wtorek, 31 sierpnia 2010

#548 - Wywiadówka: "Za dziesięć lat nie będę miał żadnego nowego albumu, ale będę miał kilku dobrych przyjaciół" - rozmowa z Bartoszem Sztyborem

W drugiej części rozmowy z Bartkiem między innymi o scenariuszach filmowych, "zagranico", anegdotach z okazji trzaskania fotek Polariodem i rozgrzebanych albumach. Wywiad przeprowadził rzecz jasna Tomasz Kontny.

Tomasz Kontny: Wspomniałeś o trzyletniej komiksowej hibernacji - dlaczego wówczas rzuciłeś komiksy w cholerę?
Bartosz Sztybor: Jako dziecko czytałem "Thorgala", "Kajka i Kokosza" (choć wolałem "Kajtka i Koko") i przekozackie komiksy Jerzego Wróblewskiego. Później doszły TM-Semicy i żyłem sobie ja – ten przytłusty dzieciak – z tymi swoimi komiksikami. Ale nagle w pobliskiej księgarni i kioskach zaczęło pojawiać się mniej komiksów, o sklepach komiksowych pojęcia nie miałem, a i do warszawskiego centrum (czytaj: Empik) się nie zapuszczałem, bo byłem blokersem z blokowisk i moim prywatnym centrum handlowym był market Rema1000 (czipsy i cola), kiosk Ruchu (kiedyś TM-Semiki) oraz malutka księgarnia (kiedyś albumy komiksowe), które znajdowały się 15 metrów od mojego bloku, a po 5 metrów od siebie. No więc skończył się towar, a ja nie szukałem dalej (Rema1000 całkowicie zaspokajała moje potrzeby). Poza tym wtedy w moje życie mocno wkroczyła muzyka i przede wszystkim to właśnie na nią – nie licząc kina, które towarzyszyło mi od zawsze – przeznaczałem fundusze i czas. Komiks powrócił, gdy się przeprowadziłem i zacząłem chodzić do liceum. Liznąłem wtedy trochę świata (czytaj: Empik) i zobaczyłem, że jest coś takiego, jak półka... cholera, parę półek zapełnionych komiksami. Spłukałem się, ale i hibernacja się skończyła.

Zgromadziliście z Koką masę polaroidowych zdjęć z gwiazdami komiksu. Czy trudno było doprosić się znanych i uznanych o fotki? Jak polowaliście z aparatem na gwiazdy? Jakieś anegdoty?
To pytanie powinieneś mi zadać, jak projekt dobiegnie końca, bo wtedy znani będą wszyscy twórcy, a ja nie będę musiał się martwić, że zdradzę jakieś fajne nazwisko. Pozwolisz więc, że będę operował na tych artystach, którzy aktualnie na stronie się znajdują. No ale od początku... Któregoś pięknego dnia oglądaliśmy z Olgą a.k.a. Koką zdjęcia różnych fajnych fotografów i na jednej z fotografii – zrobionej Polaroidem – znajdował się Will Smith, a fotka była dodatkowo przez niego podpisana. No i wtedy wpadliśmy na pomysł, że można zrobić to samo, tylko nie jednorazowo i z twórcami komiksów. Ze sprzętem problemu nie było, bo Olga od dawna kolekcjonuje różne aparaty fotograficzne, czyli Polaroid (a nawet trzy) był na stanie. Wtedy też przystąpiliśmy do realizacji projektu. Jako że zdarza mi się popierdalać po festiwalach komiksowych, zacząłem zabierać ze sobą Polaroida. I tak, pierwsze zdjęcia wykonałem dwa lata temu w Angouleme, później na polskich festiwalach, znowu w Angouleme, a dalej w Haarlem i nawet w dawnym warszawskim hotelu Victoria. Na początku była trema, że znany twórca odmówi albo wyśmieje, więc często krążyłem dookoła stoiska, jak mucha dookoła empikowego czytacza, ale w końcu się przemogłem i poszło. Co jest fajne, że krótka rozmowa z każdym z tych twórców, ich reakcje – są w dużym stopniu odzwierciedleniem ich charakteru. Dlatego od tej pory wiem, że jeden twórca jest bucem, a inny bardzo sympatycznym kolesiem (z paroma nawet wychyliłem piwko i mailuję do dzisiaj). Jeśli chodzi o anegdotki, to gdy Ivan Brun dowiedział się, że jestem z Polski, na moim komiksie (poza zrobieniem zdjęcia, dałem mu "No Comment" do podpisu) narysował punka pijącego alpażura i słuchającego Siekiery. Z kolei Rutu Modan była pierwszym twórcą, któremu zrobiłem dwa zdjęcia. W pierwszym, z racji przeterminowanego filmu (innych już niestety nie da się nabyć), zrobił się zaciek. W drugim zresztą też, ale mniejszy. Wtedy Rutu wzięła oba i zastanawiała się przez kilka minut, który wybrać. Poza tym jedno zdjęcie – jako pierwsza i jedyna – wzięła dla siebie. No a Sandoval... Sandoval to świetny gość. Najlepsze jest to, że gadaliśmy na stoisku Paquet przez długi czas, a ja dopiero po kilkunastu minutach zakumałem, że on, to on. Wiele jest ciekawych historii, ale jak powiedziałem, do tego pytania możemy wrócić za parę miesięcy.

Komiks z Tkalenką, "Tainted", Comic-roids - przygotowujesz się do podbicia "zagranico"?
To raczej jakiś kolejny etap tego podbijania. Nigdy nie myślałem o polskim rynku jako o szczycie moich możliwości. Od pierwszego dnia, gdy poczułem potrzebę tworzenia, poczułem też potrzebę prezentowania tego globalnie. Tak więc od napisanie pierwszego słowa przygotowywałem się do podbicia "zagranico". Najfajniejsze, że od pewnego czasu to podbijanie zaczyna powoli przynosić plony.

Na warszawskim Script Forum wystartowałeś z dwoma projektami filmowymi, możesz opowiedzieć o nich więcej?
Kurcze, nie lubię mówić zbyt dużo o rzeczach, które tak naprawdę nie zostały jeszcze sfinalizowane. Ale coś napomknąć mogę... "Wstrzymaj się, starcze!" to czarna komedia kryminalna o dwóch starcach, z których jeden jest świadkiem morderstwa. Najpierw powstał scenariusz komiksowy, później filmowy, a później przerobiłem ten komiksowy, który aktualnie jest w fazie produkcji. Śmieszne jest to, że jeden z zainteresowanych producentów powiedział mi, że byłoby o wiele lepiej, gdybym z dziadków zrobił dwudziestolatków... I się później ludzie dziwią, dlaczego polskie kino jest chujowe. Natomiast drugi projekt – "To nie ptak i nie samolot" – to opowieść o psychoterapeucie superbohaterów. Bardzo lubię ten scenariusz i cieszę się, bo jest szansa, że coś się z niego wykluje.

Kierunek: film, to logiczne rozwinięcie przygody z komiksem, powrót do filmowych korzeni, czy może coś jeszcze innego?
Film zawsze we mnie siedział (from day one – jak to mówią). Dlatego też postanowiłem być krytykiem filmowym, by mieć pretekst do oglądania wielu filmów i zgłębiania tej materii. Na początku byłem ukierunkowany tylko na tworzenie filmów, co później mi przeszło. To znaczy nie przeszło mi samo tworzenie filmów, ale skupianie się tylko na tym. W pewnym momencie – po stworzeniu paru scenariuszy komiksowych – stwierdziłem, że film to tylko środek wyrazu. Uświadomiłem sobie, że każda historia, to inne medium. I ja takich historii mam do opowiedzenia wiele. Ograniczyłeś swoją produkcję komiksowych szortów. W jaki obszar skierowałeś wolne moce przerobowe?
To nie jest tak, że ograniczyłem i teraz w to miejsce – jak w puzzlach – mogę włożyć sobie coś innego. Ja po prostu zmieniłem rytm pracy. Wcześniej było tak, że coś sobie pisałem na boku, ale za chwilę pojawił się deadline do magazynu, czy konkurs komiksowy, a wtedy rzucałem tamto i robiłem szorty. Teraz zabieram się za coś nowego dopiero, gdy skończę poprzednią rzecz. Szorty więc nie powstawały, bo pracowałem nad czymś innym. Ostatnio na przykład jedną rzecz skończyłem i wtedy napisałem parę szortów, które we mnie od jakiegoś czasu siedziały i wcześniej wyplułem je na kartkę jedynie w formie kilkuzdaniowego opisu. Może więc być tak, że w pewnym momencie znowu przyjdzie mi kilka pomysłów na szorty i trochę czasu, by je napisać, a wtedy znowu pojawi się ich trochę więcej.

Wiemy już, że nie rzucasz słów na wiatr, ale ile – orientacyjnie - projektów albumowych masz obecnie na tapecie? I kiedy możemy się spodziewać pełnometrażówki do twojego scenariusza?
Powiem szczerze, że straciłem już rachubę. Choć może inaczej, postanowiłem nie liczyć, nie planować i nie oczekiwać, a – jak powiedziałem wcześniej – czekać, co czas przyniesie. Wiesz, wspomniane przez Ciebie "Tainted" miało wyjść w zeszłym roku, a wychodzi w październiku 2010. I ani to z mojej winy, ani Jaszcza, ani wydawcy. Po prostu długo trwała postprodukcja, bo chcieliśmy, żeby wyszedł cymesik, a do tego odbyliśmy wiele rozmów, które może zaowocuję w przyszłości. Po premierze "Szanownego" liczyłem sobie, że rok później wyjdą moje dwa albumy, a w 2009 kolejne dwa. Niektóre z tych komiksów nadal powstają, inne nigdy nie powstaną (i dobrze, bo były po maksie chujowe!), a jeszcze inne powoli dojrzewają. Ciężko więc mówić o konkretach. Mam zapewnienie i mocno w to wierzę, i trzymam kciuki, że w listopadzie tego roku skończona zostanie jedna pełnometrażówka do mojego scenariusza. Liczę też, że w przyszłym roku zakończone zostaną prace nad dwoma kolejnymi projektami. Ale już się nie nakręcam, bo wiem, jak wygląda sytuacja rysowników na naszym rynku i zamiast ich popędzać, i się na nich wkurwiać, to z całego serca im kibicuję. Kurwa, jestem im wdzięczny, że poświęcili mi czas. Poza tym fajne jest to, że miałem coś zrobić z kilkoma twórcami, nic z tego nie wyszło i pewnie nic razem nie zrobimy, a jesteśmy dobrymi kumplami. Pewnie więc za dziesięć lat nie będę miał żadnego nowego albumu, ale będę miał kilku dobrych przyjaciół :)

Ponoć montujesz jakiś projekt o piratach z Mikołajem Spionkiem. Co to, kiedy, gdzie i za ile? (Daniel Gizicki)
"Kapitan Adelardo" doczekał się paru narysowanych stron, ale po jakimś czasie Mikołaj przestał czuć emocjonalny związek z tym projektem i postanowił skupić się na swoich rzeczach. Tak więc ten komiks, w takim składzie, na pewno nie powstanie. Zaproponowałem jednak współpracę innemu rysownikowi, któremu scenariusz bardzo się spodobał. Aktualnie jesteśmy na etapie rozmów na temat wizji całości. Mam nadzieję, że wkrótce "Kapitan Adelardo" ruszy pełną parą, ale – tradycyjnie – nic nie planuję.

Czujesz się komiksikowym celebrytą? Wszyscy cię znają, wszyscy chcą robić z tobą komiksy, zgarniasz nagrody, pojawiasz się w jury konkursów…
Moebiusem jeszcze nie jestem, nikt mi na stole ananasa nie postawił. A co do bycia celebrytą, to z perspektywy środowiska komiksowego może i jestem, ale to jest tak, że wraz z wielką mocą idzie wielka odpowiedzialność. Dlatego obiecuję, że postaram się bardziej.

Dzięki za rozmowę, Bartek!

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

#547 - Wywiadówka: Jazda obowiązkowa z Bartoszem Sztyborem

Bartosz Sztybor - Warszawiak; dziennikarz, publicysta, krytyk filmowy i komiksowy, scenarzysta komiksowy. Wielokrotny laureat konkursu na krótką formę komiksową na MFK. Publikował m.in. w pismach "Ozon", "Wprost", "Esensja", "Chichot", "Machina", "Cinema", periodykach komiksowych i zinach (wiki). Jeden z założycieli magazynu "Karton".
 
Tomasz Kontny: Jak zaczęła się Twoja przygoda z komiksem? Co pchnęło cię do pisania scenariuszy komiksowych? I dlaczego akurat komiksowych, a nie filmowych czy teatralnych? 
Bartosz Sztybor: Pchnęło mnie buńczuczne przekonanie, że skoro inni potrafią, to czemu i ja miałbym nie spróbować. Przed pisaniem scenariuszy komiksowych pisałem fabuły filmowe. Były to krótkie metraże, oczywiście niezależne, tudzież amatorskie. W pewnym momencie powiedziałem sobie dość, bo nigdy nie miałem wystarczających pieniędzy, by zrealizować to, co sobie wyobraziłem. Jednocześnie powróciłem do czytania komiksów (w swoim życiu miałem takie trzy lata komiksowej hibernacji) i zobaczyłem, że przecież też mógłbym spróbować stworzyć fabułę historii obrazkowej. I po prostu zacząłem pisać, a chwilę później szukać, kto mógłby to narysować.
 
Które dzieła wywarły na Ciebie największy wpływ, kto jest Twoim pisarskim wzorem? Opowiedz o swoich inspiracjach, również tych pozakomiksowych. 
Ciężko powiedzieć, bo jest wielu twórców, u których zainspirował mnie jeden komiks, jedna postać czy nawet jedno zdanie. Staram się nawet z największego komiksowego, filmowego czy książkowego gówna brać coś dla siebie, wyciągać jakiś fajny drobiazg, który może mnie zainspirować. Co do artystów, których uwielbiam za całokształt, to jest ich kilku. Z komiksu lubię Bendisa, Moore’a czy Aarona (jeśli chodzi o scenarzystów) oraz Lemire’a, Tominego, Ware’a czy Hornschemeiera (jeśli chodzi o tych samowystarczalnych). W książce cenię Bukowskiego, Topora i McCarthy’ego, a w filmie... nie no... ogromnie dużo tego jest. Nie tylko w filmie, ci wszyscy wymienieni powyżej to tylko ułamek.
 
Trzy najlepsze komiksy, które przychodzą Ci do głowy zawsze, kiedy ktoś budzi Cię w nocy i zadaje takie głupie pytanie? 
Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, bo jak wymienię trzy, to będę później czuł, że zraniłem uczucia kolejnych dziesięciu rewelacyjnych komiksów.
 
Pamiętasz swój pierwszy scenariusz? O czym był, jak oceniasz go z perspektywy czasu?
Konkurs paskowy na WRAKu. Scenariusz dla Macieja Pałki na temat "kwadrat". Do tej pory mnie bawi (może dlatego, że jest tam podtekst erotyczny i słowo "pytong"). Jestem z niego autentycznie dumny.
 
Pierwsze scenariusze pisałeś intuicyjnie, czy opierając się o teoretyczną, książkową wiedzę?
Zależy, co rozumiesz przez zwrot "intuicyjnie"? Bo tak, owszem, nigdy nie korzystałem z książek z wiedzą teoretyczną, więc zapis był intuicyjny. Później zobaczyłem oryginalne scenariusze zagranicznych twórców i okazało się, że moje przeczucia mnie nie zawiodły. Ale też zawsze miałem świadomość – zaczerpniętą z przeczytanych komiksów – jak należy tworzyć fabułę czy budować postaci. Tak więc przy tworzeniu fabuły, intuicja dotyczy w moim przypadku już czegoś innego.
 
Masz jakieś własne, specyficzne metody pracy nad scenariuszem? Opowiedz o kolejnych etapach pisania.
Tak naprawdę, to najpierw siedzę i czekam. Pomysły natchnione, które nagle pojawiają się w głowie, są najlepsze. Wtedy należy im dać chwilę czasu, by zaczęły pączkować, a jak już nabiorą odpowiednich kształtów, to można je zacząć spisywać. I wtedy zaczyna się myślenie o linii fabularnej i jej szlifowanie, później opisywanie poszczególnych stron i w końcu kadrów. Od ogółu do szczegółu. A wtedy storyboard, który pokazuje czy to, co było w głowie i w zdaniach, broni się także w rysunku i kompozycji. I wtedy odwrotnie, od szczegółu do ogółu. Po skończeniu rysowania wszystko przepisuję na komputer, gdzie wprowadzam już drobne poprawki, głównie w dialogach.
 
Masz jakieś ulubione cechy, którymi zwykłeś obdarzać wymyślone postacie, ulubione motywy, do których wracasz w kolejnych scenariuszach?
Mam ale przecież nie będę się odsłaniał. W paru komiksach pozostawiałem smaczki, dla potomnych.
 
Piszesz scenariusze w postaci luźniejszych opowiadań czy precyzyjnie rozpisanych kadrów? Opracowujesz storyboardy czy tylko sugerujesz rozmiar kadrów?
Piszę szczegółowe scenariusze, choć wiem, że paru rysowników woli teksy w formie opowiadań, bądź krótkich opisów z dialogami. Storyboard też robię, żeby odpowiednio rozmieścić akcenty całej fabuły i zadbać o kompozycję każdej ze stron. Ale rzadko pokazuję je rysownikom, staram się wszystko dokładnie opisać w scenariuszu.
 
Częściej planujesz całą historię w głowie, a dopiero potem siadasz do rozpisywania jej na kadry, czy pozwalasz jej żyć, rozwijać się wraz z każdą kolejną stroną bez całościowego planu?
Planowanie całej historii w głowie działa tylko przy paskach czy krótkich formach, albo albumach opartych na strumieniu myśli, świadomości. W innych przypadkach całościowy plan jest konieczny, bo historia musi mieć odpowiednią budowę, tempo, zwroty akcji, napięcie. Od razu widać, czy ktoś przemyślał historię, czy "pozwolił jej żyć". Scenariusz sypie się po paru stronach.
 
Jakie rozwiązania scenopisarskie – w stylu bohatera budzącego się na ostatniej stronie i stwierdzający, że wszystko było snem - wyjątkowo grają Ci na nerwach? 
No jest parę takich rozwiązań, ale to zależy też od tego jak się ich użyje. Bo nie tylko bohater budzący się na ostatniej stronie, ale również, że bohater sobie wszystko wymyślił, że jest pierdolnięty, że zmarł albo że sobie sam autor wszystko wymyślił (autotematyzm jest straszliwie nadużywany). I te wszystkie rozwiązania są żałosne, gdy widać, że twórca popierdolił w fabule, sam nie potrafi z tego wybrnąć i wtedy stawia na końcu takiego żenującego kloca. Jeśli takie zagranie jest wytłumaczeniem braku logiki i braku talentu artysty, to mówię nie. No ale można to też cudnie ograć, co pokazał Nolan w "Incepcji", Shyamalan w "Szóstym zmyśle" czy Scorsese w "Wyspie tajemnic". Ten pierwszy oparł cały film na motywie bohatera budzącego się na ostatniej stronie, ten drugi wyreżyserował wszystko tak, że śmierć bohatera nie przechodzi odbiorcy przez myśl, a ten trzeci niby zakończył wszystko takim kiksem, ale dodał do tego rewelacyjną wymianę zdań, puentę, która odwraca wszystko o 180 stopni. 
 
Ciężko określić ilość czasu, którą spędza się pracując nad scenariuszem. Pamiętasz jakieś ekstremalne sytuacje, kiedy pisanie tekstu trwało bardzo krótko lub wyjątkowo długo?
Ciężko mi się w to jakoś zagłębiać, bo też ciężko dokładnie wyliczyć ile czasu się nad czymś spędza, gdy robi się to w wolnych chwilach. Ale jeśli wziąłbym po prostu punkt startu i metę (bez sumowania tych wolnych chwil), to jeden długi scenariusz napisałem w tydzień, a nad drugim siedziałem przez dwa i pół roku.
 
Czas leci, a scenariusz się nie klei – co robisz? Masz jakieś sposoby na radzenie sobie z pisarską blokadą?
Jedno, to po prostu czekanie na natchnienie, bez stresów. Drugie, to patrzenie na plansze i grafiki rysowników, z którymi mam zrobić komiks (bardzo mnie to inspiruje). Trzecie, to – ale tylko w wypadku, gdy komiks ma powstać na zadany temat – czytanie w internecie wszystkiego, co dotyczy tego słowa, pojęcia, tematu. No i w końcu czwarte, to oglądanie filmów (czasami też czytanie książek i komiksów), które mają zbliżoną atmosferę do tego, co chcę napisać. Chcę napisać czarny kryminał, to oglądam "Sokoła Maltańskiego", chcę absurdalną komedię, to włączam "Strzelając śmiechem", a gdy planuję slasher, to włączam sobie "Krzyk".
 
Gotowy scenariusz starasz się traktować jako zamkniętą całość, czy raczej poprawiasz go do samego końca prac nad komiksem?
Przez pojęcie "gotowy scenariusz" rozumiem scenariusz do zrealizowanego już komiksu. 
 
Który moment komiksowej kariery wspominasz najlepiej?
Kurczę, cały czas jest fajnie.
 
Jakie masz plany na przyszłość?
Nie lubię rzucać słów na wiatr, więc zobaczymy, co czas przyniesie. 

niedziela, 29 sierpnia 2010

#546 - Trans-Atlantyk 102

Podczas trwającego właśnie konwentu w Baltimore rozdano Nagrody Harveya, drugie po Eisnerach najważniejsze wyróżnienia dla komiksiarzy. Z tych wygranych, które mogą bardziej zainteresować rodzimego czytelnika warto wspomnieć o podwójnym zwycięstwie Roberta Kirkmana, którego "Żywe Trupy" uznane zostały za Najlepszą Serię, a on sam za Najlepszego Scenarzystę (właśnie za pracę nad umarlakami). Robert Crumb okazał się Najlepszym Artystą (za "Book of Genesis" do którego przymierza się Wydawnictwo Literackie), a uwielbiany na całym świecie Mike Mignola to zdaniem głosujących Najlepszy Twórca Okładek (za "Hellboya"). To co mógł wygrać to wygrał również Brian Lee O'Malley, którego piąty tom "Scotta Pilgrima" wygrał w kategorii Nagroda Specjalna za Humor. Trzy nagrody powędrowały do Davida Mazzucchelliego za jego powieść graficzną "Asterios Polyp", dwie do Rona Guillory'ego za nową hitową serię "Chew" i jedna dla "Wednesday Comics" jako Najlepszej Antologii. Galę, podobnie jak w zeszłym roku, poprowadził Scott Kurtz, który zdobył również swojego pierwszego Harveya za "PvP" - Najlepszą Pracę Online. Pełna lista zwycięzców póki co na Bleeding Cool. (ŁM)

Anna Wieszczyk, młoda polska artystka o której wspominaliśmy pod koniec zeszłego roku przy okazji publikacji jej szorciaka w czwartej części antologii "Popgun", coraz lepiej radzi sobie za wielką wodą. Na początku przyszłego miesiąca, dokładnie 8 września, do sklepów trafi pierwszy numer czteroczęściowej mini-serii "Lucid" gdzie za warstwę graficzną odpowiada właśnie nasza rodaczka, a za scenariusz Michael McMillian (występujący w takich serialach jak "Czysta Krew" czy "Mentalist"). Historia tego komiksu, wydawanego przez połączone siły Archaia Entertainment i Before the Door Pictures, skupia się na Matthew Dee i innych międzynarodowych szpiegach, którzy do wypełniania swoich obowiązków używają magii. Kilka słów o "Lucid" Anna przekazała w wywiadzie, który ukazał się w ostatnich dniach na Newsaramie - tam też do wglądu kilka plansz ze środka. Natomiast w artykule dotyczącym panelu poświęconemu tej mini-serii na konwencie w San Diego, można zobaczyć okładki do dwóch zeszytów komiksu. Annie gratulujemy kolejnego sukcesu i trzymamy kciuki za dalszą karierę w ojczyźnie superbohaterów! (ŁM)

Keith Giffen wraca do rysowania. Jak widać twórcy, piszącemu skrypty do "Doom Patrol" i "Booster Golda" przygotowywanie scenariuszy już nie wystarcza. Po niemal dekadzie bez ołówka w ręku, artysta wraca do gry. W listopadowych zapowiedziach figurują dwa tytuły z oprawą wizualną przygotowaną przez Giffena. Będzie to szesnasty numer wspomnianego "Doom Patrol" ze scenariuszem pisarza Briana Keene'a i "Outsiders" #34 napisany przez Dana DiDio. Oprócz tego Giffen niejako wróci do pisana swojej ulubionej formacji JLA w "Justice League: Generation Lost", będącej kontynuacją "Formerly Know as the Justice League", mini-serii jego autorstwa. Tym samym zastąpi Judda Winnicka. "Już od jakiegoś czasu chciałem narysować jakiegoś annuala lub one-shota, tylko, aby sprawdzić czy dalej jestem w dobrej formie". I po tym jak artysta narysował "Jokers Asylum: Mad Hatter" wiedział już, że trudno będzie mu rozstać się ołówkiem. (KO)

Wrzesień będzie miesiącem sporych zmian w świecie Pierwszej Rodziny Marvela, czyli Fantastycznej Czwórki. W historii "Three", która będzie miała początek w 583. numerze serii, jeden z wieloletnich członków tej drużyny odejdzie w zaświaty a pozostała przy życiu reszta będzie musiała jakoś radzić sobie z tą stratą. Jak zapowiada Tom Brevoort, jedna z ważniejszych postaci w Marvelu, jest to dopiero początek dużych zmian w F4, a nadchodząca historia jest dopiero środkowym punktem opowieści, którą Jonathan Hickman ma zamiar opowiedzieć podczas swojej trwającej przygody nad tym tytułem. Zapowiada się ciekawie, pytanie tylko czy nie wyjdzie tak jak zawsze? (ŁM)

Dzięki sporemu sukcesowi komiksu "Grandville", jego autora, Bryan Talbot ogłosił, że pracuje nad kontynuacją swojego autorskiego tytułu. Już w grudniu ukaże się "Grandville Mon Amour", w którym poznamy ciąg dalszy steampunkowej historii osadzonej w alternatywny świecie, w którym te mięczaki, Francuzi, rządzą właściwie całym znanym światem. Imperium ze stolicą w Paryżu po śmierci Napoleona XII musi stawić czoła społecznej rewolucji, wspieranej przez Socjalistyczną Republikę Brytyjską. Pierwsze "Grandville" było detektywistyczną opowieści osadzoną w niezwykłym uniwersum, kontynuacja zapowiada się na komiks nieco innego rodzaju. (KO)

Na konwencie w Baltimore, podczas panelu poświęconemu wydawnictwu DC Comics podano do wiadomości, iż po trwającej obecnie mini-serii "Batman Beyond" (sześć numerów, ostatni pojawi się w listopadzie) Terry McGinnis dostanie swoją własną serię regularną. Nie podano jednak kto za nią będzie odpowiadał, jednak jeśli bonzowie wydawnictwa będą zadowoleni ze sprzedaży obecnej mini (póki co waha się ona między 30. a 35. tysięcy sprzedanych egzemplarzy), to jest duża szansa, że i za ongoing odpowiadać będzie Adam Beechen (scenariusz) oraz Ryan Benjamin (rysunek). Więcej szczegółów zapewne pod koniec roku. (ŁM)

Wydawnictwo Dynamite Entertainment zakupiło prawa do postaci Vampirelli już w marcu, ale dopiero teraz wystartuje nowa seria z seksowną krwiopijczynią w roli głównej. Być może ma to coś wspólnego z popkulturową modą na wampiry… Premierowy numer "Vampirelli" ukaże się w listopadzie, a jego autorami będą scenarzysta Eric Trautmann ("Checmate", "Action Comics", "Mighty Crusaders") i rysownik Wagner Reis ("Black Terror", "Stingers"), a okładkę przygotuje J. Scott Campbell. Pisząc przygody klasycznej postaci Trautmann starał się nie mieszać w originie i charakterze postaci, niczego nie retconować, aby nie wprowadzać jeszcze większego zamętu w świecie skąpo ubranych wampirów. Jednocześnie seria ma być bardzo przystępna dla nowych czytelników. Co ciekawie Trautmann obiecuje, że Vampirella w swoim ikonicznym, czerwonym kostiumie najczęściej będzie pojawiać się na okładkach. W historiach, które planuje opowiedzieć, bohaterka będzie występować również ubrana. (KO)

"Geek Honey of the Week"
(ponownie witamy na naszych łamach Tanyę Tate, która postanowiła wziąć udział w Światowym Dniu Publicznego Czytania Komiksów w... domu / więcej zdjęć na Bleeding Cool!)

sobota, 28 sierpnia 2010

#545 - Komix-Express 52

Październik to dla rodzimego komiksiarza głównie Międzynarodowy Festiwal Komiksu w Łodzi, ale w tym roku z dziesiątym miesiącem roku związane jest też inne ważne wydarzenie - 10-lecie Kultury Gniewu! W związku z nim, wydawnictwo odda w ręce czytelników między innymi reedycję "Prosiacka" Krzysztofa Owedyka czy "Zakazanego Owocu" Dariusza Palinowskiego - komiksu, dla którego powstało KG. To na MFK. Natomiast pod koniec miesiąca, a dokładnie 23. października, w warszawskim klubie CDQ (tym samym w którym odbywała się tegoroczna edycja Ligi Bitew Komiksowych) odbędzie się specjalny koncert z okazji okrągłych urodzin wydawnictwa! Na scenie zagra Coke Bust (USA), Straighjacket Nation (Australia), Short Fuse (Niemcy), A Bit of Braindead (Niemcy), Ape Attack! (Niemcy) oraz jedyny rodzimy band, Government Flu. Podczas tego wydarzenia odbędą się również spotkania z Pałą i Prosiakiem, "legendarnymi punkowymi autorami komiksów", których od dawien dawna nie było okazji spotkać na festiwalach czy innych komiksowych spędach! Tak więc pod koniec miesiąca kolejna dobra okazja do zobaczenia się w większym gronie! Więcej szczegółów pod tym adresem. (ŁM)

Z ciekawą w gruncie rzeczy inicjatywą wyszedł w tym tygodniu Wojciech Grzegorek. Popularny JAPONfan ogłosił, że kompletuje materiały do "Albumu odrzuconych"– antologii zbierającej komiksy, które nie załapały się do zinów, magazynów bądź konkursów; tytuł świadomie nawiązuje do paryskiego Salonu Odrzuconych z XIX w. Wysłać prace może każdy, kto w pewnym momencie został niedoceniony przez srogie oko redakcyjnych selekcji. Nie liczy się jakość, jedynie kolejność zgłoszeń (a ilość miejsc ograniczona), zgodnie z filozofią naczelnego redaktora, że każdej pracy należy się docenienie i konstruktywny feedback. Wysoka jakość edytorska chyba również nie jest przewidziana, bo cena jednego egzemplarza ma wynieść około 2 złotych. Początkowo byłem sceptycznie nastawiony do tej inicjatywy, przewidując publikowanie słabszych prac jedynie dla poprawienia samopoczucia ich autorów. Sądzę jednak, że warto wstrzymać się z krytyką do momentu premiery na MFK. Może wyjść z tego ciekawy eksperyment. (RW)

Interesujących inicjatyw ciąg dalszy. Na blogu Ziniola Dominik Szcześniak rozpoczął akcję pt. "Kibicujemy komiksiarzom". Kibicowanie polega na regularnym śledzeniu postępów w realizacji kilku projektów znajomych Lucka – zarówno tych, które już na dniach zjadą z prasy drukarskiej i będą miały oficjalne premiery ("Tainted" Sztybora i Nowackiego, "Sprane dżinsy i sztama" Płócienników, "Wykolejeniec" Kołomyckiej i Janusza), jak i takich w bardzo zaawansowanym stadium ("Bler" Rafała Szłapy) czy też wciąż w fazie koncepcyjnej (album Olgi Wróbel). Co tydzień raport, ekskluzywne informacje, anegdoty. Kolorowe Zeszyty oczywiście śledzą i kibicują, zaś redaktorowi naczelnemu Ziniola jeszcze raz gratulują urodzonego w tym tygodniu potomka! (RW)

Nowości od JPF – do sprzedaży trafiły czterdziesty szósty numer "Naruto", piąty "Ouran High School Host Club" oraz dwunasty odcinek "Heat". Nie pamiętam, czy wspominaliśmy o konkursie na komiks HAI-RO organizowanym przy okazji szczecińskiego JAPAN FESTU przez Stowarzyszenie Enso i wspieranym przez wydawnictwo JPF właśnie, ale na wszelki wypadek można wspomnieć ponownie – termin składania prac do 30 września 2010 r. (RW)

Pomimo wcześniejszych zapewnień o odejściu od historii obrazkowych, Michał Śledziński zaprezentował na blogu pierwszą planszę planowanego na rok 2011 nowego komiksu. Na razie niewiele wiadomo o tym projekcie, poza tym że plansza wygląda bardzo dobrze. Według słów Śledzia, który całą historię wymyślił kilka miesięcy temu podczas pobytu w Niemczech, w nowym projekcie a być "smutek, mało słów", a także "plecy konia, kosmos, wojenka i space marines (przez moment)". Tytuł i okładka zostaną ujawnione w przyszłym roku. No to zatem - czekamy! (RW)

Duże Ilości Naraz Psów to prawdopodobnie najpopularniejszy obecnie polski komiks internetowy, czego dowodzić można na podstawie toplisty, facebookowej grupy skupiającej monstrualną liczbę ponad 5 tys. fanów oraz faktu, że paski Dema przysyłają mi na skrzynkę moi zupełnie niekomiksowi znajomi. Daleko posuniętą prostotę graficzną Dakub Jebski nadrabia absurdalnie pokręconym humorem - i to w zupełności wystarczy. Od 2007 roku w Internecie, od października 2010 na papierze - albumowa wersja Psów doczeka się premiery w okolicach MFK 2010, nakładem Demlandu, własnej oficyny autora. 48-stronicowy album, zatytułowany przewrotnie "Brak Zrozumienia Dla Realizmu" zawiera w większości premierowy materiał DINP wraz z gościnnymi udziałem ludzi rysujących lepiej niż Dem oraz bonusowe historie z bohaterami innych jego komiksów. Co tu dużo mówić, szykuje się premiera, która dla części czytelników będzie tym najlepszym wydanym w 2010 roku albumem komiksowym w Polsce, zaś dla innych - właśnie tym najgorszym, ze względu na spartańskie rysunki Dema. Jak przyjdzie co do czego to i w redakcji Kolorowych przyjrzymy się temu wydawnictwu. (RW)

W zeszłym tygodniu trzecim spin-offem Kolorowych Zeszytów został blog Pawła Deptucha poświęcony serii Roberta Kirkmana "Invincible". Obok "Larsenofilii" Łukasza Mazura i "Wywiadówki" Tomka Kontnego jest to już trzeci komiksowy blog publikujący pod banderą KZ'tów. Po co to wszystko? Chcemy w ten sposób wspierać ciekawe inicjatywy, rzetelnie przygotowane przez miłośników komiksu, które niekoniecznie dostają tyle feedbacku, na ile zasługują. Strona "Niezwyciężonego" jest właśnie taką witryną. Warto ją odwiedzać, by wiedzieć co dzieje się w świecie jednej z najciekawszych serii komiksowych ukazujących się za Oceanem. A w przyszłości, kto wie, może Kolorowe oplotą Internet siecią fantastycznych komiksowych blogasków? (KO)

Już w październiku ukaże się nowy komiks wydawnictwa Hanami. Będzie to "Pitu Pitu", dwutomowy zbiór krótkich historii inspirowanych japońskim folklorem. Ich autorem będzie Daisuke Igarashi, twórca znany z antologii "Japonia widziana oczyma 20 autorów". Był nominowany i nagradzany podczas Japan Media Arts Festiwal (za serię "Majo" oraz "Kaiju no kodomo"), zdobył również nagrodę Nihon Mangaka Kyokai Sho, przyznawaną przez stowarzyszenie japońskich twórców komiksowych. Album, przenoszący swojego czytelnika w niezwykły świat dalekowschodnich cudów będzie kosztował 32 złote i liczył 245 stron. A w związku z dzisiejszym Dniem Publicznego Czytania Komiksów Hanami zorganizowało konkurs. Aby zgarnąć jeden z dwóch bonów na zakupy w internetowym sklepie wydawnictwa, należy zrobić zdjęcie w mangą Hanami, a potem wysłać mailem lub zamieścić na facebooku. (KO)

Mangowe wydawnictwo Waneko od września wprowadza system, który ma rozwiązać problem dziurawych kolekcji. Dzięki "print on demand" (czyli "drukowi na życzenie") będą zbierane zamówienia na te tomy poszczególnych serii, których nakład został wyczerpany. Jeśli znajdzie się odpowiednia liczba chętnych, którzy zdecydują się na dokonanie przedpłaty, dany komiks wraca do drukarni i po około dwóch tygodniach trafia do rąk nabywcy. Pierwsza tura trwa do końca września i obejmuje dodruk czterech pierwszych tomów "Yami No Matsuei" i drugiego tomu "Paradise Kiss". Jeśli ten system się sprawdzi, następne w kolejce czekają brakujące albumy "GTO" i "Saiyuki". Jestem bardzo ciekaw czy taki system w naszych warunkach ma szansę się sprawdzić i czy z podobnymi inicjatywami wyjdą inni, niekoniecznie mangowi wydawcy. (KO)

piątek, 27 sierpnia 2010

#544 - The Batmans: Track 54 - Jacek Kuziemski

Twórca dzisiejszego Batmana jest Jacek Kuziemski, znany lepiej jako Brzozo. Rysownik pochodzący z Gdańska związany jest z NetKolektywem. Na swoim komiksowym blogu Rysunki Władców Polski wg Brzoza portretuje, jak sama nazwa wskazuje, władców Polski. Wymieniany jest również wśród współpracowników webkomiksu KOPS (Komiksu o polskich superbohaterach). Na papierze jego prace można znaleźć w pierwszym "Kolektywie" oraz w albumiku z okazji drugiej edycji Projektu 24h. Galerię jego prac możecie zobaczyć na deviancie, a przy odrobinie trudu w odmętach sieci można trafić na jego dwa, zarzucone webkomiksowe projekty - "Zadupie" i "Birkenau". Brzozo - "jak się spije to gada o swoich korzeniach, rodzinie i przodkach". Podczas najbliższego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Łodzi premierę będzie mieć jego albumik "Och: Przygody Gentlemańskiego Barbarzyńcy"! (KO)Twórcę powyższego Batmana w mgnieniu oka odgadł Grim, czyli Rafał Kołsut! Serdeczne gratulacje!

Jak co piątek zapraszamy do naszej zabawy w zgadywanie autora grafiki po prawej stronie tego tekstu. W klasyfikacji generalnej bez zmian od wielu tygodni przoduje Maciej Pałka, który zdobył ponad dwa razy więcej punktów niż będący na drugim miejscu Jacek Jastrzębski. Wygląda więc na to, że obecnie gra toczyć się będzie o drugie miejsce - a jako, że Ystad dzisiejszego dnia raczej nie będzie miał okazji wziąć udziału w zgadywaniu to jest to najlepsza okazja do zbliżenia się do jego wyniku (bądź nawet wyrównaniu go). Do dzieła więc! (ŁM)

czwartek, 26 sierpnia 2010

#543 - Urlop na Kolorowo #3 - Wolverine: Saudade

Po zachmurzonej Anglii i gorącym, acz niebezpiecznym Meksyku, nadeszła pora na odrobinę niczym nieskrępowanej rozrywki. Dlatego dzisiaj Kolorowe Zeszyty zabierają Was do ojczyzny fiesty i (nie zawsze) doskonałych canarinhos. Panie i panowie! Zapraszamy do Brazylii.... (JT)
Nawet Wolverine, którego mutacyjną zdolnością jest występowanie od kilku do kilkunastu serii komiksowych równocześnie, musi czasami trochę odpocząć i wziąć sobie urlop. Zostawiając swój kolorowy trykot w szkole Xaviera, wyrusza wygrzać swoje stare, adamantowe kości na piaszczystych, brazylijskich plażach, mając w planach zakosztowanie w lokalnych specjałach. Niestety, Logan nie potrafi się trzymać z dala od kłopotów i z miejsca pakuje się w miejscowe porachunki między lokalnym gangiem a… grupką dzieciaków.

W południowej części Ameryki nie wszyscy wiedzą, że Wolvie jest "najlepszy w tym co, robi", a "to co robię do przyjemnych nie należy". Bo gdyby wiedzieli, to nie ruszaliby motoru należącego do mutanta o szponach z niezniszczalnego metalu, dysponującego niezwykle czułymi zmysłami i czynnikiem samogojącym. Ale sam Logan również nie bardzo wie, w jaką kabałę się pakuje pomagając kilku dzieciakom z najbiedniejszych dzielnic Fortalezy.

Autorami one-shota "Wolverine: Saudade" są dwaj europejscy twórcy. Scenarzysta Jean-David Morvan i rysownik Philippe Buchet są znani w Polsce przede wszystkim ze swojej bestsellerowej serii "Armada". W ich pracy nad komiksem w typowo amerykańskim formacie pomagał im Larry Hama, scenarzysta znany z pracy nad solowymi przygodami Wolverine'a. W przeciwieństwie do regularnych przygód naszego ulubionego Rosomaka, Morvan i Bouchet nie byli krępowani żadnymi ograniczeniami wiekowi. Oznacza to, że francuskie wcielenie Logana nie musi chować swoich pazurów przed zadaniem śmiertelnego ciosu. I nie chowa – "Saudade" jest komiksem brutalnym, ale nie przez lejącą się strumienia krew, wypruwane flaki i rozszarpane mięśnie.
Pod piórem Morvana z Wolverine'a naprawdę wychodzi zwierzę. Koleś, który nie cacka się z tymi, którzy z nim zadarli. Mściwy, zawsze doprowadzający do końca sprawy, które tego wymagają. Nie waha się podejmować moralnie śliskich decyzji, nie boi się wziąć spraw w swoje ręce. To nie jest typowy komiks superhero, w którym w ostatniej chwili pojawi się Cyclops albo profesor Xavier i powstrzymają Logana, przed zrobieniem czegoś naprawdę złego i głupiego. Korci mnie bardzo, żeby zdradzić nieco więcej z fabuły i naprawdę szokującego zakończenia, ale nie chce popsuć zupełnie (bo trochę już popsułem) dość niespodziewanej przyjemności z lektury "Saudade". Szczerze przyznam, że oczekiwałem czegoś na poziomie zwykłej, choć poprawnie napisanej mutanckiej młócki, a dostałem coś więcej. A scenarzysta znakomicie sportretował głównego bohatera swojej opowieści, wydobywając z niego na tych 48 stronach wszystkie najważniejsze cechy. W dodatku bardzo przekonująco odmalował problemy społeczne brazylijskich dzielnic biedy zwanych potocznie fawalami.

Morvan spisał się bardzo dobrze, podobnie zresztą, jak i Phillipe Bouchet. Jego kreska wydaje się być stworzono do produkcji amerykańskich. Z przyjemnością zobaczyłbym jak sobie radzi, w roli regularnego grafika w "X-Men" na przykład. Jego dokładna kreska, dopracowana w najdrobniejszym szczególe poraża niesamowitą energią, dynamizmem i siłą wyrazu.

Pomimo bardzo kolorowej powierzchowności, kiczowatej superbohaterskiej estetyki i wakacyjnego nastroju "Wolverine: Saudade" jest komiksem bardzo gorzkim w smaku. Przepełnione tytułowym, bardzo kunderowskim uczuciem melancholijnego smutku, po utracie czegoś, czego się na dobrą sprawę nigdy nie miało.

środa, 25 sierpnia 2010

#542 - Światowy Dzień Publicznego Czytania Komiksów przed Sejmem RP

W sobotę 28 sierpnia odbędzie się Światowy Dzień Publicznego Czytania Komiksów, o którym wspominaliśmy już w ostatnim Trans-Atlantyku. Formalnie na całym świecie.

W sobotę 28 sierpnia, już nie na całym świecie a tylko przed gmachem Sejmu RP, rozpocznie się godzinne Publiczne Czytanie Komiksów przeciwko wprowadzeniu podatku VAT na książki. Organizatorem akcji jest Polskie Stowarzyszenie Komiksowe, start punkt o 12.00. Celem tego cichego protestu jest zwrócenie uwagi na brak zainteresowania ze strony władz rządzących na wygasające w tym roku prawo zwalniające książki z podatku VAT. Analogiczne akcje odbędą się również w Krakowie (Bulwar wiślany przed Smokiem Wawelskim) i w Poznaniu (Stary Rynek przed Koziołkami).

Być może 2/5 redakcji Kolorowych Zeszytów pojawi się w sobotę pod Sejmem. Albo 1/5. Albo i 0/5, jak coś nam wypadnie. Nie wiemy, co planuje nasz krakowski oddział. W każdym razie, na wszelki wypadek - do zobaczenia!

No i oczywiście obowiązkowa grafika promująca, autorstwa Tomasza Pastuszki:

niedziela, 22 sierpnia 2010

#541 - Trans-Atlantyk 101

Zanim przejdziecie do lektury newsów zza wielkiej wody, polecamy udać się z wizytą na blogi Olgi Wróbel oraz Daniela Chmielewskiego i zapoznać się z pewną sympatyczną wiadomością! Olgo, Danielu - serdeczne gratulacje i życzenia wszystkiego najlepszego od całej kolorowej ekipy!

W przyszłą sobotę, 28 sierpnia, odbędzie się pierwsza edycja "Międzynarodowego czytania komiksów w miejscach publicznych". Jest to świeży pomysł autorów strony The Daily Cross Hatch, którzy w ten sposób chcą wyjść z komiksem do ludzi. Pomysł zrodził się w głowach Briana Heatera i Sarah Morean, którzy zauważyli, że podczas czytania kadrów i dymków w przestrzeni publicznej często pojawia się uczucie jakby robiło się coś wstydliwego. Data wydarzenia nie jest przypadkowa - 28 sierpnia to data urodzin legendarnego Jacka Kirby'ego, bez którego superbohaterski komiks byłby znacznie biedniejszy. Autorzy akcji zrobili również specjalną instrukcję (oczywiście w formie komiksu), która wyjaśnia "co i jak". Kolorowe Zeszyty oczywiście przyłączają się do tej zacnej inicjatywy! Natomiast na Alei Komiksu, oprócz informacji o tym wydarzeniu, do przeczytania jest krótki wywiad z jednym z jego inicjatorów! (ŁM)

Szósty listopada będzie w Marvelu "Dniem Uncanny X-Force" - nowego miesięcznika, który powstał na zgliszczach bezprzymiotnikowej serii traktującej o tej mutanckiej grupie do zadań specjalnych. W związku z tym "świętem" wydawnictwo przygotuje niespodzianki zarówno dla czytelników jak i sprzedawców. Ci pierwsi będą mogli dostać specjalne wydanie pierwszego numeru, wzbogaconego o kilka stron z pierwszym pojawieniem się nowej grupy (które miało miejsce podczas "Second Coming"), plakaty czy też edycję komiksu z białą okładką. Natomiast dla sprzedawców przygotowano specjalną imprezę na której będą mogli zobaczyć pierwszy numer w wersji Premiere Variant. Za nową serię odpowiada coraz lepiej radzący sobie w Marvelu Rick Remender (scenariusz) oraz fantastyczny Jerome Opena (grafika) - ten sam duet, który udanie rozpoczął przygody Franka Castle w "Punisher (v2)". Gdybym miał dorzucić do swoich comiesięcznych zamówień jakąś nową pozycję to byłby to zapewne ten właśnie miesięcznik (ale i tak poczekam na wydanie zbiorcze). (ŁM)

Im bliżej do premiery filmowej adaptacji "Thora", tym więcej pojawia się zapowiedzi związanych z marvelowym wcieleniem nordyckiego boga grzmotów i błyskawic. Już październiku ukaże się pierwszy numer mini-serii "Astonishing Thor", autorstwa Roba Rodiego ("Elektra", "Rogue") Mike'a Choi ("X-Force", "Witchblade") i z okładkami Esada Ribica ("Silver Surfer: Requiem", "Sub-Mariner: The Depths"). Historia ma traktować o wydarzeniach związanych z eventem "Siege". Również w październiku wystartuje "Warriors Three", inna mini-seria, której głównymi bohaterami będą Fadral, Hogun i Volstagg, tytułowa trójka wojowników z Asgardu. Co ciekawe, scenariusz tego komiksu przygotuje autor "Baśni", Bill Willingham, któremu do tej pory było nie po drodze z trykociarzami, jeśli nie liczyć pracy przy "JSA". Oprawą graficzną zajmie się Neil Edwards ("Fantastic Four", "Farscape: D'Argo's Lament"), a okładki przygotuje Salva Espina. (KO)

Niezależne wydawnictwo Drawn & Quarterly przedstawiło swój plan wydawniczy na kilka najbliższych miesięcy. Już w lutym ma ukazać się nowy album Adriana Tomine, znanemu polskiemu czytelnikowi ze znakomitych "Niedoskonałości", wydanych nakładem Kultury Gniewu. Choć nie wiem, czy akurat w przypadku "Scenes from an Impending Marriage" określenie "album" jest adekwatne. Z pewnością nie pod względem objętości, bo całość będzie liczyć zaledwie 40 stron, więc bardziej na miejscu byłby termin zeszyt. W środku znajdzie się zaledwie mini-komiks, który został przygotowany dla gości ślubnych państwa Tomine kilka lat temu. Opowiada on o przygotowaniach do weselno-ślubnej uroczystości, w charakterystycznym dla autora "Niedoskonałości" stylu. Drobnostka, która fanów Adriana Tomine będzie kosztować niecałe dziesięć dolarów. (KO)

O "Chaos War", kolejnym evencie Marvela, wspominaliśmy już kilka tygodni temu. Crossover, który skupi się na boskim panteonie Domu Pomysłów, wystartuje w październiku i, podobnie jak trwający obecnie "Shadowland", będzie obfitował w mnóstwo tie-inów i one-shotów. Wszystko zacznie się od otwierającego historię wydania specjalnego "Chaos War: Chaos King", w którym poznamy losy tytułowego Boga Chaosu, Amatsu Mikaboshi, po odparciu inwazji Skruli w "Sacred Invasion". Scenarzysta Brandon Montclare (edytor pracujący dla DC Comics) i rysownik Micheal William Kaluta ("Madame Xandu", "Korak, Son of Tarzan") przedstawią historię i powody inwazji obcych bóstw na naszą ziemię. Do walki z japońskim bóstwem stanie ziemski God Squad, dowodzony przez powracającego zza grobu Herculesa, w którego skład wchodzą nordycki Thor, Sersi z rasy Eternals, rzymska Venus, Daimon Hellstrom prosto z piekła, Amadeus Cho oraz Galactus i Silver Surfer. One-shot "Chaos War: God Squad" zostanie przygotowany przez scenarzystę Marca Sumeraka ("Power Pack", "Franklin Richards") i grafika Dana Panosiana ("Partners") . (KO)

Mikaboshi pojawił się na kartach mini-serii "Ares", kiedy porwał młodego Alexandra, syna olimpijskiego boga wojna. Autorem tej historii był Micheal Avon Oeming ("Powers", "The Mice Templar"), który przy okazji "Chaos War" znowu napisze one-shot z Aresem w roli głównej. Komiks, którego premierę zaplanowano na październik, zostanie narysowany przez Stephena Segovię ("Dark Wolverine", "Mighty Avengers"). Aresa nawet śmierć nie powstrzyma, by dobrać się do skóry samozwańczego Chaos Kinga. Ambicje odegrania nie mniejszej roli w wojnie ma również Thor. Jego występ w evencie przygotuje sam JM DeMatteis ("Ostatnie Łowy Kravena", "Formerly Known as the Justice League"), który po wielu latach wraca do Marvela, oraz rysownik Brian Ching ("Iron Man: Kiss and Kill", "Star Wars: Knights of the Old Republic"). Dwuczęściowe "Chaos War: Thor" skupi się nie tylko na superbohaterskim aspekcie nordyckiego boga, bo DeMatteis obiecuje rozwinąć wątek ludzkiego alter-ego Thora, czyli doktora Donalda Blake'a. (KO)

Przy okazji "Chaos War" nie tylko Ares powróci zza grobu. Kanadyjski zespół superherosów, który został dosłownie zmieciony z powierzchni ziemi w 2005 roku, przez istotę zwaną The Collective również pojawi się na polu bitwy. Grupa dowodzona przez Guardiana wkroczy na scenę wydarzeń po trzecim numerze głównej mini-serii "Chaos War", w listopadzie. One-shot "Chaos War: Alpha Flight" napisze Jim McCann ("Hawkeye and Mockingbird", "New Avengers: Reunion"), a oprawą graficzną zajmie się Reilly Brown ("Cable and Deadpool", "New Warriors"). W wyniku machinacji Mikaboshiego do życia przywróceni zostaną również niektórzy martwi Avengersi. I tym właśnie tytułem chwalił się Fred Van Lente kilka tygodni temu. Mini-seria "Chaos War: Dead Avengers" wystartuje w październiku, a rysować ją będzie Tom Grummet ("The Death of Superman", "Superboy"). Jak widać, Van Lente ("Marvel Zombies", "Incredible Hercules") ma dobrą rękę do "martwych" herosów, ale jak obiecuje, tym razem nie będą to zombiaki. Vision, drugi Yellowjacket, oryginalny Swordsman, Deathcry, Doktor Druid i Kapitan Mar-Vell to Mściciele, którzy pojawią się w tym komiksie. (KO)

W ostatnich dniach dosyć zaskakująca była informacja o zakończeniu wydawania serii "Daredevil". Co prawda przesłanki ku temu pojawiały się od jakiegoś czasu (zabawa z typowaniem następcy Matta czy grafika z napisem "The End"), ale kto brałby to na poważnie? Daredevil zniknie z uniwersum Domu Pomysłów wraz z zakończeniem historii "Shadowland", która trwa w najlepsze. Jednak jak zapowiadają bonzowie wydawnictwa (i co jest raczej oczywiste), powróci on po jakimś czasie w glorii i chwale, zapewne z nowym tytułem za który będą odpowiadać topowi twórcy (może powrót Bendisa do pisania przygód Śmiałka?). Axel Alonso i Tim Breevort liczą, że przerwa w publikowaniu przygód Daredevila wyjdzie mu (a raczej wydawnictwu) tylko na dobre i że stęsknieni za bohaterem czytelnicy ruszą całym stadem do sklepów po przygody powracającego Matta Murdocka. Skoro udało się z Thorem, to czemu miało by się nie udać z DD? Seria z jego solowymi przygodami zakończy się wraz z listopadowym numerem (#512). (ŁM)

Widzieliście może "Black Dynamite"? Fantastyczny film z 2009 roku, który stał się kultowy już po samym trailerze i który - jeśli jeszcze nie widzieliście - zobaczyć musicie? Otóż Ape Entertainment planuje wydawanie serii komiksowej bazującej na filmie! Jakichkolwiek szczegółów brak, ale mimo wszystko jest to informacja godna odnotowania. Jeśli całość miałaby wyglądać jak "Afrodisiac" (AdHouse Books) to kupuję od razu po pięć sztuk każdego zeszytu! W dwóch słowach - jaram się! (ŁM)

"Geek Honey of the Week"
(Poniższe zdjęcie z serwisu piczon.pl podesłało nam tylu czytelników, że musieliśmy je tu umieścić! Serdeczne podziękowania!)

sobota, 21 sierpnia 2010

#540 - Komix-Express 51

Jubileuszowe, dziesiąte Sympozjum Komiksologiczne tradycyjnie odbędzie się przy Międzynarodowym Festiwalu Komiksowym w Łodzi. Okrągłą rocznicę postanowiono uświetnić autotematycznie, motyw przewodni brzmi zatem: "Komiks a komiksologia. Ku rozpoznaniu i charakterystyce wzajemnych relacji między gatunkiem a jego teorią." Jak co roku, Krzysztof Skrzypczyk zaproponował konkretne obszary analityczno-badawcze - i jak co roku, lista zaczyna się stosunkowo niewinnie ("status teorii komiksu", "problem istoty komiksu", "historia polskiej komiksologii"), by stopniowo przerodzić się w niezbyt zawoalowane rzucanie błotem. Trudno bowiem inaczej traktować tak mało dyplomatyczne sformułowania jak problem miarodajnego i "niewasalnego" opisu współczesnego polskiego komiksu wobec "megalo-narcyzmu" i "hiper-erestezji" młodych komiksiarzy czy też refleksja naukowa a "pro-kultowa" pseudo-krytyka i nieudolna publicystyka; a także konsekwencje nonszalancji anty-naukowej współczesnych humanistów i dziennikarzy próbujących pisać o komiksach niż bezpardonowy pojazd po publicystach-amatorach oraz twórcach broniących swojego stanowiska. A i owszem - blogowo-serwisowa pisanina nie zawsze grzeszy wysokim poziomem, często gęsto zajmują się nią kompletni amatorzy, ludzie z brakami w wiedzy teoretycznej i bez gruntownego przygotowania akademickiego w temacie (jak niżej podpisany na przykład), którzy pisanie o komiksach traktują jako hobby - acz nie zawsze, można wskazać liczne zacne wyjątki. Bywa, że naprawdę ciekawych i dogłębnych analiz jest jak na lekarstwo, sieciowe recenzje przybierają postać bądź streszczeń bądź pobieżnych polecanek. Czasem trudno dostrzec różnice pomiędzy osobnymi tekstami poświęconymi danemu tytułowi, recenzentom zdarza się stosować wygodne wytrychy intelektualne, które prowadzą ich na manowce. O tak gorszących sprawach jak katastrofalna składnia, styl czy błędy rzeczowe nawet wstyd wspominać, ale i to się zdarza. Takie czasy, epoka Internetu, założenie bloga celem szybkiego wywnętrzania popkulturowych przemyśleń nie stanowi żadnej trudności, podobnie jak wkręcenie się do prawie każdej redakcji serwisu lub internetowego magazynu, które z otwartymi rękami przyjmą kogokolwiek, kto będzie chciał pisać po godzinach i w miarę regularnie - sam jestem tego najlepszym przykładem... JEDNAK! W przypadku spostrzeżeń państwa od Sympozjum wszystko rozbija się o formę - formę napastliwą, formę buńczuczną, zaczepną, awanturniczą, ocierającą się o bełkot, zarzucającą jednym wasalność, innym zaś nadwrażliwość, depczącą wszystkich z gracją mastodonta. Tak się nie konstruuje ogłoszeń o konferencjach naukowych, narzucając z góry ustalone propagandowe tezy i wbijając szpile komu popadnie. To zupełnie nieprofesjonalne podejście i kompletnie nie zachęca do rzeczowej dysputy naukowej - ani nawet tej mniej rzeczowej, na poziomie forumowo-komentarzowym. W przypadku jednak, gdyby ktoś miał jednak ochotę podjąć dyskurs na forum Sympozjum - referaty należy przesyłać do 31 sierpnia. (RW)

Podwójnie cieszy informacja ze strony Wydawnictwa Literackiego o październikowej publikacji "Księgi Genesis" Roberta Crumba. Raz, że do rzadkości należy wydawanie komiksów przez oficyny niekomiksowe, więc każda taka nowina to duży news. Dwa, że "The Book of Genesis Illustrated by R. Crumb" wydano w Stanach Zjednoczonych dopiero w zeszłym roku, w tym nominowano do Eisnerów, a już w październiku będzie można radować się polską wersją najnowszego, ale już całkiem głośnego albumu legendarnego mistrza amerykańskiego undergroundu. Zupełnie nie ingerując w oryginalny tekst, przewrotny Crumb zilustrował biblijną Księgę Rodzaju - nie omijając i tych bardziej pikantnych fragmentów. Dla niektórych ta adaptacja to już absolutna klasyka komiksu, innych natomiast burzy i zniesmacza (mimo że rysownik nie wypaczył treści świętej księgi) - ale cóż, tak skrajnie różne reakcje w przypadku taty Kota Fritza nie są niczym nowym. Ciekawe, jak ten album zostanie przyjęty w naszym kraju. Mniemam że względu na tematykę oraz szerszy zasięg Wydawnictwa Literackiego pewnie będzie głośno, nie tylko w komiksowych i kulturalnych mediach, ale też i poza nimi. Może i nawet program "Uwaga" się zainteresuje, jak już dawniej bywało. (RW)

"Oto on: człowiek, którego nie można udusić. Człowiek, któremu nie można skręcić karku. Człowiek, który nie może obracać głowy na boki. Niesamowity Człowiek bez Szyi!" - tak właśnie brzmi tytuł tajnego projektu, nad którym pracują Rafał Kołsut, Adam Czernatowicz (pomysł i scenariusz), Kajetan Wykurz i Jacek Kuziemski. Przygody strażnika Neckburg City zapowiadane są, jako parodia komiksów superbohaterskich. Jak dodaje Kołsut – "Jako jedyni na rynku, tak otwarcie i bez tematów tabu, poruszamy tak ważki i istotny dla młodzieży problem wynikający z braku szyi i ukazujemy na przykładzie naszego bohatera, że mimo takiej przypadłości można żyć z godnością i czynić dobro." Format komiksu będzie nawiązywał do klasycznych i tęsknie wyczekiwanych zeszytówek epoki Semika. W każdym numerze znajdą się dwie historie, każda licząca 18 stron, utrzymanych w odcieniach szarości. Nie zabraknie również Bezkręgowych Stron Klubowych! Autorzy poszukują edytora (być może będzie to Dolna Półka), pod szyldem, którego wydadzą swój komiks na Komiksowej Warszawie w 2011 roku. (KO)

Wydawnictwo Taurus Media zdradziło nieco ze swoich najbliższych planów. Już 24 sierpnia odbędzie się premiera trzeciego tomu znakomitej serii kryminalnej "Torpedo". Komiks Enrique Sancheza Abuliego i Jordiego Berneta z albumu na album sprawia coraz lepsze wrażenie. Miłośnicy smakowitych klimatów noir i koneserzy dobrego komiksu w swoich budżetach pewnie mają już zabezpieczone 45 złotych na ten tytuł. A w październiku, miesiącu, który tradycyjnie sieje spustoszenie w portfelach gości łódzkiej eMeFki, nakładem Taurusa ukażą się dwie pozycje. O "Wykolejeńcu" wspomniano już na Komiksowej Warszawie - komiks Grzegorza Janusza i Bereniki Kołomyckiej zapowiada się bardzo ciekawie. 64-stronnicowy album będzie również kosztował 45 złotych, a dychę więcej wyniesie koszt zbiorczego wydania "Hectora Umbry" Uliego Oesterlego, w którym znajdą się dwa tomy ("Obcy obszar" i "Półautomatyczne szaleństwo"). Sierpień, październik... a wrzesień? I co z "Ostatnim Muszkieterem", który również miał się pojawić w Łodzi? (KO)

Dolna Półka w zeszłym tygodniu zaprezentowała okładkę najnowszego, siódmego numeru magazynu "Kolektyw". Przygotował ją Igor Wolski, a premiera "siódemki" będzie miała miejsce na 21. MFK(iG) w Łodzi. Zawartość magazynu nie jest jeszcze znana – do redakcji napłynęło mnóstwo zgłoszeń, w tym kilka dużych nazwisk, kilku debiutantów oraz spora grupa kobiet. Jak mówi Bartosz Biedrzycki, można spodziewać się sporej dawki "podlizującego się mężczyznom, heteronormatywnego komiksu kobiecego". Z pewnością powrócą serie "Najwydestyluchniejszy" Bartosza Sztybora i Macieja Pałki, "Recours" Roberta Sienickiego i Łukasza Okólskiego, "Kapitan Mineta" Sztybora i Piotra Nowackiego. Objętość siódmego "Kolektywu" będzie oscylować w okolicach stu stron. Oprócz tego, w Łodzi pojawi się również niewielkich rozmiarów album Jacka Kuziemskiego o tytule "Och! - przygody gentlemańskiego barbarzyńcy". (KO)

Również na eMeFce ukaże się komiks Michał Śledzińskiego. Ale nie będzie to oczekiwany z niecierpliwością trzeci, finałowy album trylogii "Na Szybko Spisane". Ten, ma szansę ujrzeć światło dzienne dopiero w listopadzie, a Śledziu, zgodnie z dobrym, amerykańskim zwyczajem, zaprezentował smakowity teaser nadchdzącego "NSS". W Łodzi ukaże się nowe wydanie integrala "Osiedla Swoboda", którego nakład zdążył się już wyczerpać. Wznowienie "OS" będzie miało nową, miękką okładkę, zostanie pozbawione gościnnej galerii pin-upów i wywiadów z bohaterami. W zamian za to jego posiadacze będą mogli przeczytać nową, premierową historię z Dźwiedziem w roli głównej, pod tytułem "Kalkulator". (KO)

Po licznych perturbacjach Michał Błażejczyk zaprezentował zapowiedź dziesiątego numeru "Zeszytów Komiksowych". Pierwotnie miał traktować o komiksach z Europy Wschodniej, ale z powodu trudności w kontaktach z zagranicznymi współpracownikami, musiało to ulec zmianie. Nowym tematem "Zeszytów" ogłoszono "Granice komiksu" i oglądając jego wstępny spis treści, magazyn zapowiada się bardzo interesująco. Oprócz tekstów autorstwa między innymi naszych redakcyjnych kolegów, Daniela Gizickiego i Tomasza Kontnego, a także Jerzego Szyłaka, Bartosza Sztybora (o Chrisie Ware), Tomasza Pstrągowskiego (o Jamesie Kochalce), Jakuba Jankowskiego (komiks na ścianach - czyżby graffiti?). W numerze znajdą się teksty gości z zagranicy (wśród autorów między innymi - Pedro Moura, Jakob F. Dittmar, Thomas Becker i Mari Laaniste), na prawdziwy hit zapowiada się wywiad ze Scottem McCloudem, jednym z najciekawszych i najważniejszych amerykańskich teoretyków sztuki komiksu. Pełen spis treści "ZK" można znaleźć na stronie magazynu. Premiera - na łódzkiej Międzynarodówce, rzecz jasna. (KO)

Egmont zaprezentował swoje zapowiedzi na dziewiąty miesiąc 2010 roku. Drugiego września w kioskach pojawi się trzeci tegoroczny numer "Star Wars Wydanie Specjalne", a w dwa dni później piąty numer "Fantasy Komiks". Regularny "Star Wars Komiks" ukaże się 16., a trzeci tom "Rycerzy Starej Republiki" (zatytułowany "Dni strachu, noce gniewu") trafią do księgarń 13 września. Wtedy również ukaże się reszta pozycji z Klubu Świata Komiksu - komiksowa adaptacja "Sennych Łowców" Neila Gaimana i Yoshitaka Amana w wykonaniu P. Craig Russela i piąty tomik "Lou!". Fantastyczną niespodziankę stanowi natomiast premiera czwartego tomu "Blacksada", który u nas pojawi się kilka dni wcześniej niż we Francji! Z zapowiedzi Egmontu wypadł anonsowany wcześniej "Usagi Yojimbo: Yokai". Warto również zwrócić uwagę na "Życie i czasy Sknerusa McKwacza" Dona Rosy. Więcej informacji można znaleźć na Wraku. (KO)