środa, 22 stycznia 2014

#1500 - 2 Guns

"2 Guns" jest komiksem, z którym mierzyłem się już od dłuższego czasu. Przyznam,  że osobiście mam z tą mini-serią niemały kłopot. Bo niby jest critically acclaimed, Steven Grant okazjonalnie bywa wymieniany jako autor tego właśnie, a nie innego  komiksu, no i ktoś tę historię na dodatek sfilmował  - więc dostrzegł potencjał i dobry materiał do przeniesienia na duży ekran. Przy całym uznaniu krytyków i czytelników jakiego doczekał się "2 Guns" ja sam nie potrafię wykrzesać z siebie już takiego entuzjazmu.  Komiks spółki Grant/Santolouco w mojej opinii jest trochę przeceniany, co nie znaczy że to kiepska produkcja. Jest trochę wad i trochę zalet - o czym za chwilę napiszę.


Na początek trochę o fabule. Dwójkę głównych bohaterów tej historii poznajemy już na pierwszych stronach komiksu. Opychając się pączkami w przydrożnym barze, snują wspólny plan obrobienia banku. Zadanie wydaje się łatwe - kiepska ochrona i słaby monitoring wręcz zachęcają do rabunku, z czego  złodzieje skrzętnie zamierzają skorzystać. Przy całej perspektywie obłowienia się kasą, jest jeden podstawowy problem, którego żaden z nich nie przeczuwa - obydwaj złodzieje to działający pod przykrywką agenci: Bobby Trench (alias Bobby Beans), pracownik DEA, głęboko zakonspirowany w przestępczym światku i Marcus Steadman (alias Mark Stigman) pracujący dla wywiadu marynarki. Przekonani, że ukradną pieniądze mafii, robią wspólny skok, ale po napadzie szybko okazuje  się, że zrabowana  kasa należała do... CIA. Na Bobby'ego i Marcusa czeka lawina konsekwencji, na które obydwaj  niekoniecznie są przygotowani.

Zaczyna się więc dość obiecująco, prawda? Tymczasem Steven Grant nie do końca potrafił skorzystać z bomby, którą sam skonstruował. Użył do tego całkiem sporego ładunku pomysłów, oplątał to zmyślnie wątkami i zwrotami fabuły - miało eksplodować, jak tylko czytelnik otworzy komiks. Niestety, nic nie wybuchło. Przynajmniej nie w moich rękach.  Grant to dobry rzemieślnik, powiedziałbym, że nawet ponadprzeciętny - potrafił napisać dobry komiks, ale zapomniał przy okazji nadać jakiegoś większego polotu tej opowieści. Nie mogę więc powiedzieć, żeby "2 Guns" było specjalnie porywające. Owszem, na kadrach sporo się dzieje, autorzy prowadzą fabułę w odpowiednim tempie i do końca udaje im się utrzymać scenariusz w ryzach, co przy takich rozmiarów intrydze może nawet imponować - ale ostatecznie brakuje komiksowi błysku i pasji w snuciu opowieści.


Tak czy inaczej Grant z pewnością punktuje rzetelnym scenariuszem i ogólną koncepcją swojej mini-serii - "2 Guns" to przede wszystkim niezbyt pochlebny komentarz do działań  agencji pokroju FBI, czy CIA,  zmuszających swoich agentów do kamuflażu i głębokiej infiltracji świata przestępczego. Skutkuje to wyjątkowym paradoksem, który polega na łamaniu prawa dla jednoczesnej jego obrony. Album  to także krzywe zwierciadło państwa, które obsesyjnie wręcz broni swoich obywateli i robi to do tego stopnia, że staje się dla tych obywateli największym zagrożeniem.

Przy całej powadze tematu twórcy jednak zdecydowali się zaserwować nam lekkostrawną historię. To nie jest do końca komiks na serio. Grant często rozładowuje atmosferę lekkim komizmem sytuacji lub beztroską gadką Bobby'ego i Marcusa, czyli pary żywcem wyjętej z buddy-movie. Osobiście nie jestem do końca przekonany do tego rozwiązania - może właśnie przez to brakuje w tym komiksie charakteru, który starałem się w nim znaleźć. Z pewnością do złagodzenia tonu opowiadanej historii przyczynił się także rysownik, Mateus Santolouco. Komiks pod jego ołówkiem prezentuje się jednak zbyt grzecznie - pozbawiony brudnych realiów i jakiejkolwiek brutalności, ostatecznie wygląda niczym przeniesiony z kreskówki. Średnio kupuję tę konwencję.

Z okazji pojawienia się kinowej ekranizacji komiksu, Boom! Studios zaserwowało czytelnikom specjalną edycję tej mini-serii. "2 Guns" w wersji deluxe edition pozostawia jednak zbyt wiele do życzenia -  krótki wstępniak od Granta, galeria coverów, miękka okładka. Takie rzeczy Image Comics wydaje na dzień dobry. Dlatego i w tym miejscu również pozostaje pewien niedosyt.


Chociaż "2 Guns" nie jest wyjątkowym komiksem, to na pewno nie sposób się przy nim nudzić. To modelowa, sensacyjna  fabuła i wielbiciele takiej z pewnością komiks docenią. Jeśli ktoś lubi być wodzony za nos, również nie powinien narzekać - "2 Guns" to popis fabuły pełnej ślepych uliczek i fałszywych tropów.  Jeśli natomiast o mnie samego chodzi, cóż - komiks pozostawił mnie lekko zawiedzionego. Myślałem, że to będzie coś zabójczego. Może taki właśnie będzie sequel, czyli "3 Guns". Zamierzam się przekonać.

Brak komentarzy: