niedziela, 29 listopada 2009

#311 - Trans-Atlantyk 65

Zgodnie z tym co pisałem w ostatnim newsie sobotniego Komix-Expressu, wczorajszego wieczora w klubie Indeks odbyły się bitwy komiksowo-hiphopowe Flamastery vs Majki. Z półgodzinnym opóźnieniem, nieco zmienionym składem (Marka Oleksickiego zastąpiła Olga Wróbel) i bez wcześniej zapowiadanej pokazowej bitwy, w pierwszych pojedynkach zmierzyła się Olga z Jaszczem, oraz Daniel Chmielewski z Tomkiem Pastuszką. Zwycięzcą pierwszej pary została jedyna występująca tego wieczora na scenie przedstawicielka płci pięknej, a w drugiej triumfował autor "Powidoku..". Dzięki takim wynikom bitwa o pierwsze i trzecie miejsce nie pozbawiona była pewnej pikanterii - oto w finale spotkała się Olga ze swoim życiowym partnerem, a o miejsce na pudle walczyło dwóch redaktorów "Kartonu". Ostatecznie czwarte miejsce zajął Piotrek Nowacki (trzeba jednak przyznać, że w przypadku jego pojedynku z Asu, niespecjalnie było wiadomo kiedy i komu bić brawo/wrzeszczeć z zachwytu), trzecie przypadło dla Tomka Pastuszki (którego jedna z prac bardzo przypadła do gustu Wujkowi Samo Zło), na drugim znalazła się Olga, a zwycięzcą komiksowej części imprezy został - podobnie jak w przypadku pierwszej edycji Bitew Komiksowych - Daniel Chmielewski! To nie był jednak ostatni jego występ tego wieczora, ponieważ w finale finałów Daniel musiał stawić czoła dwójce występujących między komiksowymi bitwami raperów - wspomnianemu WSZ i Puociowi (który w mojej ocenie lepiej radził sobie w większości tych słownych pojedynków). Jak przystało na weterana bitew, Daniel poradził sobie i z tą przeszkodą i został rysunkowo-hipohopowym mistrzem, któremu żaden flamaster czy majk nie podskoczy. Prowadzący całą imprezę Szaweł Płóciennik zapowiedział kolejne jej edycje, a na deser wystąpił wraz ze swoim zespołem - Żelazną Bramą. Wieczór należy jak najbardziej zaliczyć do udanych, chociaż nie można powiedzieć, żeby komiksowa część publiki szczególnie dopisała (ale jak powszechnie wiadomo liczy się jakość a nie ilość). Danielu - gratulacje! (a.)

Już w najbliższą środę do rąk czytelników trafi one-shot będący prologiem do nadchodzącego wielkimi krokami crossovera "Siege" po którym tradycyjnie, jak co kilka miesięcy w Marvelu, "nic nie będzie takie samo". Za "Siege: The Cabal" stoi Brian Bendis oraz Michael Lark i to właśnie dzięki nim wielbiciele Domu Pomysłów zobaczą pojedynek Iron Patriota (Norman Osborn) z Doktorem Doomem i przekonają się, kim była tajemnicza postać, którą straszył swoich współtowarzyszy pierwszy z nich. Dzięki tym dwóm zapowiedziom można się zapoznać z pierwszymi dwunastoma stronami tego zeszytu, co w najgorszym przypadku oznacza połowę jego zawartości. To jednak nic w porównaniu z pierwszym numerem "Image United" z minionej środy, którego 3/4 stron (na oko) znanych było na długo przed publikacją (co prawda bez testów, ale..). Wracając do "Siege" - pierwszy numer czteroczęściowej mini-serii trafi do sklepów w pierwszą środę stycznia, a kilka grafik ze środka znaleźć można na stronie IGN. Jak widać Oliver Coipel w formie! (a.)

Na stronie Comics Chronicles pojawiło się podsumowanie październikowej sprzedaży komiksowych zeszytów i pierwszą rzeczą jaka rzuca się w oczy jest zagarnięcie przez DC Comics pierwszych sześciu miejsc tego rankingu. Najlepiej sprzedającym się komiksem ubiegłego miesiąca był - żadne to zaskoczenie - czwarty numer "Blackest Night" (137 tys. egzemplarzy), któremu w dobrej sprzedaży wtórowały tie-in'y ("Green Lantern", "Green Lantern Corps", "Blackest Night Superman" i "Blackest Night Batman") i między które wkradł się (drugie miejsce) piąty numer maxi-serii Granta Morrisona "Batman and Robin". Sukces DC zbagatelizował jeden z głównodowodzących Marvela - Tom Breevort, który oczywiście gratulował sukcesu konkurencji, ale przypomniał, że październik był miesiącem kiedy kilka topowych tytułów z Domu Pomysłów zostało przesuniętych na kolejny miesiąc. Według niego w kolejnych podsumowaniach wszystko powinno wrócić do normy (czytaj: pierwsze miejsca dla komiksów Marvela), a październik był tylko małym wypadkiem przy pracy, na który wydawnictwo to jak najbardziej mogło sobie pozwolić. Ah, ta małomiasteczkowa zazdrość. (a.)

Opowieść o Aladynie i jego magicznej lampie jest jedną z najbardziej znanych bliskowschodnich bajek ludowych, która mocno zakorzeniała się w zachodniej pop-kulturze. Większość z was z pewnością kojarzy ją z cukierkowej disneyowskiej animacji. Komiksowa mini-seria "The Aladdin", utrzymana w konwencji dark fantasy, będzie czymś zupełnie innym. Poznajcie Ala ad-Dina cwanego złodzieja, drobnego oszusta i sprytnego kanciarza urodzonego i wychowanego na ulicach Shambhalli, przypominającej orientalną wersje Los Angeles z "Łowy Androidów". Za sprawą swojego tajemniczego dziedzictwa staje się on celem czarodzieja Quassima, który potrzebuje jego krwi, aby posiąść moc mieszkańca pewnej lampy. Al, chcąc uratować swoje życie, będzie musiał odkryć tajemnice dziedzictwa, które płynie w jego żyłach. Praca Iana Edingtona, narysowana przez Patricka Reilly'ego i Stjepana Seijca zostanie wydana przez małe studio Radical na początku przyszłego roku. Smakowite okładeczki przygotowali tacy wymiatacze jak Artur Suydam, Clayton Crain czy Marko Djurdjevic. (j.)

W kwietniu przyszłego roku zadebiutuje nowy marvelowy miesięcznik autorstwa Jonathana Hickmana. "Shield" - bo tak się będzie nazywał - pokaże, jak to w przeszłości radziła sobie ludzkość, kiedy nie było Mścicieli czy Fantastycznej Czwórki. Wszystko zacznie się w latach 50-tych, kiedy to poznamy głównego bohatera Leonida - zwykłego człowieka, który koniec końców okazuje się jednostką wybitną (superbohaterski pseudonim: Eternal Dynamo) - a później Hickman przeniesie akcję do starożytnego Egiptu i pokaże jak ludzie poradzili sobie z pierwszą w historii inwazją obcych na naszą uroczą planetę. Oprócz wspomnianego Leonida, głównymi bohaterami będą ojcowie Reeda Richardsa i Tony'ego Starka, jak również nowy bohater o pseudonimie The Night Machine. A oprócz nich, na kartach komiksu pojawi się również znany od dziesięcioleci Galactus, Celestiale czy marvelowa wersja Obcych - Brood. Za grafikę odpowiedzialny jest Dustin Weaver ("X-Men: Legacy", "King Kong"), a za okładki Gerald Parel ("Iron Man"). Sam Hickman ("Secret Warriors") niespecjalnie mnie zaskoczył mówiąc, że jest to najlepsza rzecz nad jaką pracował w całej swojej komiksowej karierze. (a.)

Osiemnasty numer "Wildcats" będzie ostatnim napisanym przez Christosa Gage'a ("Stormwatch", "Union Jack") i narysowanym przez Neila Googe'a ("Judge Dredd", "Majestic"). W dziewiętnastym numerze pałeczkę przejmą scenarzysta Adam Beechen ("Teen Titans", "Robin") z rysownikiem Timem Seeley'em ("New Exiles", "HACK/SLASH") i skupią się na wydarzeniach mających miejsce po "World's End", wildstormowym evencie w którym świat… no cóż, dosłownie się skończył. A przynajmniej w takim kształcie, w jakim go znaliśmy. W wyniku wyniszczającego ataku legionu oszalałych klonów super-bohaterów zginęło 90% ziemskiej populacji, nie ma państw, rządów, policji, niczego. Pozostały jedynie ruiny, garstka super-herosów i nowe zagrożenie w postaci Red Blade (taki będzie również tytuł pierwszej historii Beechena). Jak to w komiksach z uniwersum Wildstrom bywa, można spodziewać się mnóstwa ubranych w trykoty postaci (Seeley planuje splasha na 70 herosów), monumentalnych starć z łotrami i skąpo odzianych bohaterek. Jeśli dobrze liczę to będzie już piąta seria "Wildcatsów", których przygody dosyć krótko gościły w Polsce i pierwsza w klimatach post-apokaliptyczno super-bohaterskich. (j.)

Podobne zmiany czekają serię "The Authority", której pierwsze cztery trade'y na polski rynek zdążyło wypuścić Manzoku. Po szesnastu numerach pokład opuszczają scenarzyści Dan Abnett i Andy Lanning, robiąc tym samym miejsce innemu duetowi Adamowi Freemanowi i Marcowi Bernardinowi, dla których będzie to debiut w formacie serii regularnej. Razem pracowali oni już przy o wiele mniejszych projektach, takich jak "Highwayman" czy "Genius". Teraz dostali tytuł, który był tworzony przez takie komiksowe tuzy, jak Ellis, Millar czy Brubaker. W wywiadzie udzielonym dla Newsaramy niewiele wspominają o swoich planach odnośnie fabuły, ale zapewniają, że zaprezentują się jeszcze lepiej od swoich zacnych poprzedników. W porównaniu z ich historiami, pierwsze historie Ellisa będą wyglądały jak "mother's milk". (j.)

Już od ośmiu miesięcy czytelnicy czekają na nowy zeszyt "Goona" (czyli polskiego "Zbira", z którego wydawania wycofało się Taurus Media), co wcale nie znaczy, że jego autor, Eric Powell, miał wakacje. Nic bardziej mylnego. Wraz ze świętowaniem dziesiątych urodzin swojego herosa, Powell pracował nad scenariuszem do filmowej adaptacji, przygotowywanej przez Davida Finchera, komiksowym crossoverem z Dethklokiem, postacią z wydawnictwa Adult Swim oraz mini-serią "Chimichanga", której pierwszy numer pojawi się niebawem w sklepach. Ostatnio znalazł on jednak nieco czasu by zasiąść do pracy nad on-goingiem i wrócił do przygód Zbira wraz z niemym, 33 numerem, który ukazał się w minioną środę. Historia o zaginionym naszyjniku, psychopatycznym zabójcy i niegodnej zaufania damie jest typowym one-shotem. Od 2010 roku tytuł powróci do swojego regularnego, dwumiesięcznego cyklu wydawniczego. Powell przyznaje, że ma sporo pomysłów na kilka, różnych, dłuższych historii, ale nie chce ich dokładnie rozpisywać, chcąc zachować w "Goonie" nieprzewidywalną atmosferę i klimat nieskrępowanej zabawy. (j.)

Wspominany w niedzielnym cyklu "Dodgem Logic" - nowe dziecko (na kolana) Alana Moore'a (można wstać) - doczekał się bardzo eleganckiej strony internetowej. Tradycyjnie do znalezienia są działy z nowościami, o samym magazynie, o poszczególnych numerach (czyli jak na razie jednym) czy podstrona o nazwie "steal" na której znajdują się tapety na pulpit, czy zawartość dołączonej do premierowego numeru płyty z muzyką (w jednym kawałku udziela się również sam Alan M.). Co jednak najbardziej przypadło mi do gustu to osobliwy f.a.q, który jest wideo-zapisem rozmowy z ojcem "Dodgem Logic", znajdującym się na stronie wejściowej. Jeśli komuś robiło się gorąco słysząc akcent Petera Milligana na MFKowym spotkaniu, to ma szansę przeżyć podobne wrażenia słuchając głosu Alana Moore'a, który mimo swojego upiornego wyglądu nadawałby się do czytania bajek na dobranoc małym dzieciom. (a.)

"Geek Honey of the Week"
(dzisiaj gościmy Spider-Woman o nieco zmienionym kostiumie, w którą wcieliło się szwedzkie dziewczę ukrywające się pod pseudonimem Pastlink; jeszcze jedno zdjęcie z tej serii w tym miejscu)

5 komentarzy:

kolec pisze...

@bitwy: Autodeklasacja, przymiot najlepszych!

qba- the impossible medieval warrior pisze...

a tu, jeśli ktoś jeszcze nie widział, a szuka kandydatki nażonę:
http://uroda.onet.pl
/67599,0,1,,,czy_zombie_moga_byc_sexy,galeria_spec.html

Łukasz Mazur pisze...

Dobre! Z podobnych rzeczy przypomina mnie się Post Mortem Pinups :)

Olga Wróbel pisze...

Jestem pod wrażeniem.

qba- the impossible medieval warrior pisze...

dobra arcz, wygrałeś. Dawno już przestałem zastanawiać się nad kwestią mojej normalności w kontekście tego, co mi się podoba. Teraz staram się przy tego typu rzeczach po prostu dobrze bawić :-)

to jest mój powerplay ostatnio, skoro już na ostre laski zeszło:

http://www.youtube.com/watch?v=Tfe2FU3SoTM