środa, 7 października 2009

#266 - Łódzki Łącznik

Ekipa Kolorowych w komplecie pojawiła się na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi, największej komiksowej imprezie w kraju i, jak chwalą się organizatorzy – "w tej części Europy". Ciekawe, o którą z część Starego Kontynentu im chodzi, ale mniejsza o to. Mimo chłodnej aury i przelotnego deszczu tegoroczną eMeFKę na pewno można zaliczyć do udanych. Z dzisiejszym wpisem rozpoczynamy naszą obszerną relację z łódzkiego festiwalu. Spodziewajcie się relacji z najważniejszych spotkań (tj., tych, na które udało się mnie, Łukaszowi, bądź Januszowi dotrzeć), szczypty kuluarowych ploteczek, zestawu subiektywnych uwag odnośnie imprezy, zwięzłej fotorelacji oraz kilku innych niespodzianek. (j.)

Kultura Gniewu robi wszystko, żeby wyrobić się ze zbiorczą reedycją produktowego "Osiedla Swoboda" w tym roku. Jeśli się jednak nie powiedzie, komiksiarz pod choinkę będzie mógł sobie sprawić inny, równie znakomity prezent. Właśnie w grudniu ukaże się najbardziej kompletne wydanie "Pana Naturalnego" Roberta Crumba. W zbieraniu materiałów i szperaniu w archiwach pomagał (zapewne z aptekarską skrupulatnością) Adam Rusek, a Holcman zapewniał, że amerykańska edycja, wobec polskiej, liczącej sobie 300 stron będzie mogła się schować i spalić ze wstydu. (j.)

Jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że na łódzkiej giełdzie będzie można dostać nowy numer masońskiego magazynu komiksowego "Cyrkielnia" Miszcza Bronisława. Na stoisku wydawcy, oprócz premierowego 119 numeru miały być dostępne również marynowane naplety, koszulki, kaptury i archiwalny numer 33 z kwietnia 2002 roku. Kilku pierwszym szczęśliwcom udało się zakupić również otoczonego czcią i kultem "Straine'a". Ja do tej szczęśliwej gromadki nie mogłem się zaliczyć (ja również - a.), bo brakło – podobnie było z "Cyrkielną" zresztą. Z przykrą niespodzianką spotkali się również Ci, którzy chcieli nabyć komplet (33 i 119), bowiem okazało się, że nowy i stary materiał został wznowiony w jednym wydaniu. Na 84 stronach (44 w kolorze) w cenie 30 złotych można poczytać prace braci Minkiewiczów, Krzysztofa Tkaczyka, Krzysztofa Opiłły, Wojciecha Piechońskiego, Igora Baranko i legendy polskiego komiksu – Wojciecha Bispinga. Co więcej, Miszcz zapewniał, że prace nad kontynuacją "Straine'a" trwają w najlepsze i pewnym jest, że komiks powstanie. (j.)

Największym kuriozum imprezy okazała się publikacja "Dla Eriki, czyli jak III Rzesza geszefty robiła". Trudno jednak nazwać komiksem antyniemieckie ilustrowane rymowanki, jak pisze na forum Gildii Jarek Obważanek. Jak reklamują się twórcy (Andrzej Rewieński?) pozycja to "dwujęzyczny komiks, może być edukacyjny" i "bo to właśnie Erika Steinbach staje się w polskiej świadomości powszechnej uosobieniem niemieckiej odporności na nauki płynące z historii". Wydawcą tego cudeńka jest Chronos-Praecision, firma wielobranżowa zajmująca się produkcją i sprzedażą precjozów patriotycznych. Niestety, i tego rarytasu nie udało mi się zakupić. (j.)

Na uroczystej gali łódzkiej imprezy w Wytwórni, Bogusław Polch dziękując za nagrodę (jaką, to przeczytacie poniżej) miał wiadomość dla fanów Funky'ego Kovala. Otóż trzy dnie temu (tj. trzy dni przed sobotą) dostał "maila z Ameryki" i upojony sukcesem oznajmił "zaczynamy produkcję!". Skądinąd, czyli z kuluarów, dobrego źródła i na chłopski rozum wiem, że to bzdura. Do faktycznego rozpoczęcia produkcji, czyli zdjęć, jeszcze sporo czasu, a i nie wiadomo czy do nich w ogóle dojdzie. Z tego co wiem trwają pracę nad wczesną wersją scenariusza i "Funky" może odpaść już na tym etapie, kupiony przez wytwórnię i przeznaczony do leżakowania w archiwach. A i podobno są jakieś problemy odnośnie praw autorskich… (j.)

Jak co roku, czyli od października do października, łódzcy notable przy okazji festiwalu przyznają liczne nagrody. W tym roku wyróżnionych było wyjątkowo sporo, więc nie przedłużając zbytnio – Doktorat Humoris Causa, czyli nagrodę im. Papcia Chmiela za zasługi dla polskiego komiksu otrzymał Łódzki Dom Kultury. Za najlepszego wydawcę uznano Kulturę Gniewu, a uczestnicy eMeFKi za najlepszy album uznali wznowienie "Jeża Jerzego: In vitro" Leśniaka i Skarżyckiego. Do nagrodzonych medalem "Zasłużony kulturze – Gloria Artis" z brązowym kruszcem dołączył Bogusław Polch. "Nagrodę Specjalną", czyli list gratulacyjny od samego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (Bogdan Zdrojewski do Łodzi nie dojechał, przebywał w tym czasie w Niemczech) z okazji 65 urodzin dostał Tadeusz Baranowski (również nieobecny). Natomiast honorowe odznaczenie "Zasłużony dla Kultury Polskiej" otrzymała łódzka wierchuszka – Wojciech Birek, Witold Idczak, Piotr Kasiński, Tomasz Piorunowski, Marek Skotarski, Krzysztof Skrzypczyk (KRL i Łukasz Babiel, dwa rzędy za mną klaskali najmocniej), Tomasz Tomaszewki, Danuta Waga i Robert Waga. (j.)

Jeśli chodzi o zwycięzców konkursu na krótka formę komiksową, to największym triumfatorem okazał się Bartosz Sztybor. Jury konkursowe w składzie Wojciech Birek, Gabriel Kołat, Tomasz Pstrągowski, Paweł Timofiejuk i Witold Tkaczyk wyróżniło aż 3 z jego prac, a mogło jeszcze więcej. W tym roku zrezygnowano z niejasnego w praktyce podziału na amatorów i profesjonalistów. Wśród wyróżnionych znalazły się: "Alternatywa 1863" (Andrzej Łaski), "Stella" (Bartosz Sztybor i Artur Sadłos) oraz "Jawa" (Joanna Krótka). Na najniższym stopniu podium znalazł się komiks "Fajerwerki" (znowu Sztybor i Sebastian Skrobola), na drugim uplasował się "Rytuał" Bartłomieja Hasa, a prymat przypadł "Beneath the Sky" (Sztybora po raz trzeci i Andrija Tkalenko). Nagrodę Grand Prix otrzymała praca "Ostra Biel" Grzegorza Janusza i Jacka Frąsia (nie Ireneusza Koniora). Tegoroczne wyróżnienie fundowane przez tygodnik "Przekrój" powędrowało na ręce Sztyboraka i Skrobola za ich wspomniane już i nagrodzone również "Fajerwerki". Wszystkim zwycięzcom, tym z powyższego akapitu również, gratulujemy i poświęcimy im pewnie niejeden akapit w jutrzejszym podsumowaniu. (j.)

Przemek Surma, autor udzielający się w wielu zinach i wydawnictwach zinopodobnych oraz sprawca jednego z naszych Batmanów muzykantów, może się w końcu pochwalić pierwszym autorskim albumem. "Hmmarlowe i niedole Julitty" to komiks traktujący o przygodach sympatycznego detektywa (znanego ze wspomnianych zinów i legendarnego WRAKowego konkursu na pasek komiksowy), z którymi możemy się zapoznać dzięki wydawnictwu Kultura Gniewu. Na kameralnym niedzielnym spotkaniu autor zdradził, że nie jest to ostatnia szansa na spotkanie Hmmarlowe'a i można się spodziewać jeszcze części drugiej i trzeciej - zgodnie z pradawną zasadą, że każdy wielki pisarz musi przynajmniej raz w życiu stworzyć jakąś trylogię. Póki co, jak zdradza Przemek, warto przeczytać "Niedole Julitty" nie raz i nie dwa, bo dopiero po kilkukrotnej lekturze czytelnik w pełni ma szansę dostrzec wszelkie "smaczki", które autor umieścił w swoim komiksie. Do czego również i my zachęcamy! (a.)

Chyba najbardziej tajemniczym punktem programu całej MFKi było niedzielne spotkanie zatytułowane Polskie Stowarzyszenie Komiksowe. I choć w kuluarach mówiło się o konkurencji dla Warszawskich Spotkań Komiksowych, rzecz jest o wiele bardziej skomplikowana. W małej salce Timof, Holcman, Asu i Ystad wyszli z ukrycia z inicjatywą założoną ostatniego lata. Stowarzyszenie ma na celu (cytując oficjalny statut) "propagowanie sztuki komiksu, integrować jego twórców i sympatyków, a także rozwijać kontakty (nie tylko) międzynarodowe". W najbliższym czasie o stowarzyszeniu będzie można usłyszeć przy okazji następnej WSKi, ponieważ ich ambicją jest "przejęcie" tego festiwalu, albo, jeśli rozmowy z organizatorami nie powiodą się, stworzenie konkurencyjnego, który będzie odbywał się równocześnie. Innym problemem poruszonym na spotkaniu był brak komiksu na ostatnim Kongresie Kultury Polskiej. Gdzieniegdzie można było już przeczytać zirytowane głosy w tej sprawie. Dla przeciwwagi Timof bardzo "przytomnie" stwierdził, że na kongresie nikt o komiksie nie wspomniał, ponieważ nie było na nim żadnej organizacji związanej z "kolorowymi zeszytami". Teraz istnieje szansa, że podobna sytuacja się już nie powtórzy.
Stowarzyszenie jest otwarte dla wszystkich, choć założyciele nie ukrywają, że najbardziej zależy im na aktywistach, a nie "słupach" płacących tylko składkę członkowską. Zainteresowani mogą kontaktować się ze stowarzyszeniem mailowo: pskomiks@gmail.com . Strona internetowa wkrótce. (t.)

Kto spodziewał się "njusów dnia" na spotkaniu 10 lat Klubu Świata Komiksu, ten mógł poczuć się zawiedziony. Jednak czego można było oczekiwać po 30 minutowym spotkaniu? Przede wszystkim (cytując Tomasza Kołodziejczaka) "chwalenia się", czyli krótkiego przypomnienia historii komiksu w Egmoncie. Niczego zaskakującego ani ciekawego nie było dane zebranym usłyszeć, oprócz zapowiedzi, że w marcu przyszłego roku KŚK wyda polskie premiery (szczegóły ponoć wkrótce). Najmocniejszym punktem spotkania był tort urodzinowy, jednak muszę zaprzeczyć plotce rozsianej przez samego Kołodziejczaka, jakoby był on przesiąknięty "procentami". Niestety tak nie było.... (t.)

Na koniec tych kilku MFKowych wieści rzecz nieco luźniejsza. Jakiś czas temu komiksowy (pół)światek pozytywnie zelektryzowała informacja, że znana z komiksowej twórczości dwójka - Daniel Chmielewski ("Zostawiając Powidok Wibrującej Czerni") i Olga Wróbel (mnóstwo zinów - m.in. ostatni "Kolektyw") - postanowiła wspólnymi siłami podążać przez cudowny i pełen kolorów (autorstwa Olgi) świat. Jako że przez trzy emefokowe dni miałem okazję spędzić dużo czasu z tą parą, mogę wszystkich zapewnić, że uczucie kwitnie i tylu uścisków i pocałunków dawno nie widziałem. Co więcej, uśmiech Olgi czy Daniela nie jest już zarezerwowany tylko dla tych, którzy znajdą się w odpowiednim miejscu i o odpowiedniej porze - powoli staje się to chlebem powszednim. Cytując Pszrena: "Świat komiksowy jakoś stał się lepszy!". (a.)

8 komentarzy:

robwajler pisze...

Taki piękny, ciepły akcent na koniec :)

Łukasz Mazur pisze...

Ano właśnie!
A tak swoją drogą to szkoda, że Cię nie było, ale Kolec przedstawił mi Twoje usprawiedliwienie :)

robwajler pisze...

Moje usprawiedliwienie było już na blogu i nawet skomentowałeś tę notkę, arczu.

Ale też żałuję, trzeba było przestać się przejmować, rzucić to wszystko, jechać i hulać.

Dziadu z lasu pisze...

A propos nieobecnego Tadeusza Baranowskiego - słowo daję widziałem go wcześniej na stacji PKP

chyba

kolec pisze...

1. Niedole Julitty bardzo świetne, tylko nie oglądajcie okładek przed lekturą! Ja, jako fan dodatków, nieco spaliłem sobie puentę. Ale uśmiechałem się przez większość lektury, więc komiks dla mnie jest na plus oczywiście.

2. Ktoś wspominał, że na tyle komiksu o Erice ogłasza się jakiś niemiecki zajazd :) Trochę antyreklama, co? Ale nie nabyłem, to nie wiem, czy to żart był, czy co.

3. Dla mnie ładniej od Daniela z Olgą wyglądają tylko Daniel z Olgą i przypinkami Sheera.

Daniel Chmielewski pisze...

Jedną musieliśmy oddać siostrze Olgi, bo łypała zazdrośnie, ale wciąż dumnie nosimy między nami jednego Bosmana!

A w ogóle bardzo nam miło, że tak napisałeś, Łukaszu, zaspokoiłeś nasze parcie na monitorowe szkło na kilka następnych dni.

Łukasz Mazur pisze...

Spoko, w końcu byłem Wam to winien (chociaż i z przyjemnością napisałem o komiksowych gołąbeczkach).

Na walentynki wbiję się do Was na Wolę i zrobię fotorelację.

Jarek Obważanek pisze...

Panowie, o której byliście na giełdzie, że nie załapaliście się na "Straine'a"??? Moje zdjęcia wskazują, że dostępny był jeszcze o 14:30!