miano jednego z najwybitniejszych (a może po prostu - najwybitniejszego) polskiego artystę komiksowego drugiej dekady XXI wieku. "Zdarzenie. 1908" zostało wybrane przez jury POP! Festiwalu najlepszą rodzimą powieścią popularną - dla mnie to niewątpliwie najlepszy polski komiks roku. Świdziński bawi, otumania i przestrasza nawiązując do najlepszych dokonań Baranowskiego i Butenki, oddaje hołd klasycznej formie powieści przygodowej, jednocześnie ją dekonstruując i ośmieszając. Przy tym jest niesamowicie świadomy komiksowej formy i ma godny Sienkiewicza dryg do snucia wciągających historii. No i jeszcze ten Tesla!

10. Seth „Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił” (Wydawnictwo Komiksowe, USA)

Prawdopodobnie najlepszy komiks 2014 roku, który jak na wielkie dzieło przystało nie tylko wzruszył mnie do głębi, ale również zachwycił komiksową maestrią autora. Seth z miejsca stał się dla mnie z miejsca jednym z najważniejszych, najciekawszych i najbardziej oryginalnych współczesnych twórców komiksowych. A jego „Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił” to jeden z najgłębszych, najmądrzejszych i przygniębiających dzieł komiksowych, jakie przyszło mi czytać w życiu.

Podsumowując:

Pięć komiksów amerykańskich, cztery europejskie i jeden polski. Żadnej mangi. Centrala, Wydawnictwo Komiksowe, Kultura Gniewu dostarczyło po 2 sztuki. Timof i cisi wspólnicy, Taurus Media, Hachette, Mucha Comics mają w zestawieniu po jednym komiksie. Nic od rynkowego potentata, czyli Egmontu.

Druga dycha:

Charles M. Schulz seria „Fistaszki” (Nasza Księgarnia, USA)
Judith Vanistendaal „Kiedy Dawid stracił głos” (Wydawnictwo Komiksowe, Europa)
Andreas seria „Koziorożec” (Sideca, Europa)
Alan Moore, Kevin O`Neill „Liga Niezwykłych Dżentelmenów - Nemo, tom 1: Serce z lodu” (Egmont, USA)
Joe Sacco Palestyna (Timof i cisi wspólnicy, USA)
Lewis Trondheim seria „Ralph Azham” (Timof i cisi wspólnicy, Europa)
Mark Millar, Bryan Hitch „Ultimates” (Hachette, USA)
Brian K. Vaughan, Fiona Staples „Saga” (Mucha Comics, USA)
Joann Sfar „Wampir” (Timof i cisi wspólnicy, Europa)
Hermann seria „Wieże Bois-Maury” (Wydawnictwo Komiksowe, Europa)

2 komentarze:

Maciej Gierszewski pisze...

w końcu się udało! tyle czasu wysiał ten wpis w "szkicach", że już przestałem wierzyć, że go zamieścisz.

Kuba Oleksak pisze...

Tak, trochę to trwała. Sam spisałem go na straty, ale jakoś zebrałem się w sobie i już jest. Teraz jeszcze za 2015 trzeba zrobić, a idzie jak krew z nosa. Za dużo dobrego wychodzi!