sobota, 16 października 2010

#585 - Komix-Express 58

Już w następną sobotę w warszawskim Centralnym Domu Qultury (ul. Burakowska 12) odbędzie się koncert związany z 10-leciem Kultury Gniewu! Na Hardcore Fest 2010 wystąpi 10 (a jakże!) zespołów z Polski, Niemiec, Australii i USA. Gwiazdą wieczoru będzie zespół Coke Bust. Oprócz muzycznych atrakcji przygotowano oczywiście również komiksowe - zanim pierwszy zespół wyjdzie na scenę (ok. 18.00) odbędą się spotkania z Krzysztofem "Prosiakiem" Owedykiem i Dariuszem "Pałą" Palinowskim, których ekskluzywne albumy - "Zakazany owoc i bracia Kowalscy w jednym" i "Prosiacek 1990–2010" - ukazały się niedawno pod szyldem właśnie KG. Dodatkowo będzie to pierwsza okazja, żeby zakupić koszulki z logo Kultury Gniewu, których ilości są mocno ograniczone! Więcej szczegółów dotyczących sobotniej imprezy na forum hardcore bądź facebooku. Kolorowe Zeszyty zapraszają! (ŁM)

Do wspomnianych wyżej zbiorczych wydań prac komiksiarzy związanych ze sceną hc/punk, dołożyć można kolejne wydawnictwo. "Chaos w mojej głowie" to ponad stustronicowy album, zawierający prace Pawła "Pablo" Prystupy, wcześniej publikowane w takich m.in. pismach jak "Mać pariadka" czy "Chaos". Oprócz nich w środku znajdą się rzeczy zupełnie premierowe, a poza samymi komiksami podziwiać będzie można również plakaty z koncertów, okładki zinów, płyt czy projekty koszulek. Cena "Chaosu..." wynosi 30 zł (+ przesyłka), a zamówienia można składać pod adresem carambahcpunk[małpa]o2[kropka]pl. Okładka i przykładowe plansze w tym miejscu. (ŁM)

Komiks w melinie. Dnia 19 października 2010 roku w gliwickiej Galerii Melina (ul. Częstochowska 16) odbędzie się wernisaż komiksowej wystawy. Na ścianach i na ekranie rzutników pojawią się prace śląskich twórców oraz współpracujących z nimi artystów z innych regionów kraju. Zobaczyć będzie można krótkie, zamknięte formy oraz fragmenty projektów pełnometrażowych autorstwa między innymi Macieja Pałki, Rafała Trejnisa, Marka Turka, Marcina Podolca, Jarka Kozłowskiego czy Piotra Nowackiego. Podczas wernisażu każdy chętny będzie mógł zmierzyć się z krótką formą komiksową, pod okiem profesjonalnych twórców, służących radą i pomocą. Więcej informacji o imprezie można znaleźć pod tym adresem. (KO)

Egmont zaprezentował plany na ostatni miesiąc tego roku. I cóż, jest biednie. Zadowoleni mogą być fani Thorgala, którzy dostaną i kolejny tom ("Bitwa o Asgard") przygód popularnego bohatera i pierwszą część spin-offa o Kriss de Valnor ("Nie zapominam o niczym") - obie te pozycje wyjdą zarówno w twardej jak i miękkiej okładce. Zadowoleni mogą też być fani "Gwiezdnych Wojen", którzy będą mogli nabyć aż cztery komiksy dziejące się w tym uniwersum, czy wielbiciele Sknerusa i spółki ("Gigant", "MegaGiga"). Do tego można dołożyć jeszcze kolejny numer "Fantasy Komiks" oraz "Komiksowe Hity: Aliens" i to będzie wszystko co w grudniu pojawi się od Egmontu. A chodzą plotki, że to i tak nic w porównaniu z tym co będzie się dziać w roku przyszłym... (ŁM)

W stolicy Wielkopolski rusza Poznańska Dyskusyjna Akademia Komiksu. W każdą trzecią środę miesiąca w Bibliotece Uniwersyteckiej (na ulicy Ratajczaka 38/40) będą odbywały się wykłady i prezentacje przedstawiające komiks z różnych ujęć i perspektyw. W programie przewidziano czas na ożywioną dyskusję. Pierwszy "semestr" (będę zaliczenia i kolokwia?) rozpocznie się 20 października wykładem Jakuba Woynarowskiego "Story art: komiks jako medium sztuki współczesnej". Organizatorami Poznańskiej Dyskusyjnej Akademii Komiksu są Biblioteka Uniwersytecka w Poznaniu oraz Fundacja Tranzyt w ramach projektu Centrala – Sztuka Komiksu Europy Środkowej. Wstęp na PDAKa jest wolny. Więcej informacji można znaleźć pod tym adresem. (KO)

Ożywiła się ostatnio blogosfera, gdzie powstało kilka nowych ciekawych tworów. Sygnał do blogowania dał Karol Kalinowski, który reaktywował swojego bloga, ale zarzeka się, że będzie na nim puszczał tylko grafiki i ewentualnie jakieś komentarze do nich. Żadnych flejmów. W zeszłą niedzielę zaś zadebiutował komiks kobiecy autorstwa Katarzyny Witerscheim, na którym autorka zamieszcza swoje grafiki niekoniecznie związane z tytułem strony. Blogować zaczął również Michał Rzecznik, tudzież Mazol, znany chociażby z "Przygód Powstania Warszawskiego", czy Maciej Łazowski, który na Hitlerkach prezentuje "sielankowe sceny z życia małego Adolfa Hitlera i jego wiernego psa, Azorka.". Natomiast na Kingpin of Comics, prowadzonym przez Pawła Sawickiego (Mroja Press), znaleźć można wrażenia z lektury komiksów wszelakich. Serdecznie zachęcamy do odwiedzin wszystkich wyżej wymienionych stron! (ŁM)

Wspomnianej wcześniej poznańskiej Akademii notkę na blogu poświęcił Śledziu. Z zapałem godnym lepszej sprawy broni poczciwych komiksików przed zakusami uniwersyteckich mrocznych sił, które dzięki swoim rozległym wpływom "odstraszają Kowalskiego/Kowalską od sięgnięcia po kolorowy zeszyt". Ja osobiście wątpię w jakikolwiek związek pomiędzy umasawianiem komiksu i unaukowioną refleksją nad nim. Analogicznie nie widzę związku między naukowym "dachem", a komiksowymi "fundamentami". Bo co ma wspólnego realny rynek z akademickim gettem? Nie widzę tu także żadnej sprzeczności czy konfliktu interesów, bo komiksem winni się zajmować szeroko pojęci pracownicy uniwersyteccy, naukowcy i wszelkiej maści "komiksolodzy" (skoro i tak akademicy na dobrą sprawę zajmują się już wszystkim). Wydaje mi się, że Śledziu wciąż się łudzi, że w Polsce może funkcjonować normalny (czytaj: masowy) rynek komiksowy, przeznaczony dla przeciętnego czytelnika. Prawda jest taka, że "przeciętny czytelnik" głęboko ma jakiekolwiek komiks, o czym znakomicie pisze Tomasz Pstrągowski w swoim felietonie w pierwszym numerze "Bicepsu". Szef Komiksomanii stawia trafną diagnozę, że nie ma się co silić na komiks mainstreamowy (szeroko pojmowany, w wysokim nakładzie, dla tego Kowalskiego), bo na taki nie ma zwyczajnie zapotrzebowania, jak pokazało ostatnie dziesięć lat historii rodzimego rynku. (KO)

25 komentarzy:

Miss N pisze...

Jak to moje grafiki nie są związane z komiksem kobiecym? Wszak to wszystko co w komiksie kobiecym najlepsze!

Piotr Nowacki pisze...

Wszystko fajnie, tylko Tomek Pstrągowski stawiając swoją tezę o niekochającym Kowalskim, w ogóle nie bierze pod uwagę tego, że są twórcy którym tworzenie komiksowego "Świata wdług Kiepskich"(cytując Tomka) najzwyczajniej w świecie sprawia frajdę. Nie każdy komiksiarz jest komiksowym filozofem, jak stawiany przez Tomka za wzór Daniel Chmielewski. Czy Tobie Kuba na prawdę wydaje się, że Lachowicz, Śledziu, Misiak czy ja ze Sztyborem, robiąc swoje rzeczy myślimy tylko o tym, żeby wejść Kowalskiemu w dupala i zasłużyć na jego miłość? Kaman.

ramirez82 pisze...

"...i to będzie wszystko co w grudniu pojawi się od Egmontu. A chodzą plotki, że to i tak nic w porównaniu z tym co będzie się dziać w roku przyszłym..." - wieści i plotki z Egmontu coraz bardziej przygnębiające.

Maciej Pałka pisze...

@Jaszczu Z tekstu w Bicku wyniosłem, żeby nie silić się na włażenie w dupala "Kowalskim". Tyle.

Gabriela Becla i Zbigniew Tomecki pisze...

chyba czegoś nie łapię, ale jeśli nie dla Kowalskiego to dla kogo robicie swoje komiksy? Tylko dla zamkniętego grona kolegów?

tO mY: pisze...

cholera jasna, czy święto KG musi być akurat 23? Kaman, mam już karnet na horrorfestiwal...

Mr. Herring pisze...

"Wydaje mi się, że Śledziu wciąż się łudzi, że w Polsce może funkcjonować normalny (czytaj: masowy) rynek komiksowy, przeznaczony dla przeciętnego czytelnika"

W dniu, w którym przestanę się łudzić, przestanę robić komiks.

"Prawda jest taka, że "przeciętny czytelnik" głęboko ma jakiekolwiek komiks, o czym znakomicie pisze Tomasz Pstrągowski w swoim felietonie w pierwszym numerze "Bicepsu"

Trudno mi dyskutować z argumentami Tomka, nie znając artykułu.

"Szef Komiksomanii stawia trafną diagnozę, że nie ma się co silić na komiks mainstreamowy (szeroko pojmowany, w wysokim nakładzie, dla tego Kowalskiego), bo na taki nie ma zwyczajnie zapotrzebowania, jak pokazało ostatnie dziesięć lat historii rodzimego rynku"

Jeszcze raz. Nagrody dla "Łaumy", "Pierwszej Brygady", wyprzedane zbiorcze "Osiedle...", popularność WILQ, Jerzego... To są komiksy środka. Jak wszyscy siedzący w tym grajdole wiemy, ten środek jest cholernie pojemny.

kaerel pisze...

prawda jak zwykle leży po środku.

ale Śledź... że też musimy gadać do siebie w komentarzach. no ale ktoś poczyta w sumie.

chodzi o to, że i Pierwsza Brygada i Na Szybko Spisane i Łauma choć zdobywają nagrody to jakby nie patrzeć nadal jest to 1500 czytelników (a jeżeli nie czytelników to kupujących). to ni jak się nie ma do 40 milionów obywateli.

ja tu widzę problem.

kaerel pisze...

ujawniam nakłady bo ujawnia je Szymon w wywiadach. nic od siebie nie wpisuję.

kaerel pisze...

no dobra... nakładu Pierwszej Brygady nie znam. zrobiłem kalkę z reszty tytułów.

kaerel pisze...

tak naprawdę jakby wnikać to nakłady są wyznaczone przez jeden oficjalnie podany nakład ( to dla przyszłych magistrów z tematu "komiks polski").

no jakby nie patrzeć to nie jest 350 tysięcy egzemplarzy. plus 500. autorskich.

Piotr Nowacki pisze...

@Maciej
Może mi się włączyło ucho wrażliwe, ale ja wyniosłem również, że niektórzy się silą, m.in. ja ze Sztybim, jak się domyślam, naszą serią z Kartonu.

A to przecież nie jest tak, że usiedliśmy i zastanawialiśmy się co tu za komiks zrobić, żeby powtórzyć sukces Tytusa.

@Gabrielo i Zbigniewie
Od 7 lat zarywam noce, żeby rysować komiksy. I uwierzcie mi, nie robię tego po to, żeby dotrzeć z tymi komiksami do mitycznego Kowalskiego. Po pierwsze robię to, bo sam etap tworzenia sprawia mi mnóstwo frajdy. Po drugie moje komiksy ukazywały się w większości w zinach i magazynach, których nakład to maks 500 egz. Ilu wśród tych 500 osób może być Kowalskich?

Robię komiksy tak jak umiem i jak lubię. I nie zniechęciło mnie i nie zniechęci do tego ani brak miłości Kowalskiego, ani Pstrągowskiego. W dniu, w którym przestanie mi to sprawiać frajdę, wyrzucę cienkopisy i zamiast garbić się przy biurku, zacznę się wreszcie wysypiać.

Maciej Pałka pisze...

O to to.
Chce nam się, to robimy te komiksy.
Odechce nam się - to przestaniemy.

Na przykład mi się ostatnio odechciało. Troszkę się nadwyrężyłem napierdalaniem. Pewnie pod koniec roku znowu usiądę nad planszą.

Gabriela Becla i Zbigniew Tomecki pisze...

Jaszczu polecę banałem, ale moim zdaniem każdy z nas robi to co mu w duszy gra licząc na to, że znajdzie się wielu Kowalskich którym się to spodoba, albo, którzy choć to zrozumieją.
I Ty też, chyba, bo inaczej nigdzie nie publikowałbyś tego co tworzysz, nawet za free (bo po co?), skoro jesteś już usatysfakcjonowany tym, że to stworzyłeś.

