czwartek, 19 kwietnia 2012

#1015 - Przez szpinak do pępka, czyli co plącze język między słowami

Podróżowanie polegać może na swoistej grze z dystansem. Jego pokonywanie, zyskiwanie, zmniejszanie bądź zwiększanie stanowić może o charakterze podróży. Istnieją przecież ich różne odmiany: poszukiwania i ucieczki, wielkie wyprawy, eksploracje i turystyczne wycieczki. Mogą one ponadto mieć charakter zarówno fizyczny, jak i mentalny, literacki lub wizualny. Podróż metaforyczna, czy też metafora podróży potrafi zagościć w myśli prześlizgującej się po powierzchni postrzeganych ludzi i zjawisk oraz spojrzeniu wędrującym po terytorium naskórkowych wrażeń w poszukiwaniu głębi, podskórnych potrzeb i pragnień. Może też być zaklęta w podwójnym życiu, jakie wieść zwykły nieraz słowa znaczące w jednym kraju fizyczne zbliżenia i triumfy nad dystansem, w innym zaś – tropienie, eksploracje.

W opowiadaniu zatytułowanym „Twoja najgłębsza skóra” Julio Cortázar pisał o „nieodpartych geografiach [rodzących się] ze wspólnych podróży”, które odbywał z tajemniczą adresatką tekstu. Z kolei w innym utworze pisał o kobiecie, jako „dawczyni plaż”, natomiast jej ciele jako „piasku, na którym tylu architektów budowało swe wieże i mosty, aby wiatr je rozwiał (…)”. Argentyński pisarz eksplorował zatem kobiecą, cielesną topografię niczym ziemię, którą można zdobywać (nietrudno tu o skojarzenia z kolonializmem); materię podatną na dotyk kształtujący, tworzący na jej powierzchni ulotne konstrukcje. Podróżował po niej i poznawał ją podobnie, jak niejeden marzyciel miejsca, które pragnie odwiedzić – wodząc opuszkami palców po mapie, sieci rysunków, linii i znaków, ale przede wszystkim fantazjując. Kobieta postawiona jest tu w zasadzie nie tyle po stronie pasywnego, co nieobecnego, czy niewidzialnego. Poruszając się po topografii jej ciała, autor poddaje je bowiem symbolizacji. Staje się podobny niewidomemu, który czyta tekst napisany językiem Braille’a. Poznaje nie ciało, a zapis symboliczny, którym w tym przypadku jest jego fantazja. W obydwóch tekstach Cortázara kobieta pojawia się w formie subiektywnego, niemalże abstrakcyjnego wspomnienia.

Nieco inaczej mają się sprawy w komiksie „Szpinak YukikoFrederica Boileta. Przede wszystkim ze względu na wybrane przez autora medium oraz jego technikę, która pozwala na realistyczny ogląd bohaterów. Francuski rysownik opowiada w tym albumie o kobiecie imieniem Yukiko, poznanej podczas swojego pobytu w Japonii. Również u niego pojawia się problematyka podróży, cielesności i kobiecości. Komiks rozpoczyna się od kadrów ukazujących elementy nocnego krajobrazu miejskiego, na tle którego autor wspomina jak miło było patrzeć na Yukiko i poszczególne części jej ciała. Ze szpinakiem włącznie. Czymże jest ów tajemniczy szpinak? Tego dowiadujemy się wodząc już – wraz z autorem – wzrokiem oraz dłońmi po ciele jego bohaterki. Dystans pomiędzy autorem i Yukiko zmniejsza się bowiem od początku komiksu, stopniowo zaczyna przesłaniać japońskie krajobrazy, by stać się w końcu dominantą niemalże każdego kadru. Porzucamy więc Japonię na rzecz kobiety i śladu, który pozostawiła po sobie ospa, zakreślając na jej czole kształt wyspy Bora Bora. Komiksowa podróż po ciele Yukiko zdaje się rozpoczynać właśnie w momencie odkrycia w niej ów rajskiego elementu, ciepło zabarwionego szczegółu. Później poznajemy jej szyję, ramiona i wspomniany już wcześniej szpinak, czyli pępek. Zestawienie tych dwóch słów, zaszczepienie między nimi zaskakującej bliskości wynika z zabawnego błędu, którego – przez (frankofońskie) nawyki językowe – Boilet dopuszcza się w wymowie jednego z nich. Jak się okazuje, owe dwa różne wyrazy brzmią po japońsku łudząco podobnie. Pozostając w sferze złudzeń, które pozwalają na nazywanie pępka szpinakiem, w dalszej części albumu poznajemy już nieco odmienioną Yukiko. Wraz z autorem próbujemy dostrzec w niej to, co nią jest, a co niełatwo uchwycić. Zaczyna się ona powoli oddalać, by w końcu zniknąć, pozostawiając po sobie jedynie to, co symboliczne – wspomnienie, krajobrazy Japonii oraz niedokończony komiks. Wówczas Boilet spotyka Mariko, która ubrana w jego fantazję, pozwala mu opowiedzieć historię do końca. Podobnie, jak plama po ospie, przybrawszy kształt Bora Bora, umożliwiła poznanie rajskiej topografii ciała Yukiko, a szpinak zdawał się zagościć w miejscu znaczącego jej pępka, tak ona - ujęta w odpowiednie symbole - pozwoliła rysownikowi zrealizować marzenie o innej kobiecie.

