wtorek, 5 listopada 2013

#1411 - Odd Thomas. Diabelski pakt

Przed lekturą „Diabelskiego paktu” nazwisko Deana Koontza nie było mi obce. Choć nie czytałem żadnej z jego książek, kojarzyłem go jako jednego z najbardziej znanych twórców amerykańskiej literatury popularnej. I, jak się okazuje, jednego z najlepszych, jeśli mierzyć wartość pisarza w liczbie sprzedanych egzemplarzy (450 milionów) i bestsellerów na liście „New York Timesa” (aż 28 książek wspięło się na pierwsze miejsce tego rankingu).
Nie znałem natomiast Odda Thomasa. Lektura premierowego tomu spin-offowej serii komiksowej był moim pierwszym spotkaniem z nastolatkiem, który widzi duchy i z zamiłowania rozwiązuje kryminalne zagadki. Odd zadebiutował w 2003 roku i pierwsza książka z jego udziałem (zatytułowana po prostu „Odd Thomas”) z miejsca stała się przebojem, ciesząc się dobrym przyjęciem szczególnie u czytelników. Na sequele nie trzeba było długo czekać – w 2005 ukazał się „Dar widzenia”, rok później - „Braciszek Odd”, a na „Kilka godzin przed świtem” trzeba było poczekać do 2008. Ostatnio ukazały się dwie kolejne części cyklu („Odd Apocalypse” i „Deeply Odd” - obie Polsce jeszcze nie zostały wydane), w zeszłym roku na rynku pojawiło się trzyczęściowe opowiadanie „Odd Interlude”, a Koontz pracuje jeszcze nad „Saint Odd”, który ma być ostatnim rozdziałem przygód Odda. Seria doczekała się również filmowej adaptacji (z Willemem DeFoe w jednej z główny ról), a także cyklu powieści graficzny (w sumie ukazały się trzy). Nie ma to tamto - Odd to solidna popkulturowa marka.

Ale kim jest sam Odd? Cóż, jak już wspomniałem widzi duchy zmarłych, ale poza tym jest całkiem przeciętnym dwudziestolatkiem. Mieszka w fikcyjnym Pico Mundo w Kalifornii, które jest stereotypowym, niewielkim amerykańskim miasteczkiem (aż dziw, że jego nazwa nie kończy się na -ville). Pracuje w lokalnej naleśnikarni i jeśli wierzyć klientom – jest fenomenalnym kucharzem. Jego narzeczoną jest Bronwen „Stormy” Llewellyn, rezolutna dziewucha z sierocińca. Cóż powiedzieć więcej – to taki typ bohatera, z którym przeciętny nastoletni czytelnik może się bezproblemowo utożsamiać. O to chyba chodziło Koontzowi i chyba to jest jednym ze źródeł sukcesu tej marki.

Jak przystało na komiks utrzymany w konwencji thrillera w „Diabelski pakcie” nie mogło zabraknąć kryminalnej intrygi. W Pico Mundo dochodzi do morderstwa. Ofiarą jest siedmioletni chłopiec, Joey Gordon. Morderca zostawił na miejscu zbrodni staroświecką notkę z wiadomością ułożoną z powycinanych liter z gazet, ale to jedyny trop jaki ma policja. W tym momencie do akcji wkracza Odd ze swoimi niezwykłymi umiejętnościami. Bohater postanawia pomóc policji w ujęciu przestępcy. W sprawę zamieszana jest również Sherry Sheldon, przyjaciółka Stormy z dzieciństwa. Jest ona opiekunką, która zajmowała się Joey`em i ma do odegrania znaczącą rolę w tej historii.

Fabuła jest racze nieskomplikowana. Intryga rozpisana jest w zaskakująco przewidywalny sposób, a rozwiązanie jest dość naiwne, cóż można było się tego spodziewać po thrillerze przeznaczony dla nastolatków. Całość ubarwiają humorystyczne wstawki, ale dość powiedzieć, że nie jest to dowcip najwyższych. Ale (znów!) czegoż można spodziewać się po thrillerze przeznaczonym dla nastolatków...

Przyznam, że zaskoczyła mnie oprawa graficzna, bo zwyczajnie nie spodziewałem się mangowej estetyki po tej pozycji. Jakoś te wielkie oczy i łezki zdziwienia nie pasują mi do tej typowo amerykańskiej historii, ale cóż – widać Koontz bardzo ceni sobie prace Queenie Chan. Trudno dociec czemu – artystka, która urodziła się w Hong Kongu, ale dorastała w Australii rysuje co najwyżej przeciętnie. Nie spodziewajcie się więc po wizualiach czegoś ciekawego. Zresztą, to samo można powiedzieć o całym albumie -  „Diabelski pakt” to lekkie czytadło, które nawet w swojej wadze przegrywa konkurencje z bardziej interesującymi pozycjami.

Brak komentarzy: