wtorek, 1 stycznia 2013

#1209 - Bat-elita: częśc druga

10) "Batman vs. Predator" - Dave Gibbons i Andy Kubert, "Wydanie Specjalne" #2/93, TM-Semic.
Niewiele crossoverów polegających na wrzucaniu Alienów lub Predatorów z kim się tylko popadnie wychodzi dobrze, ale przybycie Łowców do upalnego Gotham i zaaranżowanie jego pojedynku z Mrocznym Rycerzem wypadło nie tylko naturalnie, ale okazało się znakomitą opowieścią. Dave Gibbons, który do historii przeszedł, jako autor oprawy wizualnej w "Strażnikach", tym razem występuje w roli scenarzysty. Jego skrypt przynoszący na myśli naprawdę świetne kino sensacyjne brawurowo zilustrował Andy Kubert. O ile o dwóch kontynuacjach "Batman versus. Predator" można spokojnie zapomnieć, tak na pierwszą odsłonę naprawdę warto się skusić.

09) "Batman: Venom" - Dennis O,`Neill, Trevor Von Eeden, Russel Braun, Jose Luis Garcia Lopez, "Wydanie Specjalne" #4/94, TM-Semic.
Kolejny z preludiów do upadku nietoperza. Znajdujący się na początku swojej kariery Bruce Wayne wciąż czy się fachu zamaskowanego obrońcy Gotham. Uczy się na własnych błędach – kiedy Batmanowi nie udało się uratować małej dziewczynki musi stać się lepszy. Pomoże mu w tym narkotyk, zwany Jadem, ale lekcja którą odbierze Mroczny Rycerz będzie ciężka i bolesna. "Venom" pokazuje bardziej ludzką stronę Bruce`a, który zmaga się z narkotykowym nałogiem. W końcu, jako człowiek, triumfuje. Dennis O`Neil poruszając problem uzależnienia unika nachalnego dydaktyzmu i udaje mu się uniknąć nadmiernego spłycenia tematu.

08) "Batman: Miecz Azraela" - Dennis O`Neil, Joe Quesada i Kevin Nowlan, "Wydanie Specjalne" #1/94, TM-Semic.
Jeden z prequeli do "Knightfallu" i w tym gronie zdecydowanie najlepszy, wprowadzający do batmanowego continuity postać Jeana-Paula Valley`a, który w niedalekiej przyszłości miał stać się następcą Bruce`a Wayne`a. Zdecydowanie najefektowniej narysowana opowieść z Mrocznym Rycerzem (Biz na drugim) – Joe Quesada na początku lat dziewięćdziesiątych znajdował się u szczytu formy. Co ciekawe, Batman odgrywa tu raczej dość poślednią rolę – pełna wartkiej akcji fabuła skupia się na zmaganiach Jean-Paula z Zakonem Świętego Dumasa. Historia jest na poziomi, ale "Miecz Azraela" swoje miejsce na liście zawdzięcza fantastycznym rysunkom – ach, te niezapomniane sceny zimowe!

07) "Sanctum" - Dan Raspler i Mike Mignola, "Batman" #12/94, TM-Semic.
Komiks, którym Mike Mignola zadebiutował na polskim rynku. Pewnie wtedy, w 1994 roku nikt nie spodziewał się, że rysownik śmiało operujący ograniczoną paletę kolorów i dość prostą kreską, stanie się jednym z najważniejszych amerykański twórców ostatnich dekad. Najpierw, zabłyśnie jako autor niezależnego projektu, który potem przekształci się w regularne uniwersum. I właściwie "Sanctum" stanowi przymiarkę do przygód "Piekielnego Chłopca", bo w historii pojawią się wszystkie charakterystyczne mignolowskie motywy. Nikt tak efektownie nie łączy horrorowej estetyki z postacią Batmana, jak Mignola i aż dziw bierze, że teraz DC nie próbuje nakłonić go jeśli nie na serię, to chociaż na jakiś one-shot. Genialna okładka.

06) "Mroczny Rycerz Mrocznego Miasta" - Peter Milligan i Kieron Dwyer, "Batman" #8/91, TM-Semic.
Czyli pojedynek Batmana z Riddlerem podany konwencji dynamicznego i mrocznego thrillera. Mroczny Rycerz w pogoni z Riddlerem, który pod piórem Petera Milligana może być stawiany na równi z najlepszymi kreacjami villainów w historii komiksu, aby powstrzymać musi stawić czoło przygotowanym przez Edwarda Nygmę zagadkom. 68 stron lektury z zapartym tchem, nerwowego przewracania kartek. A kiedy już dowiecie się czy i przede wszystkim jak udało się powstrzymać łotra, zatrzymajcie się na chwilę i docencie gotycki klimat całości, przedstawienie miasta Gotham, jako pełnoprawnego bohatera opowieści.


05) "Zabójczy Żart" - Alan Moore i Brian Bolland, "Batman" #1/91, TM-Semic; wznowienie – Egmont, 03/2012.
Po dziś dzień nie mam pojęcia, co mogło kierować redakcją TM-Semic przy wyborze historii do premierowego zeszytu z przygodami Batmana, w którym głównym bohaterem jest przecież Joker. Nawet na tle innych komiksów z Mrocznym Rycerzem "Killing Joke" wyróżnia się swoją przytłaczającą atmosferą, w którym próżno szukać efektownych bijatyk i detektywistycznych zabawek. Jest prawdziwe szaleństwo, przytłaczająca atmosfera i fantastyczna oprawa graficzna Briana Bollanda, w jedynej, słusznej kolorystyce Jacka Higginsa. I bez względu na to, że Moore będzie się tego wypierał, „Zabójczy Żart” pozostanie znakomitym komiksem.

04) "Azyl Arkham: Poważny dom na poważnej ziemi" - Grant Morrison i Dave McKean, Egmont, 05/2005.
Kiedy i długo tego komiksu nie potrafiłem (albo nie chciałem) docenić, ale nabierając odpowiedniego dystansu wreszcie doceniłem jego bezapelacyjną wartość. Podczas niepokojącej wyprawy Długouchego do zakładu Arkham bohater musi zmierzyć się nie tylko z galerią swoich przeciwników, ale również z samym sobą. Ale nie to w komiksie jest najważniejsze. Nie Batman, tylko Grant Morrison i Dave McKean. Obaj zachwycają. Jeden ujmuje bogatą mitologię Mrocznego Rycerza w psychoanalizę Junga i symbolikę kart Tarota w ramach irracjonalnej, fantasmagorycznej poetyki z czym doskonale koresponduje praca drugiego. Surrealistyczna, senna, bliska surrealizmowi, dokonaniom Cocteau, Artuad, braciom Quay oprawa graficzna doskonale dopełnia całości tego niezwykłego dzieła. W przeciwieństwie do innych klasyków lat osiemdziesiątych, które demitologizowały i racjonalizowały legendę Mrocznego Rycerza (i superbohaterów w ogóle) Morrison i McKean zabierają go w tam, gdzie nikt nawet nie śmiał pomyśleć…

03) "Batman: Black and White" - różni artyści, "Wydanie Specjalne" 1-2/97, TM-Semic.
Oto album, który mógł okazać się kolejnym komiksowym przełomem, otwierającym głowy i oczy czytelnikom na nieco inny typ komiksu. Może taki, w którym najważniejsze nie są gościnne występy, dynamiczna akcja pełna zawiłych zwrotów akcji, mnożąca kolejne perypetie i efektywne splasze. Pomysł na antologię z grającym pierwsze skrzypce Mrocznym Rycerzem w swojej prostocie okazał się genialny – dajemy postać Batmana i osiem stron najwybitniejszym artystom komiksowych swojego czasu. Zostawiamy im wolną rękę w opowiadaniu swoich historii, a potem liczymy zyski ze sprzedaży, planując kolejne sequele. W USA chwyciło, natomiast sukces podwójnego "Batmana: W czerni i bieli" w Polsce to sprawa dyskusyjna. Niekoniecznie szorciaki Teda McKeevera, Briana Bollanda, Matta Wagnera czy Neila Gaimana i Simona Bisley`a przypadły do gustu ówczesnym czytelnikom. Dziś jednak nie można o nich mówić inaczej, jako o małych arcydziełkach.

02) "Batman: Rok pierwszy" - Frank Miller i David Mazzuchelli, Egmont, 12/2003.
Choć "Rok pierwszy" to komiks kompletnie różny od "Powrotu Mrocznego Rycerza", jest niemal tak samo znakomity. "DKR" umiejscowione jest w niedalekiej przyszłości i opisuje schyłek działalności Bruce`a Wayne`a, natomiast "YO" skupia się na jego początkach. Spierałbym się również, czy to Batman jest głównym bohaterem – w historii równie ważną (jeśli nie ważniejszą!) rolę odgrywa młody komisarz Gordon. "DKR" to wielowątkowa, wielowymiarowa, nakreślona z wielkim rozmachem opowieść super-hero, a "YO" to rzecz bardzo kameralna, mocno skręcająca w stronę obyczajowego kryminału, w którym superbohatyrzenia jest jak na lekarstwo. Nie można również zapomnieć o wkładzie Davida Mazzuchelliego, który wyręczył Millera w przygotowaniu oprawy graficznej i zrobił to wręcz genialnie. Elegancka, subtelna kreska, fantastyczny montaż, genialne sceny – ten styl nie starzeje się po trzydziestu latach i nie zestarzeje się po pięćdziesięciu.

01) "Powrót Mrocznego Rycerza" - Frank Miller i Lynn Varley, Egmont, 04/2002.
Ostatnio spotkałem się z kilkoma przypadkami deprecjonowania wartości "Powrotu Mrocznego Rycerza" i z dziwacznymi zarzutami, że komiks przez te prawie trzydzieści lat się zestarzał. Czytając po raz kolejny raz historię powrotu podstarzałego Bruce`a Wayne`a do peleryny nietoperza, która na wielu poziomach zdefiniowała postać Batmana, znowu zachwyciłem się kunsztem Franka Millera. Jego dynamicznym sposobem opowiadania, głębokim zrozumieniem mitologii Batmana, umiejętnością wpleciona w wypełnioną po brzegi akcją historii refleksji nad współczesnymi mediami i polityką, nie mówiąc już o tym, że "DKR" odkłamał mit superbohaterski i zrewolucjonizował współczesny komiks. W żadnym innym komiksie nie ma takiego nagromadzenia absolutnie genialnych, robiących wrażenie i zapadających w pamięć scen i postaci drugoplanowych. W kwestii Mrocznego Rycerza ponad Moore`m stawiam Millera z połowy lat osiemdziesiątych, prawdziwie złotego okresu dla amerykańskiego komiksu.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Same zaje**ste historie z gackiem. Choć brakuje mi kilku równie dobrych jak Knightfall ( do połowy to bardzo dobra rzecz ), Maski, Banda, Twarze, Burzyciel. Ale zestawienie fajne. Za miesiąc będzie okazja sprawdzić nowego Batmana Snydera i Cappulo.

Anonimowy pisze...

Moim zdaniem Powrót Mrocznego Rycerza to też najlepszy komiks z gackiem. Tylko Kuba brakuje Ci konsekwencji. Jeżeli DKR stawiasz wyżej od Zabójczego Żartu dlaczego w takim razie w podsumowaniu rocznym pojawił się tylko ten drugi?

Anonimowy pisze...

Może woli Powrót Mrocznego Rycerza w tłumaczeniu Kreczmara?:)

Tomek pisze...

Batman vs Predator zawdzięcza swój niepowtarzalny, mroczny klimat rewelacyjnym kolorom kobitki, która zmiażdżyła mi w młodości psychę.

Anonimowy pisze...

Zmień datę Zabójczego Żartu z TM-Semic na 1/91

Anonimowy pisze...

Zmień datę Zabójczego Żartu z TM-Semic na 1/91

Kuba Oleksak pisze...

Poprawione.

Co do nieobecności DKRa w moim topie za 2012, a obecności Żartu - w retro podsumowaniu za 2001 bodaj DKR już się pojawił. Trudno było mi umieszczać na liście tę pozycję po raz drugi. Wydany w 1991 roku KJ nie miał takiej szansy po prostu i w tym konkretnym przypadku (i KiKu w kosmosie) pozwoliłem sobie uwzględnić reedycję, których zwykle nie uwzględniam.

@Anonim:
Polska miała szczęście, że trafiał an tak dużo Batków z najlepszej dla niego epoki, czyli przełomu lat 80 i 90 i wcześniej. Tak jak piszesz - naprawdę było w czym przebierać!