Wirtualność relacji damsko-męskiej naznacza ją tutaj pewnego rodzaju niewspółmiernością, żeby już nie powiedzieć, lacanowską niemożliwością. W komiksie Frederica Boileta, Yukiko odchodzi ponieważ pragnie innego mężczyzny. On natomiast poszukuje jej w innej kobiecie. Inny zdaje się tu funkcjonować w charakterze słowa klucza. Inna jest bowiem dla Boileta (Europejczka) Japonia, natomiast dla Yukiko to on jest inny – obcy. Tym, co ich rozdziela jest z kolei Wielki Inny – porządek symboliczny. Zafascynowanego japońską kulturą Francuza i piękną Japonkę spotyka podobny los, co szpinak i pępek, które nie mogą się połączyć ponieważ jedno wiąże się z rośliną zielonolistną, podczas gdy drugie – z częścią ciała. Powodów tej niewspółmierności, wzajemnej nieuchwytności (można powtórzyć za Žižkiem) należałoby szukać w fantazji leżącej u podstaw naszego poznania.

Doskonale przedstawił to Stanley Kubrick w „Oczach szeroko zamkniętych”. Jednak równie dobry efekt osiągnął także Daniel Clowes w swoim albumie „Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza”. Główny bohater podróżuje w niej po fantazmatycznej Ameryce z jej kinami pornograficznymi, obsesyjną mieszanką sekt głoszących hasła typu „Helter Skelter”, fenomenów rodem z „Archiwum X”, praktyk sadystycznych i masochistycznych, nie mogąc dotrzeć do kobiety, która zdaje się być obiektem jego pragnień. Jej obraz, mimo że wielokrotnie pojawia się gdzieś na jego drodze, zawsze znika mu z pola widzenia; oddala się niczym linia horyzontu, za każdym razem, gdy odnosi wrażenie, że się do niej zbliża.

Dystans, który budowany jest pomiędzy realną kobietą, a mężczyzną, mimo ich fizycznej bliskości, rzuca oboje w pewnym sensie w otchłań fantazji. Temat ten podejmuje również Adrian Tomine w swoich „Niedoskonałościach”. Jednym z głównych wątków jego powieści graficznej jest nieszczęśliwy związek Bena Tanaki i Miko Hayashi, który balansuje na granicy rozpadu. Miko bowiem podejrzewa, że jej partner skrycie marzy o innych, w dodatku białych, kobietach. Ponieważ obydwoje są Amerykanami azjatyckiego pochodzenia, powstały problem odsyła nas (ponownie) do tematyki porządku symbolicznego, dyskursu oraz tego, jak wpływa na intymne relacje między poszczególnymi jednostkami, na ich marzenia, nadzieje, pragnienia.

Otóż Ben nie czuje się specjalnie związany ze swoimi azjatyckimi korzeniami. Nie widzi żadnego związku pomiędzy swoim pochodzeniem, a tym jaki stosunek mieli wobec niego inni przedstawiciele amerykańskiego społeczeństwa. Jest raczej zwolennikiem wtapiania się (blending in) w środowisko, bycia obojętnym na niuanse, delikatne kwestie różnic kulturowych i etnologicznych autokreacji. Powierza swoje pragnienia Wielkiemu Innemu amerykańskiej kultury w związku z czym nie zastanawia się nad tym za kim się ogląda na ulicy, czy jakiego pochodzenia są kobiety, które występują w oglądanych przez niego filmach pornograficznych. Tanaka przyjmuje postawę cyniczną. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego pragnienia są wynikiem działania przemysłu kulturowego, Wielkiego Innego i na zarzuty stawiane przez Miko po prostu wzrusza ramionami, nie próbując nawet poddać refleksji, czy zmienić swojej postawy. Jego partnerka natomiast nie podziela jego poglądów, angażuje się w inicjatywy związane z promocją niezależnej kultury nawiązującej do jej azjatyckich korzeni. Opowiada się zatem za pluralizacją dyskursu społecznego.

Odmienne postawy obojga bohaterów reprezentują dwa różne podejścia do mitu tygla kulturowego Ameryki. Rozdźwięk pomiędzy ich światopoglądami – wtapianiem się, a wyróżnianiem, wyodrębnianiem – wkracza w ich przestrzeń osobistą, zawłaszczając ją od korytarza, aż po sypialnię – terytorium marzeń sennych i cielesnej bliskości. Dysonans symboliczny przekłada się na dystans fizyczny, którego efektem jest rozpad związku. Miko zostawia Bena dla pół Żyda, pół Indianina (o nieco „anglosaskim” wyglądzie), który fascynuje się kulturą Japońską. On z kolei wdaje się w przelotny romans z białą dziewczyną. Na tym się jednak nie kończy, do ostatecznego spięcia dzielącego tę dwójkę dochodzi bowiem, dlatego że Ben nie potrafi pogodzić się z wyborem nowego partnera Miko. Podczas gdy nie widzi nic zdrożnego w widywaniu się z białą dziewczyną (a wręcz odwrotnie: jest to dla niego nobilitujące), związek Miko z białym mężczyzną postrzega, jako wyraz niemalże kolonizatorskiej eksploatacji sprowadzającej ją do roli instrumentalnej – „orientalnego dodatku”.
Paradoks ten pomnaża jedynie ilość dychotomii, które odnaleźć można w powieści graficznej Tomine’a. Pomijając różnice światopoglądowe bohaterów głównego wątku, napotykamy problematykę dyskursu oraz Innego objawiającego się w relacjach Ameryka - obywatele o azjatyckich korzeniach, tradycja (inercja) - wyzwolona, płynna tożsamość, heteronormatywna rodzina - pluralizm kulturowy i społeczności homoseksualne, ukrywanie się - coming out, wschodnie wybrzeże - zachodnie wybrzeże (Nowy Jork kontra Kalifornia). Wszystko to przypomina uwikłanie w mechanizmy o charakterze niesynchronicznym, niesymetrycznym podobnym grze w „papier, kamień, nożyce”, w której kamień nie może współgrać z kamieniem, gdyż pragnie nożyc, te zaś „marzą” o papierze. Drastyczny obraz owej niezgranej, zdestabilizowanej relacji zaprezentował Kim Ki Duk w „Czasie”, gdzie mimo że bohaterowie poddają się operacjom plastycznym, by wyjść naprzeciw fantazjom swojego partnera, zawsze natrafiają na moment, w którym pożąda on kogoś innego. Bliskość ustępuje bowiem miejsca odległości, a nawet przepaści, gdy wędrujemy w głąb mroku – spoglądając w oczy bliźniego, chcąc poznać jego i własne pragnienia.

Brak komentarzy: