środa, 8 kwietnia 2015

#1844 - Muminki. Tom 1

W wydanej pod koniec ubiegłego roku książce "Wiadomość" autorstwa Tove Jansson można przeczytać opowiadanie zatytułowane "Rysownik", w którym stary redaktor gazety, pracujący w niej już bez mała 20 lat, tłumaczy nowemu rysownikowi zasady tworzenia codziennych pasków komiksowych. "Musi pan pamiętać – mówi mu Fried – cały czas musi pan pamiętać, że napięcie ma rosnąć. Ma pan pasek z trzema, no może czterema, w ostateczności pięcioma, ale to niechętnie, okienkami. Właśnie.




W pierwszym rozładowujemy napięcie z poprzedniego dnia. Obraz, ulga, gra może toczyć się dalej. W drugim okienku buduje pan nowe napięcie, które rośnie w trójce i tak dalej. Mówiłem o tym panu. Jest pan dobry, ale zatraca się pan w szczegółach, komentuje, ozdoby przeszkadzają głównemu wątkowi. Ma być prosto, łatwo i dążyć ku punktowi zwrotnemu, rozumie pan".

Daleki jestem od bezpośredniego utożsamiania bohatera, do którego mówi redaktor, z samą Tove. Jednakże jest coś na rzeczy. Myślę, że mama Muminków twórczo przetransponowała swoje własną korespondencję i kontakty z redaktorem gazety "Evening News", w której to od 1954 roku ukazywały się jej komiksowe dzieła. Wspomina o tym fakcie Boel Westin w biografii Jansson. W tym miejscu pozwolę sobie na mały cytat z artykułu "Muminki przerysowane" profesora Jerzego Szyłaka: "(…) publikację obrazkowej opowieści o małych trollach poprzedziła obfita korespondencja z przedstawicielem londyńskiego wydawnictwa. (…) Charles Sutton oczekiwał od Jansson, że jej komiks będzie w większym stopniu dla dorosłych niż jej książki. Ona z kolei prosiła o wskazówki związane ze specyfiką tworzenia komiksów".


Przepraszam za ten przydługi wstęp, już przechodzę do książki "Muminki. Komiksy, tom 1". Wydawnictwu EneDueRabe kibicowałem od chwili, gdy tylko od redaktora Tomasza Kuźmickiego dowiedziałem się, że gdańska oficyna przymierza się do publikacji. Data premiery była kilka razy przekładana, ale nie ma to już teraz żadnego znaczenia, bo z początkiem lutego możemy obcować z fenomenalną publikacją. (Na marginesie dodam jedynie, że gdy niedawno na Targach Książki dla Dzieci i Młodzieży w Poznaniu rozmawiałem z panem Tomaszem i pytałem o powód opóźnienia, powiedział, że samo przekład tekstu sprawił tłumaczce sporo trudności; wydawcy zależało na tym, aby język i słownictwo było atrakcyjne dla dzieci oraz dorosłych. Na dodatkowe trudności natknęli się, gdy przyszedł czas na "włożenie" tekstów w dymki – wiadomo: przestrzeń jest ograniczona, a polskie słownictwo odbiega od angielskiego.)

Pisałem już o tym kiedy i jak powstały komiksy. Dlatego nie będę się powtarzał, zainteresowanych odsyłam do mojego wcześniejszego tekstu (tu: klik! klik!) lub posłowia pomieszczonego w książce, autorstwa Artura Wabika, z którego także można dowiedzieć się tych kilku podstawowych informacji. Omawiany album zawiera 4 pierwsze historie, ich układ jest chronologiczny: "Muminek i zbójcy", "Muminek i życie rodzinne", "Muminki na Riwierze" oraz "Muminki na bezludnej wyspie". Chociaż spotykamy tych samych bohaterów, co w powieściach, to dzieje rodziny i przyjaciół Muminka opowiadane są na nowo. Żadne z opowiadań nie jest adaptacją książkowych przygód małych trolli. Postaci niby są nam znane, a jednak, mam wrażenie, że ich charakter i osobowość trochę się różni od tego, co znamy z powieściowej "klasyki", są jakby bardziej wyraziści (tj. ludzcy). Muminek nie jest aż taką ciapą, Ryjek jest wielkim krętaczek i cwaniakiem, który tylko szuka okazji, aby się wzbogacić, Panna Migotka jest nad wyraz próżna i wyrafinowana (w historii "Muminki na Riwierze" porzuca, chwilowo, ale jednak, Muminka dla filmowego amanta), a Tatuś Muminka ma wyraźne problemy z nadużywaniem alkoholu, bo nadzwyczaj często wspomina o whisky i tanim winie, a po nocnej balandze ma niezłego kaca. Jedynie Mama Muminka nadal jest ostoją zdrowego rozsądku, spokoju i cierpliwości.


Nie czytałem wcześniejszego, polskiego wydania komiksów, dlatego wielkim, pozytywnym zaskoczeniem dla mnie jest to, jak Tove zręcznie używa przestrzeni kadrów, pozwalając, aby przedmioty i postaci wychodziły poza ramki, dodatkowo same miejscami same stają się elementami scenografii (np. drzewa, kwiaty, ogromne zapałki czy flinta Tatusia płynnie oddzielają kadry jeden od drugiego). Autorka stara się wykorzystywać daną jej przestrzeń maksymalnie, nie ogranicza się do umieszczenia bohaterów, ale także często rysuje dość szczegółowo tło czy inne elementy, które nie mają bezpośredniego znaczenia dla akcji.

Niektórzy bohaterowie mają świadomość, że "grają" i występują w fikcji – w opowiadaniu Muminek i życie rodzinne jest taka scena: w ostatnim kadrze 10 paska stoi małe zwierzątko, które mówi do drugiego, stojącego na marginesie, już poza kadrem: "O! Jak miło cię widzieć kuzynie Cieńku! Czy mógłbyś zastąpić mnie w historii, bo ja biorę ślub!". Urzekło mnie, jak w dalszej części tego opowiadania postać Cieńka cały czas towarzyszy Muminkowi, naśladując jego gesty i mimikę, początkowo się tego nie zauważa, ot, kolejny bohater, ale z kadru na kadr robi się to coraz bardziej intrygujące, aż do…


Nie, nic więcej nie napiszę w ramach streszczenia, gdyż warto samemu zapoznać się z książką, o tym, że jest ciekawa, to chyba nie muszę nikogo przekonywać. Wydawnictwu EneDueRabe należą się jeszcze słowa uznania za edytorskie przygotowanie publikacji: twarda okładka, wklejka z Muminkiem w różnych pozach, dobry papier w odcieniu jasnej kości słoniowej czy écru o wysokiej gramaturze. Podobno drugi tom ma się ukazać jesienią, już nie mogę się doczekać.

Brak komentarzy: