czwartek, 7 stycznia 2010

#342 - 12x2009, czyli dwanaście mgnień minionego roku

Mijający rok dla Kolorowych Zeszytów z pewnością można zaliczyć do udanych. Bardzo udanych. Przede wszystkim nasz skład po przybyciu Janusza Topolnickiego rozrósł się do trzech osób i nieśmiało można określać nas, jako redakcję. No, małą redakcję. Po gruntownej przebudowie strony, za którą stał Łukasz, zdecydowaliśmy się dodać vol.2 do firmowego szyldu. W 2009 roku udało nam się opublikować ponad dwukrotnie więcej tekstów, niż w roku poprzednim, w rytmie zdradzającym pewną regularność. Obchodziliśmy kilka mniej lub bardziej istotnych jubileuszów, takich jak pierwsza rocznica istnienia strony, dwusetny, a potem trzechsetny post (gwoli ścisłości, kilka tekstów i tak umknęło tej numeracji). Zaliczyliśmy serię 43 wpisów publikowanych pod rząd, to jest dzień po dniu, a licznik Trans-Atlantyków zatrzymał się tuż przed siedemdziesiątką. Obok komiksowych doniesień zza Oceanu do stałych rubryk dołączyli piątkowi Batmani i sobotnie Komix-Expressy, a także czwartkowe cykle, w ramach których Arcz rozprawił się z twórczością Erika Larsena, a Tranway – z Kapitanem Żbikiem. Kolorowe doczekały się młodszego brata, albo serii odpryskowej, jak kto woli, w postaci Larsenofilli, prowadzonej przez Łukasza. I na zakończenie tej przyjemnej wyliczanki – jesteśmy dumni, że nie korzystamy ze skanów, co "w środowisku" jest praktyką, na którą daje się ciche przyzwolenie.

Błędy, niedopatrzenia i wpadki również nam się przydarzały, ale nie jestem z tych, co je zbyt długo rozpamiętują. Czego można spodziewać się pod kolejnych dwunastu miesiącach? Cóż, właściwie to jakieś plany i pomysły już krążą w naszej małej redakcji, ale co z nich się wykluje, co uda się zrealizować, a co nie – "czas pokaże". Ja z Kolorowych cieszę się jak dziecko z nowej zabawki sprezentowanej pod choinkę. Pisanie o komiksach, wyszukiwanie newsów czy zapraszanie kolejnych twórców do rysowania Muzycznych Mrocznych Rycerzy wciąż sprawia mi mnóstwo frajdy i chyba dopiero teraz po tych czterech latach swojej obecności w komiksowej sieci czuję, że wychodzi mi to całkiem nieźle. Sam zastawiam się skąd biorę na to czas – w folderze "2009" znajduje się ponad 160 pozycji. Wychodzi średnio jeden tekst na dwa i pół dnia. Tak, wiem, często powtarzają mi "Get a life!".

A co ciekawego i ważnego wydarzyło się w 2009 roku? Wczoraj zaprezentowałem subiektywny wybór dziesięciu najlepszych komiksów mijających 365 dni, a dzisiaj przedstawię zestawienie dwunastu najciekawszych wydarzeń/momentów/tendencji zeszłego roku i przyznam kilka wyróżnień dla najlepszych, jako że ze wskazywaniem na najgorszych mam pewne problemy, co obnażyła ankieta na Komiksomanii.

Debiutanci, debiutanci – w tym roku polskiemu czytelnikowi przedstawiono pracę takich tuzów jak Sergio Toppi (wysmakowane i wyrafinowane "Opowieści Szeherezady"), Pascal Rabate (literacki i europejski "Ibikus"), David B. (hipnotyzujący i magiczny "Uzbrojony ogród"), Ivan Brun (gniewne i zaangażowane "Bez komentarza"), Cosey (sentymentalne "W poszukiwaniu Piotrusia Pana") oraz reprezentantów z drugiej półkuli, czyli Alexa Robinsona (frapujący i filmowi "Wykiwani"), Alison Bechdel (poruszające i wymagające "Fun Home"), Jeffa Lemire'a (wciągające i subtelne "Opowieści z hrabstwa Essex"). Nie bardzo wiem gdzie w tym gronie umieścić Australijczyka Shauna Tana (optymistyczny i monumentalny "Przybysz"), ale grzechem byłoby nie wspomnieć i o nim. Wymienieni twórcy w większości pochodzą z Europy, co jest dla mnie doskonałym dowodem…

Europejskiej dominacji – rok 2009 bez wątpienia należał do twórców i komiksów ze Starego Kontynentu. Do wymienionych powyżej twórców europejskich warto jeszcze dodać "Arq" Andreasa, "Reduktora Prędkości" Blaina czy drugi integral "Dziadka Leona" De Crecy'ego i Chometa – a to jedynie kilka tytułów z Plansz Europy, które w komplecie trzymały wysoki poziom, w przeciwieństwie do kolekcji Mistrzów Komiksu, w której znalazły się "arcydzieła" pokroju "All Star Batmana i Robina, Cudownego Chłopca". A do tego dochodzą jeszcze nowe linie Egmontu – Zebra, Science-Fiction, Wiek XX/XXI, Sensacja, w których przeważał Stary Kontynent. Swoje trzy grosze dołożyli również Taurus Media z komiksem portugalskim (kolejne występy "Najgorszej Kapeli Świata") czy "Torpedo", Post z "Lupusem" czy Kultura Gniewu z "Klezmerami", żeby wymienić tylko kilka tytułów z najwyższej półki.

Dużo, dobrych amerykańskich serii – pomimo triumfu Starego Kontynentu miłośnicy amerykańskiego mainstreamu powinni nie czuć się pokrzywdzeni. Najlepsze, co komiks amerykański ma do zaoferowania, czyli dobrych serii z segmentu mainstreamowego, ukazuje się na naszym rynku całkiem sporo. Regularnie dostajemy nowy tom "Baśni" Billa Willinghama ze ślicznymi okładkami Jamesa Jeana, a także "Hellblazera" pisanego przez Gartha Ennisa. Taurus Media dociągnął "Żywe Trupy" Kirkmana i Adlarda do ósmego tomu, a dla miłośników "Sandmana" nie lada gratkę stanowi "Lucyfer" Mike'a Careya. Jeśli dodać do tego publikowanego strasznie powoli "Potwora z Bagien" (jeden album rocznie) pióra Alana Moore'a i "Y: Ostatniego z mężczyzn" Briana K. Vaughana od zawieszonego w próżni Manzoku, okaże się, że miłośnicy produktów zza Wielkiej Wody nie powinni się czuć bardzo zaniedbani.

Poprawka kursu Egmontu – potentat naszego komiksowego poletka nie odchodząc od koncepcji "na twardo, drogo, ekskluzywnie" w swoich kolekcjach (Mistrzowie Komiksu, Plansze Europy, Obrazy Grozy) zrobił miły gest wobec czytelników z mniej zasobnymi portfelami. Pojawienie się komiksów w wersji ekonomicznej, wydawanych na miękko i często w zmniejszonych formatach bardzo mnie ucieszyło i pozwoliło nieco przyoszczędzić. Dzięki nowym kolekcjom polskiemu czytelnikowi przedstawiono szereg interesujących pozycji – "Berlin" i "Deogratias" (Wiek XX/XXI), "Ibikus" i "Henri Desire Landru" (Zebra), "Wieczna Wojna", "Aldebaran" i "Betelgeza" (Science-Fiction), "Largo Winch" (Sensacja). Jeśli dodać do tego pocketowe edycje klasyków pokroju "Tintina" i "Lucky Luke'a" wyjdzie, że da się jednak kupić na polskim rynku dobry komiks w dobrej cenie. Egmont, wraz z Zebrą i Wiekiem XX/XXI, uderzył do portfeli czytelników, którzy zwykle wybierali komiksy ambitniejsze, te z Kultury Gniewu czy Postu, i w tym segmencie sprawdził się co najmniej dobrze.

Wydawca roku? Wydawca roku! – wspomniany powyżej Egmont w tym roku pozostawił jakąkolwiek konkurencję w tyle i w pełni zasłużył sobie na miano edytora 2009. To całkiem ładny prezent z okazji dziesięciolecia istnienia Klubu Świata Komiksu. Wydawnictwo Tomasza Kołodziejczaka stanowi prawdziwą podporę rynku, którego bez Egmontu by nie było. Niezwykle bogata oferta, z której każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie, raczej ścisłe trzymanie się wcześniej ustalonego kalendarza wydawniczego i brak większych opóźnień oraz mimo wszystko – przystępne ceny. Cieszy dobra kondycja naszego potentata i ciekawe plany na przyszłość. Do ideału brakuje jednak większej kontroli jakości – ilość drukarskich wpadek komiksów Wielkiego E przekracza niestety wszelkie normy przypadkowości.

Polacy nie gęsi i swoje imprinty mają – a właściwie jeden, Mroja Press, który w mijającym roku pojawił się na rynku. Brand wydawniczy w ramach Timofa i cichych wspólników wzbudził sporo kontrowersji w światku i sprowokował zasadnicze pytanie – po co mnożyć byty ponad konieczność, po co wydawać coś pod szyldem Mroja, skoro równie dobrze można to zrobić z logiem Timofa na okładce? Dla mnie pojawienie się takiego "nowego gracza" jest zdrową reakcją. To naturalny objaw rozwoju rynku komiksowego. Tym lepiej, że w jego ofercie można znaleźć komiksy Joanna Sfara, Lewisa Trondheima czy Nicka Abadzisa, a wkrótce także Alana Moore'a.

Co z tym Postem? – krakowskie wydawnictwo to dla mnie prawdziwa zagadka. Przez wiele miesięcy potrafi pozostawać w uśpieniu, nie wydając nic, by nagle, z zaskoczenia, w ciągu kilku dni dokończyć "Lupusa". W latach ubiegłych Post uchodził za jednego z czołowych edytorów, celującego jedynie w komiksy z najwyższej półki. Dzisiaj, bracia Rabendowie chyba trochę znudzili się "zabawą w komiksiki" i pod wielkim znakiem zapytania stanęła przyszłość takich tytułów, jak "Kot Rabina" Sfara, "Corto Maltese" Pratta czy "Breakdowns" Spiegelmana. Nie wiadomo również co z jednotomowymi wznowieniami "Mausa" i "V jak Vendetta", choć krakowskie gołąbki gruchają, że akurat te dwie pozycję pojawią się na sklepowych półkach. Wcześniej, czy później.

Co dalej z Manzoku? – od samego początku swojego istnienia wydawnictwo Manzoku za sprawą pompatycznych zapowiedzi, permanentnego niedotrzymywania terminów publikacji, ciągłego przekładania premier, a potem hurtowego wydawania kolejnych odcinków było przedmiotem drwin wielu czytelników. Także mnie. Chyba słusznie uchodziło za wydawnictwo trochę niepoważne, prowadzone na wariackich papierach. Dzięki irytującej "polityce wydawniczej" wrocławskiego edytora czytelnicy tak świetnych tytułów, jak "Koziorożec", "Mroczne Miasta" czy wspomniany "Ygrek" będą musieli obejść się ze smakiem. Wciąż nie wiadomo co dalej z Manzoku – ciągle pojawiają się sprzeczne wieści, a to o upadku, a to o rychłej reaktywacji w 2010 roku.

Twórca roku – polski debiut Johna Arne Sæterøya, czyli zeszłoroczne "Pssst!" niespecjalnie mnie przekonał, czułem się rozczarowany albumem twórcy, uchodzącego za prawdziwego giganta komiksu niezależnego w Stanach, czego dowodem są liczne Eisnery na jego koncie. Wydanymi w 2009 roku pracami, czyli "Skasowałem Adolfa Hitlera", "Gangiem Hemingwaya" i przede wszystkim "Stój…" Jason całkowicie mnie kupił. Minimalistyczną estetyką łączącą dostojną ligne claire i antropomorfizmem w stylu Disneya, doskonałym, komiksowym warsztatem, poruszaną tematyką, której rozpiętość sięga od intertekstualnych igraszek, po problematykę egzystencjalną. Czekam na więcej, drogi Taurusie!

Najważniejsze wydarzenie – założenie Polskiego Stowarzyszenia Komiksowego. Dopiero przyszłe lata pokażą, czy warszawska inicjatywa przyczyniła się do rozwoju komiksowego medium w Polsce, czy nie, ale mam szczerą nadzieję, że tak właśnie będzie. PSK wyznaczyło sobie trudne zadanie integrowania polskiego środowiska komiksowego oraz promowania i reprezentowania sztuki opowiadania obrazem na kulturalnej mapie Polski. Na razie jest o nim cicho i chyba pierwszym sprawdzaniem dla Stowarzyszenia będzie zorganizowanie wiosennego konwentu w 2010 roku w Warszawie.

Czas Sztyboraka – największym triumfatorem na rodzimym podwórku, okazał się Bartosz Sztybor, który na łódzkim festiwalu zdeklasował konkurencję, zdobywając jednocześnie pierwszą i trzecią nagrodę, a także jedno z wyróżnień w konkursie na krótką formę komiksową w kategorii profesjonalistów. Z nazywaniem go najlepszym polskim scenarzystą komiksowym, bym się jednak jeszcze nieco wstrzymał. Przynajmniej do czasu, aż przeczytam dłuższą fabułę jego autorstwa. A krakowskie gołąbeczki (tym razem z innego chowu) już gruchają o albumowym, pełnometrażowym "debiucie" Sztyboraka, w barwach pewnego wydawnictwa, które stawia na polskich komiksiarzy (i dostaje za to nagrody), zilustrowanym przez pewną rysowniczkę.

Dobry rok dla konwentowiczów – miłośnicy komiksów nie mogą narzekać na nadmiar imprez, spotkań i konwentów, lecz od 2009 roku można chyba mówić, że coś w tej kwestii drgnęło. Do stałych punktów programu, czyli eMeFKi i nieco podupadającej WueSKi dołączył kolejny festiwal, o ogólnopolskim zasięgu, czyli nadmorska BeeFKa i od razu okazał się strzałem w dziesiątkę. Oprócz tego namnożyło się sporo mniejszych, lokalnych inicjatyw – zorganizowano piknik komiksowy w Tomaszowie Mazowieckim, reaktywowano Lublińskie Spotkania Komiksowe, coś zaczęło się dziać w Radomiu. Oprócz tego, Polskę odwiedziło kilku twórców z najwyższe półki – Modan, Delisle, Lloyd, Marvano, Milligan, Pedrosa, Jelinek, Carey żeby wymienić tylko kilka nazwisk. Co więcej, rok 2010 zapowiada się jeszcze ciekawiej pod tym względem! Trwają przygotowaniu do dwóch dużych imprez w Poznaniu i Warszawie, a bałtycki i łódzki festiwal na pewno nie będą chciały pozostać w tyle. Będzie się działo!

47 komentarzy:

pjp pisze...

"wspomniany powyżej Egmont w tym roku pozostawił jakąkolwiek konkurencję w tyle i w pełni zasłużył sobie na miano edytora 2009"

Pozostawił konkurencję w tyle i w pełni zasłużył? Czym pozostawił w tyle i czym zasłużył? Ilością?

Kuba, to chyba tylko według Ciebie Egmont jest niekwestionowanym, absolutnym, w pełni wydawcą roku.

Tak, tylko według Ciebie.

Na liście powstałej z podliczonych głosów ośmiu osób trzy komiksy Egmontu. I to na dalszych pozycjach.

Nagroda wręczona w Łodzi - dla Kultury Gniewu.

Jak często w tym roku Egmont pozytywnie zaskakiwał, tak jak np. Kultura, timof, Taurus? Egmont nie pojawił się nawet na BFK. Egmont po prostu wydaje najwięcej i tutaj nie ma żadnej wątpliwości, ale jakoś nie widzę wyjątkowych starań tego wydawnictwa. Po prostu dużo, rzemieślniczo wydaje. To wystarcza?

Wiem, że to, że Egmont jest wydawcą roku dla Ciebie, jest w dużej mierze podyktowane Twoim gustem (pięć komiksów na liście top 10), ale z tą niekwestionowaną supremacją trochę przesadziłeś.


Inna sprawa - widzę, że z jednoosobowego fanklubu Karola Konwerskiego stałeś się jednoosobowym fanklubem Bartka Sztybora. Nie zrozumcie mnie źle - Sztybora bardzo cenię jako twórcę i jako gościa, z którym można zawsze wypić piwko. Sztybor, owszem, supremarzy (supermarzy?). Po prostu to jest znów supremacja ilościowa. W konkursie o "zadowalającym" poziomie. W tym wypadku jednak rozchodzi się nie o Twój, Kubo, gust, a raczej o anemię rodzimych twórców. Sztybor tworzy najwięcej i zdarzają mu się shorty świetne jak i najnormalniej słabe. Konkurs w Łodzi zarzucił masą prac, bo pozwoliła mu na to leniwa konkurencja. Wygrał Grand Prix? No nie. A praca, która wygrała, wcale nie była jakaś powalająca. Prawda jest taka, że takich Sztyborów powinniśmy mieć z pięciu. Wtedy byłoby pięknie.

Kuba jesteś tutaj optymistą, który dostrzega tylko te pozytywy, płynące z "czasu sztyboraka". Ja widzę tę do połowy pustą szklankę i zastanawiam się, czemu jest jak jest. Przede wszystkim dlatego, że Sztybor jest hojnie obdarzony przez bogów płodności i urodzaju, wszechstronnie uzdolniony, pracowity i zawzięty. Ale, cholera, takich ludzi jest więcej. Prawda jest taka, że to, co robi Sztybor to jest lekko ponad normę. Ale innych ludzi, robiących choćby prawie normę, nie ma. Nie chce im się. Ba! Starym konkursowym wyjadaczom też się średnio chce. I widać tylko Sztybora. A on, biedak, nawet nie ma, z kim konkurować. Po dalsze dywagacje na temat "dlaczego jest jak jest" odsyłam do Macieja Pałki, z którym zgadzam praktycznie w całej rozciągłości.

Natomiast nie za bardzo jarzę, o co Ci chodzi, Kubo, z tym, że "debiut" Sztybora jest w cudzysłowie. Bo Sztybor już debiut miał - "Szanownego". A zapewne to wiesz. A jak wiesz, to po prostu nie było używać słowa "debiut". Bo to miesza. Chyba że chodzi Ci o debiut w Kulturze (tak mniemam po opisie), w sensie "pierwszy komiks Sztybora w Kulturze" - że taki debiut. Skoro tak, to szyk i interpunkcja na to nie wskazują. Ale w to już nie wnikam, bo bym się zakopał. Co poważniejsze tego typu uwagi posłałem do Twojego red. nacz. ;).

Gruchu, gruchu, pozdrawiam krakowskie gołąbeczki.

Daniel Gizicki pisze...

Luka ale przecież "według Ciebie" jest jakoby hasłem nadrzędnym tego posta. Kuba pisze o swoich odczuciach i stawia swoje typy. Na komiksomaniach i dziennikach, masz jakieś tam uśrednienie, wspólny mianownik spinający głosy różnych ludzi a tu se Kuba trzaska po swojemu według własnego widzimisię.
także czil ałt ziom!

tak się wtrąciłem pół żartem.

pjp pisze...

Daniel. Doskonale przecież wiem, że osobiste odczucia. Chodzi mi przede wszystkim o to, jak Kuba je przedstawił - że E niekwestionowany, że bez dwóch zdań zasłużył, że pozostawił jakąkolwiek konkurencję. Nie widzisz tu lekkiej przesady? O to mnie się rozchodzi i proszę o rozwinięcie.

I czemu czill, jak ja jestem na czillu :).

Daniel Gizicki pisze...

nie wiem, mnie to nie tyrpło nic a nic. Przesady nie widzę czyli
nu
ale niech się Kuba tłumaczy

Pharas pisze...

Po pierwsze gratulacje odnośnie ilości materiału w 2009 r. Dobra robota.

"jesteśmy dumni, że nie korzystamy ze skanów, co "w środowisku" jest praktyką, na którą daje się ciche przyzwolenie"

Chyba nie za bardzo rozumiem. Chodzi o to, że nie skanujecie plansz w celu prezentacji czy, że nie jesteście blogiem parającym się piractwem? To są dwie różne sprawy. To, że w sieci jest piratów masa to nie żadna tajemnica - tak było od zawsze. Jak ktoś chce to sobie znajdzie. I to przecież nie tylko komiksy.

"Egmont, wraz z Zebrą i Wiekiem XX/XXI, uderzył do portfeli czytelników, którzy zwykle wybierali komiksy ambitniejsze, te z Kultury Gniewu czy Postu, i w tym segmencie sprawdził się co najmniej dobrze."

Problemem jest brak działania odwrotnego - uderzania innych wydawców w rejony zajęte do tej pory przez Egmont. Jedynie Manzoku i efemeryczne Sutoris mi przychodzą do głowy ale wiadomo jak to z nimi było (a raczej nie było) w ubiegłym roku.

Dla mnie też Egmont jest wydawcą roku ale na całe szczęście nie jestem żadnym redaktorem i nie muszę się tłumaczyć. :)

@pjp
Mając na względzie fakt (o ile dobrze dostrzegłem), że w Twoim topie jest tylko jeden komiks z Egmontu to te gromy jestem w stanie zrozumieć. Aczkolwiek się z nimi nie zgadzam.

Łukasz Mazur pisze...

To ja się wypowiem odnośnie do skanów - chodzi o to, że recenzujemy tylko te komiksy, które mamy u siebie na półkach.

Pharas pisze...

A kumam. Nawet mi przez myśl nie przyszło, że ktoś tak może robić. :o

pjp pisze...

A w sumie to jakoś nie zwróciłem uwagi na zdanie, na które wilk zwrócił uwagę. I się też zastanawiam, jakie "ciche przyzwolenie"? Ktoś tak robi? Ktoś przyzwala? O kimś konkretnie myślicie? Bo to intrygujące.

@Pharas - ale z mojej strony żadne gromy nie poleciały. Wszystko, co napisałem o Egmoncie, jest prawdą. Do tego zadałem parę pytań, z których część jest retoryczna.

Anonimowy pisze...

Dla mnie Egmont też jest wydawcą roku. Bezkonkurencyjnie. A pozytywnie zaskakiwał mnie za każdym razem gdy wydawał jakiś wspaniały komiks. I z pewnością nie chodzi tu tylko o ilość. Spirit, ARQ, Opowieści Szeherezady, Tintiny, Życie w obrazkach, Wyspa Burbonów, Reduktor prędkości, Czarcia morda, Wieczna wojna, Saga o Potworze z Bagien, Dzień Gniewu, Dziadek Leon, W poszukiwaniu Piotrusia Pana, Halloween Blues, Ibikus, Lucky Luke, Baśnie... Mimo pierwszorzędnych komiksów Timofa, czy Kultury Gniewu, bez tych wspaniałości którymi co miesiąc zalewa nas Egmont, nie byłoby tak pięknie. No ale to moje zdanie. Oby Egmont miał jak najwięcej tak dobrych lat!

pstraghi pisze...

pjp - jeszcze według Kasi Nowakowskiej z Dziennika; a twój komcio nie robi czill wrażenia;)

Co do podsumowania - ja się w sumie w większości typów z Kubą nie zgadzam (np. czemu wydarzeniem roku jest powołanie PSK? Samo powołanie to chyba ciut mało, ja osobiście czekam na jakieś działania:), ale w ogóle mi to nie przeszkadza, bo w całości łyknąłem subiektywną konwencję.

pjp pisze...

@Anonimowy: "bez tych wspaniałości którymi co miesiąc zalewa nas Egmont, nie byłoby tak pięknie. No ale to moje zdanie. Oby Egmont miał jak najwięcej tak dobrych lat!"

Pełna zgoda, ja nie jestem jakimś antyegmontowcem. Wciąż czytam ich komiksy, spokojnie :).

Swoją drogą "Reduktor..." jest takim komiksem, hmmm, zwykłym, nic szczególnego. Po "Piracie Izaaku" spodziewałem się więcej. "Spirit" to klasyk, ale to ramoty. Też nic szczególnego. I tak większość egmontowych tytułów - no fajne komiksy, ale nie na miarę "Fun Home", "Przybysza", Jasonów itd...

@pstraghi: nie za bardzo rozumiem ;). Jakiego wrażenia?

pstraghi pisze...

No zabrzmiałeś trochę nerwowo:)

Spidey pisze...

@pjp
Egmont jak najbardziej zasłużył sobie na miano edytora 2009. I nie ilością a o różnorodnością oferty. Egmont wydaje komiksy dla każdego, próbuje trafić do kieszeni tych mniej zamożnych (linie – Zebra, Science-Fiction, Wiek XX/XXI, Sensacja), sprowadził w tym roku ponownie do Polski legendę komiksu - Tintina, chce dalej ciągnąć słabo sprzedającego się u nas Lucky Luke`a i puszcza go w integralu. Jako jedyny wydawca próbuje coś z zeszytówkami (SW). A Kultura Gniewu jest tak hermetyczna że ja od kilkunastu miesięcy nic od nich nie kupiłem bo jak kiedyś sięgnąłem po kilka ich komiksów to do dzisiaj żałuję wydanych pieniędzy. Dziękuje, dobranoc.

Mikołaj Ratka pisze...

Również moim zdaniem Egmont zasłużył sobie na miano wydawnictwa roku, zostawiając konkurencję hen daleko. Złożyły się na to: różnorodność oferty, ofensywa z cyklami Zebra, Science-Fiction, Wiek XX/XXI, Sensacja, pomniejszone wydania zbiorcze, kolekcja Rosiński, wznowienia, wysoka jakość i bodaj najniższe ceny komiksów.

Poza tym nie bardzo rozumiem co mają rankingi TOP10 do jakości wydawnictw. Wg mnie nic.

Pharas pisze...

@skil
Mają tyle wspólnego, że można stwierdzić, które wydawnictwo wydaje najlepsze komiksy. Oczywiście według osoby/osób układających dany top 10. Jeżeli ktoś na przykład wstawił do rankingu 5 komiksów timofa, 3 kultury i 2 egmontu to raczej oczywiste jest, że dla niego najlepsze komiksy wydawał akurat timof.

Mikołaj Ratka pisze...

Dla mnie te dziesięć pozycji z rankingu nie wystarczy, żeby coś takiego stwierdzić. To, że np. Timof i Kultura wydały w tym roku po trzy rewelacyjne komiksy, które spokojnie mógłbym włączyć do rankingu to mało w porówaniu do przynajmniej kilkunastu świetnych komiksow z Egmontu. Ciężko porównywać biorąc pod uwagę ilość tytułów wydawanych przez Egmont a przez innych wydawców.

Kuba Oleksak pisze...

Ufff, nie wiem na co najpierw odpisywać :)

pjp pisze...

@skil i Spidey - ja po prostu uważam, że ilość całkiem normalnych, zwyczajnych, dobrych (ale nierewelacyjnych) komiksów przysłania Wam jakość.

skil, wysoka jakość? Mówisz o tych złych czerniach i trzeszczących okładkach, które boję się rozchylać? Najniższe ceny z kolei - to intrygujące, bo od lat poszukuję wiarygodnego sposobu porównywania. Bo "grosz za stronę", nie wystarczy, tu trzeba uwzględnić twardość okładki, skrzydełka, format, czy kolor/b&w, jakość druku, grubość papieru. Powiedz mi, jak Ty to robisz, bo nie wykluczam, że Egmont faktycznie może wydawać "najtaniej". Interesuje mnie, jak do tego doszedłeś.

A "kolekcja Rosiński" to mi tak lata koło pyty, że bardziej nie może. Przecież to wszystko odgrzewane kotlety, a Wy wszyscy wraz z folijkowymi fetyszystami, lecicie na twarde okładki. Ileż można? Ale trzeba przyznać, Rosiński to kura znosząca złote jaja, więc trzeba cisnąć, ile można. Takich różnych fikołków pewnie za parę lat będzie więcej. Piąte wydanie "Thorgala", tym razem z obwolutą i tak dalej.

@Kuba - to zaglądaj tu częściej ;).

Kuba Oleksak pisze...

Spróbuje po kolei. Pod tamtym wpisem mnie jebią, że za bardzo podbają mi się czarno-białe obyczajówki, a pod tym, że nie lubię wydawnictwa, które w nich celuje :)

Łukaszu, tak, dla mnie w tym roku Egmont okazał się najlepszym wydawcą komiksowym, choć nigdy nie będzie mloim ulubionym, bo tym jest KG, która wydaje komiksy najpełniej trafiające w mój gust. Wiadomo o tym nie od dziś, ale wybrałem Egmont bo akurat w tym roku jakoś mnie było komiksów z Kultury, które by mnie rozjebały.
Ja wiem, że być w fanklubie KG jest hipsterskie, ale nie dam się zwariować. Ceniąc ich robote, uważam, że akurat w tym roku Wielki E pokazał wielką klasę.

Sporo powodów przytoczyłe mw całym pdosumowaniu, pojawiło się sporo nazwisk, tytułów. Nie będę się powtarzał, dodam tylko, że podczas emipkowej afery, Eg nie przstał wydawać komiksów.

Nie sądzisz, że warto docenić próby Egmontu otwarcia się na nowe rynki, nowego odbiorcę, nowe "gatunki", za Zebrę, za wrócenie zeszytówek do kiosków, za Rabate`a, za Toppiego, za Cosey i za podejmowanie przerwanych seriali? Ja uważam, że warto.


Druga sprawa - z tym fankluebm Sztybora to maksymalnie przegiąłeś pałkę. Nie wiem, jak mogłeś z tego, co wyczytałeś napisać, że w swoich tekstach robię mu laskę, szczególnie, że "Z nazywaniem go najlepszym polskim scenarzystą komiksowym, bym się jednak jeszcze nieco wstrzymał".

Kaman, przecież wiemy, że Sztybi jest mistrzem autokreacji i pi`aru, o czym mówiłem głośno w kuluarach, a do tego scenarzystą też jest niezgorszym, którem zdarzają sięsłabsze rzeczy, jak zauważyłeś.

Nie uważasz, że przy podsumowaniu roku właśnie o nim będzie się pamiętać, ze względu na to, co zrobił, a nie zwycięzców? Pamiętasz jakiś flame odnośnie Ostrej Bieli, bo ja nie... a o Sztybiego trochę dymy było. I dlatego warto o nim wspomnieć.

Wiem, o istnieniu "Szanowanego" i może niezrcznie sięwyraziłem - chodziło mi o pełnometrażowy debiut, bo to co napisał to jednak szorciak taki (casus "Pantofla panny Hofmokl" bym powiedział, szorciak, szeroko rozpisany). Ale mogło to zostać tak odebrane. Sorka.

Uff, to na razie tyle.

Kuba Oleksak pisze...

Sprawę ze skanami Łukasz wyjasnił. ja na nikogo palcem wskazywał nie będę, ale kto ciekaw doda dwa do dwóch.

Motyw, między innymi, nie korzysta, my nie korzystamy.

Kuba Oleksak pisze...

I trzecie pod rząd - tak, Egmont z jakościa daje dupy, fakt faktem.

łukaszu, chcesz ciągnąć to ciche przyzwolenie na skany, bo teraz to zauważyłem?

pjp pisze...

Ej! Ja nic o lasce nie mówiłem! Oj, Kuba, coś Ci wyobraźnia za mocno i w złą stronę pracuje.

Kuba, ja na szczęście mam dobrą pamięć i swój żarcik oparłem o parę innych rzeczy. Natomiast, co do Twojego "z nazwaniem" - ponad rok temu pisałeś: "Już wiemy, że najlepszym polskim scenarzystą jest Bartosz Sztybor, nagrodzony na Międzygalaktycznym Konwencie w swoich dwóch wcieleniach – dziewiczym, to jest amatorskim oraz zawodowym, czyli profesjonalnym". Także naprawdę, nie kryguj się. Jak chcesz Sztybora nazywać najlepszym to nazywaj, bez zbędnych podchodów.

Z Egmontem luz, rozumiem, niektóre z tych rzeczy zostały przez innych powiedziane. Choć nie podzielam takiego hurraoptymizmu i wrażenia o bezapelacyjnym pozostawieniu konkurencji w tyle.

Natomiast nie chciałbym, żeby temat poszedł teraz w kierunku Twojego domniemanego sztyborowego fanostwa, które było jedynie żartem z mojej strony. Przeczytaj co tam dalej napisałem i spróbuj pociągnąć dalej ;).

pjp pisze...

Możemy skanów nie ciągnąć. Ale szczerze - ja nie znam żadnego serwisu/bloga, które to robi, a pisanie o jakimś "cichym przyzwoleniu" w środowisku jest chyba lekką przesadą. Z czyjej strony to przyzwolenie?

Maciej Pałka pisze...

Słyszeliście ten trzask?
To Łukaszowi Babielowi pękła żyłka w dupie.

Mikołaj Ratka pisze...

@pjp
Moim zdaniem takie komiksy z Egmontu jak "Arq", "Opowieści Szeherezady", "Dziadek Leon 2", "Ibikus", "Wieczna Wojna", "Życie w obrazkach" czy "Dzień Gniewu" stoją na równie wysokim poziomie co "Wykiwani", "Trzy cienie", "Opowieści z Hrabstwa Essex" czy Jasony. Różnica jest taka, że kiedy małe wydawnictwa wydają po 2-3 takie komiksy w roku, Egmont wydaje ich przynajmniej dwa razy tyle. To czy ktoś stawia w swoim prywatnym rankingu "Gang Hemingwaya" nad "Życiem w obrazkach" to już sprawa gustu (ja na przykład stawiam), ale obydwa komiksy to rewelacyjne rzeczy. I czasem odnoszę wrażenie, że gdyby takiego Eisnera wydawała Kultura czy Timof, z jakichś dziwnych powodów w podsumowaniach byłby ceniony jeszcze bardziej.

O jakości komiksów z Egmontu piszę z własnego doświadczenia. Właśnie z tego wydawnictwa kupuję najwięcej komiksów i jeszcze nie zdażyło mi się trafić na felery, o których tu i ówdzie piszą ludzie. No dobrze, może oprócz druku w "Sygnale do szumu i trzeszczącego "Arzacha". Jednak porównując ilość wydawanych przez Egmont komiksów do rozpadających się w dłoniach komiksów Taurusa czy wpadkami Timofa przy "Prosto z piekła", wydaje mi się, że póki co są to przypadki, które mogą zdarzyć się wszystkim. Widziałeś jak został wydany (swoją drogą zupełnie niepotrzebnie) "Batman i Robin: Cudowny chłopiec"? Albo "Halloween Blues" (w końcu edytorsko nie taka prosta sprawa)? Pod tym względem z Egmontem może mierzyć się tylko Kultura.

Nie mam żadnego złotego systemu na przeliczanie cen, dlatego swoje przypuszczenie wyraziłem jako "bodaj najtańsze". Nie rozkładam komiksu na czynniki pierwsze, chociaż pewnie tak należałoby robić, gdyby się chciało wyliczyć wszystko co do grosza. Jako czytelnik po prostu patrzę na produkt, ktory dostaję. "Halloween blues" to siedem bardzo fajnie wydanych albumów za 150 zł. Wychodzi 21 zł z groszami za album, a ze zniżką nawet 16 zł/album. Ktoś wydaje taniej? O komiksach takich jak np. te z linii "Science Fiction" czy integrale z Tintinem nie ma nawet co dyskutować.

Komiksy Rosińskiego mogą Ci latać koło czego chcesz, ale napisz, czy "Szninkiel" i "Zemsta hrabiego Skarbka" to słabe rzeczy? Oba tytuły są właściwie niedostepne, są czytelnicy, więc czemu ich nie wznowić? Pośmiejmy się z Timofa z planów wznowienia "Blankets", a z Postu z planów wznowienia "V jak Vendetta".

Najzwyczajniej w świecie niektórzy psioczą na Egmont bardziej, niż jest ku temu powodów. I jest to bardzo karykaturalne.

pjp pisze...

@skil - Ja nie psioczę na Egmont. Mówię, że wydają dobre komiksy w porządnej ilości. I tyle.

Ja się nie śmieję z tych wznowień. To nie jest nic nowgo po prostu.

@Maciej - a Ty jakiś durny jesteś. Ile razy ja mam Wam tłumaczyć, że ja po prostu tak piszę i nie należy przypisywać mi żadnych emocji? Szkoda, że wolisz pierdolić niż włączyć się merytorycznie.

Popielecki pisze...

Też uważam E. za wydawcę roku, ze względu na szerokość wachlarza. Nie jakości (edytorsko - średniej, tematycznie - zależy od gustów), nie ilości (choć tu na pewno), ale rozstrzał imponuje. Od mang przez SW i Vertigo po mniej czy bardzie artystowskie frankofony.
A to pewnie dlatego, że inni wydawcy komiksów w Polsce to pasjonaci, jako tacy wydają to, co sami chcieliby przeczytać. A Egmont to konsorcjum - badanie rynku, trendów, porównywanie ze sprzedażą w innych krajach itp.
@pjp - miałem jakiś czas temu epizod współpracy z Twoim ulubionym portalem Kopistów, gdzie podczas jednej z rozmów na gg padło (ze strony PT Redakcji) wstydliwe "ja wiem, że skany są feee itp., no ale co zrobić? W gronie, tego, redaktorskim, się nimi bywa wymieniamy". Nie zachowuję tu litery wypowiedzi, ale jej ducha:) Nie wiem, czy jeszcze tak jest i nie wiem, czy gdzie indziej też. Epizod był krótki i skończył się, zanim dostąpiłem zaszczytu wymiany.
Taki kamyczek do trumny.

Janusz Topolnicki pisze...

Ach.... jak pięknie!
Dzień bez wrzut oralno-analnych to dzień stracony....

@Kuba - też mnie rozbawiło jak w jednym wpisie jesteś jechany za bycie zbyt undergroundowym, a w kolejnym za bycie zbyt mainstreamowym :D

@Łukasz - mam nadzieję, że ilość głosów za Egmontem w tych komentarzach przekonuje Cię, że nie tylko Kuba uważa E. za wydawnictwo 2009 roku?

A co do Sztybora to bądźmy szczerzy, że jeśli chodzi o MFK'09 to RZONDZIŁ ;) czy się komu to podoba, czy nie.

pjp pisze...

Skany nie są z natury złe. Sam ostatnio ściągnąłem całość "Produktu" żeby mieć dobre obrazki do ilustracji, bo wykonywane przez nas skany były średnie. Ale ja mam czyste sumienie - mam całość na papierze itd.

Ale też nie wierzę, że serwisy ze skanów miałyby korzystać do recenzji. Serwisy, które i tak dostają egzemplarze recenzenckie. No, chyba że ktoś mówi o jakichś zagranicznych rzeczach.

A co do mojego "ulubionego". Ja im dawno wybaczyłem, teraz traktuję ich jak każdy inny serwis, próbując obiektywnie oceniać działalność, bez żadnych zaszłości.

pjp pisze...

@Janusz - a czy ja mówię, że nie rządził? Tylko że jak ktoś to podkreśla, to ja bym chciał, żeby zwracał uwagę na ciemniejszą stronę tego faktu. I od pewnego czasu chcę ten temat tutaj pociągnąć.

Maciej Pałka pisze...

Pociągnąć?
Równie dobrze możesz obciągnąć
sobie

po raz kolejny.


(no offence i w ogóle, ja się tak po prostu wypowiadam, chyba nie muszę tego tłumaczyć, he?)

Łukasz Mazur pisze...

Ja się tak nieśmiało wtrącę, że jeśli chodzi o poziom edytorski komiksów, to do Kultury i Egmontu dołączyła w tym roku Mroja Press. Imho ofkoz.

holcman pisze...

A skomentuję sobie, a co!

Jeśli o mnie chodzi, to każdego roku tytuł najlepszego wydawcy powinien być przyznawany Egmontowi.

To oddawałoby faktyczną sytuację na rynku, na którym jest jedno profesjonalne wydawnictwo komiksowe.

A kultura gniewu to przez tych, no, hipsterów tylko wygrywa :-)

Co do Sztybora, to zdradzam z nim swoją konkubinę, więc nie jestem obiektywny krytykując jego scenariusze.

Natomiast, co do korzystania ze skanów - biję się w piersi, bo sam większość rzeczy czytam z PDF'ów.

pjp pisze...

Maciej, czy timof i konewa korzystają z Twojego googlowego konta?

Mikołaj Ratka pisze...

W akapicie "Debiutanci" wkradł się błąd. Autorem "Wykiwanych" uczyniliście Jamesa Robinsona, podczas gdy chodzi o Alexa ;)

robwajler pisze...

@pjp

Czy tego chcesz czy nie, ten rok był rokiem Sztybora. Trzy wyróżnienia na czołowym festiwalu w kraju + parę wyróżnień w pomniejszych konkursach. Tak, to świadczy o jego zdecydowanie dominacji na krajowym poletku.

Wypominanie Bartkowi, że Grand Prix jakoś nie udało się zdobyć, że konkurencja słaba i że jemu się zdarzają wtopy - przypominałoby wypominanie Motywowi Drogi, że tam też zdarzają się czasem słabe/nieprzemyślane teksty, że w plebiscycie Alei nie trafiło się zwycięstwo no i że w ogóle nie macie żadnej konkurencji.

Tylko co z tego, skoro Motyw wykonuje naprawdę zajebistą robotę?

pjp pisze...

Ale ja nic nie wypominam. Takie są fakty jedynie. I tak, ten rok pod tym względem należał do Sztybora (nigdzie temu nie zaprzeczyłem, dziwię się, że tego nie zauważyłeś - ba, potwierdziłem jego supremację). A skoro już jesteśmy przy faktach - Sztybor na MFKiG zdobył dokładnie cztery nagrody - I, III, wyróżnienie jury i wyróżnienie "Przekroju". I nie, jak twierdzi Kuba, w kategorii "profejonalistów", a w kategorii ogólnej. Kategorie zostały zniesione.

Do tego a) ucieka Ci, o co mię się rozchodzi; b) wymień te "parę" wyróżnień w pomniejszych konkursach, bo ja w tym momencie (bez sięgania do googli) mogę jedno wymienić; c) co ma piernik do wiatraka z tym Motywem? Zupełnie nietrafione porównanie. I Motyw ma konkurencję, zdrową i twórczą. Ale dzięki za komplement.

Karol Konwerski pisze...

@PJP
ar ju on krak?
czy rzeczywiście trzask żyłki odbytniczej słychać było?


jak tak w temcie: Egomnt - ja się zgadzam wydawca ktory produkuje polskie gejmany nagle strzela strzałem z nikąd i puszcza coś co spokojnie KG czy Timof/Mroja z Postem mogli by wydać


Sztyborak z całą moją miłością jest scenarzystą i owzszem o jakości rpac mówić trudno bo...
Sztyborak przyćmiewa swoje prace SWOJĄ osobą
jest Klasyczną do bólu gwaizdą, celebrytą...

Ci co mówią o Sztyborze rzadko jego prace czytali i de facto mówią o nim ..
i to jest zajebiste
przy całych próbach Trusta byćia medialnym pierwszym polskim komiksiarzem to sztybor został Celebrytą i naprawdę nei am zanczenia to co napsize i co wyda...

Maciej Pałka pisze...

Ech, miałem zamiar wypowiedzieć się merytorycznie ale niestety zapomniałem się i poleciałem w dygresję o nabrzmiałym hemoroidzie Pjpkowskiego.

A miałem zamiar zapytać, o co cho z tymi skanami? Kubo, czyżbyś stał się antyskanowym neofitą? Przecież jeszcze niedawno czytałeś nie tylko skany a również skanlacje robione chociażby przez CFC (pozdro dla Roya_v_becka)?

Ponadto, jeśli już jesteśmy przy recenzowaniu skanów, to przecie przedpremierowe recki są zazwyczaj na podstawie materiału z pdfów. Tak więc, wydaje mi się że ściemniasz z tym recenzowaniem tylko wydań papierowych bo na 99% Łaumę opisaliście opierając się o skany.

:)

Maciej Pałka pisze...

Jeszcze jedno.

W kwestii zajebistości Sztybora najlepsze jest to, że on nie ma nawet swojego bloga ani twittera więc jego lans jest o tyle lepsiejszy gdyż oparty głównie o fanów a nie koniobijską autopromocję.

Sztybor w sieci nie uprawia lansu, tylko napierdala i ciężko pracuje.

Co zaś do Szanownego, to przychylam posta Kubie. To był szorciak, który Stefan rozduł do rozmiarów zeszytu. Więc oczekiwania na pełnoprawny album są jak najbardziej prawidłowe.

Karol Konwerski pisze...

no
generlanie chodzi o to że Sztyborak jest jak Doda polskiego komiksu

tylko ON robi lepszą "muzykę"
+
nie ma nergala

Janusz Topolnicki pisze...

@Maciej - z tymi skanami to Arcz już chyba wyjaśnił, że rozchodzi się o skany komiksów dostępnych w sklepach (nie mówimy tu o przedpremierowych komiksach, które są chyba zawsze w formie elektronicznej).

@Karol - ależ Doda ostro się samemu lansuje, więc nie wiem czy trafne porównanie ;)
A te "+ nie ma nergala" to dobrze czy źle ;)?

Kuba Oleksak pisze...

Macieju, nie mylmy dwóch pojęć. Przepdremierowe pdfy "Łaumy", które dostalismy do recki to nic zdrożnego, podobnie, jak pdfy, które Szymon dostaje z Fanty czy skąd tam je ma. Sto procent legalne.

Pijąc natomiast do tego "Coutoo", co też chyba sciągnąłeś z CFC, tak - czytałem skany, zdarza mi się czytać skany i pewnie w przyszłości będę czytał. Z różnych powodów. Choć staram się tego nie robić. Nie chcę natomiast pisać o komiksie, którego fizycznie nie miałem/nie mam w rękach, bo uważam, że to nieuczciwie chujstwo. O!

robwajler pisze...

@pjp

>a) ucieka Ci, o co mię się rozchodzi;

Nie, akurat do meritum wypowiedzi się nie czepiam

>b) wymień te "parę" wyróżnień

Ekonomiczny, Solidarność i nie wiem jak tam mu we Włoszech poszło

>c) co ma piernik do wiatraka z tym Motywem? Zupełnie nietrafione porównanie. I Motyw ma konkurencję, zdrową i twórczą.

Porównanie osobiste, co byś mógł empatycznie wczuć się w bolesną pozycję Bartka. A ta konkurencja zdrowa i twórcza to niby kto, poza Kolorowymi?

Maciej Pałka pisze...

Z CFC zassałem nie tylko Coutoo. Nie oceniam. Pytam.

tO mY: pisze...

a widzieliście trejler Drużyny A?

http://www.traileraddict.com/trailer/the-a-team/trailer

pozdr

Kuba Oleksak pisze...

Widzelim :)