poniedziałek, 28 lutego 2011

#704 - Wywiadówka: Jazda obowiązkowa z Tobiaszem Piątkowskim

Już niewiele tekstów z Wywiadówki zostało do wznowienia na łamach Kolorowych Zeszytów. Dzisiaj przypominamy rozmowę jaką Tomek Kontny przeprowadził z Tobiaszem Piątkowskim, znakomitym scenarzystą, znanym z komiksów sensacyjnych z serii "Status 7" ("Breakoff" i "Overload") oraz "48 Stron", cyklem wybornych parodii znanych z popkultury postaci, motywów i wątków.

Tomek Kontny: Jak zaczęła się Twoja przygoda z komiksem? Co pchnęło cię do pisania scenariuszy komiksowych? I dlaczego akurat komiksowych, a nie filmowych czy teatralnych?
Tobiasz Piątkowski: Zaczęło się w szkole średniej - trafiłem do klasy plastycznej, gdzie wśród innych utalentowanych osób znalazł się również Robert Adler - obecnie jeden z najlepszych rysowników komiksowych w Polsce. Komiksami interesowałem się od dzieciństwa, w kioskach pojawiały się coraz ciekawsze wydawnictwa zachodnie, mieliśmy wiele pomysłów do zrealizowania. Komiks najlepiej się do tego nadawał - stosunkowo prostymi środkami można w nim kreować światy rozmachem dorównujące filmowym, operować obrazem, słowem, rytmem i kompozycją plansz. Spróbowaliśmy, potem trafiliśmy do miesięcznika "Reset", gdzie pozwolono nam szaleć do woli i na dodatek płacono za efekty. Chwilę później okazało się, że mamy 2 pełnometrażowe albumy...

Które dzieła wywarły na Ciebie największy wpływ, kto jest Twoim pisarskim wzorem? Opowiedz o swoich inspiracjach, również tych pozakomiksowych.
Zupełnie nie wiem, co odpowiedzieć. Oprócz religijnej czci dla Mike'a Mignoli i Andreasa mógłbym wymienić setki inspiracji. Właściwie wszystko potrafi zainspirować - od artykułu w "Europie", przez fatalny niskobudżetowy film sci-fi w środku nocy, po któryś z dziesiątków blogów o kinie grozy lat 60-tych. Od strony technicznej najwięcej czerpię z kina - nie na darmo storyboardy do filmów mają formę komiksową. Kino uczy operować kadrem, opowiadać sprawnie historię, dozować napięcie, panować nad wątkami itp.

Trzy najlepsze komiksy, które przychodzą Ci do głowy zawsze, kiedy ktoś budzi Cię w nocy i zadaje takie głupie pytanie?
"Rork" Andreasa, "Hellboy" Mike'a Mignoli, "BLAME" Tsutomu Nihei.

Pamiętasz swój pierwszy scenariusz? O czym był, jak oceniasz go z perspektywy czasu?
Niestety, nie pamiętam. Od pewnego momentu ilość stron, które napisałem, zaczęła iść w setki i przysypały one zapewne marne początki.

Pierwsze scenariusze pisałeś intuicyjnie, czy opierając się o teoretyczną, książkową wiedzę?
Nie wspierałem się teorią, szukałem swoich pomysłów na opowiadanie historii. Zasady poznałem, kiedy już wszystkie złe nawyki były zbyt silne, żeby je zwalczyć. Choć uważam się za tradycjonalistę i w scenariuszu zawsze staram się dbać o rzetelność konstrukcji i podania fabuły.

Masz jakieś własne, specyficzne metody pracy nad scenariuszem? Opowiedz o kolejnych etapach pisania.
Nie wiem właściwie jakie są niespecyficzne - ja zaczynam zawsze od podziału na rozkładówki, potem w ramach planszy robię proste storyboardowe szkice kadrów - gdzie kto stoi, gdzie jest kamera, z której strony coś się pojawia. Nie jest to zobowiązujące dla rysowników, ale znacząco pomaga, oraz ułatwia najnudniejszą dla mnie część pracy, czyli opisywanie kadrów. Potem dialogi i gotowe - można wysyłać. W miarę jak się starzeję, zmienia się moje podejście do tekstu w komiksie. Kiedyś uważałem, że powinno go być jak najwięcej, część literacka dominowała nad graficzną. Prawdopodobnie było to związane z jakimś pisarskim niespełnieniem. Teraz zaczynam wręcz unikać dialogów, rezygnuję ze stylizacji języka, oczyszczam formę, badam ile można przekazać samym ujęciem, detalem, scenografią.

Masz jakieś ulubione cechy, którymi zwykłeś obdarzać wymyślone postacie, ulubione motywy, do których wracasz w kolejnych scenariuszach?
Często pracuje na zlecenie, robię rzeczy dla dzieci, na licencji itp. Wtedy się ograniczam, staram się ciekawie opowiedzieć historie w ramach potrzeb klienta. W komiksach autorskich dość często operuję parą bohaterów. Kontrastowe zestawienie postaci jest zawsze atrakcyjne i pomaga określać świat z odmiennych perspektyw.

Piszesz scenariusze w postaci luźniejszych opowiadań czy precyzyjnie rozpisanych kadrów? Opracowujesz storyboardy czy tylko sugerujesz rozmiar kadrów?
O metodzie pracy już pisałem. Mogę jedynie dodać, że zależy ona również od sytuacji. Z Robertem pisaliśmy komiksy razem, od razu na planszy, w rozmowie dopracowując dialogi. Kiedy nie mam bezpośredniego kontaktu z rysownikiem muszę planować precyzyjniej.

Częściej planujesz całą historię w głowie, a dopiero potem siadasz do rozpisywania jej na kadry, czy pozwalasz jej żyć, rozwijać się wraz z każdą kolejną stroną bez całościowego planu?
Zawsze muszę znać cel opowiadanej historii, puenta określa sposób prowadzenia wątków. Zazwyczaj plan ogólny mam w głowie, kiedy siadam do rozrysowywania plansz.

Jakie rozwiązania scenopisarskie – w stylu bohatera budzącego się na ostatniej stronie i stwierdzający, że wszystko było snem - wyjątkowo grają Ci na nerwach?
Nie lubię rzeczy źle opowiedzianych. Jeśli sama historia nie jest błyskotliwa, ale zaprezentowano ją sprawnie mogę wiele wybaczyć. Nie lubię też bezmyślnego okrucieństwa, choć w sumie wysłałem na tamten świat dziesiątki postaci. Niestety, często wpadają mi w ręce komiksy, w których znęcanie się nad bohaterami stanowi temat sam w sobie, nie służy niczemu.

Ciężko określić ilość czasu, którą spędza się pracując nad scenariuszem. Pamiętasz jakieś ekstremalne sytuacje, kiedy pisanie tekstu trwało bardzo krótko lub wyjątkowo długo?
Mój rekord to 22 strony w półtora dnia, ale miałem wcześniej przygotowany storyboard i żona podawała mi napoje regeneracyjne. Nie powiem co to był za komiks. Kłopoty mam wtedy, kiedy storyboard jest gotowy, historia jest poukładana, a ja muszę usiąść i przelać to, co mam w głowie, na zrozumiałe opisy - to dość mechaniczna robota.

Czas leci, a scenariusz się nie klei – co robisz? Masz jakieś sposoby na radzenie sobie z pisarską blokadą?
Najlepsza metoda to odpuścić i pozwolić, by termin przybliżył się niebezpiecznie - to niezwykle mobilizuje i jakoś wszystko magicznie układa się na miejscu. Kosztem są zazwyczaj niedospanie i nerwowość.

Gotowy scenariusz starasz się traktować jako zamkniętą całość, czy raczej poprawiasz go do samego końca prac nad komiksem?
Nie wracam do zamkniętych projektów. Nie wtrącam się przesadnie do realizacji, uznaję, że rysownik ma prawo do interpretacji mojej pracy na swój sposób. Dla mnie najważniejsza jest świadomość, że na poziomie scenariusza zrobiłem wszystko jak najlepiej oraz, że w jakiś sposób jest to oryginalne na tle poprzednich realizacji. Podobno Lars von Trier pozwala producentom robić wszystko ze swoimi filmami, o ile ma gwarancję otrzymania jednej kopii w wersji reżyserskiej. Rozumiem go chyba.

Który moment komiksowej kariery wspominasz najlepiej?
Kariera to duże słowo. Najmilej chyba wspominam pierwszy wyjazd na festiwal do Łodzi, jeszcze w ogólniaku. Oglądaliśmy wtedy wystawę plansz Przemka Truścińskiego - był dla nas gwiazdą. Teraz, po ponad dekadzie, robię z Przemkiem trzeci komiks...

Jakie masz plany na przyszłość?
Drugi tom "Pierwszej Brygady", mam nadzieję, realizacja projektu "Hardkor44" i może wreszcie uda mi się napisać i zilustrować książkę dla dzieci. Córka będzie dobrym recenzentem.

niedziela, 27 lutego 2011

#703 - Trans-Atlantyk 127

21 stycznia 2011 roku, jeden dzień po swoich 49. urodzinach, zmarł Dwayne McDuffie. Przyczyną śmierci pochodzącego z Detroit w stanie Michigan scenarzysty pracującego w branży komiksowej i telewizyjnej były komplikacje związane z operacją serca. Jego komiksowa kariera rozpoczęła się w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy zaczął pracować w Marvelu. Najbardziej znaczącymi pozycjami z tego okresu są dwie mini-serie - "Damage Control" (o ekipie remontowej, która pomiędzy kolejnymi walkami superherosów doprowadza miasto do względnego porządku) i "Deathlok" (w której zdefiniował na nowo tytułowego bohatera). W 1992 roku, w okresie dobrej koniunktury na amerykańskim rynku, wraz z Denysem Cowanem, Michealem Davisem i Derekiem T. Dinglem założył wydawnictwo Milestone Media. McDuffie sprzeciwiając się stereotypowemu przedstawianiu w komiksach majorsów postaci o nie białym kolorze skóry, wraz z innymi artystami, stworzył linię tytułów, w których głównej role grali kolorowi bohaterowie. Dziś widok czarnoskórego bohatera, który ma swojego własnego on-goinga nie dziwi, ale wtedy to etniczne zdywersyfikowanie było czymś absolutnie nowym. "Static", "Icon" i "Xombi" to tylko niektóre z tytułów, które McDuffie pisał. Ze sporymi sukcesami, skoro przebił się do branży telewizyjnej, gdzie pracował nad takimi tytułami, jak "Teen Titans", "Static Shock", "Justice League" i "Justice League Unlimited" czy "Ben 10". Dosłownie na dniach miała miejsce premiera animowanej adaptacji "All Star Supermana", do której ojciec "Statica" napisał skrypt. Po upadku Milestone, McDuffie nie zniknął z branży komiksowej. Choć nigdy wybitnym scenarzystą nie był, ma na swoim koncie run w "Fantastic Four", "Justice League of America", mini-serię "Beyond" czy występy "Batman: Legends of the Dark Knight". Artysta był nominowany do dwóch nagród Emmy, otrzymał również wiele nagród środowiskowych - między innymi Inkpot Award i Wizard Fan Awards. Cześć jego pamięci. (KO)

W kwietniu tego roku Fantagraphics wypuści prawie dwustustronicowy zbiór historii znanego u nas dobrze Thomasa Otta. Oprócz rzeczy znanych z wcześniej wydanych i niedostępnych już albumów "Tales of Error", "Greetings from Hellville" and "Dead End" (wydanych u nas przez Kulturę Gniewu jako "Exit" - również nie do zdobycia w pierwszym obiegu), w środku znajdzie się też kilka innych opowiastek, jak m.in. "The Breakdown" z antologii "Mome" czy "La Fiancée du Lapin" stworzone wespół z Davidem B., którego twórczość również znana jest rodzimemu czytelnikowi ("Uzbrojony ogród"). "R.I.P.: Best of 1985-2004" zawierać będzie również posłowie Martina Ericha Strickera, muzyka z takich zespołów jak Hellhammer czy Celtic Frost. Twardookładkowy zbiór twórczości Thomasa Otta kosztować będzie niecałe trzydzieści dolarów, a z jego dziewiętnastoma planszami można się zapoznać ściągając pdfa, którego zaserwowało Fantagraphics. (ŁM)

DC Comics zamyka linię First Wave. Pulpowe uniwersum, wskrzeszone przez Briana Azzarello w one-shocie "Batman/Doc Savage" w listopadzie 2009 roku, nie przetrwało na rynku nawet dwóch lat, choć wyniki sprzedaży poszczególnych serii (czyli "First Wave", "The Spirit" czy "Doc Savage") nie były aż takie złe. Jak widać DC kontynuuje swoją politykę likwidowania serii nie mieszczących się w głównym uniwersum i nie okupujących pierwszych miejsc na listach sprzedaży. Tym samym First Wave podzieliło los imprintu Wildstrorm, herosów z Archie Comics i Milestone Media. O komiksach przesiąkniętych duchem Złotej Ery, przy których pracowali tacy artyści, jak wspomniany Azzarello, Phil Noto, Rags Morales, David Hine, Moritat, Ladronn czy JG Jones bardzo pochlebnie wyraża się Rich Johnston z Bleeding Cool wskazując, że na w ofercie wydawnictwa Dan DiDio jest znacznie więcej słabszych tytułów, które jakoś na rynku się utrzymują. (KO)

W maju Rob Williams przejmuje od duetu Daniel Way-Marjorie Liu serię "Daken: The Dark Wolverine". Synowi Logana, jako jednemu z nielicznych żołdaków Normana Osborna, udało się ocalić skórę po upadku Asgardu. Zdobywszy sobie odpowiednie wpływy w Madriporze, szykuje się do powrotu do Ameryki. Na drodze do zdobycia władzy na Wschodnim Wybrzeżu stanie nie kto inny, jak stary, dobry Wolverine, z jednym z zespołów Avengers. Swoją pracę nad on-goingiem z Dakenem w roli głównej Williams zacznie w numerze #9.1, będącym częścią marvelowej inicjatywy "Point One". Dla Williamsa będzie to pierwszy większy projekt w Marvelu, gdyż do tej pory pracował głównie nad one-shotami i annualami (między innymi z Deadpoolem czy Punisherem). (KO)

2011 będzie rokiem mutantów w Marvelu. Seria teaserów pod wspólnym tytułem "MMXI" (czyli właśnie liczba 2011 zapisana cyframi rzymskimi) zwiastuje wielkie zmiany w x-świecie. Czyżby chodziło o rozpad społeczności mutantów na dwie grupy (o którym pisałem dwa tygodnie temu)? A może będzie MMXI miało związek z tajemniczą mini-serią Paula Jenkinsa zapowiadającą rewolucję u mutantów (o której pisałem w tygodniu zeszłym)? Tak czy siak, z pewnością będzie to duże wydarzenie, bo dotknie wszystkie, najważniejsze tytuły z Iksem na okładce. Nowa epoka w "New Mutants" (nie ogłoszono jeszcze twórców), "X-Men: Legacy" (Mike'a Carey'a i Rafy Sandovala), "Uncanny X-Force (Ricka Remendera i Marka Brooksa) i "Uncanny X-Men" (Kierona Gillena i Grega Landa) rozpocznie się już w maju. (KO)

Trzyczęściowa mini-seria "Fear Itself: Spider-Man", której pierwszy numer pojawi się w sklepach w maju, skupiać się będzie na losach Człowieka-Pająka podczas nadchodzącego wielkiego eventu Marvela. Za opowieść o tym jak Parker musi sobie radzić nie tylko ze swoimi lękami, ale również i tymi, które nawiedzają mieszkańców Nowego Jorku, odpowiadać będzie scenarzysta Christopher Yost (znany głównie z pracy nad X-częścią uniwersum Domu Pomysłów) oraz Mike McKone ("Avengers Academy"). Spider-Man obawiać się będzie oczywiście tego, że nie podoła wielkiej odpowiedzialności jaka spoczywa na nim w związku z jego wielką mocą, jak również tego, że straci to, co ostatnio pojawiło się w jego życiu (nowa dziewczyna oraz praca). Historia, którą Yost określa jako połączenie horroru z dużą ilością akcji i humoru, rozgrywać się będzie w ciągu 72 godzin i oprócz Parkera znajdą się w niej takie postaci jak JJ Jameson, ciocia May czy Carli Cooper (wspomniana wyżej nowa wybranka PP). (ŁM)

Komiksy nie są specjalnie przyjazne dla środowiska. W dużej części amerykańskie zeszytówki produkowane są w Chinach, gdzie ekologiczne standardy druku są dość niskie. Czyżby więc cała nadzieja w rewolucji cyfrowej? Niekoniecznie! Ci, którym dobro naszej planety leży na sercu, z pewnością ucieszą się na wieść o komiksach, które jednocześnie są nasionami kwiatów. "April Showers" i "The Gardener" to dwa "plantable comic books", które po przeczytaniu można zakopać w ziemie i czekać aż wzejdą piękne, kolorowe rośliny. Niestety, zabawa w komiksowego ogrodnika kosztuje dość dużo - za 24-stronicowy komiks trzeba zapłacić ponad trzykrotnie więcej, niż za zwyczajny miesięcznik od DC Comics, bo całe 10$. (KO)

Dwaj znakomici rysownicy, Scott Morse i Skottie Young założyli wspólnego bloga. Codziennie pojawiają się na nim interpretacje znanych i lubianych komiksowych postaci. Na pierwszy ogień poszli klasyczni przeciwnicy Człowieka Pająka - Green Goblin, Kraven Myśliwy, Rhino, Doktor Octopus i inni. Co więcej, każdą pracę opublikowaną na łamach SkottieScott można zamówić prosto do swojego domu, ślicznie oprawić i powiesić na ścianie. Przyjemność taka kosztuje zaledwie 100$ plus koszty przesyłki do naszego pięknego kraju. Tak, prace Morse'a i Younga są jak najbardziej "worldwide shipping". (KO)

Kapitan Ameryka ma już siedemdziesiąt lat! Bohater wymyślony przez Joe Simona i Jacka Kirby'ego po raz pierwszy pojawił się w marcu 1941 roku na łamach "Captain America Comics #1" i teraz, siedem dekad później, w 616. numerze serii scenarzysta Ed Brubaker i zastęp rysowników będą chcieli godnie uhonorować ten jubileusz. Zanim na scenie pojawi się tort ze świeczkami trzeba będzie się uporać z bieżącymi wydarzeniami, czyli reperkusjami po procesie obecnego Kapitana, Bucky Barnesa, sądzonego za złe uczynki podczas bytowania w uniwersum jako Winter Soldier. Oprócz tego, w krótszych historiach opowiedziane zostaną nieznane do tej pory losy Capa z czasów m.in. Drugiej Wojny Światowej. A wspomniany wyżej "zastęp rysowników" składa się z takich artystów jak m.in. Ed McGuinness, Howard Chaykin, Travis Charest czy Mike Deodato. Dwustu lat Kapitanie! (ŁM)

"Geek Honey of the Week"
(Sara Underwood, czyli Playmate Roku 2007 jako Wonder Woman - więcej zdjęć w tym miejscu)

sobota, 26 lutego 2011

#702 - Komix-Express 77

Dobiegły już końca prace na wspólnym albumem Roberta Sienickiego i Łukasza Okólskiego - narysowana, złożona i puszczona do druku "Scientia Occulta" swoją premierę będzie mieć podczas drugiej edycji Festiwalu Komiksowa Warszawa, a wyda ją Mroja Press - imprint wydawnictwa timof comics. Zawarta w pięciu rozdziałach historia opowiada o nietypowym dochodzeniu detektyw Cooper i iluzjonisty Claytona Howarda, które pełne będzie spotkań z prawdziwą magią. Czarno-biały album liczyć będzie 124 strony: w środku, oprócz wspomnianych pięciu rozdziałów (każdy po 20 stron - pierwsze dwa dostępne są za darmo na oficjalnej stronie projektu!), znajdować się będą pin-upy przygotowane przez zaproszonych do tego twórców, a całość w twardej oprawie będzie kosztować 49 zł. Po zapoznaniu się z dostępnym w sieci materiałem przyznaję, że jest to komiks na który czekam z niecierpliwością (przez co prawdopodobne przesunięcie KW na maj specjalnie mi się nie uśmiecha) i tym bardziej jest mi miło poinformować, że Kolorowe Zeszyty objęły patronat nad tytułem! W związku z tym można się u nas spodziewać kilku tekstów poświęconych "Scientii", jak i również innych atrakcji związanych z nadchodzącym albumem Sienickiego i Okólskiego! (ŁM)

Piotr Nowacki w podsumowaniu roku 2010 okiem twórców opublikowanym na łamach Kolorowych Zeszytów wspominał o komiksie dla młodszego czytelnika, nad którym pracuje wraz z Dominikiem Szcześniakiem. Obaj twórcy opowiedzieli nieco więcej o swojej wspólnym projekcie w ziniolowym cyklu "Kibicujemy komiksiarzom". Rzecz ma nosić tytuł "Tim i Miki", a jej pomysłodawcą był właśnie Jaszczu. Wraz z kilkoma szkicami udał się do Dominika Szcześniaka, który zapalił się do projektu i przygotował scenariusz. Pierwszy rozdział pod tytułem "Spotkanie z kapitanem" ukazał się w ostatnim numerze "Ziniola" i spotkał się podobno z ciepłym przyjęciem. Twórczą ekipę pracującą nad "Timem i Mikim" uzupełnia Sebastian Skrobol, który zajmuje się kolorem. (KO)

Zanim jeszcze wydawnictwo W.A.B. opublikuje "366 kadrów" Dennisa Wojdy, do sprzedaży trafi album "Logicomix". Album kwartetu twórców Apostolosa Doxiadisa, Christosa Papadimitriou (scenariusz), Alecosa Papadatosa (rysunki) i Annie Di Donny (kolor) to historia o Betrandzie Russelu, wybitnym filozofie i genialnym uczonym, który poświęcił swoje życie na próbach odkrycia podstaw matematyki. Los Russela skrzyżował się z drogami największych uczonych tamtych czasów: Gottloba Fregego, Georga Cantora czy Kurta Godla, a jego uczniem był sam Ludwig Wittgenstein. Rzecz przełożona na polski, jako "Logikomiks: W poszukiwaniu prawdy", zebrała mnóstwo entuzjastycznych recenzji, stając się jedną z najciekawszych pozycji wydanych w 2009 roku. Oprócz tego, że jest to wciągająca opowieść o wielkiej pasji, "Logikomiks" po brzegi wypełnione jest rzetelną wiedzą o współczesnej matematyce i filozofii, podaną w bardzo interesującej, komiksowej formie. Ta pozycja to mój cichy faworyt do największego zaskoczenie tego roku. (KO)

Trzeci numer serii "Konstrukt" nie ukazał się w lutym, jak pierwotnie planowano. Nowa data jego premiery nie jest jeszcze znana, ale najprawdopodobniej będzie to początek marca. Opóźnienie było spowodowane różnymi czynnikami, między innymi zmianą na stanowisku rysownika - podobno uzasadnioną w materii fabularnej komiksu. Na blogu Czarnej Materii można obejrzeć szkic wykonany przez nowego grafika, ukrywającego się pod pseudonimem Q. A już w przyszłym tygodniu ze strony wydawnictwa będzie można ściągnąć dodatkowy numer "Konstruktu", którego akcja rozgrywa się pomiędzy numerami drugim i trzecim (przynajmniej na to wskazywałaby jego numeracja - #2.5). (KO)

Na forum Alei Komiksu przy okazji odpowiedzi na pytania czytelników wydawnictwo Taurus Media zaprezentowało swoje wstępne zapowiedzi na 2011 rok. Na przełomie marca i kwietnia ma ukazać się "Kraken", jednotomowy album autorstwa Antonio Segury i Jordiego Berneta, znanego z cieszącego się sporym powodzeniem "Torpedo". Miesiąc później, w maju ukaże się trzynasty tom przebojowej serii "Żywe Trupy" Roberta Kirkmana i Charliego Adlarda. Natomiast w czerwcu światło dzienne ujrzy finałowy tom wspomnianego wcześniej "Torpedo". Po wakacjach zostanie wydany pierwszy album nowej serii "Sunday" autorstwa Victora Mory i Victora de la Fuente. Jeśli idzie o Jasona to wciąż trwają rozmowy z odnośnie dwóch jego komiksów - "Werewolves of Montpellier" i "Last Muskeeter". Jeśli wszystko pójdzie gładko, to oba ukażą się na tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Łodzi. Na przełomie 2011 i 2012 roku zaplanowano natomiast ostatni tom "Najgorszej Kapeli Świata", a długo oczekiwana seria "Strangers in Paradise" Terry'ego Moore będzie wydawana przez Mroja Press. (KO)

Również wydawnictwo Waneko, specjalizujące się w publikacjach mangowych, przedstawiło swój plan wydawniczy, aż do listopada 2011 roku. Oprócz kontynuacji znanych i popularnych seriali (takich, jak "Black Lagoon", "Miłość krok po kroku" czy znakomity "Bosonogi Gen") w ofercie edytora pojawią się cztery nowe tytuły. Dwa z nich są już znane - pierwszy tom "Pamiętnika Kociłapki" ukazał się już w styczniu, natomiast "High School of the Dead" zadebiutuje na polskim rynku na przełomie kwietnia i maja. Oprócz tego niedługo ujawnione zostaną tytuły dwóch kolejnych pozycji - będą to horror i romans. (KO)

Na komiksowym forum Gildii przez swoich posłańców wydawnictwo Timof i cisi wspólnicy zdradziło, czego można się spodziewać po warszawskim edytorze w roku 2011. Już w kwietniu do sprzedaży trafi ósmy numer magazynu "Kolektyw" (pod szyldem imprintu Dolna Półka), do którego okładkę przygotował Śledziu. W okolicach Komiksowej Warszawy swoją premierę będą miały również "Cafe Budapeszt" Alfonso Zapico i wspomniana we wstępie "Scientia Occulta". W maju natomiast ukaże się nie zapowiadany wcześniej album "Sofie i Abou", a w październiku - "Mistrz i Małgorzata" Zasławskiego i Akiszyna, którzy pojawią się również na łódzkim Festiwalu. W czerwcu zostaną opublikowane "Trzy Palce" Richa Koslowskiego, w listopadzie długo oczekiwane "Lost Girls" Alana Moore'a i Melindy Gable, we wrześniu "Fotostory" Dominika Szcześniaka i Rafała Trejnisa, a w październiku kolejne "Rewolucje" Mateusza Skutnika. W sumie Timof ma zaprezentować w tym roku około 20 nowych pozycji. (KO)

środa, 23 lutego 2011

#701 - Przeklinający Chopin na zamówienie MSZ

Zdążyłem już zapomnieć o "Chopin New Romantic". Pogodziłem się z myślą, że raczej nie będę miał okazji do zapoznania się z polsko-niemiecką koprodukcją przygotowaną przez doborowy zespół twórców. Rebelka, Frąś, Endo, Janusz i Ostrowski reprezentujący barwy biało-czerwone wraz z Wunderwaffe znad Renu, z Mawilem i Hommerem na czele, jak wieść gminna i opis na stronie Kultury Gniewu niesie, dość odważnie i bez klękania rozprawili się z Fryderykiem Chopinem. Projekt był dotowany z państwowej kasy, powstał na zamówienie Ambasady Rzeczypospolitej w Niemczech i Ministerstwa Spraw Zagranicznych z okazji zeszłorocznego Roku Szopenowskiego. Ukazawszy się w grudniu przeszedł właściwie bez większego echa, nie licząc oczywiście forumowych pokrzykiwań i pytań, gdzie u kaduka można ten komiks dostać. I sprawa byłaby właściwie zamknięta gdyby nie pewien praski społecznik, który powodowany patriotycznym odruchem chciał przekazać album uczniom niemieckich szkół, aby ci od maleńkości uczyli się, że romantyzm to nie tylko Goethe i Schiller, Beethoven i Schubert. Oburzenie Janusza Owsianego na to, że w komiksie promującym wybitnego polskiego artystę, aż roi się od "kurew", "gówien", "cip" i "chujów" było tak wielkie, że postanowił udać się z nimi (z komiksem i z oburzeniem) do TVNu. Oddział warszawski przygotował materiał z właściwą sobie obiektywnością, rzetelnością, finezją i namysłem, zapewne nawet nie raczywszy rzeczonego utworu przeczytać. Bo przecież "w mediach" liczy się skandal, szarganie narodowych świętości i pokaz politycznej nieudolności - to banalna prawda, od której oczywistości, aż zgrzytają zęby, kiedy się o niej piszę.
Na wstępie trzeba wyjaśnić jedno - "Chopin New Romantic" to nie komiks powstały w celach edukacyjnych, to nie rzecz dla dzieci, to nie bryk z życia i twórczości autora "Etiudy rewolucyjnej". Rozumiem, że to pochodna myślenia "komiks, a więc dla dzieci", które będzie pokutowało do końca świata, ale "CNR" to projekt artystyczny, przeznaczony dla dorosłego odbiorcy. Koniec, kropka. W tym miejscu należałoby właściwie całą aferę uciąć. "Ależ niedopuszczalne jest, aby promować symbol Polski w tandetniej, wulgarnej i koślawo narysowanej historyjce obrazkowej. I to jeszcze za publiczne pieniądze!" - zakrzykną obrońcy sztuki wysokiej i symbolu naszej narodowej kultury. Nie przekonają ich argumenty, że brzydkie wyrazy niekoniecznie muszą dyskwalifikować dzieło o wysokiej jakości, że podobne protesty są tak stare, jak sama literatura, że na gruncie polskim przerabialiśmy to już nie raz. Można zapominać o kontrkulturze amerykańskiej, nikt nie każe pamiętać o Akademii Francuskiej broniącej Corneillowi używać słowa "zupa" (zupa, nie dupa) w swoim dramacie, ale wypadałoby pamiętać o "Flupach z Pizdy", "bruLionie" szargającym wszelkie świętości, Świetlickim czy Masłowskiej, kulturze alternatywnej lat osiemdziesiątych, Totarcie, czy choćby o Warlikowskim albo nieszczęsnej Nieznalskiej. Strach w tym miejscu przywoływać Grossa, w kontekście "cweloholokaustu" (ciekawe czy neolingwiści warszawscy albo Minkiewicze nie klną w duchu, że sami nie wpadli na taką wspaniałą igraszkę językową!), bo grozi to wręcz zagonieniem do stodoły i spaleniem żywcem, ale czy mainstreamowe media naprawdę muszą się łapać na każdą artystyczną prowokację, uderzać w egzaltowane tony, chronić niewinność naszych dzieci przed zepsuciem i podburzać takich, a innych oszołomów do składania sądowych pozwów? Och, to się robi naprawdę nudne. I smutne. Was jeszcze nadal szokuje pisuar w muzeum i Mona Lisa z wąsami?

Sam komiksu nie miałem okazji przeczytać, więc trudno mi się na jego temat wypowiadać. Z tego, co na łamach "Ziniola" pisze Maciej Pałka wynika, że Krzysztof Ostrowski, który jest autorem wzbudzającej kontrowersje nowelki, chciał uderzyć w formę tandetnych, pseudoartystycznych "dzieł" robionych na zamówienie, przy okazji uroczystych obchodów ku czci organizowanych z wielką pompą, zwykle z rządowych pieniędzy. Tego typu komiksowej produkcji w naszym kraju wychodzi na tyle dużo, że można mówić o wykształceniu się specyficznego gatunku komiksów historycznych. Autor znany między innymi z niepoprawnej politycznie "Plasteliny", członek zespołu Cool Kids of Death, bije również w kształt kultury "gdzie nazwisko i podobizna wielkiego kompozytora promują wódę, a tandetne etiudy w stylu sacro-polo ku czci Papieża Polaka okupują listy muzycznych bestsellerów", jak pisze Pałka. Ostry gładko wpisuje się w ten sposób w nurt kultury kontestacyjnej, ale raczej daruje sobie sikanie na pomnik. Żeby to stwierdzić, warto jednak przeczytać cały komiks, a nie tylko te fragmenty, w których pojawiają się niecenzuralne zwroty, drodzy panowie dziennikarze. Dostrzec, że jego akcja dzieje się w więzieniu. I może niekoniecznie pojawia się w nim figura Chopina, tylko chałturnik stylizowany na Michała Wiśniewskiego, żerujący na publicznych pieniądzach przeznaczonych na obchody rocznicowe.

Inną rzeczą jest, że to establishment wyłożył pieniądze na ten wulgarny komiks szkalujący ponoć Wielkiego Polaka. Ministerstwo Spraw Zagranicznych wraz z polską Ambasadą w Niemczech zainwestowało w ten projekt 30 tysięcy euro. Czy w kraju, gdzie powinno się dokładnie oglądać każdą publiczną złotówkę przed jej wydaniem, nie znalazł się nikt w Ministerstwie, kto choć spojrzałby co ten cały Ostrowski wysmażył, skoro spowodowało to takie poruszenie? Czy kiedy ktoś chciał zanieść "Chopin New Romantic" do szkół, ktoś inny nie powinien zwrócić uwagi, że jest to pozycja, która się do tego zupełnie nie nadaje? Czego spodziewano się po współpracy z wydawnictwem Kultura Gniewu, która w zeszłym roku opublikowała wznowienia "Prosiacka" i "Zakazanego owocu", albumów pełnych przekleństw, szargania świętości i punkowego buntu? Smutne jest to, że tak niedaleko jest od pompowanej medialnie aferki za pomocą źle zrobionego i tendencyjnego materiału do instrumentalnego argumentowania komiksem w politycznej rozgrywce przed wyborami. Mieszanie kultury w politykę w ten sposób budzi największe obrzydzenie, jest ohydną manipulacją najwyższego możliwego rzędu. Zaraz okaże się, że to sam Chopin nawoływał i organizował ów cweloholokaust. Zamiast w świętym oburzeniu palić na stosie cały nakład powinno się postawić pod ścianą oddział niekompetentnych urzędników z Sikorskim na czele i zwyczajnie rozstrzelać za obrazę dobrego imienia Chopina, do której wcale mogło nie dojść (i raczej nie doszło). A najlepiej powołać specjalną komisję do tropienia innych tego typu utworów, które z miejsca szłyby na przemiał, a więzieniem karać ich autorów.

niedziela, 20 lutego 2011

#700 - Trans-Atlantyk 126

Wreszcie zaczyna się robić gorąco wokół "Fear Itself". W zeszłym tygodniu Dom Pomysłów wypuścił serię teaserów pod wspólnym tytułem "Who Are The Worthy?", na których superbohaterowie i superprzestępcy z Domu Pomysłów próbują sięgnąć po rozsiane po całym świecie... młoty. Obrazków jest pięć, a w uniwersum Marvela atrybuty nordyckiego boga piorunów występują w trzech egzemplarzach - swoimi modelami dysponują Thor, Thunderstrike i Beta Ray Bill. O jakie zatem młotki chodzi? Oprócz tego regularnie puchnie lista tie-inów. Zdecydowanie najciekawiej zapowiada się ten ze Spider-Manem w roli głównej, pisany przez Christophera Yosta (który nawiasem mówiąc ma podobno przejąć od Victora Gischlera on-going "X-Men") oraz z Secret Avengers przygotowywany przez Nicka Spencera i Scota Eatona. Scenarzysta "Morning Glories" ma na stałe przejąc serię z rąk Eda Brubakera, który sam przyznał, że nie idzie mu pisanie tytułów "zespołowych". Ciekaw również jestem jak wypadnie "Youth in Revolt", sześcioczęściowa mini-seria traktująca o młodych herosach Marvela pisana przez Seana McKeevera, a rysowana przez Mike`a Nortona. (KO)

Okazuje się, że "Moon Knight" będzie zaledwie pierwszą serią, która wystartuje pod szyldem "Big Shots". W ramach nowego projektu Marvala do on-goinga autorstwa Briana M. Bendisa i Alexa Maleeva debiutującego już maju mają dołączyć dwa kolejne. W czerwcu będzie to "The Punisher", a miesiąc później, w lipcu - "Daredevil". Jak zapewnia Axel Alonso obiema seriami mają zająć się absolutnie topowi artyści, którzy wywindują przygody powracającego do Nowego Jorku niewidomego prawnika i mszczącego się za zamordowanie swojej rodziny komandosa na szczyty list sprzedaży, przyciągając przy okazji rzeszę nowych czytelników. Personalia pierwszej pary twórców mają zostać zdradzone na tegorocznym konwencie C2E2 w Chicago (trwającego w dniach 18-20 marca). (KO)

Dom Pomysłów w ramach "Next Big Thing" zapowiedział powrót "Alpha Flight". Grupa superbohaterów, która powróciła do życia podczas "Chaos War" będzie miała istotną rolę do odegrania podczas zbliżającego się "Fear Itself". Na razie nowa seria ma liczyć osiem zeszytów, ale w razie ewentualnego sukcesu, ma stać się regularnym on-goingiem. Jeśli dobrze liczę, inkarnacja autorstwa scenarzystów Freda Van Lente, Grega Paka i rysownika Dale'a Eagleshama będzie piątym wcieleniem pierwszej, kanadyjskiej grupy supeherosów, która zadebiutowała w 1979 roku. Jak zapewniają autorzy, zespół wymyślony przez Johna Byrne'a pojawi się w bardzo klasycznym składzie. Pierwszy numer ukaże się już w maju. (KO)

"Strange Adventures" była serią zbierającą krótkie komiksy, która w historii DC Comics zapisała się debiutami takich postaci, jak Animal-Man, Deadman czy Captain Comet. Publikowana od 1950 do 1973 roku doczekała się kilku współczesnych reinkarnacji, choćby w 1999, kiedy pod szyldem Vertigo opublikowano czteroczęściową mini-serię z pracami tak znakomitych autorów, jak Brian Azzarello, Richard Corben, Klaus Janson, Brain Bolland, Dave Gibbons czy Frank Quitely. Wkrótce, nie mniej gwiazdorski zespół twórców przygotuje nową antologię "Strange Adventures". Potwierdzono już udział Paula Pope'a, Petera Milligana, Jeffa Lemire'a i Scotta Snydera. W nowych "Strange Adventures" pojawi się również pierwszy rozdział nowego projektu Briana Azzarello i Eduardo Risso "Spaceman". (KO)

Jeszcze nie tak dawno informowałem, że kiedy stery "Astonishing X-Men" przejmą Daniel Way i Jason Pearson, między bajki będzie można włożyć twierdzenie, że przy czołowej x-serii pracują najlepsi twórcy w branży. Ledwo pojawiła się pierwsza zapowiedz z przykładowymi planszami, a Marvel już ogłosił kolejny duet twórców, którzy przygotuje kolejny run do "AXM". Będą to Christos Gage ("Avengers Academy") i Juan Bobillo ("She-Hulk"), a więc nazwiska, które nikogo nie rzucają na kolana. Co ciekawa, oba duety będą pracować równocześnie - historia Waya rozpocznie się w 37. numerze serii, a w 38. Gage da początek swojej opowieści. Główne skrzypce w pierwszej historii będą grali Cyclops, Emma Frost i Armor, a w drugiej pozostali członkowie astonishingowego zespołu - Kitty Pryde, Collossus, Storm oraz Abigail Brand, Beast i smok Lockheed pracujący dla S.W.O.R.D., oddziału S.H.I.E.L.D. zajmującego się bezpieczeństwem w skali kosmicznej. (KO)

To jednak nie jedyny ciekawy news ze świata mutantów Marvela. Ledwo co opadł kurz po "Second Coming", a "Age of X" nie zdążyło się nawet porządnie rozkręcić, a już pojawiły się zapowiedzi kolejnego x-eventu po którym, (tak, tak!) nic nie będzie już takie samo! "X-Meni upadną!" jak głosi hasło reklamowe czteroczęściowej mini-serii "X-Men: The Prelude", w której być może znajdą potwierdzenie spekulacje o podziale zmutowanej społeczności na dwa obozy, o których w ostatnim wydaniu Trans-Atlantyku pisaliśmy. Znakomity scenarzysta Paul Jenkins oraz dwaj artyści, Robert De La Torre i Laurence Campbell mają pokazać ostatnie chwile spokoju przed najbardziej tragicznym wydarzeniem w historii mutantów. (KO)

Równie dużo, a może i więcej dzieje się u Spider-Mana. Wraz z dołączeniem do Future Foundation popularny Pajęczak nie tylko wykupił sobie abonament do występów w ich nowym miesięczniku, ale zaprosił Reeda i spółkę na gościnne występy do swojego on-goinga. Dan Slott i Javier Pulido przygotują ich wspólną przygodę, która zostanie opublikowana w kwietniowych numerach #658-659. Jak głosi inna zapowiedz również w #659 zeszycie ma rozpocząć się historia "Infestation", będącej prologiem do "Spider-Island", dużej, wakacyjnej fabuły, w której Peter Parker będzie musiał zmierzyć się z zagrożeniem czającym się w jego życiu od wielu lat. Dan Slott pisze, a Emma Rios, Barry Kitson i Lee Garbett rysują. Wreszcie, w ostatnim numerze "The Amazing Spider-Mana" zaprezentowano grafikę przedstawiającą przyszłe, dramatyczne wydarzenia w życiu Petera i jest ich naprawdę sporo. Członkostwo w dwóch zespołach Avengers i FF, problemy z mocą, wycieczka w kosmos, powrót Sinister Six i jakiś Wielki Tajemniczy Zły knujący swoje złowieszcze plany w labolatorium. Będzie się działo! (KO)

Micheal Zulli, rysownik z delikatną kreską przywołującą na myśl dokonania Prerafaelitów, zapisał się w historii amerykańskiego komiksu pracą nad "Sandmanem" Neila Gaimana. To artysta rozpoznawalny, z uznanym nazwiskiem i dużym dorobkiem - tym bardziej dziwią jego problemy z publikacją najnowszej pracy. "The Fracture of the Universal Boy" to ponad 200-stronnicowa napisana i narysowana przez Zulliego opowieść, czekająca od dłuższego czasu na wydawcę. Bezskutecznie. Autor zdecydował się sam zebrać środki potrzebne na publikację (17000 $) i aby zrealizować ten cel, gotów jest sprzedawać swoje rysunki z Batmanem. A sam komiks zapowiada się więcej niż interesująco - "The Fracture..." całymi garściami ma czerpać z doświadczeń francuskiego symbolizmu, inspirować się pracami Stephane Mallarmego i Jorisa-Karla Huysmensa. Zulli chce zrobić coś, czego jeszcze nikt nigdy z komiksem nie zrobił. Jeśli ten opis Was nie przekonuje, to spójrzcie na przykładowe plansze... (KO)

Branżowe plotki mówiące o zamknięciu szeregu nieco mniej popularnych tytułów z oferty DC Comics podczas "Flashpoint" potwierdziły się. W maju ukaże się aż pięć finałowych numerów. Seria "Batman and The Outsiders" (scenariusz Dan DiDio, rysunki Keith Giffen i Scott Koblish) cieszyła się wśród nich najdłuższym stażem, liczącym równe 40 numerów. "Freedom Fighters" (Jimmy Palmiotti, Justin Gray, Travis Moore i Walden Wong) dobili tylko do dziewięciu numerów, "JSA All Stars" (Matthew Sturges, Freddie Williams II) - do 19, "Doom Patrol" (Keith Giffen i Ron Randall) 22, a "R.E.B.E.L.S." (Tony Bedard, Claude St. Aubin) 28 zeszytów. Niech im ziemia lekką będzie! (KO)

sobota, 19 lutego 2011

#699 - Komix-Express 76

W minionym tygodniu pojawił się jeden z ostatnich odcinków czwartej serii webkomiksu "The Movie" za który początkowo odpowiadał jedynie Robert "Bele" Sienicki, aby z czasem zapraszać do swej historii wielu rysowników, których występy gościnne ubarwiały fabułę i pozwalały aby trwała ona dalej. Najnowsza odsłona jest dziełem lepszej połowy Belego, Agaty Wawryniuk, która w ubiegłym roku udanie zadebiutowała w komiksowie chociażby szortem w ostatnim "Kolektywie". Dobiegająca końca czwarta seria przygód miłośników dziesiątej muzy nie oznacza bynajmniej końca historii, której początki datowane są na rok 2006! W ostatni poniedziałek lutego wystartuje kolejna odsłona o nazwie "The Movie Theater" i przyniesie ona spore zmiany. Przede wszystkim pojawią się nowi główni bohaterowie! Jak przekazał nam twórca komiksu: "Starzy zejdą na drugi plan, a schedę przejmą młodzi pracownicy kina należącego do byłej żony Krzyśka. Jest to te samo kino w którym redakcja ogląda premiery i w którym Krzysiek prowadzi DKF". Za scenariusz perypetii nowych postaci odpowiadać będzie oczywiście Robert Sienicki, natomiast warstwa graficzna należeć będzie do Krzysztofa Małeckiego, który - podobnie jak Agata - komiksowo objawił się światu w ubiegłym roku i już teraz może pochwalić się m.in. nawiązaniem współpracy z Danielem Gizickim przy "Postapo" (tytuł roboczy) czy właśnie Belem i nadchodzącą nową odsłoną "TheMovie". W zamyśle twórców seria ma być aktualizowana w poniedziałki, środy i piątki, ale życie pokaże czy i jak długo uda się utrzymać to tempo (trzymamy kciuki aby jak najdłużej!). W ramach przerywników pojawiać się będą mini-recenzje filmowe ze starymi bohaterami, które na potrzeby Stopklatki tworzy Sienicki. Poniżej prezentujemy robiący smaka teaser serii! (ŁM)Dokładnie za cztery tygodnie będzie mieć miejsce pierwsza w tym roku impreza komiksowa - sygnał do spotkań w większym gronie i wspólnej zabawy da Bydgoszcz podczas Soboty z Komiksem! Podobnie jak w zeszłym roku wszystkie atrakcje będą mieć miejsce w Akademickiej Przestrzeni Kulturalnej przy Wyższej Szkole Gospodarki (ul. Królowej Jadwigi 14). Impreza rozpocznie się o godzinie jedenastej, a jej planowane zakończenie to godzina 17:30. Później nastąpi oczywiście mniej oficjalna część spotkania, czyli afterparty (pub "Węgliszek", ul. Stefana Batorego 1/3). W planie imprezy przewidziano m.in. spotkanie ze scenarzystą Andrzejem Białoszyckim oraz rysownikiem kultowego "Domana", Andrzejem Nowakowskim, warsztaty prowadzone przez Janusza Wyrzykowskiego, konkurs z nagrodami czy spotkanie z Dariuszem "Pałą" Palinowskim oraz prezentacja dokumentu "Zakazany Owoc nr 6". Oprócz tego mieć miejsce będą wystawy prac Jacka Michalskiego, Jacka Przybylskiego, Jerzego Wróblewskiego, Andrzeja Nowakowskiego, jak również prezentacja prac Jakuba Kijuca. Jeśli nie macie planów na ten weekend, to nie ma chyba lepszej opcji, niż spędzenie go wśród podobnych sobie w sympatycznej Bydgoszczy. Na zachętę cytat z komunikatu prasowego: "(...) każdy, kto przyjedzie do Bydgoszczy na imprezę otrzyma unikatowy prezent"! Zachwycony ubiegłoroczną edycją zacząłem już ciche odliczanie do dziewiętnastego marca. O wszelkich nowościach na temat BSzK 2011 będziemy informować w kolejnych odsłonach KX, jednak jeśli chcecie być na bieżąco, to zapraszamy np. na facebookowy profil imprezy! (ŁM)

A tymczasem we Wrocławiu startuje eksperymentalny projekt Komiksofon. W serii cyklicznych spotkań w klubie Puzzle (ul. Przejście Garncarskie 2, na drugim piętrze Kamienicy Artystycznej) komiks będzie spotykał się z muzyką. Już 3 marca odbędzie się pierwsza edycja Komiksofonu, na której Rafał "Otoczak" Tomczak ("Ziniol", "Bi-Bułka") i Marek Rudowski ("Sceny z życia murarza", "Szrama") zaprezentują swoje prace łączące narracje obrazkową z dźwiękiem i będą opowiadali o swoich muzycznych inspiracjach. (KO)

Wydawnictwo Mucha Comics ukonkretniło swoje wstępne zapowiedzi na pierwszy kwartał roku 2011. I tak, już w marcu ukaże się pierwszy tom "New Avengers" Briana M. Bendisa i Davida Fincha pod polskim tytułem "Ucieczka". Za 144 strony przygody flagowej drużyny Marvela na kredowym papierze i w twardej oprawie będzie trzeba zapłacić 69 złotych. Dokładnie tak samo prezentują się parametry "Wolverine'a: Wroga Publicznego", podzielonego przez Muchę na dwie części. Komiks Marka Millara i Johna Romity Jra. ukaże się w kwietniu, podobnie jak "Thor: Wikingowie". Utwór Gartha Ennisa i Glenna Fabry`ego liczący 120 stron kosztował będzie 65 złotych. Już wkrótce można się spodziewać przedpremierowych recenzji tych komiksów na Kolorowych. (KO)

"Karton" ma głos! Magazyn komiksowy kultury kartonowej wystartował ze swoim podcastem o jakże wdzięcznej nazwie "Kartofon". W premierowym odcinku audycji, z którym można zapoznać się na stronie periodyku, występuje dwóch z trzech ojców założycieli Tomek "Asu" Pastuszka oraz Piotrek "Jaszczu" Nowacki oraz Łukasz Babiel z Motywu Drogi i Maciej Łazowski. Muzyczną czołówkę przygotował Karol "KRL" Kalinowski, jeden z najznakomitszych rodzimych artystów country, a także całkiem utalentowany artysta komiksowy. (KO)

Znane są już pierwsze daty seansów "Zakazanego Owocu nr 6", czyli dokumentu o legendarnym zinowym twórcy Dariuszu "Pale" Palinowskim! Obraz, za który odpowiada Le Kolektiff Negatif będzie miał swoją premierę trzeciego marca w toruńskim Kinie Centrum o godzinie 20:00. Po pierwszym pokazie odbędzie się również krótkie spotkanie z Pałą! Co ważne, wstęp jest bezpłatny, jednak liczba miejsc ograniczona. Dwa tygodnie później (17-ty marca) dokument ten będzie można zobaczyć w lubelskiej Tekturze (ul. Wieniawska 15a), a dwa dni później na zapowiadanej wcześniej Bydgoskiej Sobocie z Komiksem! Jak podaje Onet, trwający niecałe dziewięćdziesiąt minut dokument będzie można również zobaczyć w Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie czy Gdyni. Niezdecydowanych zachęcam do zapoznania się z teaserem oraz trailerem filmu! (ŁM)

Jak donosi "Życie Warszawy" nakładem wydawnictwa WAB ukaże się "366 kadrów" Dennisa Wojdy. Stołeczne wydawnictwo, które ma również w swojej ofercie "Kota Simona" Simona Tofielda, jest kolejnym obok Znaku, Naszej Księgarni czy Wydawnictwa Literackiego książkowym edytorem, który sięga po pozycje komiksowe. Czy nawet więcej - webkomiksowe, bowiem "366 kadrów" jest w całości dostępne w sieci. Autorska powieść graficzna Wody zadebiutowała w marcu 2010 roku i już wkrótce ma ukazać się jej ostatni odcinek. Sam album jednak trafi do sprzedaży nie wcześniej niż w roku 2012. (KO)

piątek, 18 lutego 2011

#698 - The Batmans: Track 77 - Adam Święcki

Za narysowanie dzisiejszego Batmana podziękowania należą się Adamowi Święckiemu, rysownikowi komiksowemu, grafikowi i malarzowi słowa. Twórca pochodzący z Zambrowa najbardziej znany jest ze swojej autorskiej serii "Przebudzone Legendy", w której przedstawiał nieznane polskie legendy we współczesnych dekoracjach. W ramach tego tytułu ukazały się trzy albumy - "Dziewanna" (2003), "Lewiatom" (2005) oraz "Szeptucha" (na początku 2008 roku). Święcki ma na swoim koncie współpracę z zarówno rodzimymi magazynami komiksowymi ("Agresor", "Znakomiks"), jak i zagranicznymi (holenderskie "Myx" i "SFeerie"). Jego bibliografię uzupełnia jeszcze album "Wilcze sny" wydany przez Timofa oraz występy na łamach "Strefy Komiksu", w dwóch zbiorach - "Antologia Komiksu Polskiego" oraz drugiej "Apokalipsie" i w "Todzie Robocie". (KO)
W chyba najtrudniejszej do tej pory Bat-zagadce dzielnie stawił czoła niezawodny w takich sytuacjach Jacek Jastrzębski! I zgodnie z tym co pisałem poniżej zdobywa on tym samym plus dwa punkty, dzięki czemu jest już o włos od wskoczenia na miejsce drugie! Gratulujemy!

PODPOWIEDŹ KOLEJNA: twórca sprawiającego tak dużo problemów muzykanta publikował swe komiksy np. pod szyldem Strefy Komiksu czy Studia Domino...
PODPOWIEDŹ (mam nadzieję, że jedna wystarczy): autor najnowszego Batmana ma na swoim koncie m.in. pewną komiksową trylogię... i jako, że tak niemrawo idzie dzisiejsze zgadywanie, to podbijamy stawkę - dobra odpowiedź to plus dwa punkty!

Nie ma co ukrywać, że w ostatnich dniach idzie nam na Kolorowych słabiej niż zwykle - mniejsza ilość tekstów "sponsorowana" jest przez zmiany (i wynikające z nich obowiązki), które w podobnym czasie dotknęły każdego z naszej czwórki. Nie poddajemy się jednak i po trzech głębszych oddechach mamy zamiar wrócić do systematyczniejszego pisania o tym co sprawia nam tak dużo przyjemności! I o ile czasem nie ma już sił, żeby klecić kolejne zdania recenzji czy podobnych tekstów, to na Batmansy, Komix-Expressy i Trans-Atlantyki muszą się one znaleźć! Zapraszamy więc do siedemdziesiątej siódmej odsłony muzycznej zgadywanki! (ŁM)

poniedziałek, 14 lutego 2011

#697 - Superman: Earth One

Każde pokolenie potrzebuje swojego Supermana. Jeśli nie po to, żeby ucieleśniać najbardziej chwalebne amerykańskie cnoty, to choćby po to, by móc kontestować lub odkłamywać idee stojące za postacią wymyśloną przez Joe'ego Shustera i Jerry'ego Siegela. Przyglądając się ikonie przemysłu komiksowego, niczym w lustrze można obejrzeć, jak zmieniała się kultura masowa, zwyczaje społeczne czy wreszcie jak zmieniamy się my sami, nasze dążenia i marzenia.
Co pewien czas narracja o narodzinach Człowieka ze Stali jest odświeżana tak, by była bardziej adekwatna do swoich czasów. Pierwszym twórcą, który dokonał tego typu zabiegu był John Byrne, który w mini-serii "Man of Steel" ukonstytuował kanoniczny origin Kal-Ela po wydarzeniach przedstawionych na łamach "Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach". Unowocześnił, zmodernizował i przystosował na nowej rzeczywistości przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ikonę Złotej i Srebrnej Ery, symbol walki o prawdę, sprawiedliwość i amerykański styl życia, który tak doskonale uchwycił Christopher Reeves w swojej kreacji. Na przełomie 2003 i 2004 roku najbardziej rozpoznawalny z amerykańskich superherosów doczekał się jedynie kosmetycznych zmian na łamach "Superman: Birthright". Mark Waid i Leinil Francis Yu wprowadzili kilka nowych elementów do jego biografii na fali popularności serialu "Smallville", odświeżyli kryptoński design, ale starali się być wierni duchowi Byrne'a. Po zamieszaniu związanym z "Infinite Crisis" przez pewien czas Superman pozostawał bez oficjalnego originu. Dopiero w zeszłym roku, na łamach "Secret Origin" Geoff Johns i Gary Frank ustanowili obowiązującą historię pochodzenia Człowieka ze Stali, przywracając przy okazji kilka elementów Silver Age do obecnego kontinuum DC. Johns, opuszczając wątki związane z rodzimą planetą Kal Ela, eksploatował wątki dojrzewania, poznawania samego siebie i swoich możliwości, który później zostały podjęte przez J. Micheala Straczynskiego w "Superman: Earth One".

Dzięki nowej linii tytułów pod szyldem "Ziemia Jeden" DC Comics chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze wydawnictwo pozwala najgorętszym twórcom w branży, w tym przypadku Straczynskiemu i Geoffowi Johnsowi (wkrótce zajmie się Mrocznym Rycerzem w "Batman: Earth One") opowiedzieć na nowo i po swojemu historie ikonicznych herosów. Po drugie DiDio chce zawojować rynek nowym formatem, proponując czytelnikom pełnometrażowy album, który wcześniej nie był publikowany w zeszytach. Patrząc na liczbę sprzedanych egzemplarzy – "Superman: Earth One" należy uznać za sukces. A jak jest pod względem jakości artystycznej?

W komiksie mocno zaakcentowano moment, w który Martha Kent odsuwa się w cień i pozwala swojemu synowi zdecydować, co ma robić dalej. W "Man of Steel" czy "Secret Origin" ten moment zawahania się nie pojawiał. Brakło ogniwa łączącego nastolatka jednocześnie zafascynowanego i przerażonego swoimi możliwościami z dojrzałym mężczyzną zdecydowanym, co ma zrobić ze swoim życie i darem. Clark Kent przybywający do Metropolis jest wątły, niebaczny i rozdwojony w sobie. "To, że możesz zrobić wszystko, wcale nie oznacza, że uczyni Cię to szczęśliwym" – słowa matki ciągle brzmią w jego głowie. Przyszły Superman jest zagubiony, jak nigdy wcześniej. Brakuje mu podpory w ojcu, którego scenarzysta szybko uśmiercił, nie pozwalając tak mocno zasiać tej farmerskiej prostolinijności, przywiązania do tradycyjnych amerykańskich wartości i wykształcić absurdalnie silnego imperatywu czynienia dobra. Oczywiście targany wątpliwościami Kal El w końcu założy swoją kolorową pelerynę i rozpocznie superbohaterską karierę, ale dzięki "Earth One" można zobaczyć, jak kształtowała się jego decyzja.
Straczynski wyposaża Supermana w niepewność, pyta o powody, które dla innych twórców były oczywiste i nie zaprzątali sobie nimi głowy - punkt dla niego. Ale nie należy spodziewać się po tym albumie etycznego traktatu, wszak "Superman: Earth One" to superbohaterski komiks akcji. Na jego potrzeby wymyślono nowego łotra, który związany jest z przeszłością Clarka, a efektowny pojedynek z nim zajmuje dobrą połowę historii. Drugą podzieliły się moralne rozterki, o których pisałem powyżej oraz stopniowe wprowadzenie klasycznych elementów ze świata wielkiego Esa (spotkanie z Lois, praca w "Daily Planet" czy pierwsze bohaterskie wyczyny), które musiały się w tej historii pojawić.

Autor oprawy graficznej Shane Davies to (kolejny) klon Jima Lee, który dopiero teraz, dobre dziesięć lat za późno, opuścił swoją rodzimą fabrykę, hodowlę, czy gdzie tam się produkuje jemu podobnych. Rysownikowi, mającemu na swoim koncie takie tytuły, jak "Justice League of America: The Lightning Saga" czy "Superman/Batman: The Search for Kryptonite" nie można odmówić zaangażowania i ogromu pracy, jaką włożył stworzenie komiksu, ale efekt finalny nie robi zbyt korzystnego wrażenia. Mutacja inspiracji przepakowanym stylem nineties z mangowymi deformacjami wyszła dość pokracznie. Jednocześnie brakuje mi jakiegoś rozmachu, który powinien towarzyszyć scenom z udziałem Człowieka ze Stali. Być może jest to efekt przez artystę zamierzony?

J. Micheal Straczynski stworzył Supermana godnego tych ciekawych czasów, w których żyjemy. Herosa epoki post-9/11, doskonale pamiętającego, co Alan Moore zrobił z jego mitem, bohatera z niepokojem spoglądającego w przyszłość, która dla Amerykanów może rysować się w ciemnych barwach. Może "Superman: Earth One" nie jest komiksem wielkim, ale jak na wysokobudżetowy blockbuster wśród mainstreamowych produkcji, przemycono w nim zaskakująco wiele ciekawych treści. I za to jestem w stanie wybaczyć Straczynskiemu nawet ten nieszczęsny emo-kapturek.

niedziela, 13 lutego 2011

#696 - Trans-Atlantyk 125

Fantastic Four to już historia, teraz czas na... Future Foundation! Seria Hickmana i Eptinga, która do tej pory znana była jako "FF", rusza już w marcu i jak zapowiada wydawnictwo na jej łamach objawi się "największa nowa super drużyna tego wieku"! Ocalała po ostatnich wydarzeniach trójka dokooptuje do swojego składu wszędobylskiego Petera Parkera / Spider-Mana, jak również innych (póki co tajnych) członków i ich zadaniem będzie strzec świat Marvela przed największymi zagrożeniami oraz zapobieganie innym tego typu wydarzeniom. Przy okazji nowej maxi-serii nowa drużyna dostała nowe stroje zaprojektowane przez Marco Djurdjeica - na wiosnę w Marvelu królować będzie biel z małą domieszką czerni. A po dwunastu numerach czeka nas pewne powrót Fantastycznej Czwórki oraz starych kostiumów wraz z numerem sześćsetnym serii i tyle będzie z tej całej fundacji... (ŁM)

Serwis Bleeding Cool, powołując się na wiarygodne źródła, zdradza kierunek w jakim będą ewoluowały marvelowskie x-serie. Jak to zwykle bywa przy okazji wielkich eventów, także "Fear Itself" na nowo zdefiniuje status quo mutantów Marvela. Redaktorzy i scenarzyści wykoncypowali sobie, że społeczność zamieszkująca Utopię zostanie rozdarta przez konflikt. Po jednej stronie pozostaną mutanci wierni ideom Xaviera pod wodzą Cyclopsa, po drugiej znajdą się ci, do których przemawia bardziej filozofia Magneto, a przewodził im będzie... Wolverine. Z jednej strony ten pomysł wydaje się bardzo sensowny, ale z drugiej szkoda ewolucji Scotta Summersa, która z wzorowego studenta Profesora X, zmieniał się w gotowego na wszystko przywódce zagrożonej wyginięciem rasy, uciekającego się coraz częściej do metod stosowanych przez Magsa. Jeszcze nie wiadomo, jak te dwa stronnictwa podzielą się obecnymi x-tytułami. Rozłam ma zostać przedstawiony na łamach dwóch, czteroczęściowych mini-serii - Kieron Gillen skupi się na grupie Cyclopsa, natomiast Jason Aaron - Wolverine'a. Oprawą graficzną w każdym numerze mają zająć się prawdziwe gwiazdy przemysłu komiksowego i chodzą plotką, że będą to między innymi Steve McNiven i Marc Silvestri. (KO)

Przez niemal trzy lata wydawnictwo Dynamite Entertainement starało się o prawa do niektórych z postaci wymyślonych przez legendarnego Jacka Kirby'ego, jednego z najwybitniejszych amerykańskich artystów komiksowych. Już wkrótce będzie można podziwiać efekt pracy scenarzysty Kurta Busieka i rysownika Alexa Rossa. Twórcy, którzy ostatni razem pracowali razem w 1993 roku przy okazji "Marvels", na kartach "Kirby: Genesis" chcieli podjąć wizję Króla i kontynuować jego dzieło. Rossowi w jego rysowniczych obowiązkach ulżą bracia Kurt i Jack Herbert. W maju ukaże się numer zerowy mini-serii, liczący 32 strony i kosztujący zaledwie jednego dolara. Redaktorzy Dynamite liczą, że "Kirby: Genesis" zapoczątkuje nową linię tytułów rozwijających wątki komiksów Kirby'ego i nic nie wskazuje na to, że miałoby być inaczej... (KO)

"Batham: Arkham City", niecierpliwie oczekiwana kontynuacja przebojowej gry "Batman: Arkham Asyulum", nie mogła obejść się bez echa na komiksowym rynku. Paul Dini, znakomity scenarzysta komiksowy i producent kultowego serialu "Batman: The Animated Series", napisze sześcioczęściową mini-serię, łączącą wątki pierwszej z drugą częścią. Oprawą graficzną zajmie się Carlos D'anda, który pracował przy designie gry. Każdy z zeszytów będzie dostępny w wersji cyfrowej już w dniu premiery. Co więcej, do każdego odcinka będzie można dodatkowo zamówić dodatkowe osiem stron historii (za 0.99$). Pierwsze dwa numery zostaną opublikowane w maju, a ostatnie na jesieni, kiedy swoją premierę będzie miało "Arkham City". (KO)

Rysownik Lee Barmejo zajęty jest nowym projektem. Znakomity artysta, który wraz z Brianem Azzarello stworzył dwie powieści graficzne z arcyłotrami DC Comics w rolach głównych ("Joker" i "Lex Luthor: Man of Steel"), tym razem samodzielne pracuje nad "Batman: Noel". Jak sam tytuł wskazuje, będzie to niebanalna wigilijna opowieść z Mrocznym Rycerzem w roli głównej. I oprócz tego, że komiks może ukazać się w grudniu (bo niby kiedy indziej?) i ma świetną okładkę, więcej powiedzieć się na razie nie da. Dla Barmejo będzie to debiut w roli scenarzysty. (KO)

Trzecią, bardzo ciekawie zapowiadającą się pozycją z Mrocznym Rycerzem w roli głównej jest "Batman: The Gates of Gotham". Scenarzysta Scott Snyder ("American Vampire", "Detective Comics"), wspomagany przez Kyle'a Higginsa, chce wrócić do korzeni i opowiedzieć klasyczną, detektywistyczną historię z Batmanem w roli głównej. Bruce prowadząc dochodzenie wraz z Red Robinem, Owlmanem i I-Chingem, trafi na tajemnicę skrywaną przez Gotham od wielu dziesięcioleci, w którą zamieszane są najbardziej znamienite rody miasta. Pomysł na "Gates of Gotham" przypomina mi koncept Hickmana na "S.H.I.E.L.D.", a nazwisko Snydera daje nadzieję, że komiks okaże się naprawdę dobry. W maju ukaże się pierwszy z sześciu planowanych numerów tej mini-serii. (KO)

David Gabriel, starszy wiceprezydent ds. sprzedaży w Marvel Comics ogłosił, że wydawnictwo co kwartał będzie uśmiercało jedną, ważną postać. Jak dodał później chodziło mu o pewną metaforę taktyki, która pozwoli zwiększyć sprzedaż komiksów Domu Pomysłów. Decyzja ta ma być pokłosiem wielkiego sukcesu historii "Three", która uszczupliła skład Fantastycznej Czwórki o jednego bohatera i niejako przy okazji zwróciła uwagę na przyszły zgon Ultimate Spider-Mana. Informacje o śmierci superherosów skuteczniej, niż zapowiedzi "zwykłych" historii, dostają się do wysokonakładowej prasy i nakręcają sprzedaż. Ale zaraz, czy podobnego modelu zdobywania czytelników nie próbowano w latach dziewięćdziesiątych, kiedy zginął Supermana, Batman został złamany, a Green Lantern zwariował? Gabriel zapewnia, że śmierci w Marvelu będą jedynie swoistą wisienką na torcie świetnie napisanych i pięknie narysowanych historii. (KO)