Kaerel znasz wielu rysowników i artystów, pewnie wielu z nich tworzy ilustracje i okładki dla różnych wydawców. Popytaj jak wyglądają nakłady książek dla których robili okładki a sam się przekonasz, że z komiksem wcale nie jest tak źle, tylko z ogólnie pojmowanym czytelnictwem

Piotr Nowacki pisze...

Zgoda, tylko to się dzieje już po stworzeniu komiksu. Coś zrobiłem i naturalnie chcę się tym podzielić ze światem licząc, że się to komuś spodoba. Jednak na etapie planowania i rysowania nie kombinuję jak by tu zrobić, żeby Kowalski mnie pokochał, co w pewien sposób sugerował w swoim tekście Tomek Pstrągowski proponując przerzucenie się z komiksu rozrywkowego na bardziej ambitny, autorski, artystyczny (niepotrzebne skreślić).

Kuba Oleksak pisze...

To może inaczej, bo widzę, że zaszło tutaj nieporozumienie na poziomie tego, jak rozumiemy "meinstrim".

Bo rzecz jasna można traktować "komiks masowy" jako pewien gatunek, ale mnie chodziło raczej o komiks trafiający do szerokiego grona odbiorców. Komiks popularny, taki co sprzedaję się na poziomie.

Bo przecież nie uważam, że "Wartości Rodzinne", "Wilq", "Jeż Jerzy", "Pierwsza Brygada" czy nawet "Rewolucje" to nie jest popik. Bo jest. Ale na poziomie "South Parku", "BSG" albo czegoś w tym guście. W kraju, w którym trendy popularności wyznaczają nieco inne rzeczy, powiedzmy "M jak Miłość" czy Feel (powiedzmy) nie ma się co dziwić, że nie ma nie odbiorcy (znaczy te pierwsze).

A wg mnie Redaktorowi Pstrągowskiemu chodziło o to, żeby nie szukać czytelników wśród widzów (że użyję takiego uproszczenia) "Świata wg Kiepskich". Nie robić komiksów, które będę się im podobać, bo oni po prostu komiksów nie czytają. I dokładnie w tym miejscu nie warto silić się na masowość.

Nie podoba mi się insynuujący ton Zbigniewa/Gabrieli to, co taki Rysiu Krynicki pisze wiersze tylko dla grona znajomych, kilku znajomych i paru polonistów?

Ja tam twórcą nie jestem, ale jak piszę na Kolorowe to nie myślę o tym komu się dobrze będzie czytało mój tekst, ale żeby sam był dobry, jak najlepszy.

Mr. Herring pisze...

"ambitny, autorski"

...może być komiks rozrywkowy. To nie jest opcja -1+1=0 raczej 1+1=2.

"artystyczny"

A tu, wiadomo, od zawsze nie wiadomo o co chodzi:)

Swoją drogą, jestem już po lekturze artykułu Pstrąga i moim zdaniem to zwykła gadka komiksowego samobójcy, który nie chce zdychać sam.

Dobry autor to bogaty autor. Oto moja ścieżka wushu.

Mr. Herring pisze...

"Bo przecież nie uważam, że "Wartości Rodzinne", "Wilq", "Jeż Jerzy", "Pierwsza Brygada" czy nawet "Rewolucje" to nie jest popik. Bo jest. Ale na poziomie "South Parku", "BSG" albo czegoś w tym guście. W kraju, w którym trendy popularności wyznaczają nieco inne rzeczy, powiedzmy "M jak Miłość" czy Feel (powiedzmy) nie ma się co dziwić, że nie ma nie odbiorcy (znaczy te pierwsze)"

Dlatego cykajmy te komiksy, tłumaczmy i starajmy się przebić z nimi gdzie indziej. Kowalski jest wszędzie.

Kuba Oleksak pisze...

Jasne, każdy robi swoje, ciska, co ma ciskać, tylko Śledziu nie każdy może podzielać Twoją wiarę, że się uda (dotrzeć do tego Kowalskiego?).

Pstrągi mam jej jakby mniej i radzi żeby w dupie mieć to cało zamieszenia z ryneczkiem, kryzysami i robić swoje.

I wyszła taka pętelka, że wszystko sprowadza się do napierdalania.

Mr. Herring pisze...

"Jasne, każdy robi swoje, ciska, co ma ciskać, tylko Śledziu nie każdy może podzielać Twoją wiarę, że się uda (dotrzeć do tego Kowalskiego?)"

A szkoda.

"Pstrągi mam jej jakby mniej i radzi żeby w dupie mieć to cało zamieszenia z ryneczkiem, kryzysami i robić swoje"

Przeca to robimy. Od lat. Tylko cholernie zaczęło mi przeszkadzać to pitolenie o tym, jak to komiks wielką sztuką jest i stąd moje emo na blogu. To jedna z kłód rzucanych autorom pod nogi, klasyczna niedźwiedzia przysługa. W tym kraju robi się więcej komiksowych wystaw (co wynika bezpośrednio z tegoż pitolenia), niż publikuje albumów. To jest postawienie sprawy na głowie.

"I wyszła taka pętelka, że wszystko sprowadza się do napierdalania"

Nie przypominam sobie, aby w inny sposób kończyły się te nasze blogowe dysputy:)

robwajler pisze...

@KubaO

Ale na poziomie "South Parku", "BSG" albo czegoś w tym guście. W kraju, w którym trendy popularności wyznaczają nieco inne rzeczy, powiedzmy "M jak Miłość" czy Feel (powiedzmy) nie ma się co dziwić, że nie ma nie odbiorcy (znaczy te pierwsze).

Super, mieszasz produkcje skierowane do nerdów z produkcjami skierowanymi do gospodyń domowych i nastolat. Porównuj lepiej z Justinem Bieberem, Jonas Brothers, Days Of Our Lives czy Moda na sukces, w końcu te dwa ostatnie ciągną się dekadami, nie to co kilkusezonowe produkcje od HBO czy FOXa.

Gabriela Becla i Zbigniew Tomecki pisze...

Kuba Oleksak- to nie insynuacja tylko pytanie wynikające ze zdziwienia. Rysia Krynickiego nie znam, poezję omijam szerokim łukiem, więc nie wiem dla kogo tworzy.

"Jasne, każdy robi swoje, ciska, co ma ciskać, tylko Śledziu nie każdy może podzielać Twoją wiarę, że się uda (dotrzeć do tego Kowalskiego?)"

"A szkoda."


Podzielam zdanie Śledzia, a przykładem mogę być sam, bo choć moje komiksy są ledwie tolerowane przez kolegów i koleżanki artystów, to jednak znalazłem w każdym przypadku przypadku sporo nowych "Kowalskich".

Kuba Oleksak pisze...

Rob, chcesz adekwatne porównanie, nie ma sprawy. Kojarzysz może tego kazachskiego niby-reportera z "Szymon Majewski Show"? Otóż jest on zrzynką z podobnej opcji obecnej u Jimmy`ego Kimmela, tylko, że w oryginale ten meksyański głupek wypada naprawdę śmiesznie.

Co więcej, taką konwencję czują wszyscy, z którymi spotyka się ów meksykański błazen, czyli george Clooney, Downey Jr, Al Pacino, Matt Damon, a więc gwazdy z samego świecznika. Czują konwencję i bawią się, a nasze rodzime gwiazdy? Weż w jakiś poniedziałek zobacz ten całego naszego Borata - straszna żenada patrzeć na śliczną Zmudę-Trzebiatowską, która sprawia wrażenie głupszej od Joli Rutowicz :/

Dalej - South Park jak najbardziej trafny! Da sięzrobić świetną, opiniotwórczą animkę (Futurama, Family Guy - co kto lubi), z czego w Polszy wychodzą jakieś straszne koszmarki (Władcy Much, 1000 Złych Uczynków). To nie są słabe seriale - one są po prostu ŹLE zrobione.

BSG? Dobry serial naprawdę dla każdego, zrobiony na budżecie, który można oglądać z ojcem, żonę i dzieckiem (jak się tylko dorobię). My co mamy - nieszcześnego Wiedżmina.

Prawda jest taka, że mamy dzieła na światowym pop-poziomie, czego najlepszym przykładem są komiksy, brakuje natomiast publiki do nich. Tak sądzę.

(reszta odpowiedzi później)

Kuba Oleksak pisze...

I jeszcze - jak tak podczytuje gadki znajomych na FB, o Mad Men, o hipsterkim hitlerze, o raptorach w F16 albo na uczelni, kiedy normalnym jest rozkmina czegoś dobrego Leśmiana, kłótnie o pryncypia i uniwersalia czy Platona, to mam straszne uczucie nieprzystawania do jakiejkolwiek kultury oficjalnej...

Bartek "godai" Biedrzycki pisze...

Kultura oficjalna nie istnieje od czasu zamknięcia Urzędu Kontroli Prasy, Wydawnictw i Widowisk.

I chwała bogu.

Jest już tylko masowa - dla konkretnych grup i wysoka - dla nikogo całkiem.