niedziela, 28 kwietnia 2013

#1283 - Komix-Express 181

Nominacje (i zresztą same nagrody!) do nagród Eisnera są jednym z najlepszych probierzy kondycji amerykańskiego rynku komiksowego. Pokazują najbardziej modne trendy, tytuły, które odcisnęły w danym roku najmocniejsze piętno i kierunki, w jakich podążają czołowi twórcy. I jak patrzę na nominacje do komiksowych Oscarów to widzę potwierdzenie (kolejne!), że nurt super-hero pozostaje w odwrocie. Zwykle to właśnie einserowskie jury doceniało to, co u kalesoniarzy najlepsze, ale nieobecność wśród nominowanych tytułów może oznaczać zwyczajny brak dobrych, superbohaterskich komiksów. W stawce przeważają komiksy niezależne spod znaku Fantagraphics czy Drawn and Quarterly oraz pozycje głównego nurtu z mniejszych oficyn. Honoru strzelających laserami z dupy broni ten, który strzela z łuku, czyli „Hawkeye” Matta Fractiona i Davida Aji. Nie jest rodzynkiem, bo jeszcze kilka nominacja dla super-hero by się znalazło – choćby dla J.H. Williamsa za okładki dla „Batwoman”, dla „Daredevil Born Again: Artist’s Edition” czy Chrisa Samnee za robotę przy „Daredevilu” ale... to z grubsza tyle. W 2010 wyróżniono 20 tego typu pozycji, rok później – 15, w 2012 – jeden więcej. Teraz jest ich sześć. Gdzie te dobre superbohaterskie produkcje? Ano nigdzie! Czołowi twórcy predestynowani do pisania takich wolą pracować na własny rachunek przy swoich autorskich seriach,. Może za mniejsze pieniądze, ale nie muszą się użerać z upierdliwymi redaktorami i naginać do wydawniczej polityki majorsów. I dzięki temu może delektować się taki perełkami, jak „Saga”, „Fatale”, „Adventure Time”, „Prophet” czy „Manhattan Project`s” (nominowanymi właśnie do Eisnerów).

Nakładem warszawskiego wydawnictwa Taurus Media ukaże się „Fest”. Będzie to pierwsza antologia komiksów twórców z województwa śląskiego. Na stronach albumu znalazło się piętnaście historii, które opisują przeszłość, teraźniejszość i przyszłość komiksowego Śląska. Dzięki nim czytelnicy będą mogli przekonać się, do czego ślonsko godka przydaje się w kosmosie, gdzie można sprzedać cień, czy Śląsk stać na własnego superbohatera, jak pokonać diabła oraz skąd wzięły się familoki. I na tym bynajmniej nie koniec! Obyczaj przeplata się tu z sensacją, komedia z horrorem, groteska z powagą. W gronie autorów „Fest” znaleźli się m.in. gwiazda śląskiego komiksu Marek Turek, charakterystyczni Paweł Garwol i Roman Lipczyński oraz zinowe znakomitości w osobach Krzysztofa Kałuszki, Marcina Palmąki i Mariusza Zawadzkiego, którym towarzyszy plejada utalentowanych scenarzystów i rysowników. Niech świadczy o tym fakt, że komiksy, które znalazły się w zbiorze, doczekały się już nagród na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Zapowiada się cokolwiek smakowicie. Premiera albumu została przewidziana na Festiwal Komiksowa Warszawa (16-19 maja). Całość liczyła będzie 120 stron w kolorze lub w czerni i bieli. Cena pozostaje nieznana.  

Innym komiksem, który pojawi się w Warszawie będzie „Dark Country”, czyli po polsku - „Nowożeńcy”. Będzie to niejako powrót dawno niewidzianego Thomasa Otta na polski rynek. Ostatni raz albumu szwajcarskiego mistrza scratchboardingu i makabry pojawił się w 2008 roku, ciesząc się zarówno ciepłym przyjęciem krytyków, jak i entuzjastycznymi reakcjami czytelników. Komiks, który Ott przygotował wraz z Thomasem Jane`m (tak, tym samym który wcielił się w najbardziej nieudanego Punishera w historii) i Tab Murphy`m stanowi adaptację filmu pod tym samym tytułem. „Dark Country” swoją premierę miało w 2009 roku i było dla Jane`a reżyserskim debiutem. Budżet zamknął się w 5 milionach dolarów, a film raczej przeszedł bez echa.

Nasza Księgarnia kontynuuje mozolne dzieła wydawania „Fistaszków” na naszym rynku. Już w maju, dokładnie 15 dnia tego miesiąca, swoją premierę będzie miał kolejny, ósmy tom paskowego arcydzieła Charlesa M. Schulza. Ten album będzie obejmował stripy z lat 1965-1966. Jak zwykle przekład polskiej edycji przygotuje Michał Rusinek, a za liczący sobie 344 strony album będzie trzeba zapłacić 64,90 złotych. Tak przedstawia się opis tej pozycji:

W tym tomie światem „Fistaszków” wstrząsają dwa wielkie wydarzenia. Po pierwsze Snoopy wkłada pilotkę i gogle, po czym wspina się na dach budy, by wyruszyć na pierwszą z wielu potyczek z osławionym Czerwonym Baronem. Po drugie zaś Charlie Brown na letnim obozie zaprzyjaźnia się z chłopcem o imieniu Roy, który wprowadzi do kręgu zaprzyjaźnionych dzieci swoją koleżankę – piegowatą i energiczną Peppermint Patty…

Na Alei Komiksu pojawiły się nieoficjalne zapowiedzi Egmontu na miesiąc czerwiec. Na początek wakacji w Klubie Świata Komiksu mają ukazać się cztery pozycje. Zgodnie z tym, co mówił Tomasz Kołodziejczak doczekamy się kolejnego, 15. tomu „Armady” Jeana Davida Morvana i Philippe`a Bucheta oraz kolejnego „białego „Asteriksa” - tym razem będą to „Galijskie początki”. Na razie nie podano cen obu pozycji – czyżby więc w Egmoncie szykowała się jakaś podwyżka ceny za standardowej objętości europejski album? Być może czerwcowym hitem okaże się pierwszy tom zrestartowanego „Action Comics”, czyli „Ludzie ze stali” po polsku. 256 stron, Grant Morrison, Rags Morales, Andy Kubert, Brent Anderson, twarda oprawa i 99 złotych. Ofertę uzupełnia drugi tom „Wojny Sambre`ów” zatytułowany „Werner i Szarlotta” Bernarda Yslaire`a i Marc-Antoine Boidina (tu też nie podano ani ceny, ani ilości stron).

Jakiś czas temu swojego kresu dobiegł tegoroczny Festiwal Kultury Komiksowej Ligatura 2013. Wśród tych, którzy z uśmiechem mogli wracać z Poznania z pewnością są zwycięzcy konkursu  „Silence”. Oto oni: 

Miejsce pierwsze - Evgeny Yakovlev (Kazachstan)  „Forgotten”; 
Miejsce drugie - Sara Divjak (Chorwacja) „Fossil”;  
Miejsce trzecie - Joanna Karpowicz, Mateusz Wiśniewski (Polska) „ Desperate case of Bateson George”; 
Wyróżnienia: Aleksandar Zograf (Serbia) „The Lonely Path” oraz Jasper Rietman (Holandia) „TRI/P”. 

Na konwencie przyznano również nagrody "Subiektywny radar" za rok sezon 2012/13. I tak, nagrody powędrowały:

Dla wydawnictwa SmallPress.pl za przemyślaną koncepcję wydawniczą i wspieranie komiksu alternatywnego;
Dla bloga Lupus Libri za profesjonalną promocję komiksu i ilustracji;
Dla Krzysztofa Ryszarda Wojciechowskiego (Rękopis znaleziony w Arkham) za działalność recenzencką i publikacje ciekawych tekstów o komiksach;
Dla dwutygodnika kulturalnego "artPAPIER" za poszerzenie oferty o dział komiksu i sprzyjanie rozwojowi krytyki komiksowej;
Dla Galeria Łącznik z Krakowa za działalność wystawienniczą promującą ilustracje i komiks.

I na zakończenie garść innych newsów. Premierowy numer „Profanum” będzie miał swój dodruk – widać, że po tym, jak pierwsze wydanie rozeszło się błyskawicznie, podjęto jedyną słuszną decyzję, aby ci, którzy jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z tym tytułem nadrobili zaległości. A ci którzy już go mają – może kupią dla nowej (no, może nie do końca) okładki? Premiera na Komiksowej Warszawie. Również w stolicy, tylko, że w klubie Kosmos, w piątek 17 maja (ul. Koszykowa 55) swoją premierę będzie miał album „Za furtką”. Komiksowy debiut Dominik Węcławek z rysunkami Karoliny Danek ukaże się nakładem Centrali, a jego pojawienie się w obiegu uświetni wystawa. A jak wystawy, to również w Krakowie – od 26 kwietnia do 10 maja w Galerii Łącznik będzie można oglądać ekspozycję prac Joanny KarpowiczAnubis, mój przyjaciel”.

piątek, 26 kwietnia 2013

#1282 - Dzicy

Tekst powstał na zlecenie krakowskiego Instytutu Książki. Pierwotnie został opublikowany na tej stronie.

Lucie Lomová w "Dzikich" włącza się do postkolonialnych narracji, i choć odwołuje się do schematów, powielając utrwalone w kulturze (głównie tej popularnej) klisze, jest w stanie powiedzieć coś ciekawego. W komiksie pojawia się ograny motyw spotkania człowieka pierwotnego z cywilizacją. To zderzenie prymitywizmu i egzotyki południowoamerykańskich Indian z europejską i specyficzną w sobie Pragą stoi tak humorem, takim nieco w czeskim stylu, jak i tragizmem. 

Książka autorki, która została wyróżniona w poznańskim konkursie ABECEDEX na komiks dla młodzieży, jest z jednej strony bardzo ujmująca, a z drugiej przejmująca. Wyrwany ze swojego środowiska naturalnego Indianin Czerwiusz zderza się z miejską obcością. Na tyle, na ile potrafi uczy się zupełnie nieznanego mu świata, obyczajów, kultury i stylu życia, choć tak naprawdę nigdy nie będzie mógł go w pełni zrozumieć za pomocą pojęć, które posiada. Choć z całych sił będzie próbował oswoić czeską "inność", to jest z góry skazany na porażkę (co prowadzi do wielu tyle zabawnych, co dramatycznych sytuacji). Przez cywilizację zawsze będzie traktowany jako dzikus, małpolud, ewentualnie antropologiczna ciekawostka nadająca się co najwyżej do ekspozycji w muzeum albo co gorsza w jakimś cyrku lub objazdowym przedstawieniu.

Jednak cały wymiar tragizmu Czerwiusza ujawni się, gdy powróci on do swojego domu, zlokalizowanego gdzieś w dżungli, na brzegu rzeki Paragwaj. Po tym wszystkim, co zobaczył, co przeżył i czego się dowiedział, nie będzie potrafił odnaleźć się w swoich pierwotnym środowisku. Cywilizacyjny szok, jaki przeżył uniemożliwi mu powrót i przyczyni się do odrzucenia go przez współplemieńców. Niejako odbiciem jego dziejów są losy Vojto, głównego bohatera komiksu, badacza i antropologa, który przywozi rezolutnego dzikusa do czeskiej stolicy. To typ niepokorny, który doskonale potrafi odnaleźć się w dziczy, ale o wiele trudniej przychodzi mu poruszanie się po drobnomieszczańskich praskich salonach. Jego kariera naznaczona jest licznymi nieporozumieniami, w czym nie pomaga jego bezkompromisowy charakter. Obcowanie ze światem dzikich jeszcze bardziej pogłębia alienację w jego "naturalnym środowisku". Kreowany przez autorkę obraz Vojto, jako "ostatniego sprawiedliwego" zdradza cechy silnie subiektywnej narracji. Lomová wyraźnie bierze jego stronę zarówno w sporze z Vrazem, innym podróżnikiem, jak i przyjmuje jego ideologiczne zaangażowanie, popierając (trwające do dziś!) działania fundacji z plemienia Czamakoko.

Podobnie, jak lawirowanie pomiędzy rejestrami tragicznymi i komediowymi, dynamika relacji pomiędzy Czerwiuszem, a Vojto należy do najciekawszych elementów tego komiksu. Lomová nie ogranicza się do banału Piętaszka i Robinsoan, ale stara się dać jak najbardziej pogłębiony obraz zderzenia dwóch cywilizacji, dwóch kultur i dwóch, równie silnych osobowości. I znakomicie jej się to udaje.

Kontynuując tę wyliczankę superlatyw (bo jak zdążyliście się już zorientować -  "Dzicy" to bardzo dobra interesująca pozycja!) pod względem formalnym nie sposób czegokolwiek Lomovej zarzucić. Pod względem kompozycyjnym i dramaturgicznym wszystko dopięte jest na ostatni guzik. Przeszkadzać mogą jedynie wątki, które zostały dziwnie ucięte lub prowadziły donikąd. Podobnie jest w przypadku oprawy wizualnej. Czeska twórczyni odwołuje się do dość popularnej estetyki komiksu niezależnego, balansującego pomiędzy charakterystycznym dla kreskówek przerysowaniem, a komiksowym realizmem. Z pozoru być może rysunki nie prezentują się zbyt efektownie, ale to kawał znakomitej roboty. Znakomity warsztat znamionują choćby niuanse związane z perspektywą czy świetne, filmowe ujęcia.

Mówi się (parafrazując pewne popularne porzekadło), że można zabrać człowiek z dżungli, ale nie można wyrwać dżungli z człowieka. "Dzicy" Lucie Lomovej pokazują, że nie jest to taka prosta i oczywista sprawa.

środa, 24 kwietnia 2013

#1281 - Alfabet z dymkiem: B

Się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Zatem kolejna część alfabetu.

Bande dessinée – Francuzi nie mogą inaczej. Cały świat mówi computer (może oprócz Czechów, ale to przecież Czeczeni). Cały świat mówi comics. A Francuzi nie mogą. Rysowane taśmy. Można i tak. Niech mówią, jak chcą. Byle dalej tak rysowali i tak wydawali. Choćby tylko komiksy na B. Jak Biały Lama, Bouncer, Blueberry albo Blacksad.


Bang! Boom! – onomatopeje, pochodzące z języka angielskiego, które za pośrednictwem komiksów zakorzeniły się już chyba na dobre również w języku polskim. I nic na to nie poradzimy. Choć tak samo lubię Bach! Bum! Bim-bam-bom! Brrrum! Beee!

ilustracja :: stąd ::

Tadeusz Baranowski – Mistrz. Jeden z wielkich twórców polskiego komiksu. Jeden z dwóch Polaków, którego komiks (Antresolka profesorka Nerwosolka) znalazł się w książce Paula Gravetta 1001 komiksów, które musisz przeczytać przed śmiercią. Już same tytuły rozczulają. Podróż smokiem Diplodokiem, Skąd się bierze woda sodowa?, Na co dybie w wielorybie czubek nosa eskimosa, To doprawdy kiepska sprawa, kiedy bestia się pojawia. Genialny, oryginalny rysunek i arcycudne poczucie humoru. Poza tym, kto nie chciałby się dowiedzieć Jak ciotka Fru-Bęc uratowała świat od zagłady?

Batman – to chyba oczywiste? Nawet jeśli nie czytacie komiksów, potrafilibyście rozpoznać tę postać. Obok Supermana i Spider-Mana – najbardziej rozpoznawalny superbohater. Przez wielu uważany także za najbardziej złożoną i mroczną postać spośród tych „dobrych”. A jeśli ktoś go nie zna (w co nie wierzę), niech sięgnie po ostatni, 15. numer Zeszytów Komiksowych, albo zajrzy na stronę Batcave.

Battle Royale – jedna z najlepszych, kontrowersyjnych zresztą, mang, powstała na podstawie powieści Kōshuna Takamiego. Mocne. I nie dla dzieci.


Berlin – z jakiegoś powodu umiłowane przez twórców komiksów miasto. Swoje albumy poświęcili mu Marvano oraz Jason Lutes. Nie dziwię się, bo to miasto piękne, intrygujące i o ciekawej, burzliwej historii. A te powieści graficzne warto znać. Ba! Trzeba znać!


Wojciech Birek – krytyk, tłumacz i twórca komiksowy, a także wykładowca akademicki. Jedna z osób, bez których polski komiks z pewnością nie byłby w tym miejscu, w jakim jest w tej chwili. Warto znać to nazwisko, bo wiele mu polscy miłośnicy opowieści obrazkowych zawdzięczają.

zdjęcie :: stąd ::

Bosonogi Gen (Hiroshima 1945) – arcydzieło, które w latach sześćdziesiątych XX w. stworzył Nakazawa Keiji. Epicka (i poniekąd autobiograficzna) historia chłopca, który przeżył piekło Hiroszimy. Absolutnie nie dla dzieci. Lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce myśleć, kto nie chce zapomnieć, kto chce poznać to potworne wydarzenie z punktu widzenia dziecka, którego część rodziny zginęła w wyniku wybuchu bomby atomowej.


Bohdan Butenko – kto go nie zna, ten trąba. Znów Mistrz. Znów Arcymistrz. Twórca genialnych, prostych, momentalnie rozpoznawalnych ilustracji i komiksów (dla przedszkolaków – Gapiszon, dla nieco starszych – Kwapiszon). Chciałem kiedyś zbierać wszystkie książki z jego ilustracjami. Zresztą, dalej chcę.

zdjęcie :: stąd ::

Aneks do literki A

Ależ wodzu, co wódz? – jeden z kultowych cytatów z komiksów Tadeusza Baranowskiego. Chcecie wiedzieć, z którego? Powodzenia! :)

A’Tomek – nie mówcie, że nie wiecie... Nie? To ja przepraszam...

:: stąd ::

piątek, 19 kwietnia 2013

#1280 - Za Imperium t.1

Jeśli miałbym odpowiedzieć na pytanie jakie wg mnie filmy są symbolem amerykańskiego kina, to bez namysłu powiedziałbym, że monumentalne historyczne produkcje takie jak "Kleopatra" z pamiętną rolą Elizabeth Taylor, czy też oscarowy "Ben Hur". Filmy te  są doskonałym przykładem tego dlaczego na hollywoodzkie wytwórnie filmowe mówi się fabryki snów. Tysiące statystów, kostiumów, kolosalne scenografie, wielkie nazwiska w czołówce. Efekt, który po 50 latach od powstania tych obrazów jest nie do osiągnięcia.
 
Oczywiście, kino od początku swojego istnienia szło za pan brat z tego typu produkcjami, wystarczy wspomnieć nowatorską pod względem formalnym, jak i narracyjnym "Nietolerancje" w reżyserii D.W. Griffitha. Lecz dopiero technicolor pozwolił tym "snom" nabrać należytego, im wizerunku. I mimo tego, że dla wielu osób pewnie te produkcje teraz mogą wydawać się archaiczne, czy to ze względu na sposób opowiadania historii, scenariuszowych zagrywek, czy samych manier aktorów, to każdy w momencie oglądania takich scen jak klasyczny już wyścig rydwanów z wcześniej wspomnianego "Ben Hura" jest bez wyjątku oszołomiony sposobem jej realizacji.
 
Filmy spod znaku miecza i sandałów, to filmy wymierające, gatunek kina, po którego filmowcy praktycznie wcale nie sięgają. Ostatnim obrazem, który można wymienić jednym tchem z produkcjami pokroju "Spartacusa" Kubricka, czy też biblijnej historii "Dziesięcioro przykazań" z znakomitymi rolami Charltona Hestona i Yul Brynnera jest "Gladiator" Ridleya Scotta. Film, który i tak powstał kilka dekad później po tamtych monumentalnych dziełach . 
 
Dzisiejsze kino, jeśli już nawet wybiera się w podróż do czasów starożytnych jest bardziej wyprawą w stylistyczne wariacje na temat "300" Zacka Snydera, którego jak wiemy pierwowzorem był komiks Franka Millera pod tym samym tytułem. Kino to nastawione jest na bardziej sensacyjną fabułę, której towarzyszą hektolitry krwi, chociażby serialowy "Spartacus: Krew i Piach", czy "Centurion" z Michaelem Fassbenderem. Niestety, wg mnie filmy te nie tylko nie mają do zaoferowania ciekawej fabuły, ale także ich strona formalna w żadnym przypadku nie przypomina wielkich epickich filmów (oczywiście nie chodzi mi tutaj o brak kartonowej scenografii). Ratunkiem dla gatunku może być właśnie realizowany "Noah" w reżyserii Darrena Aronofsky'ego, a także zapowiadany przez Ridley'a Scotta film o Mojżeszu. Pytanie tylko, czy widzom tęskno do tego typu opowieści?

Starożytność w komiksie ma się dużo lepiej. Oczywiście, nie tylko w przygodach dzielnego Gala Asteriksa, francuski rynek komiksowy oferuje wiele serii, których wydarzenia umiejscowione są w czasach starożytnego Rzymu. Wiele z tych tytułów odnalazło czytelników także i w Polsce. Mamy "Murene" z Egmontu (teraz z Taurusa). W lipcu na półkach sklepowych mają pojawić się "Orły Rzymu" Enrico Mariniego, a wydawnictwo Centrala właśnie zaprezentowało pierwszy tom "Za imperium" autorstwa Merwana oraz Bastien Vivès'a. Niesamowicie narysowaną historię o wyprawie pewnej grupy elitarnych rzymskich legionistów na niepodbite przez rzymskie imperium tereny.

"Za imperium, tom 1: Honor", to komiks, który urzeka już przy pierwszym kontakcie. Co ciekawe nie jest to aż taka zasługa rysunków, a bardziej zdobiących ich kolorów. Kolorystka Sandra Desmazières wykorzystała barwy, których na próżno szukać w innych komiksach. Turkus, amarant, oliwka, wszelakie odcienie czerwieni i fioletu wpływają na odbiór komiksu bardziej niż opowiadana historia. Oczywiście, nie zamierzam odbierać laurów rysunkom, ponieważ ich minimalizm i styl niebagatelnie sportretowanych bohaterów prezentuje się mistrzowsko, lecz po prostu nie wyobrażam sobie ich pozbawionych towarzystwa tak ciekawej kolorystyki. Wpatrując się w szatę graficzną tego albumu nasze myśli automatycznie zmierzają w kierunku starożytnych fresków, które zdobiły zasypane popiołem domy po wybuchu Wezuwiusza w Pompei. Te kolory nadają całości większy i bardziej zamierzony efekt aniżeli technicolor na taśmie celuloidowej z filmami spod znaku peplum.

To nietuzinkowe podejście do przedstawienia tej historii nie tylko zauważalne jest pod względem plastycznym, ale również i narracyjnym. Komiks Marwana i Vives'a wypełniony jest ciągłymi przeskokami czasowymi, które przypominają filmowe wręcz cięcia akcji. Ten zabieg nadaje całości pewien oniryczny nastrój, który wpływa także na nasz odbiór bohaterów. Grupa najlepszych rzymskich wojowników to grupa ludzi, którzy są omamieni wojennymi regułami gry, dzielni a zarazem zdolni do prymitywnych czynów. Autorzy komiksu tę grupę legionistów wysyłają w przygodę, która na przekór gatunkowi, zamiast niezwykłych wydarzeń, przysparza bohaterom nudy. Lecz nie jest to nuda, która udziela się czytelnikowi. I mimo tego, że tom pierwszy trylogii "Za imperium" dopiero wprowadza nas w brutalny świat rzymskich podbojów, to oddajemy mu się w pełni i razem z grupą pod dowództwem Glorima Cortisa pragniemy rozlewu krwi, wina i dziczyzny. Francuscy artyści z serialowym zacięciem zasadzili w komiksie ziarno niepewności i tajemnicy przez co jestem niesamowicie ciekaw co przyniosą dwie kolejne części tej trylogii.

Nowy komiks Centrali ugruntowuje im pozycję najciekawszego polskiego wydawcy. "Za Imperium" to nie tylko zjawiskowo pięknie narysowany i pokolorowany album, ale także nietuzinkowa historia, która łagodzi moją tęsknotę do dobrych opowieści o starożytności. Jestem spokojny - jeśli moda na tego typu historie nie powróci na dobre do kina, to na szczęście będę mógł ich poszukać w świecie komiksów.

czwartek, 18 kwietnia 2013

#1279 - Alfabet z dymkiem: A

W dniu dzisiejszym ruszamy z nowym, regularnym cyklem autorstwa nowego autora. Na łamach Kolorowych witamy Rafała Wójcika, bibliotekarza, współtwórcę Kolekcji Komiksów i blogera. Jakiś czas temu wystartował z projektem Alfabet z dymkiem (pierwszy wpis znajdziecie pod tym adresem) i choć rzecz przeznaczona jest raczej dla zielonych w komiksowym temacie, to rzecz wydała mi się tak ciekawa, że zacznie pojawiać się także na naszych łamach. Zaczynamy od nadrobienia zaległości, a już wkrótce - literka B....

Może się zdarzyć, że któregoś dnia Waszą bibliotekę odwiedzi komiksowy geek. Musicie być czujni, bo usłyszeć możecie różne słowa, terminy, które może jeszcze nic Wam nie mówią, albo dotąd nie kojarzyły się z komiksami. Ten alfabet z dymkiem to taki mały poradnik, jakich zaklęć, nazwisk i tytułów możecie się spodziewać z ust rozgorączkowanego miłośnika historii obrazkowych.

Scott Adams - hmm... Taaak, coś mi mówi to nazwisko... Zaraz, zaraz, czy Maciej Rynarzewski w notce o sobie nie powołał się przypadkiem na pewnego bohatera, którego poznał, pracując w korporacji? Oczywiście. Scott Adams to twórca genialnych, prostych i boleśnie prawdziwych, choć jednocześnie okropnie śmiesznych, pasków prasowych o Dilbercie.





Robert Adler - jedyny znany mi polski rysownik i ilustrator, którego nazwisko zaczyna się na literę A. Najbardziej znany z serii "48 stron" oraz cyklu "Status 7", które współtworzył wraz z scenarzystą Tobiaszem Piątkowskim. Jego krótkie formy ukazywały się na łamach "Nowej Fantastyki" świętej pamięci "Resetu" i magazynu "Kolektyw". Lubi rysować krągłe piersi kobiece oraz broń.

"Akira" - jeden z najsłynniejszych japońskich tytułów (zarówno manga, jak i anime). Stworzona przez Katsuhiro Ōtomo apokaliptyczna historia dzieje się w NeoTokio, mieście zbudowanym na gruzach stolicy Japonii, zniszczonej podczas III wojny światowej. Gangi motocyklistów, apokalipsa, dziwny chłopiec o twarzy starca. A w tym wszystkim Tetsuo, Kaneda i właśnie tajemniczy Akira. Chcesz wiedzieć więcej? Przeczytaj. Wszystkie tomy ukazały się w Polsce.


Angoulême - miasto we Francji, w którym od 1974 roku odbywa się najważniejszy europejski festiwal komiksowy - Festival International de la Bande Dessinée d'Angoulême. Nie wiedzieć o festiwalu w Angoulême, to jak nie znać Targów Książki we Frankfurcie, albo Targów Książki Dziecięcej w Bolonii. Bibliotekarzom nie wypada. Wypada za to wiedzieć, co Francuzi nagradzają. Jakby nie było, mają długą i wielką komiksową tradycję.



Antybohater - bohater, który jest niby dobry, ale nie do końca w taki sposób, jakiego byśmy się po bohaterze, herosie spodziewali. Najbardziej znanymi antybohaterami z komiksów superbohaterskich są Wolverine i Punisher. Ale także nasze rodzime komiksy doczekały się znanych antybohaterów - Wilq oraz Jeż Jerzy są doskonale znani. I choć lubiani, trudno im przypisać cechy typowego bohatera, jak szlachetność, poświęcenie, bezinteresowność. Mówiąc krótko, choć sprzyjamy antybohaterom, nie chcielibyśmy, by zostali nianiami naszych pociech. Zostawilibyście oseska z Garfieldem?... Albo z Jerzym?

Asteriks - najsłynniejszy Gal wszech czasów, choć Wercyngetoryks pewnie przewraca się w grobie, gdy to czyta. O serii pisaliśmy już kiedyś tutaj. Zresztą, kto nie zna tej sympatycznej trójki?

Azyl Arkham - jedno z najbardziej znanych miejsc związanych ze światem (geek zamiast "świat" powie "uniwersum") Batmana. Szpital psychiatryczny, będący jednocześnie więzieniem, w którym przetrzymywani są najgorsi przestępcy (gdy już dorwie ich Ludź-Nietoperz), m.in. Two-Face, Killer Croc, Pingwin. I oczywiście arcyprzestępca i arcywróg Batmana - Joker.  Doskonałe miejsce dla czytelników spóźniających się z oddaniem książki. Arkham stanowiło źródło inspiracji również dla twórców gier. Ilustracja stąd

środa, 17 kwietnia 2013

#1278 - "Ligatura jest dla niektórych" - rozmowa z Maciejem Gierszewskim

Trochę to dziwnie, żeby na potrzeby wywiadu przepytywać Macieja Gierszewskiego, który występuje nie tyle w roli członka redakcji Kolorowych, co jako współorganizator Międzynarodowego Festiwalu Kultury Komiksowej Ligatura. Dyskutujemy zatem o Ligaturze jako dwaj kumple - ja z perspektywy potencjalnego uczestnika, on -  jako pracujący przy imprezie.

W tym roku po raz drugi będziesz brał udział w Ligaturze jako organizator. Jaką funkcję przy organizacji poznańskiego konwentu pełnisz? Czy się będziesz zajmował?
Tak, jak w poprzednim roku, pomagałem Michałowi i Magdzie w ustaleniu punktów programu. Gdzieś tak na początku stycznia odbyliśmy kilka wspólnych spotkań, podczas których zastanawialiśmy się nad tym, co chcemy pokazać. Pomysły mieliśmy rożne, zapisywaliśmy je sobie na tablicy, która wisi na drzwiach do biura Fundacji Tranzyt, następnie ustalaliśmy, co z tych pomysłów warto zorganizować, a co uda się zorganizować. Niestety, nie wszystko, co planowaliśmy, udało się przeprowadzić. Zależało nam na tym, aby zaprosić Toma Gaulda, ale niefortunnie miał on w tym okresie zaplanowane coś innego.
 Przed festiwalem koordynowałem zapisy na warsztaty komiksowe, zajmowałem się (po części) obsługą medialną festiwalu (jeśli tak to można nazwać) na Facebooku i blogu Sygnały z Centrali. Podczas samego festiwalu podzieliśmy się zadaniami. Każde z nas będzie otwierało jakieś wydarzenie, zajmowało się obsługą stoiska, witało gości. Dodatkowo będę prowadził spotkanie z Marią i Michałem Rostockimi.

Jak wygląda impreza komiksowa widziana z tamtej strony, z perspektywy organizatora, czym różni się od spojrzenia uczestnika, którym byłeś jeszcze dwa lata temu?
Będąc z drugiej strony, zdałem sobie sprawę, jakie to wszystko jest okropnie stresujące. Dwa lata temu nie uświadamiałem sobie, że po prostu o wszystkim trzeba pamiętać, stale wymieniać informacje, przekazywać wieści dalej. Gdy dwa lata temu pisałem na Kolorowe relację z Ligatury 2011, to wypominałem organizatorom, że nie było strzałek wskazujących, gdzie odbywają się spotkania. Teraz wiem: nie dość, że trzeba zaplanować takie strzałki, uzgodnić z kimś zrobienie ich, to potem jeszcze trzeba samemu iść i sprawdzić, czy już są...

W ubiegłym roku z zmieniliście termin festiwalu z lutego na kwiecień, w tym roku podtrzymujecie ten czas. Czym była ta korekta podyktowana i czy wchodzenie w paradę Komiksowej Warszawie, odbywającej się miesiąc po was, nie zaszkodziła w jakiś sposób Ligaturze?
Przede wszystkim pogodą. Liczymy, że będzie cieplej, niż w lutym, dzięki czemu pojawi się więcej gości. Ale oczywiście były także praktyczne wytyczne związane ze zmianą terminu. Nie mam tu na myśli Komiksowej Warszawy, już prędzej sesje na uczelniach. Poznań to jest w dużej mierze studenckie miasto, wielu uczestników/widzów festiwalu rekrutuje się z tej grupy, dlatego chcieliśmy dać im szanse swobodnego uczestnictwa, aby nie musieli wybierać: iść na wernisaż Anji Wicki, czy zakuwać na egzamin. Inny powód to terminy rozpatrywania wniosków od dotacje. Ligatura jest festiwalem, który organizujemy przy dużym wsparciu różnych instytucji, a wiele z tych instytucji rozpatruje wnioski do końca marca...

Michał Traczyk z "Zeszytów Komiksowych" napisał w ubiegłym roku o Ligaturze w taki sposób: "jeśli ktoś wciąż wierzy w bzdurę na temat komiksu (przypomnę: komiks jest dla dzieci), powinien koniecznie wziąć udział w Ligaturze. Będzie to dla niego niepowtarzalna okazja do uświadomienia sobie zarówno banalności, jak i niedorzeczności dotychczasowego sposobu myślenia o komiksie." Co ty na takie dictum?
Wiesz Kuba, jesteśmy przekonani, że są także komiksy dla dzieci, stąd seria Centralka. Sądzę jednakże, że Michałowi chodziło o taką sytuację, którą wszyscy tak dobrze znamy. Większość ludzi uważa, że komiks, to nie jest medium poważne. W sensie: komiksy nie podejmują ważnych i znaczących tematów, ponieważ mają przede wszystkim bawić, być rozrywką. Próbowaliśmy to w ubiegłym roku przełamać retrospekcyjną wystawą prac Janka Kozy, z jednej strony zależało nam na tym, aby unaocznić, że ten twórca robi komiksy (gdyż ci, którzy czytają „Politykę”, gdzie są drukowane stripy Janka, w dużym stopniu uważają, że są to li tylko i jedynie zabawne rysunki), a z drugiej strony chcieliśmy pokazać, iż twórcy komiksowi podejmują tematy trudne, a zarazem ważne.
Jestem przekonany, że wystawa, którą przewidzieliśmy na otwarcie Cheap East, pierwszej galerii komiksu w Polsce, będzie równie znacząca.

Dla mnie to stwierdzenie prowokujące do dyskusji. Na Ligaturze w świetle reflektorów znajdują się zjawiska niszowe, eksperymentalne, poszukujące, penetrujące granice tego, co komiksowe. Czy zatem właśnie takie utwory komiksowe mają świadczyć o sile tego medium? Dla mnie esencją komiksu czy raczej komiksowości wciąż pozostaje Burne Haggarth, Action Comics, Jack Kirby, Steve Ditko, Carl Barks, Prince Vailiant, Tintin, Rosiński, Papcio Chmiel czy Christa. Wiem, że to dość tendencyjnie dobrana lista wielkich klasyków, ale czy nie jest tak, że komiks, niejako ze swojej definicji (pokutującej w powszechnej świadomości), ze względu na swoją historię, tradycję, kanon jest po prostu dla dzieci?
Kuba, kanon jest dla wszystkich, a Ligatura dla niektórych. Nie chodzi mi o to, że chcemy, aby nasz festiwal był egalitarny, ale raczej zależy nam na tym, aby pokazać, że gdzieś obok głównego nurtu „narracji wizualnej” są różnorakie inne zjawiska, a niektóre nam się podobają i chcemy pokazać je szerszej publiczności. Dwa lata temu hasło Ligatury brzmiało: Wyjdź z ramek! To znaczy: nie należy się opierać tylko i wyłącznie na kanonie. Należy go przekroczyć. Henryk Sienkiewicz należy do kanonu literatury. Czy wyobrażasz sobie ciekawy festiwal poświęcony jego twórczości? Oczywiście taki festiwal jest możliwy, ale aby był interesujący do postaci pisarza i jego dzieła należałoby podejść niebanalnie.

Co roku podkreślana jest nietypowość Ligatury na tle innych polskich imprez komiksowych. Zanim będę mógł z tym twierdzeniem polemizować, mógłbyś w jakiś sposób określić na czym mogłaby ta nietypowość polegać?
Nietypowość imprezy w Poznaniu polega w głównej mierze na możliwości interakcji: twórcy i publiczności. Stąd w programie festiwalu wernisaże wystaw komiksowych, podczas których można być „blisko” dzieła. Organizujemy wystawy w taki sposób, że artyści dostają dużo wcześniej plan i zdjęcia miejsca, aby mogli przygotować „wystawę celową”, czyli pod określoną przestrzeń, aby mogli zaprojektować rozmieszczenie prac i ich układ. Staramy się, aby nasze wystawy nie polegały tylko na tym, że wiesza się plansze na ścianie i to wszystko. Dlatego tym bardziej cieszy nas, że debiut galerii Cheap East będzie miał miejsce właśnie w tym roku, podczas festiwalu. Imprezy, spotkania rozsiane są po mieście, świadczą o tym, że Ligatura to festiwal „chodzony”, czyli przechodzi się z jednego miejsca do kolejnego. To chodzenie sprzyja poznawaniu się ludzi, zawieraniu znajomości, ugadywaniu, „ubijaniu” interesów. W tym roku, jeszcze mocniej niż w poprzednich latach, postawiliśmy na warsztaty twórcze. W piątek i sobotę będą miały miejsce łącznie 4 różne warsztaty, w tym jeden dla dzieci.

W ubiegłym roku wywiadzie dla "artPapieru" Michał Słomka mówił, że Ligatura nie jest imprezą dla fanów komiksu. Czy tak rzeczywiście jest? Czy na imprezie brakuje osób z szeroko pojętego środowiska komiksowego, a pojawiają się ludzie komiksem niezainteresowani?
Tak sobie myślę, że Michałowi chodziło o coś zupełnie innego. Festiwal składa się z dwóch bloków. Tego dla publiczności (warsztaty, wystawy, wernisaże, spotkania, rozmowy, autografy, gala oraz zakupy) i dla profesjonalistów. Do tego drugiego bloku zaliczamy cykl dwudniowych spotkań Ligatura Pitching, czyli krótkie 5 minutowe prezentacje pomysłu na album, serię lub krótszą formę komiksową przed międzynarodowym jury. Prezentacja taka może mieć charakter multimedialny, może też być przedstawieniem szkiców bądź gotowych plansz i scenariusza. Dla profesjonalistów jest także tegoroczna nowość, czyli Czytelnia Ligatury, która jest stworzona z myślą o wydawcach, agentach oraz dystrybutorach, pragnących rozszerzyć swój katalog wydawniczy o nowe zagraniczne publikacje. Tylko akredytowani uczestnicy festiwalu otrzymają dostęp do cichej i wygodnej czytelni, w której znajdą szeroki wybór komiksów z Polski i zagranicy. W Czytelni można nie tylko przejrzeć komiksy, ale również otrzymać wszelkie niezbędne informacje na temat autorów, wydawców oraz właścicieli praw.

Pitchingi to rzeczywiście charakterystyczny punkt programu Ligatury. Czy da się zauważyć jakieś tendencje, coś charakterystycznego?
Z roku na rok jest przysyłanych jest coraz więcej prac, a ich poziom jest bardzo wysoki. W tym roku swoją premierę będzie miał komiks „Komarów” Barta Nijstada, który zdobył pierwsze miejsce na Ligatura Pitching 2012. 

A co z konkursem Silence? Kiedy ukaże się pofestiwalowy katalog 2012? 
Uznaliśmy, że skoro Silence jest konkursem blisko związanym z festiwalem, to katalog z minionego roku wydamy teraz, a z tego roku - na przyszły festiwal. Na sam konkurs przychodzi coraz więcej prac z różnych zakątków świata. Katalog Silence 2011 liczył sobie 256 stron, tegoroczny 528 stron. W 2011 roku wewnątrz są 43 prace artystów z 20 krajów, w tegorocznym jest 89 prac artystów z 36 krajów.

A inne premiery? 
Długo by wymieniać! Nowe projekty Mikołaja Tkacza „Przygody nikogo” oraz (wespół z Agnieszką Piksą)  „Nieznany geniusz”,  Michała Rzecznika i Daniela Gutowskiego „Maczużnik”, solowy album Rzecznika, czyli "S/N",  „Za oknem świeci słońce” Anji Wicki, "Cykle"  Małgorzaty Dmitruk , no i  katalog „Silence 2012” oraz „Zeszyty Komiksowe #15: Batman”.

wtorek, 16 kwietnia 2013

#1277 - Komix-Express 180

Organizatorzy Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi ujawnili kolejnego zagranicznego gościa, który w październiku pojawi się w polskiej stolicy sztuki obrazkowej, a będzie nim Stephen Desberg. Scenarzysta ten jest w naszym kraju znany przede wszystkim, jako autor serii „Skorpion” i scenarzysta „Gwiazdy Pustyni”. Desberg, choć urodził się w Brukseli, z pochodzenia jest Amerykaninem (cóż za mieszanka dla twórcy komiksowego!). Debiutował w 1978 roku, gdy zastąpił na stanowisku scenarzysty Morrisa Tillieux w komiksie „Tif et Tondu” (z rysunkami Willa). W swojej karierze współpracował z magazynem „Spirou”, a w jego bibliografii znajdują się takie pozycje, jak „Billy the Cat” (jeden z jego największych sukcesów), „Carmen Lamour” czy „IR$”.

Znany jest termin piątej już edycji Lubelskich Spotkań Komiksowych. Tegoroczny LeSzek odbędzie się między 11, a 12 maja. W przeciwieństwie do ostatnich lat zmienia, się lokalizacja - już nie Chatka Żaka, ale Centrum Języka i Kultury Polskiej dla Polonii i Cudzoziemców UMCS przy ulicy Weteranów 18 w Lublinie ugości fanów komiksu. Organizatorami imprezy są Lubelskie Stowarzyszenie Fantastyki "Cytadela Syriusza" oraz Centrum Języka i Kultury Polskiej dla Polonii i Cudzoziemców UMCS, a projekt będzie realizowany przy finansowym wsparciu miasta Lublina. Jeszcze zbyt wcześnie, aby mówić cokolwiek o programie imprezy, ale zapewne na dniach zaczną pojawiać się wiadomości na ten temat.

Trinity War” coraz bliżej. Wielki, letni event DC Comics rozpocznie się już w lipcu, na kartach „Justice League” #22, a jego kolejne rozdziały będą publikowane w seriach „Justice League of America” oraz „Justice League Dark”. Wszystko ma rozpocząć się od śmierci pewnego herosa, która da początek brutalnej wojnie pomiędzy bohaterami. A kiedy Liga walczy z Ligą, wielka ciemność zbliża się do uniwersum DC – tuż za rogiem czai się Society of Super-Villains! A czym na być tytułowa trójca? Wygląda na to, że wcale nie chodzi o Batmana, Spuermana i Wonder-Woman, ale tajemniczą Pandorę, Phantom Strangera oraz Question. Wśród autorów trzech, kluczowych dla historii serii są Geoff Johns i Ivan Reiss („JL”), Johns, Jeff Lemire i Doug Mahnke („JLA”) oraz Lemire i Mikel Janin („JLD”). Natomiast „Trinity of Sin” będzie serią tie-inów (niekiedy w ramach serii regularnych) rozwijających wątki tytułowej trójki.

Mucha Comics oficjalnie potwierdziła, że zapowiedzi „Long Halloween” i „Dark Victory” (a gdzie „When in Rome” chciałoby się spytać) nie mają nic wspólnego z pierwszokwietniowym żartowaniem. Oprócz tych pozycji w harmonogramie wydawnictwa znalazła się kolejna pozycja z katalogu DC Comics, a mianowicie „Justice”. Dwunastoczęściowa mini-serii autorstwa Alexa Rossa, Jima Kruegera i Douga Braithwaite`a ukazała się pierwotnie między sierpniem 2005, a lipcem 2007 i oryginalnie zebrano ją w trzech trejdach. W polskiej edycji całość wyjdzie w jednym, liczącym sobie około 400 stron tomiszczu. Termin – 2014/2015 – cokolwiek miałoby to znaczyć, bo znając enigmatyczność Muchy wcale nie musi chodzi o przełom tych lat. A sam komiks? Dobra superbohaterska nawalanka, w którym ci źli uświadamiają sobie, że jeśli nic nie zrobią ci dobrzy zniszczą świat...

Pod koniec marca nakładem Kultury Gniewu ukazały się dwa komiksy Shauna Tana. Pierwszym z nich jest wznowienie „Przybysza”. Jego pierwsze wydanie ukazało się w 2009 roku i przez te cztery lata zdążyło zdrożeć o 10 złotych – wtedy kosztowało 79,90 złotych, a teraz – 89,90. A premierowym albumem Tana są natomiast „Opowieści z najdalszych dzielnic”. Za antologie krótkich i jeszcze krótszych form trzeba zapłacić 39,90 zł, a całość zamyka się na 96 stronach. Oto opis tej pozycji.

Piętnaście historii, z których każda opowiada o dziwnej sytuacji lub zdarzeniu, mających miejsce w na co dzień całkiem normalnej, podmiejskiej okolicy. U kogoś w ramach studenckiej wymiany zamieszka osobnik malutki jak orzeszek. Ktoś inny spotka na trawniku przed opuszczonym domem morskie stworzenie. W czyimś domu odnaleziony zostanie tajemniczy dodatkowy pokój, a w zwyczajnym parku pojawi się niepokojąca maszyna.

W swojej najnowszej publikacji pochodzący z Australii Shaun Tan, jeden z najbardziej znanych na świecie autorów książek dla dzieci i młodzieży, przygląda się jak zwykli ludzie reagują na pojawiające się w ich życiu nieznane, tajemnicze, inne. Czy odkryją jego prawdziwe znaczenie? Zrozumieją je? A może po prostu przeoczą, zajęci swoimi sprawami?

Tan, laureat prestiżowej nagrody im. Astrid Lindgren z 2011 roku, autor nagradzanej na całym świecie powieści graficznej „Przybysz” i laureat Oscara za animowaną adaptację swojej książki „The Lost Thing”, po raz kolejny zachwyca czytelników w każdym wieku mądrymi – czasem zabawnymi, czasem wzruszającymi – opowieściami i ich przepiękną warstwą graficzną.

Projekt wsparty finansowo przez rząd Australii za pośrednictwem Australia Council for the Arts. Pomoc przy realizacji i promocji książki: Australian Trade Commission – Austrade.

Nakładem Wydawnictwa W.A.B. Opublikowany został album „566 kadrówDennisa Wojdy. Pierwotnie komiks był publikowany jako seria pasków w sieci. Za liczący sobie 228 stron tomik trzeba zapłacić 36,90 złotych. Oto opis:

Pradziadek był carskim koniuszym, babcia położna słynęła z przewidywania przyszłości (znała także datę swojej śmierci), dziadek cudem przeżył wywózkę na roboty do Niemiec, a ojciec jako dziecko stracił słuch podczas wybuchu niewypału, żeby po latach zostać zawodowym muzykiem…

Dennis Wojda znany był dotychczas polskim fanom komiksu głównie jako scenarzysta kultowych zeszytów o miasteczku Mikropolis. Od marca 2010 roku codziennie publikował na swoim blogu kolejne kadry swojego autorskiego dzieła. Powstała w ten sposób poruszająca powieść graficzna: w jej precyzyjnie skomponowanych obrazach ożywają stare rodzinne zdjęcia, nowe, graficzne życie zyskują też dawno nieopowiadane historie i ich bohaterowie.

piątek, 12 kwietnia 2013

#1276 - Za imperium t.1: Honor

Centrala staje się powoli jednym z moich ulubionych polskich wydawnictw. Po serii tytułów, które tematycznie lub gatunkowo z reguły nie trafiały w mój marny gust, poznańscy maniacy komiksu zaczęli stawiać na większą różnorodność. I kręcić nosem już nie mogę. Cudownie absurdalne "Wiktor i Wisznu", bezlitosne "Polaków uczestnictwo w kulturze", refleksyjny "Goliat", a teraz jeszcze "Za imperium" - nic, tylko kupować, czytać i reklamować.

Dzieło Merwana i Vivesa w pewnym stopniu jest spadkobiercą telewizyjnego Rzymu, w którym tak samo często zobaczyć można było heroiczne pojedynki, co porażającą degrengoladę, a którego sukces utorował drogę współczesnym dziełom historycznym. Odbiorca serialu otrzymywał wprawdzie przekrój przez społeczeństwo na poły legendarnego imperium, czego w niżej recenzowanym komiksie nie uświadczymy, jednakże francuscy artyści swoje danie przyprawiają częścią tych samych składników. Co nie znaczy, iż "Za imperium" nie można polecić tym, którym "Rzym" do gustu nie przypadł.

Tak jak to miało miejsce we wspomnianym telewizyjnym przeboju, Merwan i Vives uwypuklają zarówno niewątpliwe walory, jak i wady swoich bohaterów. Z jednej strony możemy więc podziwiać odwagę, lojalność czy wreszcie tytułowy honor kolejnych postaci, z drugiej jednak ich chciwość, prostactwo oraz istna żądza mordu (a nawet, w pewnych przypadkach, gwałtu) zwyczajnie odpychają. Na psychologię nie ma tu jednak miejsca, a i moralizowanie autorów nie interesuje. Najważniejsza, a przynajmniej jak na razie, jest bowiem sama przygoda.

Banalnie prosta, lecz świetnie opowiedziana fabuła cechuje się prawdziwie diabelską przewrotnością. Oto elitarny przecież oddział legionistów wysłany zostaje poza granice imperium, aby podbić dlań nieznane ziemie, jednakże główną atrakcją dla głodnych permanentnych pojedynków wojowników okazuje się, o zgrozo, wędrówka sama w sobie oraz całkiem osobliwe kontakty z prymitywnymi ludami. Tym samym akcja zamiast się stopniowo zagęszczać - rozrzedza się.
Po drodze jednak, kiedy to z oddziałem przyjdzie nam się zapoznać (a następnie kiedy przyjdzie nam obserwować jak jest, niemalże niczym w "Parszywej dwunastce", kompletowany), uświadczymy niemało przemocy. Niby o epatowaniu nią nie można mówić, skoro malutko tu widoków bryzgającej krwi i ucinanych kończyn, a jednak sceny walk rysowane są tak sugestywnie, iż "Honor" należałoby ostatecznie nazwać pozycją dosyć brutalną. Strona wizualna jest zresztą jej najmocniejszą stroną, skoro sama fabuła jawi się jako jedna wielka ekspozycja, wyraźnie wskazując na to, iż prawdziwy rozwój akcji zobaczymy dopiero w tomie drugim.

Scenariusz jest bardzo skromny i trzeba przyznać, że - mimo interesujących zabiegów narracyjnych (nagłe przeskoki czasowe przywołujące czasem na myśl poetykę oniryzmu) - gdyby nie rysunki, to komiks francuskich artystów nie byłby w połowie tak dobry, jak jest ostatecznie. Nieco karykaturalna, miejscami prawie turpistyczna kreska w połączeniu z przygasłymi kolorami tworzy nie tylko bardzo interesującą oprawę, ale też całkiem mroczną i niepokojącą atmosferę opowieści. Opowieści, która być może jest także spadkobiercą słynnego "Jądra ciemności". Powieść Josepha Conrada doczekała się rozmaitych wariacji na temat i zdaje się, że interesujący nas tu komiks położyć będzie można niedaleko jednej z nich, a dokładniej - "Valhalla Rising", filmu przedstawiającego (chrześcijańskich) Wikingów wyprawiających się na podbój Jerozolimy, po drodze jednak błądzących i niechcący trafiających do piekła... 

Nie, żebym nie darzył legionistów z "Za imperium" sympatią, gdyż, pomimo swoich wad, skonstruowani są tak, iż zwyczajnie nie da się ich nie lubić, jednakże szczerze życzę im dokładnie tego samego. Pierwszą część ich przygód czyta się znakomicie, ale ostatecznie ciężko mi ją jednoznacznie ocenić, ponieważ zbyt wiele w niej niewiadomych. Niecierpliwie czekam więc na tom drugi i liczę, iż ujrzę tam piekło, dzięki któremu "Honor" okaże się faktycznie świetnym intro.

środa, 10 kwietnia 2013

#1275 - Norka zagłady

Norka zagłady” to drugi tom o przygodach rezolutnej ryjówki o imieniu Dobrzyk. Tym razem wydawcą nie jest Instytut Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk, a Krótkie Gatki, czyli imprint wydawnictwa Kultura Gniewu specjalizujący się w publikowaniu komiksów dla dzieci. Nowy wydawca zachował takie same standardy wydania, jakie obecne były w „Ryjówce przeznaczenia”, czyli format, czcionki, twardą oprawę, całą stronę edytorską (ci, którzy uwielbiają mieć wszystko na półeczkach w adekwatnie dopasowanych gabarytach będą na pewno zadowoleni). Zresztą Rada Upowszechniania Nauki PAN jest w stopce wymieniona jako współwydawca.

Akcja bieżącego tomu zaczyna się nad rzeką w kolonii ptaków. Zostają one podstępnie zaatakowane, porwane ze swoich gniazd, a ich jaja zostają wypite. Następnie trzech złoczyńców zanosi ptaki przed oblicze Imperatora, aby oddały mu hołd, a dalej przekazały wszystkim mieszkańcom doliny, że rzeka należy od dziś do norek (dokładnie do norek amerykańskich, informacja o tym gatunku drapieżnych ssaków z rodziny łasicowatych ma znaczenie dla akcji). Imperator to tajemnicza postać. W sensie jak najbardziej dosłownym. Jest brązowy, ma łapy i ogon, nosi czarny strój i czerwoną pelerynę. Jego twarz jest długo nieznana, gdyż na głowie nosi drewniany hełm z ptasiej budki lęgowej. Do tego wydaje odgłosy typu Hsss... i Hyyy... Skojarzenia z Darthem Vaderem są jak najbardziej na miejscu.

Aby pokonać złego mieszkańcy Doliny Ryjówek będę musieli się sprzymierzyć się z kimś znacznie większym. To właśnie z Darthem, czyli tytułową norką zagłady, przyjdzie zmierzyć się Dobrzykowi. Oczywiście bezpośrednia konfrontacja obu postaci, to nie jedyny element, na którym zasadza się akcja komiksu. Nie zdradzę zbyt wiele jeśli powiem, że, jak przystało na opowieść przygodową, akcja toczy się wartko i zaskakująco. Dobrzyk ma znów problemy sercowe, daje się nabrać na „piękne oczy”. Dodatkowo pojawia się uzurpator o imieniu Odylec, który może i nie ma ambicji, aby rządzić wszystkimi ryjówkami, ale jego mamusia ma. Nowych postaci jest zresztą sporo, niektóre wzbudzają sympatię a inne nie. Niektórym wybaczamy zdradę i dwulicowość, a inne są „złem wcielonym”.

Siłą opowieści stworzonej przez Tomasza Samojlika są bohaterzy i ich dialogi. Nie tylko ci pierwszoplanowi, ale również ci grający role epizodyczne. Już w pierwszym tomie świetna była para kruków z adoptowanym pisklęciem kukułki oraz para dżdżownic. Do tego zestawu, pojawiającego się również w „Norce zagłady”, dołączają dwie biedronki.

Kolejny raz świetnie się bawiłem, czytając opowieść stworzoną przez autora. Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy o zwierzętach zamieszkujących Puszczę Białowieską. Samojlik chce bawić (co mu się udaje!), ale również uczyć i edukować (i to mu się także wyśmienicie udaje!). Edukacja w wykonaniu tego autora nie jest nachalna. O szczegółach dotyczących zwyczajów zwierząt dowiadujemy się przy okazji, są one zgrabnie wplecione w akcję i mają swoje uzasadnienie w jej przebiegu.

Czytając można zapomnieć, że jest to publikacja przeznaczona dla dzieci i na tym polega genialność tego komiksu.

wtorek, 9 kwietnia 2013

#1274 - Doomboy

Jest w "Doomboy’u" coś, co skradło moje serce. Ta niby prosta fabuła, która nie próbuje na siłę wychodzić z konwencji historii o nastolatkach, ukrywa w sobie jakąś tęsknotę za tym, co każdy z nas przeżył w szczenięcych latach i do czego dziś, być może, bardzo tęskni. Ciężko mi było znlaeźć podobne uczucie w innych pozycjach...  


Tony Sandoval, niczym Piotruś Pan, nie dorósł. Artysta znany polskiemu czytelnikowi z takich pozycji, jak "Trup i sofa" (2009), "Nokutrno" (2010) czy "Wybryki Xinophixeroxa" (2011)  nadal tkwi w swoim dziecięcym pokoju. Do walkmana wrzuca swoją ulubioną kasetę, wspomina pierwszą miłość i rysuje. Rysuje komiks, który idealnie ilustruje świat dzieciaków, z ich wszystkimi rozterkami i problemami, które trzęsą ich rzeczywistością nie bardziej, niż problemy dorosłych ich dorosłym życiem. Ten dziecięcy świat stworzony przez Sandovala jest prawdziwy, a duża w tym zasługa świetnie wykreowanych postaci. Doskonale odzwierciedlają one wszelkie choroby wieku dojrzewania takie, jak zazdrość, odrzucenie, odkrywanie swojej seksualności, fałszywą przyjaźń. Artysta wykorzystuje te emocje tworząc pełnowymiarowe postacie. Ale ten stworzony świat, pełen namacalnych nastoletnich uniesień, miesza się na kartach "Doomboy`a" z fantastycznymi wydarzeniami, które swoje korzenia mają w kartach powieści Lovecrafta. To zestawienie dwóch różnych światów można porównać do filmów Guillermo del Toro - reżysera któremu twórczość autora mitologi Cthulhu jest równie bliska, co Tony'emu Sandovalowi. 

W jednym ze swoich najgłośniejszych filmów, "Labiryncie Fauna", Del Toro posługuje się baśniową konwencją, jako odskocznią od brutalnego świata, w którym przyszło żyć głównej bohaterce. U Sandovala nadprzyrodzone wydarzenia, które nawiedzają Doomboy’a stanowią dla niego katharsis, które nie tylko ma go uwolnić od bólu po stracie bliskiej mu osoby, ale także pomóc mu odnaleźć talent, który nadal jest w nim głęboko ukryty. Oczywiście, tą superzdolnością tytułowego bohatera komiksu jest jego niezwykła zdolność gry na gitarze. Muzyka staje jest łącznikiem dwóch występujących w komiksie światów. Ciężkie doom metalowe riffy, występujące w parze z melancholijnymi tekstami, nie raz oddającymi hołd mistrzowi grozy, wpisują się w tematykę komiksu lepiej, niż jakakolwiek inna muzyka. I mimo tego, że nie mamy możliwości usłyszeć dźwięków podczas czytania, to w momencie granych sesji Doomboy'a na plaży jesteśmy pewni dźwięków wydobywających się z jego gitary. Po skończonej lekturze komiksu, puszczamy swoja ulubioną płytę i wspominamy szczeniackie lata. W tych wspomnieniach moglibyśmy być kolegami Doomboy’a, a może nawet, nim samym.

Rysunek Sandovala z każdym kolejnym komiksem nabiera coraz większej mocy. Autor sięga po większy format, charakterystyczny dla europejskich produkcji, które, jak sam mówi, są mu znacznie bliższe, aniżeli amerykański mainstream. Przyznam, że trzymam kciuki, za to, aby nigdy tego formatu nie porzucił. Na kartach A4 jego rysunki prezentują się wręcz doskonale. Widok płynących po niebie morskich stworów narysowanych na podwójnej stronie, aż prosi się o wydrukowanie i rzucenie w ramę.

Meksykański autor nie próbuje stworzyć wielkiego komiksowego dzieła, co to to nie. Ale "Doomboy" to nostalgiczna podróż do czasów buntowniczego dzieciństwa. Podróż, która może stać się kultowa tak, jak niejedna doom metalowa płyta.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

#1273 - Ligatura 2013: rozkład jazdy

Znany jest dokładny rozkład jazdy tegorocznego Festiwalu Kultury Komiksowej Ligatura. To już czwarta edycja poznańskiego (jak ten czas leci!) konwentu, który odbędzie się w dniach 18-21 kwietnia, trwając od czwartku do niedzieli. Będą filmy, wernisaże, zagraniczni goście, pitchingi, warsztaty mistrzowskie, performanse i wiele, wiele innych atrakcji, które nierzadko świadczą o wyjątkowości tej imprezy. Tomasz Samojlik,  Dominik Szcześniak i Maciej Pałka, Jerzy Szyłak, kolektyw Maszin, Bart Nijstad, Martin Ernstsen, Maria i Michał Rostoccy,  Bartosz Sztybor i Michał „Śledziu” Śledziński, Agnieszka Piksa - to tylko kilka nazwisk gości, którzy przewijają się w programie... Wpadajcie do Poznania!


CZWARTEK, 18 KWIETNIA

Portret podwójny. Polski komiks kobiecy. Wernisaż
SPOT, ul. Dolna Wilda 87, godz. 17.00
Wystawa autobiograficznych komiksów napisanych przez 20 polskich autorek, stanowiąca jednocześnie bardzo dobry przegląd głównych trendów w tym gatunku.

Badyl. Wernisaż
Klubokawiarnia anarchistyczna „Zemsta”, ul. Fredry 5/3a, godz. 19.30
Wystawa jednego z czołowych i (o ile można tak powiedzieć) reprezentatywnych twórców nurtu anarchistycznego komiksu w Polsce- Przemka „Badyl” Badowskiego.

Lamelos. Wernisaż
godz. 20.30
Centrum Kultury Zamek, ul. św. Marcin 80/82 Hall Główny
Holenderski kolektyw artystyczny Lamelos słynie z tworzenia ekscentrycznych, zabawnych i trudnych do zaklasyfikowania komiksów, ilustracji oraz zwariowanej sztuki performatywnej.

Comic-Con epizod V: Fani kontratakują
Bilet: 8 zł
Kino Muza, ul. św. Marcon 30, godz. 21.30
Opowieść o największym w Stanach Zjednoczonych festiwalu poświęconym popkulturze. To, co zaczęło się w 1970 roku jako skromny konwent fanów komiksu, wkrótce miało stać się popkulturowym wydarzeniem roku. Język: angielski. Napisy: polskie.
PIĄTEK, 19 KWIETNIA

Czytelnia ligatury.
Wstęp za okazaniem akredytacji.
Przylądek Arkadia +1, ul. Ratajczaka 44, godz. 12.00-15.00
Czytelnia Ligatury jest stworzona z myślą o wydawcach, agentach oraz dystrybutorach, którzy pragną rozszerzyć swój katalog wydawniczy o nowe zagraniczne publikacje.

Gili Gili. Wernisaż
Mieszkanie przy ul Kochanowskiego 9/5, godz. 13.00
Trzecia odsłona „Gili-Gili prezentuje:” publikacji i wystawy prac, stworzonych przez grupę artystów zaproszonych do zmagań z tematem kosmosu przez krakowską grupę Gili-Gili.

Warsztaty komiksu autobiograficznego.
Prowadzenie Maria Ines Gul
SPOT, ul. Dolna Wilda 87, godz. 16.00
Czym jest komiks? Skąd się bierze? Jak go zrobić? Od czego zacząć? Czy dziewczyny też mogą rysować fajne komiksy? Będziemy rysować, szkicować i bazgrolić w celu znalezienia właściwych odpowiedzi.

Ligatura pitching.
Wstęp za okazaniem akredytacji.
Przylądek Arkadia +1, ul. Ratajczaka 44, godz. 16.00-18.00
To seria spotkań wybranych wśród zgłoszeń artystów z międzynarodową komisją, która będzie oceniać projekty ich utworów komiksowych.

Spotkania z autorami
godz. 17.00-19.00
Centrum Kultury Zamek, ul. św. Marcin 80/82, sala 102
17.00-18.00 Tomasz Samojlik. Prowadzenie: Marcin Łuczak; PL
18.00-19.00 Zeszyty Komiksowe nr 15, temat: Batman, goście: Michał Chudoliński, Michał Traczyk, prowadzenie: Wojciech Nelec; PL

Kombinat. Małgorzata Dmitruk. Wernisaż
Galeria Malingrad, Al. Marcinkowskiego 20a, godz. 19.00
Wystawa cyklu litografii „Kombinat” to nowatorskie podejście do komiksu i wykorzystywanej w nim narracji. Artystka opowiada historię o swoim mistrzu z Białorusi- Dimitriju Vasiljewiczu Małatkowie.

Anja Wicki. Wernisaż
Kolektyw 1a, św. Marcin 1a, godz. 20.30
Ekspozycja wschodzącej gwiazdy szwajcarskiego komiksu, na której zostaną pokazane oryginalne plansze z publikacji „Za oknem świeci słońce”, szkicowniki oraz krótkometrażowe animacje.

Wonder Women!
Nieopowiedziana historia amerykańskich superbohaterek.

Bilet: 10 zł
Kino Muza, ul. św. Marcin 30, godz. 22.00
Film przedstawia fascynującą ewolucję oraz spuściznę komiksów o Wonder Woman. Od narodzin komiksowej superbohaterki w latach 40. XX w. po powstanie współczesnych dzieł, które stały się hitami. Język: angielski. Napisy: polskie.

Nocne inspiracje
Klub Meskal, ul. Nowowiejskiego 17, godz. 22.00
Nocna hulanka twórców i czytelników komiksów

SOBOTA, 20 KWIETNIA

Warsztaty dla dzieci: jak stworzyć niesamowitego bohatera komiksowego za pomocą ołówka, pisaka i marchewki.
Prowadzenie: Tomasz Samojlik.
godz. 10.00-12.00
Centrum Kultury Zamek, ul. św. Marcin 80/82, sala 102
Każdy stworzy bohatera na miarę Radioaktywnego Szczura Ancymona, czy Superplastycznego Woźnego Szkolnego. Słowem-po warsztatach każdy uczestnik będzie miał w ręku przepustkę do wielkiej kariery komiksowej!

Warsztaty: scenarzysta/rysownik-
-„VS.” czy „&”?.

Prowadzenie: Dominik Szcześniak i Maciej Pałka
godz. 10.00-13.00
Centrum Kultury Zamek, ul. św. Marcin 80/82 Galeria Komiksu Cheap East, sala 101
Przedmiotem warsztatów będzie współpraca na linii scenarzysta–rysownik. Jak przebiega? Konfliktowo czy bezboleśnie? Omówione zostaną podstawowe zasady pisania scenariusza i prawidła rządzące rysunkiem.

Wykłady mistrzowskie
godz. 11.30-14.30
Centrum Kultury Zamek, ul. św. Marcin 80/82, sala 103
Spotkania z wybitnymi artystami komiksowymi, teoretykami i historykami komiksu.
11.30-12.15 Christian Gasser „30 lat magazynu Strapazin”; EN
12.15-13.00 Kalle Hakkola „Finnish Comics Annual”; EN
13.00-13.45 Nicolas Grivel „What is it like to be a comic agent?; EN
13.45-14.30 prof. Jerzy Szyłak „O powieściach graficznych”; PL

Czytelnia ligatury.
Wstęp za okazaniem akredytacji.
Przylądek Arkadia +1, ul. Ratajczaka 44, godz. 12.00-15.00
Czytelnia Ligatury jest stworzona z myślą o wydawcach, agentach oraz dystrybutorach, którzy pragną rozszerzyć swój katalog wydawniczy o nowe zagraniczne publikacje.

Spotkania z autorami
godz. 14.00-17.45
Centrum Kultury Zamek, ul. św. Marcin 80/82, sala 102
14.00-15.00 Bart Nijstad. Prowadzenie: Michał Traczyk, ang., tłum. na pol.
15.00-16.00 Martin Ernstsen. Prezentacja, ang., tłum. na pol.
16.00-17.00 Maria i Michał Rostoccy. Prowadzenie: Maciej Gierszewski.
 17.00-17.45 Seria Maszina, premiera komiksów Maczużnik, S_N, Przygody nikogo i spotkanie z autorami: Danielem Gutowskim, Michałem Rzecznikiem i Mikołajem Tkaczem

Warsztaty z tworzenia komiksów.
Prowadzanie Bartosz Sztybor i Michał „Śledziu” Śledziński
godz. 14.00-17.00
Centrum Kultury Zamek, ul. św. Marcin 80/82, Galeria Komiksu Cheap East, sala 101
Warsztaty mają na celu pokazać, jak prosty pomysł przeistoczyć w historię, a później tę historię zilustrować. Od szukania pomysłu po rozkładanie akcentów na kolejnych planszach.

Ligatura pitching.

Wstęp za okazaniem akredytacji.
Przylądek Arkadia +1, ul. Ratajczaka 44, godz. 16.00-18.00
To seria spotkań wybranych wśród zgłoszeń artystów z międzynarodową komisją, która będzie oceniać projekty ich utworów komiksowych.

Nieznany geniusz. Agnieszka Piksa, Mikołaj Tkacz. Wernisaż
godz. 18.30
Centrum Kultury Zamek, ul. św. Marcin 80/82, Galeria Komiksu Cheap East, sala 101
Mikołaj Tkacz, pupil surrealizmu, zaskakujący swą oryginalną formą, niezwykłymi pomysłami. Agnieszka Piksa, dama komiksu artystycznego, gdzie komiks nie jest celem lecz środkiem do wyrażenia własnych idei.

Uroczysta gala finałowa
godz. 20.00
Centrum Kultury Zamek, ul. św. Marcin 80/82, Sala pod Zegarem, 2 piętro
Oficjalne zakończenie festiwalu Ligatura, podczas którego zostaną wręczone nagrody w konkursach „Silence” oraz „Ligatura Pitching”.
Występ Judy Dunaway, amerykańskiej kompozytorki i artystki konceptualnej, która jest znana przede wszystkim ze swoich prac dźwiękowych, wykonywanych na lateksowych balonach.

After party
Cafe Mięsna, ul. Garbary 62, godz. 22.00
Nocna hulanka twórców i czytelników komiksów. Gra DJ Sąsiad.

NIEDZIELA, 21 KWIETNIA

Aleksandra Waliszewska. Wernisaż
Klubokawiarnia Głośna, ul. św. Marcin 30, godz. 13.00
Odsłonięcie pracy Aleksandry Waliszewskiej, artystki sztuk wizualnych, która zajmuje się malarstwem sztalugowym i ściennym, jest autorką gwaszy, rysunków, grafik i ilustracji.

Poruszone komiksy.
Bilet: 10 zł
Kino Muza, ul. św. Marcin 30, godz. 14.00
Projekcje animacji Renaty Gąsiorowskiej, Oli Szmidy, Marcina Surmy, Marcina Podolca, Janka Kozy, Anji Wicki oraz Ingrīdy Pičukāne. Język: polski. Napisy: angielskie.


IMPREZY TOWARZYSZĄCE:

Wystawa „Za Imperium. Honor.” Merwan Chabane, Bastien Vivès.
12-20 kwietnia 2013
Księgarnia „Skład Kulturalny”, ul. Św. Marcin 24
Prezentowane prace są wyborem scen bitewnych, które pojawiły się w pierwszej części trylogii „Za Imperium”.

Wystawa „Silence”

15-21 kwietnia 2013 roku, czynne całą dobę.
Słupy ogłoszeniowe w następujących lokalizacjach:
ul. Grunwaldzka / Dworzec Zachodni; Dworzec PKS; ul.Libelta przy Urzędzie Miasta; Rondo Śródka przy Dworcu MPK; skrzyżowanie ulic Garbary i Estkowskiego; skrzyżowanie ulic Kościuszki i św. Marcin; skrzyżowanie ulic Górna Wilda i Dolna Wilda; skrzyżowanie ulic Kórnicka i Piotrowo.
Wystawa „Silence” to zbiór prac nagrodzonych w międzynarodowym konkursie na komiks bez słów.

Nocny Maraton z Batmanem
19 kwietnia 2013 roku, start od godz. 22.00 do rana
bilety: 29 zł
Multikino Stary Browar, ul. Półwiejska 42
Projekcja filmów: „Batman. Początek”, „Mroczny Rycerz”, „Mroczy Rycerz Powstaje”.

Targi EAST COVER MARKET
19-20 kwietnia 2013 roku;
piątek: 11.00-18.00; sobota: 11.00-21.00
CK „Zamek”, ul. św. Marcin 80/82, Hall cesarski
Międzynarodowe targi prezentujące najciekawsze albumy, czasopisma oraz nowości komiksowe.

INFO PUNKT:
piątek
11.00-18.00
sobota
11.00-21.00
CK „Zamek”, ul. św. Marcin 80/82, Hall cesarski
Tu odbierzesz akredytacje, program, materiały promocyjne, spytasz o drogę i pogodę.

niedziela, 7 kwietnia 2013

#1272 - Komix-Express 179

Na Alei Komiksu wydawnictwo Egmont odpowiedziała na pytania komiksowych czytelników i przy tej okazji wypłynęło kilka ciekawych informacji. Przede wszystkim okazję do świętowania będą mieli fani super-hero – wygląda na to, że na zaprezentowanych na stronie Świata Komiksu pozycji z Nowego DC Comoics może się nie skończyć. W 2013 roku ukaże się 5-6 tytułów, a tempo ekspansji tej linii będzie zależało od dynamiki sprzedaży poszczególnych albumów. Na dokładkę jesienią lub na początku 2014 ukaże się „Before Watchmen” (w ilu tomach i w jakiej formie – nie wiadomo). Mniej szczęścia będą mieli Ci, którzy czekają na kontynuację „Składu głównego”, „Giuseppe Bergmana”, „World of Warcraft” czy „XIII”. Wciąż trwają pracę nad materiałami do nowego wydania „Yansa”, a swojej kolejnej edycji doczeka się „Skarga utraconych ziem”. Z zapowiedzianych nowości warto wspomnieć o premierowym tomie „Asteriksa”, który w Polsce ukaże się równocześnie ze swoją światową premierą, a będzie to w październiku lub listopadzie. Kolejny tom „Armady" trafi do sprzedaży już w czerwcu, a w maju w sklepach zaczną pojawiać się brakujące tomy „Thorgala” w twardej oprawie. Wstępnie, w zapowiedziach znalazła się również „Ligę Niezwykłych Dżentelmenów – Black Dossier”, ale na arcydzieło Alana Moore`a poczekamy pewnie do 2014 roku. Na MFKiG ukaże się integral najnowszego komiksu Zbigniewa Kasprzaka, a w nieokreślonej przyszłości – „Antares” Leo.

Jeśli to nie żart z okazji pierwszego kwietnia, to Mucha Comics wyda „Long Halloween”  i „Dark Victory”. Te dwa, liczącego sobie ponad 400 stron kolosy mają ukazać się wkrótce i to właśnie będą te pozycje z Mrocznym Rycerzem, bez słówka „Batman” w tytule, które przewijały się na facebooku. Dzieła Jepha Loeba i Tima Sale`a powszechnie uważane są za jedne z najlepszych komiksów z Długouchym w historii. W sprawie ich polskiej edycji Egmont wielokrotnie powtarzał, że nie opłaca się ich wprowadzać na nasz rynek. Cóż, jeśli Musze udałoby się je wydać (i jeszcze coś zarobić), mocno utarła by nosa Tomaszowi Kołodziejczakowi. „Długie Halloween” ma mieć swoją premierę w Łodzi, podczas październikowego MFKiG, a „Mroczny Triumf” - w pierwszym kwartale 2014 (czyżby przy okazji Komiksowej Warszawy?). Cóż, pozostaje tylko czekać na oficjalne potwierdzenie tych zapowiedzi.

Na nadchodzącą Ligaturę (18-21 kwietnia, Poznań) Lokator zapowiedziała wydanie komiksu Nicolasa Presla zatytułowanego „Fabryka”. O ile się dobrze orientuje, będzie to komiksowy debiut tej oficyny. A jeszcze w tym roku wydawnictwo planuje wypuścić wcześniejszy album tego artysty – „Boską Kolonię”. Oto, dość obszerny, oficjalny opis „Fabryki”:

Czy drobna anatomiczna anomalia wystarczy, by uznać człowieka za wroga, by go napiętnować i rozkręcić przeciw niemu machinę przemocy, a ostatecznie odebrać mu wszystkie prawa, w tym także to najbardziej elementarne: prawo do życia? W totalitarnym świecie Nicolasa Presla „inni” są zwierzyną, na którą polują stróże normalności – doskonale wyszkolona i bezwzględna żandarmeria. „Fabryka” opowiada historię chłopca, któremu udaje się uciec z łapanki. Pomaga mu spotkany na ulicy pracownik wytwórni bomb. Miejscem kryjówki jest maszynownia zakładu, w której bohater spędza całe dnie i noce. Opiekun chłopca – zwykły, szary człowiek, którego motywacje pozostają dla nas tajemnicą – robi wszystko, by go ocalić. Stawką jest nie tylko przetrwanie, lecz także ochrona tego, co z braku lepszego słowa nazywamy duszą. Nie ma w tej bezsłownej powieści graficznej jednego kadru, przy którym nie stawialibyśmy sobie prostego, a zarazem budzącego w nas niewyobrażalne napięcie pytania: Czy im się uda? W jednym z tekstów o nazistowskich obozach zagłady Primo Levi opowiada o wizycie w szkole, do której został zaproszony jako prelegent. Miał opowiedzieć o traumie Holokaustu, dać wyobrażenie o piekle, którego doświadczali więźniowie. Pod koniec lekcji jeden z uczniów poprosił Leviego, by na tablicy narysował plan obozu. Gdy rysunek był gotowy, chłopiec podszedł do pisarza i powiedział, że teraz pokaże mu, jak można było stamtąd uciec. Komentując to zdarzenie, Levi mówi, że tym, co przeraża, nie jest jedynie naiwność dziecka, lecz pogłębiający się brak wyobraźni, powszechna dziś przypadłość polegająca na niemożności wczucia się w sytuację ofiar. Przepaść między przeszłością a teraźniejszością, między ofiarami a następnymi pokoleniami, musi zostać zasypana. „Fabryka” Nicolasa Presla jest pomostem, po którym możemy przejść na tamtą stronę.

Ukazał się nowy komiks Śledzia. "Czerwony Pingwin musi umrzeć!" jest dostępny na razie tylko w formie cyfrowej, natomiast już w maju nakładem Kultury Gniewu ukaże się jego edycja papierowa wzbogacona bonusami. Każdy, kto kupi „Pingwina” otrzyma kod pozwalający na darmowe ściągnięcie innego komiksu Michała Śledzińskiego, który został niedawno wznowieniu w formie cyfrowej, a mianowicie znaną z łam „Produktu” „Biegunkę”. Jest to jednocześnie pierwszy tytuł z serii „Z archiwum P” w której, miejmy nadzieję, będą pojawiać się reedycje pozycji znanych z łam tego kultowego magazynu. Album opublikowany został w formacie pdf i kosztuje 19.90. Jego pierwsze recenzje jest bardzo obiecujące – Konrad Hildebrand, Maciej Pałka i Tomasz Pstrągowski wypowiadają się ciepło o nowym śledziowym produkcie. A tak prezentuje się opis tej pozycji:

"Czerwony Pingwin musi umrzeć!" jest historią, którą mógł wymyślić bohater pierwszego "Na szybko spisane", czy którykolwiek z chłopaków ze Swobody, kiedy miał te 10 lat. Bo oglądali stare, komediowe anime i zaczytywali się w "Hugo". Ogólnie, zastanawiam się, czy pisanie tego, że to komiks, który mógł powstać w głowie chłopca, to dobry pomysł, no ale tak jest. To taki komiks.


Ogłoszony przez DC Comics na konwencie WonderCon w Anaheim dokument "Necessary Evil: Villains of DC Comics" zapowiada się bardzo ciekawie. Opowieść o największych komiksowych superzłoczyńcach nie może być przecież zła, prawda? W tym pełnometrażowym obrazie zobaczymy, co komiksowi twórcy mają do powiedzenia o najbardziej ikonicznych villainach naszych czasów, takich jak Joker, Sinestro, Solomon Grundy czy Lex Luthor, których popularność nierzadko przerasta sławę ich rywali stojących po drugiej stronie barykady. Zdjęcia już ruszyły. W Anaheim zorganizowano specjalny cosplay, który zostanie wykorzystany w filmie. Narratorem „Necessary Evil” będzie legendarny aktor, Christopher Lee. Termin premiery nie jest jeszcze znany.

Telewizyjny serial „Batman” z lat sześćdziesiątych wraca w formie komiksu! Jeff Parker został mianowanym scenarzystą projektu „Batman 66”, serii inspirowanej klasycznym show z Adamem Westem i Burtem Wardem! Oprawą graficzną zajmą się Mike Allred i Jonathan Case, a sam tytuł będzie publikowany w formie najpierw cyfrowej, a potem papierowej. Parker uchodzi za wielkiego fana kiczowatej wersji Batka, choć jest za młody, aby znać ją z pierwszej ręki. I chce, żeby jego komiks emanował tym samym komiksowym, pulpowym, a nawet trochę campowym klimatem charakterystycznym dla oryginału. Wygląd postaci, charakter ich przygód, humor, szalona atmosfera, osobliwa niesamowitość i odrealnienie będą cechami charakterystycznymi dla „Batman 66”. W roli Catwoman powrócą Eartha Kitt i Julie Newmar, a nowym łotrem, który nie pojawiał się w serialu, będzie Killer Croc. Na poszczególne historię będą składały się po trzy epizody liczące po 10 stron.

Jeszcze „Age of Ultron” się na dobre nie zaczęło, a Marvel już zapowiada serie, które będą opisywały jego reperkusje. Według zapewnień Briana M. Bendisa – trwałe i istotne dla całego uniwersum. Pierwszą nową serią, która wykiełkuje z „AoU” będzie kolejny tytuł z Mścicielami w tytule, czyli „Avengers AI”. Jego scenariuszem zajmie się Sam Humphries, a rysunkami Andre Lima Araujo (kto?). Zgodnie z tytułem, w skład nowego zespołu wejdą posiadacze sztucznej inteligencji zamieszkujący Ziemię-616. Będą to Vision, który ma grać wiodącą rolę, syn Ultrona, czyli Victor Mancha, przetrzymywany do tej pory w niewoli Doombot oraz Alexis, która została stworzona na potrzeby tej serii. Skład uzupełnią Hank Pym i Monika Chang. Co ciekawe ta ostatnie przywędrowała do regularnego uniwersum ze świata Ultimate. Naczelnym villainem tej grupy ma stać się tajemniczy Dimitirious (kto?). Z tego co Humphries mówi, komiks będzie miał zacięcie science-fiction – scenarzysta chce zastanowić się nad tym, czym sztuczna inteligencja jest, a jego poszukiwania mają być tyle poruszające, co zabawne i interesujące.

Scott Snyder jak Frank Miller. Najgorętszy scenarzysta zatrudniony w DC Comics podejmie się opowiedzenia oficjalnych początków Batmana w wersji New 52. Żeby uniknąć porównań z „Rokiem Pierwszym” jego komiks będzie dla niepoznaki zatytułowany „Batman: Zero Year”. A to spryciarz jeden! W wypowiedziach Snydera widać, że czuje wielki szacunek do jednego z tych komiksów, które nie tylko zdefiniowały postać Mrocznego Rycerza, ale przetrwały próbę czasu i dziś wciąż mogą uchodzić za fantastyczne rzeczy. Szkoda tylko, że sposób, w jaki zapowiada swój najnowszy i chyba jeden z najbardziej ambitnych projektów opiera się na tanim szokowaniu. Twórca „Batmana” chce pokazać Gotham, Batmana, klasyczne postacie i kultowe momenty w taki sposób, jaki tego jeszcze nikt nie robił, nikt nie widział, ani nikt się nie odważył.

Guy Delisle przyjeżdża do Polski! Kanadyjski twórca będzie gościem XXIV. Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Wraz z nim w polskiej stolicy komiksu pojawi się jego nowy album – „Kroniki jerozolimskie”. Zostanie on oczywiście wydany nakładem Kultury Gniewu i z pewnością będzie jedną z najciekawszych premier tego roku. Nie przez przypadek komiks ten został nagrodzony na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Angouleme w kategorii „Najlepszy Album”.