wtorek, 25 marca 2014

#1563 - Krucjata #1: Simoun Dja (polemicznie)

Szybkimi krokami zbliża się premiera kolejnego albumu Wydawnictwa Komiksowego, jeśli wszystko dobrze pójdzie, to już za trzy tygodnie na "półki księgarskie" w internetach trafi drugi tom serialu produkcji Jeana Dufaux (scenariusz) oraz Philippe Xaviera (rysunki). Dlatego pomyślałem, że to dobry czas, aby przypomnieć pierwszy zeszyt, noszący tytuł "Simoun Dja".




Seria "Krucjata", to jedna z pierwszych produkcji warszawskiej oficyny. Jakub Oleksak w swojej recenzji uznał premierę tomu pierwszego za "poważną wpadkę" wydawnictwa; jego zarzuty dotyczyły warstwy fabularnej oraz graficznej: "Fabuła pozbawiona jest jakiejkolwiek dramaturgii, coś niby się dzieje, ktoś tam kogoś szuka, mowa jest o jakichś przepowiedniach, ale wszystko to razem zebrane bez składu i ładu do kupy zupełnie nie przekonuje. Historia nie ma rozmachu, bohaterom brakuje głębi, a rysunkom… graficznie rzecz biorąc – jest marnie". Kolorysta – Jean-Jacques Chagnaud – za to, że "dość nieumiejętnie korzysta z możliwości komputera", także zbiera cięgi.

Nie zgadzam się ze wszystkimi zarzutami Kuby. I nie piszę tego dla przysłowiowego "spokoju sumienia". Z pewnością nie jest to najlepszy komiks rozrywkowy, jaki dane mi było przeczytać w ubiegłym roku. Jednakże nie można mu odmówić, że sceneria: Outremer i bliżej nieokreślonej czas między II a III wyprawą krzyżową powodują, że z zaciekawieniem podchodziłem do przedstawionych wydarzeń. Nie jest to komiks historyczny, scenarzysta wystylizował zdarzenia, aby przywodziły na myśl czas wielkich wojen w Hrabstwie Edessy, Trypolisu oraz Królestwa Jerozolimskiego, ale postawił na fikcyjną sytuację. Obsadził akcję fikcyjnymi postaciami, które przemieszczają się między wymyślonymi miejscami: Pustynią Otran a Hierus Halem. Stylizacja jest jednak na tyle wyrazista, że dajemy się zwieść; autor używa jej dla przedstawienia uniwersalności konfliktu między chrześcijanami a muzułmanami: brutalności, krwi, zdrady, wojennych sojuszy i intryg. Z pewnością nie jest to komiks dla czytelników, którzy chcieliby się dowiedzieć czegoś o historii krucjat, tych odsyłam do opracowań historycznych; osobiście polecam "Dzieje wypraw krzyżowych" Stevena Runcimana.

Należy wspomnieć, że Dufaux wplótł do scenariusza także wątek fantastyczny, który w kolejnych tomach będzie zyskiwał na znaczeniu. Duchy, magia, nieśmiertelny demon, zaprzedanie duszy, czystość serca, elementy te właściwie należą do znaków rozpoznawczych francuskiego scenarzysty. W omawianym albumie porządek magiczny często przeplatany jest ze światem realistycznym. Obie płaszczyzny funkcjonują na tych samych ‒ naturalnych i nie wymagających uzasadnienia ‒ zasadach. Kuba, poza fabułą, zwraca uwagę na miałkość bohaterów. Także nie mogę się z nim zgodzić, ponieważ Syria z Arcos, Abdul Razim czy Sar Mitra to bardzo wyraźnie zarysowane postacie, może trochę ciapowaty jest młody rycerz Walter z Flandrii, który odgrywa w tym mistyczny przedstawieniu dość znaczącą rolę.


Plansze Xaviera nie powalają, ale przecież nie narysował żadnych potworków, nie widać zasadniczych problemów z przedstawieniem ciała, skrótów czy zbliżeń. Postaci na kolejnych stronach nadal przypominają siebie, czytelnik nie ma problemów, aby rozpoznać kto jest kim, nawet jeśli bohater ma na sobie kolczugę i hełm zakrywający pół twarzy. A architektura została przedstawiona na tyle dobrze, że ulegamy złudzeniu, że akcja dzieje się na terenie Królestwa Jerozolimskiego. Zasadnicze zastrzeżenia wobec prac Xaviera można mieć jeśli chodzi o przedstawienie scen batalistycznych i dynamiki gestów; przedstawienie ruchu nie wychodzi mu najlepiej, narysowani przez niego bohaterzy często przyjmują pomnikowe pozy, a gdy dochodzi do szermierczych pojedynków, to wyglądają tak, jakby pozowali do zdjęć.

W pełni zgadzam się z Kubą jeśli chodzi o pracę kolorysty. W kilku miejscach, gdy akcja jest mroczna, to barwy są za jasne, dodatkowo nie mają głębi. Jednak mnie osobiście najbardziej irytował font oraz częste zmiany jego wielości. Początkowo litery są duże, za duże i nieproporcjonalne, a gdy postaci mówią dużo, to aby wszystko się w dymku zmieściło, rozmiar zostaje zmniejszony, ale w innych kadrach wielkość jest utrzymana, stąd na jednej planszy może być kilka różnych wielkości.

Jak napisałem we wstępnie, może nie jest to najlepszy rozrywkowy komiks ubiegłego roku, ale mimo to z ciekawością sięgnę po kolejny zeszyt.

Brak komentarzy: