piątek, 13 maja 2011

#761 - Wiedźmin - Racja stanu

Wiedźmina duetu Polch - Parowski poznałem przed oryginałem, dlatego nie można mi zarzucić, że emocje związane z lekturą tych komiksów powiązane są w jakikolwiek sposób z poczuciem "świętokradztwa" dorobku Sapkowskiego. Nie zmienia to jednak faktu, że nie darzę tych albumów miłością od pierwszego wejrzenia - wręcz przeciwnie. Dlatego też na nowego Wiedźmina w kadrach czekałem (już od "przymiarek" Truścińskiego) z niecierpliwością i sporą dozą nadziei....

I co? Po otwarciu zeszytu pierwszy zgrzyt. To nie jest komiks, tylko niezbyt sprytnie zakamuflowana reklamówka gry komputerowej. Ponad połowa stron poświęcona jest na okołowiedźmińskie wycieczki w przeszłość i "kilka słów" od CD Projekt Red - twórcy "Wiedźmina 2: Zabójcy Królów". Sytuację odrobinę broni te kilka stron o powstaniu samego komiksu i mini wywiad z twórcami. Ogólnie jednak można by tę sytuację wykorzystać by po raz kolejny poużalać się nad losem komiksu w Polsce. Jednak kiedy spojrzy się na to z drugiej strony - gdyby nie gra, nie byłoby komiksu, na sercu robi się lżej i od razu można zabrać się za lekturę dania głównego. Co prawda na razie poznaliśmy tylko połowę "Racji stanu", ale już teraz mogę szczerze napisać, że robotę Michała Gałka uważam za udaną. Jego historia nie jest niczym przełomowym dla Geralta, ale nie taki przecież był zamysł scenarzysty. Michał zamiast tworzyć coś na siłę oryginalnego, fantastycznie wykorzystał potencjał tkwiący w samym "dziecku" Sapkowskiego, i opowiedział o "kolejnym" zleceniu, starając się przy tym być wiernym oryginałowi na ile tylko pozwoliły jego umiejętności i komiksowe medium. Dzięki temu (póki co oczywiście) wyszła całkiem sprawna historia, która podczas lektury nie sprawia wrażenia wyrwanej z wiedźmińskiego uniwersum. Ciężko też jest się zgodzić z pojawiającymi się zarzutami jakoby komiks był kalką opowiadania "Wiedźmin" z tomu "Miecz przeznaczenia". Wyszukiwanie porównań między kotołakiem a strzygą, lub dworem Creigiau a Wyzimą jest nie tyle bezcelowe, co bez sensu. Wiele wiedźmińskich zleceń wygląda z pozoru tak samo, ale w tym właśnie leży siła sagi. Z pozoru podobne zadania okazują się być diametralnie różne, a to ze względu na emocje jakie im towarzyszą i wywołują. I tu jest podobnie. W "Racji stanu" nie czuć zastraszenia i bezsilności jakie towarzyszyły zadaniu z wyzimską strzygą. Czuć za to rodzinne animozje i wszędobylski pieniądz.

A czego nie czuć, dzięki rysunkom Arkadiusza Klimka można zobaczyć. I choć w przypadku scenariusza mogę zrozumieć zarzuty braku oryginalności (choć jak wspomniałem moim zdaniem bezsensowne), to graficznie komiksowy Wiedźmin prezentuje się naprawdę świetnie. Piękne panoramy i dopracowana architektura tworzą rewelacyjne tło dla podziwiania (w głównej mierze) Geralta i kotołaka. Czasem co prawda kuleje dynamizm walki, ponieważ postępujące po sobie kadry są od siebie nazbyt oddalone w czasie, w efekcie czego trzeba momentami zastanowić się co przed chwilą właściwie się stało. Jednak nie broniąc wcale Klimka, a zwyczajnie zastanawiając się nad tym, odnoszę wrażenie, że jest to spowodowane ograniczoną ilością stron, co wymusiło na nim rozrysowanie pojedynku na zbyt małej ilości plansz. Są to jednak tylko moje domysły i wrażenia, a prawdę znają tylko autorzy. Za to bezsprzeczne brawa należą się Łukaszowi Pollerowi, ponieważ pokolorował on nocną walkę tak sprawnie, że jest ona jednocześnie bardzo wyrazista i szczegółowa, nie tracąc przy tym uczucia zupełnych, leśnych ciemności. Na koniec pisząc o stronie graficznej nowego Wiedźmina nie sposób również nie pogratulować Przemkowi Truścińskiemu. Nie można przecież zapomnieć, że "Racja stanu" miała obowiązek być wierna komputerowej wersji przygód Geralta, a to właśnie - w głównej mierze - Przemek przyczynił się do powstania moim zdaniem rewelacyjnej wizji wiedźmina.

Gdybym chciał trochę pomarudzić "po polsku", to bym napisał, że wielka szkoda, iż potencjał nowego komiksowego Wiedźmina został zaprzepaszczony na rzecz "reklamówki" gry komputerowej. Jednak nie zrobię tak, i zamiast tego pozwolę sobie stwierdzić, że całe trio zatrudnione przez Egmont do tej historii spisało się póki co (nie przewiduję zmian w czerwcowym finale) naprawdę świetnie. Historia Michała doskonale wpisuje się w losy Geralta, a graficznie mimo małych "niedociągnięć" jest po prostu profesjonalnie i (banalnie pisząc) ładnie. Czego chcieć więcej od komiksowego zeszytu? Kontynuacji?

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

"potencjał nowego komiksowego Wiedźmina został zaprzepaszczony"

Ależ szanowny Recenzent marudzi... Przecież komiks sam w sobie jest bardzo udany o czym Recenzent nawet wspomina. Tak więc trochę luzu z tym biadoleniem. Z Krakowa jesteś, że tak marudzisz?

Niemniej recka zachęcająca.

Pozdrawiam

Troll Stiopa

Anonimowy pisze...

padaka maksymalna ciemno jak w d...e i nuda wieje

Anonimowy pisze...

Może i padaka, ciemne i nudne, ale Klimek z Pollerem siedzieli w Warszawie i podpisywali Wiedźmina, oraz rysowali cztery godziny, a kolejka była dłuuuga.

Komiksofan