środa, 31 sierpnia 2011

#846 - Przyszłość Człowieka ze Stali

Postacią, którą dotkną największe zmiany przy okazji revampu DC, będzie Superman. Najsłynniejsza kreacja komiksowa, powszechnie uchodzi za prawodawcę całego gatunku super-hero. Człowiek ze Stali zadebiutował 18 kwietnia 1938 roku i od tamtego czasu wystąpił na kartach tysięcy kolorowych zeszytów, pojawiał się w słuchowiskach radiowych, programach telewizyjnych, filmach i grach video, stając się jedną z najbardziej rozpoznawalnych ikon popkultury.

DC Comics powierzyło Grantowi Morrisonowi misję przywrócenia blasku komiksowej legendzie. Dlaczego jemu? Bo już raz mu się to udało. Na łamach maxi-serii „All Star Superman” sięgając do korzeni Kal Ela oddał hołd nie tylko Człowiekowi ze Stali, ale również komiksowej tradycji Srebrnego Wieku. Paradoksalnie, kopiąc jeszcze głębiej, do początków Golden Age, scenarzysta chce dotrzeć do wielu zapomnianych motywów i wątków. I to ma być recepta na wydobycie potencjału tkwiącego w bohaterze wymyślonym przez Jerry`ego Siegela i Joe Shustera. Paradoksalnie, grzebanie w historiach odesłanych do lamusa przez "Kryzys na Nieskończonych Ziemiach" ma uczynić z eSa postać bardziej współczesną, interesującą, nieszablonową.

Zabranie ikonicznych gatek ubieranych na wierzch spodni to jeszcze nic. W pierwszym zeszycie Clark Kent zamiast swojego charakterystycznego kostiumu będzie nosił zwykłe dżinsy, koszulkę i robocze buty, które można kupić w każdym sklepie za rogiem. Jedynie jego niezniszczalna peleryna pochodzi z Kryptonu i do tej pory służyła mu jako... kocyk w kosmicznej kołysce, która przybył na naszą planetę. Morrison w jednym z wywiadów mówi, że Superman będzie w pewien sposób przypominał Bruce`a Springsteena.

W "Action Comics" przedstawione zostaną początki Człowieka ze Stali, oswajającego się ze swoimi możliwościami. Zamiast latać, będzie potrafił "przeskoczyć najwyższy budynek". Jego niezniszczalność i supersiła nie osiągnęły jeszcze swojego maksymalnego poziomu, a on sam znajduje się u progu superbohaterskiej kariery. Równolegle na łamach on-goinga "Superman" George Perez skupi się na jego współczesnych przygodach. Poznamy cenę, jaką należy zapłacić, aby być najpotężniejszym superherosem i zobaczymy całkowicie nowych supervillainów.

Szkocki scenarzysta zapowiada, że odrze Człowieka ze Stali z nieznośnej patriotycznej otoczki. Zauważa, że banały o prawdzie, sprawiedliwości i amerykański stylu życia zanieczyściły pierwotną ideę obrońcy uciśnionych, bliższego zwykłym ludziom i ich problemom. Morrison, podejmując wątek poruszony już przez J. Micheala Straczynskiego, dostrzega w jaki sposób wraz z kulturą i społeczeństwem zmieniał się wizerunek komiksowego superherosa. Od "socjalistycznego golema" lat czterdziestych, do "ojca rodziny" lat sześćdziesiątych. Natomiast na początku XXI wieku Morrison chce podkreślić, że Superman jest bardziej kosmitą, a nie człowiekiem. Przywiązaniem Kal Ela do kryptoniańskich tradycji można tłumaczyć zmiany w jego kostiumie - nowy trykot to model zbroi bojowej używanej na jego rodzimej planecie. Mieszkańcy Ziemi będą bali się pozaziemskiego emigranta dysponującego niemal boskimi mocami, a jego poczucie obcości zostanie pogłębione jeszcze przez wczesną stratę rodziców. Jonathan i Martha Kentowie nie zdążyli wychować swojego przybranego syna na porządnego Amerykanina z Kansas. Tym samym Morrison wraca do wersji jego biografii sprzed "Kryzysu".

Jeszcze większe zmiany dotkną życie prywatne Clarka Kenta, które będzie dalekie od ideału. Nie tylko rozejdzie się z Lois Lane, ale okaże się, że ich trwające od 1996 roku małżeństwo nigdy nie miało miejsca. Aż ciśnie się porównanie ze sławetnyn "It`s Magic!" z życia innego statecznego herosa-małżonka. Czyżby Morrison otwierał furtkę do romansu z Wonder Woman, o którym się plotkuje? Natomiast wokół przebojowej dziennikarki będzie kręcił się jej kolega z pracy, Jonathan Carrol. Ale rola Clarka nie zostanie ograniczona tylko do zapasowej tożsamości, pod która skrywa się Człowiek ze Stali. Nazwisko Kenta będzie prawie tak samo znane, jak Supermana. To społecznie zaangażowany dziennikarz, walczący z korupcją, a nie fajtłapa, co chwila poprawiający okulary.

Grant Morrison umiejętnie unika tematu Leksa Luthora, więc należy spodziewać się czegoś zupełnie niespodziewanego. W ogóle nie wspomina o czasach, kiedy Superman był Superboy`em - czyżby odesłał do lamusa to, co Geoff Johns chciał włączyć do mitologii eSa w "Secret Origin"? Wszystko na to wskazuje. Tak samo, jak to, że "Action Comics" będzie jedną z kilku naprawdę interesujących serii "Nowej 52".

4 komentarze:

Lokus pisze...

Fajny tekst. Wszystkie moje osobiste obawy co do "nowego" eSa są w nim zawarte. Morrison jest dla mnie wielką niewiadomą: niby napisał świetny All-Star, ale jego "wyczyny" przy Batmanie przez ostatnie kilka lat najlepiej spuścić w toalecie. Pożyjemy, zobaczymy.

Anonimowy pisze...

inny anonim

Zapowiada się ciekawie!

Anonimowy pisze...

Nie wyobrażam sobie jak oni chcą rozwinąć to że serie Action Comics i Superman dzieli 5 lat różnicy. Za kilka lub kilkanaście lat Action Comics doścignie tak jakby to co dziać się bezie teraz w nowym komiksie Superman i wtedy będzie musiało opowiadać te same historie, te przygody które Superman już przeżył na łamach serii Superman?? Bo chyba w AC bohater będzie się musiał starzeć, jeśli nie to zrobi się nudne i za kilka lat bardzo nie współczesne.

Kuba Oleksak pisze...

Wydaje mi sie, że kiedy AC dotrze do punktu "zero", od którego rozpoczą się "Superman", przeskoczy do "teraźniejszości" po prostu.

To akurat uważam za dobry pomysł - nie skazujemy wszystkich czytelników do ślęczenia nad kolejnym originem, ale dajemy im wybór co chcą czytac.