wtorek, 22 kwietnia 2014

#1580 - Powielkanocny Trans-Atlantyk 249

Chyba najważniejszą informacją mijającego tygodnia była ta, która wcale nie została ogłoszona podczas WonderConu. DC Comics oraz Grant Morrison poinformowali, że zapowiedziany ładnych parę lat temu projekt „Multiversity” wreszcie ujrzy światło dzienne, w co wielu czytelników zdążyło zwątpić. Premiera pierwszego zeszytu odbędzie się w sierpniu, a historia zamknie się na początku 2015. Każdy zeszyt tej mini-serii liczyć będzie 40 stron i rysowany przez innego artystę. Wśród nich wymienia się nazwiska Bena Oliviera, Chrisa Sprouse`a, Karla Story`ego, Ivana Reisa, Camerona Stewarda czy Franka Quitely’ego. Morrison zapewnia, że na łamach tego tytułu uda nam się znaleźć na każdej z 52 alternatywnych Ziem znanych z dawnego uniwersum DC, a według zapowiedzi bohaterem jednego z numerów ma być sam czytelnik. Brzmi ciekawie? Z cała pewnością. Na chwilę obecną nie wiadomo ile zeszytów liczyć będzie „Multiversity”, ani ile ma kosztować każdy z nich. (KT)

Tymczasem pojawiają się informacje o tym, jakoby kolejny komiks DC zmierzał na mały ekran. Tym razem ma być to „Scalped” Jasona Aarona, którym poważnie interesuje się młoda stacja WGN America. Z kolei jeśli niedawne plotki potwierdzą się, od września będziemy mieć do wyboru aż pięć seriali z herosami DC. Do trzeciego sezonu „Arrow” oraz premierowego „Gotham” dołączyć mają „The Flash” oraz „I, Zombie” na stacji CW i „Constantine” na kanale NBC. Mniej szczęśliwy los spotkał „Hourmana”, który dołączy do „Amazon” i uda się na zieloną trawkę. A przynajmniej tak mówi się w kuluarach. (KT)

Wydawnictwo Dynamite Entertainment to największy przegrany ostatnich kilkunastu miesięcy w USA. Ich udziały w rynku lecą na łeb i obecnie Nick Barucci musi martwić się nie o to jak dogonić IDW czy Dark Horse, a o to jak nie dać się wyprzedzić Boom! Studios czy Valiant. Po tym jak większość zapowiadanych na zeszły rok projektów okazała się niewypałem lub nie ukazała się wcale, jak np. tajemniczy projekt Ricka Remendera, tym razem postanowiono powrócić do sprawdzonej marki. Taką jest nieco zakurzone już „Project: Superpowers”, które kilka lat temu przyniosło Dynamite spory rozgłos, a i sama historia była co najmniej udana. Niestety, nieoczekiwanie została zakończona na drugim rozdziale. Wobec nowej serii używa się słowa „reboot”, co jest przynajmniej martwiące, ale za to scenarzystą komiksu został nie byle kto, bo sam Warren Ellis, który coraz mocniej wraca na karty komiksów z szeroko pojętego mainstreamu („Moon Knight” dla Marvela, „Trees” dla Image). To jednak nie wszystko, co ujawniło niedawno Dynamite. Kolejną zakupioną licencją jest „Splinter Cell”, którą zaopiekuje się Nathan Edmondson. Szkoda, że dopiero teraz. Swoje kolejne pięć minut dostanie także pulpowa część wydawnictwa, dzięki „Justice Inc.” na łamach którego siły połączą The Shadow, Doc Savage oraz Avenger. Ostatnią interesującą informacją jest ogłoszenie startu autorskiej serii „The Devilers”, której scenarzystą będzie Joshua Hale Fialkov. Na jej łamach wyznawcy różnych religii będą musieli połączyć siły, by pokonać armie demonów atakujące Ziemię. (KT)

Jakby dość było już gnojenia świetnej marki, IDW Publishing idzie krok dalej i zapowiada mini-serię „Judge Dredd: Anderson, Psi Division”. Co gorsza, za scenariusz do niej odpowiedzialny będzie Matt Smith, a więc człowiek który stworzył „Judg Dredd: Year One” – komiks tak zły, że ciężko wyobrazić sobie coś jeszcze gorszego. Czy uda mu się „przebić” swoje poprzednie dzieło, dowiemy się w sierpniu. Na szczęście inne swoje marki IDW traktuje bardziej łaskawie i ogłasza, że nie tylko będzie kontynuować trzy, obecnie wydawane on-goingi z Transformerami, ale także dorzuci do nich „Transformers: Primacy”, które będzie zakończeniem historii znanych z mini-serii „Autocracy” oraz „Monstrosity”. (KT)

Ciemne chmury kłębią się nad wydawnictwem Valiant? Można tak pomyśleć, widząc jak zamykane są kolejne serie. „Shadowman” już został skasowany, a wkrótce dołączą do niego „Bloodshot and H.A.R.D. Corps” oraz „Harbinger”, a wciąż nie do końca wiadomo jaka przyszłość czeka nieobecnego w zapowiedziach „Eternal Warriora”. Co prawda trzy pierwsze tytuły dostaną swoje kontynuacje pod postacią mini-serii, lecz fanów niezbyt to pociesza. Przedstawiciele wydawnictwa nie odnieśli się do tych obaw i na panelu podczas WonderConu rysowali przyszłość Valiant w bardzo jasnych barwach. Zapowiedzieli oni, że Bloodshot przeniesie się do serii „Unity”, a „Harbinger” w jakiś sposób powróci. Czy to jednak uspokoi czytelników, którzy dostrzegają zmniejszającą się ilość on-goingów w ofercie wydawnictwa, które zostają wypierane przez mini-serie?(KT)

Trzecim, obok „Batman: Eternal” i „Future`s End” tygodnikiem będzie „Earth 2: World's End”. Jak łatwo można się domyślić będzie rozgrywał się w alternatywnej rzeczywistości, na Ziemi-2, prawdopodobnie także w przyszłości oddalonej o pięć lat. Seria, która ma ukazywać się przez pół roku (w przeciwieństwie do "World`s End", które ciągnąć się ma przez rok) wystartuje w październiku, tuż po tym, jak we wrześniu we wszystkich tytułach New 52 czas przeskoczy do przodu. Prace nad tym projektem rozpoczęły się już w lutym. Nad skryptem pracuje zespół składający się z Toma Taylora i Paula Levitza, którzy piszą obecnie serie „Earth 2” oraz „World`s Finest” wsparty Danielem H. Wilsonem, Marguerite Bennet i Mike`m Johnsonem. Obowiązkami rysownika podzielą się Eddy Barrows, Jorge Jimenez, Stephen Segovia, Paulo Siqueira oraz Tyler Kirkham. Nic bardziej konkretnego nie wiadomo, a tak prezentuje się grafika promująca serię: (KO)


I przy okazji - podobno reklamówka dotycząca "Future`s End":


Przygoda Billa Willinghama z „Baśniami” skończy się na początku 2015 roku, ale zanim ostatni zeszyt serii trafi do sprzedaży, swoją premierę powinien mieć premierowy numer jego nowego komiksu. Wydawane nakładem Image Comics „Restoration”, bo o nim mowa, będzie opowieścią rozgrywającą się we współczesnym świecie, w którym magia powraca i... giną miliony ludzi. W dawnych czasach potwory i bogowie, byli tymi, którzy rządzili światem, ale z czasem ich wpływy zaczęły maleć. Przyczyniła się do tego pewna grupka ludzi, która zaczęła usuwać wszelkie magiczne istoty z naszego świata. Ale nie mogąc ich całkowicie zniszczyć mogła je tylko uwięzić i mieć nadzieję, że nigdy się nie wydostaną na wolność. Dziś, organizacja, która miała tego dopilnować z jakiegoś powodu zawiodła i rozpoczęła się regularną apokalipsa. Oprawą graficzną „Restoration” zajmie się Barry Kitson, z którym Willingham od dłuższego czasu planował zrealizować jakiś projekt. Na początku ze swoim pomysłem uderzyli do Vertigo, ale warunki zaproponowane przez wydawcę zostały odrzucone przez twórców. I tak trafili do Image. (KO)

Ta notatka roić będzie się od spoilerów z komiksu "Invincible #110", więc jeśli nie chcecie sobie zepsuć niespodzianki, nie zaglądajcie w jej dalszą część.

W „Invincible” #110 Mark Grayson i Atom Eve rozeszli się. Jest to mocno skomplikowana sytuacja, ponieważ dziewczyna w zaawansowanej ciąży z dzieckiem Niezwyciężonego. Znacznie bardziej szokujące czytelnika było jednak to, co przydarzyło się bohaterowi nieco wcześniej. Mianowicie spotkał on Anissę, Viltrumiankę próbującą zasymilować się z mieszkańcami Ziemi i został przez nią zgwałcony. Okazuje się, że scena ta była planowana już od dłuższego czasu. Robert Kirkman chciał umieścić Marka Graysona w położeniu, w jakim nie był jeszcze żaden inny komiksowy heros. Ponadto chciał on zwrócic uwagę na czyn, który wbrew powszechnie panującej opinii jest możliwy do wykonania. Chociaż podobne wypadki przydarzały się w przeszłości innym męskim postaciom z komiksów, to jednak gwałt łamów "Invincible #110" został pokazany w bardzo dosadny i szczegółowy sposób. Kirkman podkreśla, że teraz chce mocno skupiać się na psychice głównego bohatera serii i tym, jak radzi sobie z tym, co się mu przydarzyło. Choć Eve rzuciła Marka to wciąż będzie obecna w serii, ale numer 111 bez wątpienia wyznacza zupełnie nowy kierunek serii. (KT)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ten "Splinter Cell: Echoes" to reedycja dodatku, który kiedyś dorzucony został do jednej z gier. Komiks nie jest więc premierą jako taką - Ubi Soft zdecydowało po prostu że historia już odleżała swoje. I żeby całkiem nie popadła w zapomnienie, można ją puścić do szerokiej dystrybucji. Nie licząc jakichś bonusów w postaci making-of, nie będzie to nic świeżego. Trochę tak jakby z odzysku ten komiks, co mnie dość zniechęca do ewentualnego zakupu. Choć z drugiej strony wiadomo że action/espionage to woda na młyn Edmondsona, facet ma czuja do takiej konwencji. Efektem może być całkiem fajny komiks :)

Kuba Oleksak pisze...

O, dzięki za doprecyzowanie. Swoją drogą, wydaje mi się, że Edmondsona teraz wszędzie pełno - robi dużo rzeczy dla niezależnych i sporo dla Marvela.