wtorek, 20 kwietnia 2010

#427 - Czyściec

Nie ma nic bardziej irytującego w literaturze, zarówno tej poważnej, książkowej, jak i niepoważnej - komiksowej, niż moralizatorstwo. Nie ma nic gorszego od nachalnego autora, który w swoim utworze zamienia się w surowego belfra, pouczającego czytelnika, jak należy postępować. Bo przecież ten inteligencją nie grzeszy. Jeśli tekst będzie za bardzo skomplikowany, niejednoznaczny i trudny w odbiorze, to samodzielne wyciągnięcie wniosków może okazać się ponad siły biednego odbiorcy. Autor, chcąc nie chcąc, musi wyraźnie zaznaczyć, co miał do przekazania, nie pozostawiając miejsca na wątpliwości i pytania.

Przesłanie "Czyśćca" jest wyraźne i jednoznaczne. Komiks uczy swojego czytelnika, żeby być wrażliwym na krzywdę innych, w miarę możliwości nieść im pomoc. Nawołuje do odrzucenia egoizmu i pychy, a zachęca do miłości, bo nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie nam umrzeć. Umacnianie moralności za pomocą sztuki samo w sobie nie jest niczym złym, ale metody, jakich używa Christophe Chaboute budzą moje wątpliwości. Poprzedni utwór tego autora, "Henri Desire Landru", był obrazem odkłamującym mit tytułowego seryjnego zabójcy z Francji. Frapującym, intrygującym i niejednoznacznym, w przeciwieństwo do banalnego, uproszczonego, tandetnego i zwyczajnie nudnego wykładu z etyki, jakim jest "Czyściec".

Na głównego bohatera komiksu Benjamina Tartouche'a niespodziewanie spada jedno nieszczęście, za drugim. A wydawało się, że wreszcie będzie mógł wieść spokojne życie. Dobrze płatna praca na własny rachunek, pełen portfel i ponętna sąsiadka. Żyć, nie umierać! Niestety, wspaniały dom, który otrzymał w spadku po zmarłej ciotce, swojej jedynej krewnej, zostaje strawiony przez pożar. W jednym momencie traci cały dorobek swojego życia. Przez problemy z ubezpieczeniem z dnia na dzień ląduje na ulicy bez grosza przy duszy, bez bliskich do których mógłby się zwrócić, bez żadnej nadziei, że jego sytuacja się poprawi. Trudno powiedzieć czym Benjamin zasłużył sobie na taką odmianę losu. Ot, po prostu splot nieszczęśliwych okoliczności. Przypadek. W świecie, w którym żyje, nikt nie kwapi się aby podać mu pomocną dłoń. Instytucje charytatywne i socjalne nie istnieją, banki i towarzystwa ubezpieczeniowe kombinują tylko, jak wykiwać swoich klientów, a politycy są oczywiście do cna skorumpowani.

Postać Tartouche została tak skonstruowana aby każdy czytelnik mógł się z nim łatwo identyfikować i przez to zaangażować w sytuację, w jakiej się znalazł. Na przykładzie jego losu zostaje udzielona umoralniająca lekcja. Niestety, karykaturalne wręcz przerysowanie rzeczywistości i bijący z utworu dydaktyzm sprawiają, że historia jest kompletnie niewiarygodna i nieprzekonująca. Całości dopełnia fatalne zakończenie, które jeszcze spotęgowało moje rozczarowanie. Na szczęście Chaboute jest o wiele lepszym rysownikiem, niż scenarzystą. Twórca bardzo sprawnie opowiadana obrazem, "Czyściec" czyta się nadzwyczaj płynnie dzięki świetnemu kadrowaniu, oryginalnemu rozplanowaniu paneli i przejrzystej kresce. Chaboute świetnie czuje narracje komiksową, o czym świadczy choćby dramatycznie skomponowana scena pożaru domu Benjamina. Nieco gorzej wychodzą mu twarze postaci, ale ten niewielki niedostatek nie jest w stanie zepsuć dobrego wrażenia, jakie pozostawia oprawa graficzna.

"Czyściec" jest komiksem zaskakująco słabym. Chaboute, który zaskarbił sobie moją sympatię swoją poprzednio wydaną u nas pracą, "Henri Desire Landru", teraz nieco spuścił z tonu i mnie rozczarował. Mam nadzieję, że swoim kolejny komiksem, czyli "Samotnikiem" (zapowiadającym się naprawdę interesująco), spłaci kredyt zaufania, którym go obdarzyłem.

3 komentarze:

tO mY: pisze...

ech, nie pamiętam kto, ale ten ktoś bardzo słusznie napisał, że autor sam zarżnął swój znakomity pomysł na komiks. Kupiłem, bo mi się rysunek podobał. Przeczytałem i żałuję zakupu...

Mikołaj Ratka pisze...

To jest najsłabsza pozycja w Planszach Europy. Więcej takich słabych komiksów i zrobią się z niej Mistrzowie...

Kuba Oleksak pisze...

Zarżnięty komiks - dokładnie tak, Qba. Żal, bo początek zwiastował dobrą zabawę. Szkoda.

Skil - mimo wszystko Plansze wciąż trzymają się dobrze - Historia bez bohatera i Arq 2 to dwa potężne strzały będą!