środa, 26 czerwca 2013

#1318 - Choker Vol. 1


Boom na historie z krwiopijcami wciąż nie ma końca, także w komiksowym mainstreamie. Przeważnie historie tego typu nie wybijają się powyżej przeciętności, czasem trafiają się bardziej udane pomysły jak chociażby "Amerykański Wampir", czy też "Criminal Macabre". "Choker" wydany w ubiegłym roku przez Image Comics, również wpisuje się w ten krwawy trend – z dyskusyjnym skutkiem.

Głównym bohaterem komiksu jest detektyw John Jackson. Ten dość pospolity prywatny śledczy nie może się pochwalić w swoim fachu niczym specjalnym: zamiast rozwiązywać zagadki stulecia, bawi się m.in. w paparazziego, zbierając haki na lokalnych włodarzy. Zastajemy go właśnie w trakcie takiego zlecenia. Jednocześnie na drugim końcu miasta, w jednym z nocnych klubów dochodzi do krwawej masakry – świadkowie zeznają, że sprawcami była grupa wampirów. Niedługo potem jeden z autobusów wypchanych emerytami staje się na chwilę jedynym w swoim rodzaju bufetem, gdzie daniem głównym okazują się być... pasażerowie. Obydwie sprawy zdają się ze sobą wiązać, a odpowiedzialny za nie może być tylko jeden człowiek Hunt Cassidy: zbiegły więzień i narkotykowy diler. Kiedy policja nie może już poradzić sobie z jego wytropieniem, wynajmuje do tego Jacksona.  

W "Choker" z pewnością nie znajdziecie wciągającej intrygi. Fabularne rozwiązania stoją tutaj na przeciętnym poziomie – Ben McCool napisał scenariusz kryminału, który gdyby rozegrał się w innych okolicznościach, byłby raczej zwyczajnym, powielającym gatunkowe schematy komiksem. Z tej perspektywy "Choker" to tylko kolejna historia detektywa tropiącego dilera narkotyków i przy okazji odkrywającego w policji korupcję na szeroką skalę. Przestępca zostaje schwytany, a co za tym idzie – korupcja odkryta. Nie wiem, czy to kwestia nie najlepiej zaplanowanych scen, czy tego, że McCool zbyt wcześnie podrzuca czytelnikowi pewne odpowiedzi – w efekcie album nie potrafi zaskakiwać tak jak powinien.

O ile w kwestii intrygi McCool nie popisał się niczym szczególnym, to atmosfera jaką nasycony jest "Choker" w pełni rekompensuje fabularne niedoskonałości. Omawiany komiks jest przedziwną mieszanką science fiction, kryminału oraz – z racji obecności wampirów – także horroru. Dodatkowo wszystko ubrane jest w mroczne, nie stroniące od wulgarności noir, osadzone w Shotgun City – mieście  dusznym i bezwzględnym. Tutaj stróże prawa formują się w regularne siły zbrojne, gotowe wyłącznie na siłową konfrontację z całą patologią miasta, bez brania jakichkolwiek jeńców. Skutkiem tego element przestępczy jest dosłownie wgniatany w ziemię (a potem zbierany specjalnymi przemysłowymi odkurzaczami) przez takie właśnie prewencyjne grupy. Nawet jeśli to wyłącznie przestępcy są celem, trudno nie odnieść wrażenia, że trafiliśmy właśnie do czegoś w rodzaju państwa policyjnego. Są więc momenty, kiedy w "Choker" fabuła zmienia się w krwawą miazgę. Na szczęście nie na tym opiera się komiks. McCool poza zbudowaniem bliskiego antyutopii klimatu, serwuje też sporo dobrych, dosadnych dialogów i garść zabawnych scen, które także są wartością dodatnią komiksu.

Absolutnym mistrzem i gwarantem estetycznych przeżyć niezmiennie pozostaje Ben Templesmith. Rozpisywał się o jego rysunku nie będę – większości czytelników ten warsztat jest znany. Jedni go kochają, inni nienawidzą (czego, przyznam, nie rozumiem). W komiksie McCoola nie znajdziemy generalnie nic nowego. To jest ten Templesmith do którego wszyscy są przyzwyczajeni, czyli dużo tu twórczego bazgrania, mrocznego cartoonu i chwilami prymitywnej wręcz kreski. W dodatku paleta barw sprawia, że śmiało możemy powiedzieć o tym komiksie: noir. Osobiście nie mam pytań i chcę więcej.

Zakończenie "Chokera" sugeruje ciąg dalszy, jednak po wydaniu pierwszego trade'a prace nad kontynuacją zawisły w próżni. Powodów nie znam, ale nie sądzę żeby twórcy stracili zaufanie swojego wydawcy. Pomimo, że komiksowi brakuje fabularnego polotu ostatecznie czyta się to całkiem nieźle. Przy lekturze trzyma przede wszystkim klimat tej opowieści i świetne rysunki – jak dla mnie to wystarczająca zaliczka na nowy rozdział tej historii.

Brak komentarzy: