czwartek, 24 września 2009

#259 - Koncert którego nie było

Jutrzejszego dnia minie osiem lat od momentu, gdy w naszym kraju miał się odbyć się jeden z ciekawszych koncertów spod znaku tak zwanego ciężkiego brzmienia. W ostatni wtorek września 2001 roku do katowickiego Spodku miały zjechać takie kapele jak Pantera, Slayer, Cradle of Filth i Static-X, aby zagrać jeden z koncertów w ramach trasy "Tattoo the Planet".

Ciężko nie określić tego wydarzenia inaczej niż zrzynką z "Tattoo the Earth", które ruszyło rok wcześniej i za wielką wodą okazało się wielkim sukcesem - w ciągu dwóch lat tatuowanie Ziemi odbyło się 21 razy a na festiwalowych scenach zagrały 34 zespoły (m.in. Slipknot, Slayer, Sepultura, Dropkick Murphys czy Metallica). Nie ma co się dziwić, że festiwal o podobnej nazwie postanowiono przenieść na grunt europejski i ściągnięto takie gwiazdy jak legendarna Pantera (która rok wcześniej wydała swój ostatni studyjny album pt. "Reinventing the Steel"), równie legendarny Slayer (promujący wydany w tym samym roku "God Hates us All"), bożyszcze mrocznych nastolatków Dani Filth i jego Cradle of Filth oraz Static-X (które kilka miesięcy wcześniej wydała swój drugi album "Machine"). Do zachodnich gwiazd dokooptowano rodzimy Sceptic (znany głównie z tego, że przez jakiś czas wokalistą był tam Maciej Urbaś) i można było mówić o tej imprezie jako o największym metalowym wydarzeniu tamtego roku. Warto pamiętać, że na samym początku tego stulecia dobre koncerty i festiwale z udziałem największych gwiazd nie odbywały się tak często jak ma to miejsce teraz (głównie w okresie późnej wiosny i lata). Tym co najbardziej ciągnęło mnie do Spodka była Pantera, dla której miał to być pierwszy koncert na polskiej ziemi. Jeśli spytać by mnie te osiem lat temu kim chciałbym być w przyszłości, byłaby duża szansa że odpowiedziałbym "Philem Anselmo", który wraz z Rexem Brownem i braćmi Abbottami stanowił dla mnie ekipę będącą w stanie bez mrugnięcia okiem skopać tyłki Diabłowi, Lucyferowi i reszcie ferajny.

Niestety festiwal nie doszedł do skutku - tragedia z jedenastego września odbiła się również i na tym wydarzeniu. Mimo obecności w Pantery na europejskiej ziemi już na początku września, postanowiła ona odwołać swój udział na całej trasie. W ciągu kilku następnych dni zrezygnował również Static-X i cała impreza stanęła pod dużym znakiem zapytania. Na gwałt szukano innych zespołów mogących godnie zastąpić te dwie grupy i ostatecznie zdecydowano się na Biohazard oraz Vision of Disorder, które po kilku dniach postanowiło jednak pójść w ślady grupy Anselmo i Wayne'a Statica. Organizator polskiego koncertu (Alma Art/Independa) przez długi czas utrzymywał, że festiwal mimo wszystko się odbędzie, ale na cztery dni przed planowanym wydarzeniem zostało ono odwołane. Z tego co mi wiadomo kilka występów w ramach "Tattoo the Planet" odbyło się w październiku w Wielkiej Brytanii oraz Niemczech i były to jedyne koncerty, które kiedykolwiek odbywały się pod szyldem TTP.

Pantera rozpadła się w roku 2002 - początkowo miała być to tylko przerwa na prośbę Anselmo, który chciał się skupić na swoim innym zespole Down (który istnieje do dziś i który dwukrotnie odwiedził ostatnio nasz kraj), ale koniec końców nigdy później ta fantastyczna czwórka nie spotkała się. Na łamach prasy Vinnie Paul i Dimebag Darrell w dość mocnych słowach rozprawiali się z Anselmo, który zresztą nie pozostawał im też dłużny. W roku 2003 ogłoszono oficjalny rozpad zespołu - Abbottowie skupili się na swoim nowym zespole Damageplan, a Rex i Phil na Downie. Zawsze w takich przypadkach spekuluje się czy i kiedy dana grupa się zejdzie, żeby przynajmniej wystąpić na kilku koncertach i przypomnieć się fanom i tak też miało miejsce w przypadku Pantery. Niestety tragiczna śmierć Darella, która miała miejsce 8 grudnia 2004 roku podczas koncertu Damageplan, na zawsze pogrzebała marzenia wielu fanów zespołu. Można pocieszać się tylko tym, że Teksańczyk z charakterystyczną bródką odszedł z tego świata z ukochaną gitarą w łapach.. A "wyznawcom" Pantery jedyne co zostało to słuchać albumów, oglądać w nieskończoność "Walk", "5 minutes alone", fantastyczne "Domination" czy jedno z trzech wydawnictw pokazujących zespół od kuchni. Mimo wszystko mało..

A mogło być tak pięknie.

14 komentarzy:

MJ pisze...

Aha - super, ale po co na komiksowym blogu pisać o koncercie sprzed 8 lat, którego w dodatku nie było?

Anonimowy pisze...

Bo nie samym komiksem człowiek żyje. Nie interesuje Cię treść artykułu? Masz wolny wybór, nie czytaj go.

qba- the very sad impossible warrior pisze...

zestaw świetny, Slayer na promocji bardzo hc płytki. nie wybierałem się na ten koncert mimo Pantery i Static-x. A niedawno uzupełniłem płytotekę o "Far beyond driven"- moja ulubiona Pantera.

pozdr

Mikołaj Ratka pisze...

"Vulgar Display of Power" przez długi czas była moją płytą wszech czasów. Już nie jest, ale nadal często wracam, ech :)

Pharas pisze...

Pamiętam, że pod koniec podstawówki kupiłem sobie dwie kasety (bo wtedy na płyty prawie nikogo nie było stać) - Biohazardu "State of the world adress" i Pantery "Vulgar display of power". No i Pantera była niezła ale nie wciągnęła mnie tak jak Biohazard a potem inne hardcore'owe kapele na całe liceum.

W każdym razie "5 minutes alone" i "I'm broken" to dla mnie nieśmiertelne klasyki. :)

Pharas pisze...

Tfu, chodziło mi oczywiście o płytę "Far beyond driven". Skleroza już doskwiera. ;)

pawelk pisze...

Pantera to ten zespół, którego najbardziej żałuję, że już nigdy go nie zobaczę. Oglądanie Down to tylko pół zabawy, zresztą Phil i Rex nie grają nic starego.
A patrząc na relacje Phila i Vinniego, nie sądzę, by jeszcze kiedyś zagrali choćby na tym samym festiwalu, nie mówiąc o jakimś spotkaniu i pojamowaniu utworów Pantery. Choć nigdy nie mów nigdy - Bruce też miał nie wracać do Iron Maiden. ;)

Oj, m010ch, m010ch... Jak to ludzie czasem nic nie kumają.

MJ pisze...

Niby czego nie kumają pawelk? Sorry, ale tekst brzmi, jakby ten koncert miał być co najmniej podobnej wagi jak 9/11: "Jutrzejszego dnia minie osiem lat od momentu, gdy w naszym kraju miał się odbyć się jeden z ciekawszych koncertów spod znaku tak zwanego ciężkiego brzmienia."

Łukasz Mazur pisze...

m010ch - jeśli brakuje Ci komiksowości w tym wpisie to specjalnie dla Ciebie ciekawostka: Mike Carey napisał kiedyś komiks o "Panterze" i uważa to za swoje najgorsze dzieło, czy też nawet najgorszą rzecz jaką ktokolwiek stworzył.

Co do blogu komiksowego - raz na jakiś czas można chyba napisać o czymś innym niż kadry i dymki, no nie?

Co do "koncertu sprzed 8 lat, którego w dodatku nie było" - nie wiem czy kiedyś w swoim życiu ostro fanowałeś za jakimś zespołem / muzykiem, ale ja tak właśnie miałem z Panterą i gotów byłem pójść na ten koncert z Warszawy do Katowic na klęczkach. I to jedyny koncert, którego tak bardzo żałuję, że nie miałem okazji zobaczyć.

Nie rusza Cię to - trudno. Ale przygotuj się na to, że od czasu do czasu będą tu wpisy (zgroza) NIEKOMIKSOWE! (/zgroza)

robwajler pisze...

>
Nie rusza Cię to - trudno. Ale przygotuj się na to, że od czasu do czasu będą tu wpisy (zgroza) NIEKOMIKSOWE! (/zgroza)


To potworne! Kolorowe Zeszyty skończyły się na "KILL'EM ALL"!

qba- the impossible medieval warrior pisze...

@ pharas: ""5 minutes alone" i "I'm broken"= esencja :-) kiedyś trochę w stylu Pantery grała taka kapelka z Warszawy Hedfirst. Bayer, wokalista, nawet miał maniery na scenie podobne do Phila. Ale nie wiem co dalej z nimi. Ostatnio, jeśli w mojej zmęczonej głowie nic się nie pieprzy, widziałem Bayera jak zaśpiewał "Roots" z Cavalera Conspiracy na koncercie w wawie w zeszłym roku.

Mr. Herring pisze...

Pantera 4ever! A pamiętacie te czasy, kiedy Phil miał na głowie taką czuprynę, której nie powstydziłby się wokalista Europe? A Kociak grał muzę "pisku"( tak nazywam te wszystkie ajronmejdowe rzeczy, których osobiście nie ogarniam). A potem spotkali chłopaków z Helmet i w końcu poszli właściwą ścieżką. Zresztą Anselmo zdarzało się wywiadach dziękować Helmet za "otwarcie oczu".

BTW Helmet u mnie też 4ever:)

pawelk pisze...

@m010ch, kończąc dyskusję - No właśnie wagi tego koncertu dla fanów Pantery/metalu nie kumasz. :)

Otwartości nieco.

pawelk pisze...

P.S. 9/11 jest przereklamowane