sobota, 18 kwietnia 2015

#1849 - Copperhead #1: A New Sheriff in Town

Autorem tekstu jest Krzysztof Tymczyński, a został on pierwotnie opublikowany na łamach bloga poświęconego Image Comics.

"Copperhead" utkwiło mi w pamięci już w momencie pierwszych zapowiedzi, gdy w rolę polecającego tę serię wcielił się sam Brian K. Vaughan. Następnie w moje łapska trafił pierwszy zeszyt, który spowodował, że po drugi już nie sięgnąłem... i jakiś czas później całkowicie w ciemno zamówiłem wydanie zbiorcze. Jako że miałem okazję przeprowadzić krótkie, ale wydaje mi się że całkiem fajne wywiady z oboma twórcami, miałem spor oczekiwania. Czy po lekturze ten mocno napompowany przeze mnie balon przypadkiem nie wybuchł mi w twarz?






Clara Bronson jest kobieta po przejściach. Rozpoczynając jeszcze raz "od nowa" przeprowadza się wraz z synem na inną planetę, do miasteczka górniczego o nazwie Copperhead. Tam zostaje nowym szeryfem i już pierwszego dnia przekonuje się, że "spokój" nie jest słowem, którego często przyjdzie jej używać. Clara nie tylko musi poradzić sobie ze swoim niezbyt przyjaznym zastępcą i niesfornym synem, ale przede wszystkim z tajemniczą sprawą masakry dokonanej na rodzinie przedstawicieli jednej z licznych obcych ras.

Komiksowa twórczość Jay’a Faerbera jest mi już znana od dłuższego czasu. W jego dorobku znajduje się kilka pozycji, które zostały dostrzeżone prze fanów i krytykę i wydaje mi się, że "Copperhead" będzie można zaliczyć do tego grona. Historia zaprezentowana czytelnikom w pierwszym wydaniu zbiorczym, która choć nie zachwyci przeciętnego konsumenta superbohaterskiej papki, stanowi jeden z podręcznikowych przykładów komiksu, który powinien być wciskany właśnie takim czytelnikom.

Tak naprawdę trudno mi nie zachwalać "Copperhead". Niemal każdy aspekt fabuły oceniam dobrze lub bardzo dobrze. Faerber napisał może niezbyt oryginalna historię, ale za to wszystkie doskonale znane schematy wykorzystał tak, że lektura okazuje się przyjemna. Już we wstępie pozytywnie wyróżnia główna bohaterka komiksu. Clara to twardzielka doświadczona przez los, która nie boi się podejmować ryzyka. Jednocześnie jest kochającą matką, która dla własnego dziecka zrobi wszystko. Nie brzmi oryginalnie, ale jest świetnie rozegrane przez scenarzystę. Wystarczy lektura kilkunastu stron pierwszego tomu "Copperhead", by czytelnik nabrał do niej należytego szacunku. Z czasem jednak dotarło do mnie, że chociaż Clara szybko staje się nie obojętna odbiorcy, to jednak o wyjątkowości komiksu w głównej mierze stanowi co innego.


Tym czymś jest samo tytułowe miasteczko i jego mieszkańcy. Scenarzysta choć nie wspina się na wyżyny oryginalności tworzy rzeczywistość niebanalną i ciekawą. Jednym z ciekawszych rozwiązań, jakie zastosował jest zwrócenie problemu na segregację rasową. "Copperhead" w sprytny sposób przedstawia czytelnikowi świat, w którym istnieją równi i równiejsi, a przedstawiciele niektórych ras nie mogą liczyć na świetlaną przyszłość. Sama pani szeryf kilkukrotnie pokazuje, że nie ufa nikomu, a niektórym rasom już w szczególności. Chociaż wątki te nawet przez moment nie wysuwają się na pierwszy plan, stanowią ciekawe urozmaicenie.

Kolejnym wyraźnym plusem komiksu jest sprawnie przeprowadzona główna intryga. Pierwszy tom stanowi w miarę zamkniętą historię, która właściwie nawet przez moment się nie dłuży, a jednocześnie daje pełen przekrój tego, czego możemy spodziewać się po serii. Jeśli z jakiegoś powodu komiks ten nie przypadnie Wam do gustu, możecie spokojnie zrezygnować z dalszych odsłon, gdyż nie zostaniecie w połowie niedokończonej historii. Tyle tylko, że trudno mi znaleźć powód do tego, by z tak sprawnie poprowadzonego tytułu przedwcześnie rezygnować.

Rysownikiem "Copperhead" jest Scott Godlewski – artysta wcześniej zupełnie mi nieznany. Szybko zdobył moja sympatię łagodną, lecz zarazem wyrazistą kreską. Przyczepić można się do tego, że zbyt często pomija tło, lecz z drugiej strony trudno nie docenić świetnych okładek poszczególnych zeszytów czy dużej dbałości o pierwszy plan. Godlewski bardzo dobrze odnalazł się w realiach świata przedstawionego na łamach komiksu, a warto wspomnieć jeszcze o bardzo dużej pomysłowości, jaką wykazał podczas projektowania wyglądu poszczególnych ras. Spore wrażenie robi zwłaszcza zastępca Clary Bronson, a więc będący słusznych rozmiarów Boo.


Choć pierwszy tom serii Faerbera i Godlewskiego kosztuje zaledwie 10 dolarów to udało się w albumie pomieścić kilka stron dodatków. Wśród nich znaleźć można szkic postaci pani szeryf czy ogólny skrypt jednego z zeszytów składających się na wydanie zbiorcze. Najciekawsze jednak są maile wymieniane przez twórców z których można wyciągnąć kilka interesujących informacji. Całość jest wydana dość solidnie i komiks z pewnością warty jest wydanych na niego pieniędzy.

"Copperhead" nie oferuje czytelnikowi fabuły niezwykle oryginalnej. Twórcy jednak tak dobrze manewrują dobrze nam znanymi schematami, że ostatecznie komiks szybko staje się lekturą wciągającą oraz godną polecenia. Jeśli więc szukacie solidnego i odprężającego komiksu, który jednak nie wywróci Waszego świata do góry nogami, nie zastanawiajcie się długo. Za jedyne dziesięć dolarów ze świecą szukać pozycji, która sprawdzi się lepiej. moja ocena to 4/6

Brak komentarzy: