czwartek, 21 listopada 2013

#1429 - Broken Trinity vol.1

Autorem poniższego tekstu jest Krzysztof Tymczyński, a ukazał się on na łamach bloga poświęconego Image Comics, na który serdecznie zapraszam.

„Broken Trinity” to niewielki crossover, na łamach którego zachwiana zostaje równowaga pomiędzy tytułową trójcą, na którą składają się Witchblade, Darkness oraz Angelus. Wszystkich bohaterów spotykamy, kiedy w ich życiu zachodzą dość poważne zmiany. Sara Pezzini oddała połowę swojego artefaktu Dani Baptiste, by móc w spokoju wychowywać córkę. Jackie Estacado utracił większość swoich zdolności i z łowcy, stał się zwierzyną. Z kolei Celestine Wright nie używa mocy Angelus i ukrywa się przed swoimi anielskimi towarzyszkami. 



Jednakże gdy w mieście pojawi się kolekcjonerka artefaktów cała trójka raz jeszcze będzie musiała stanąć ramię w ramię. I to wbrew swej woli. Wszystko przez to, że Glorianna Silver zapoluje na niejakiego Finna – wynajętego przez Jackiego mężczyznę, który miał z ukrycia ochraniać Sarę i jej córkę, a przy okazji także nosiciela jednego z artefaktów.

Zaczynając czytać „Broken Trinity” popełniłem pewien błąd. Jak zapewne zauważyliście z powyższego opisu, crossover ten osadzony jest w miejscu, gdy zarówno Witchblade jak i Darkness są w jakiś sposób „naruszeni” wydarzeniami z własnych serii. Dodatkowo, kontynuowany jest tu wątek z innego crossovera, „First Born”, który warto znać. Już na samym początku więc widać, że nie jest to najlepsze miejsce na wskoczenie do uniwersum Top Cow dla kompletnego laika.

Jeśli jednak takowymi nie jesteście, to przed Wami szansa na przeczytanie bardzo zgrabnie napisanej historii. „Złamana Trójca” to kolejny etap formowania uniwersum Top Cow przez Rona Marza. Scenarzysta w swoim stylu dał za pomocą „Broken Trinity” pstryczka w nos największym wydawnictwom, udowodniając, że do stworzenia niezłego, zwięzłego i zmieniającego status quo eventu wystarczy trzyczęściowa mini-seria i cztery pojedyncze one-shoty. Trzeba jednak zaznaczyć, że komiks Marza i Sejica nie jest idealny i ma swoje wady. Przede wszystkim wydarzenia z głównej mini-serii dzieją się zdecydowanie zbyt szybko. Po krótkim wprowadzeniu otrzymujemy serię pojedynków i wybuchów, po których następuje jeszcze więcej pojedynków i wybuchów, aż nagle wszystko kończy się równie szybko, jak zaczęło. Szkoda, bo chciałoby się więcej. Kuleje również warstwa graficzna, ale o tym wspomnę nieco później.


Plusem „Broken Trinity” jest stopniowe, logiczne i ciekawe rozbudowanie uniwersum Top Cow. Ron Marz nie tylko wprowadza do mitologii tego świata Glacier Stone i Ember Stone, ale także rozbija tytułową trójcę. Nie zdradzę w jaki sposób, bowiem warto samemu to sprawdzić. Także one-shoty, będące jednocześnie tie-inami do głównej fabuły prezentują się nieźle. Chociaż żaden z nich nie wprowadza za dużo do samego wydarzenia, to jednak ten poświęcony Angelus jest bardzo ciekawy i świetnie pokazuje majestat i siłę tej postaci, co nieczęsto bywało dobrze uchwycone na łamach innych serii, gdzie pojawiała się ta bohaterka.

Co ciekawe, wątki obyczajowe przez cały czas lektury „Broken Trinity” były ciekawym urozmaiceniem. Marz potrafił fajnie uchwycić relacje w trójkącie Sara-Jackie-Gleason, a Finna nie da się nie polubić już w momencie, kiedy pojawia się w komiksie. Gdyby tylko wszystko trwało nieco dłużej i nie sprawiało wrażenia mocno wymuszonego w finale, oceniłbym tę historię naprawdę wysoko. Jeśli chodzi o warstwę graficzną, to tak jak wspomniałem wcześniej, jest ona bardzo nierówna. Albo inaczej – wszyscy artyści zbledli przy pracach Stjepana Sejica. Fabułę ułożono tak, że po każdym rozdziale głównej mini-serii pojawiał się jeden z one-shotów. Przez to co drugi zeszyt wchodzący w skład zbioru zabijał dobre wrażenie po popisach Chorwata. Jedynie Jorge Lucas – rysownik one-shotu poświęconego „The Darkness” - nawiązał walkę z liderem, lecz w ostatecznym rozrachunku i on ją przegrał. Sejic jest po prostu poza zasięgiem.

Jak na standardy Top Cow, w albumie jest zaskakująco mało dodatków. Krótki wstęp, standardowa galeria okładek i kilka konceptów postaci autorstwa Sejica to i tak więcej, niż oferują niektóre wydawnictwa, lecz w przypadku studia Marka Silvestriego liczyłem na znacznie więcej.



„Broken Trinity” jest integralną częścią wielkiego planu Rona Marza zreformowania uniwersum Top Cow według swojego pomysłu. Dla każdego fana jest to pozycja obowiązkowa, chociaż daleko jej do poziomu, jaki sam Marz wyznaczył sobie na w kolejnych epizodach „Witchblade”. Nie polecałbym tej pozycji osobom, które chcą dopiero rozpocząć przygodę z tym światem. Ostatecznie, komiks oceniam na trójkę z dużym plusem.

Brak komentarzy: