niedziela, 5 października 2008

#62 - MFK 2008

Mając w pamięci edycję sprzed dwóch lat, kiedy to byłem na emefce przez 2 dni i wynudziłem się setnie, tym razem pojechałem jedynie na sobotę - główny dzień imprezy. A teraz żałuję.
Giełda
Dużym plusem jest dla mnie przeniesienie części imprezy - a dokładnie giełdy - do budynku Textilimpexu, znajdującego się bezpośrednio za ulicą biegnącą obok ŁDKu. Tym samym sama giełda wyglądała znacznie profesjonalniej, było więcej przestrzeni i tym samym mniej kiszenia się (dosłownego) we własnym towarzystwie. Jeszcze lepiej byłoby - jak zasugerował bodajże Timof na spotkaniu z twórcami - gdyby poszczególni wydawci mieli do dyspozycji boxy, ale to taka uwaga na przyszłość, żeby było co udoskonalać. Na samej giełdzie byli wszyscy poważni (duzi i mali) wydawcy, stoiska z archiwaliami, zinami i tym podobnymi. Brakowało może jedynie jakiegoś poważniejszego sklepu / stoiska z komiksami zagranicznymi (jak np. Multiversum kiedyś na MFK i WSK), ale nie można mieć wszystkiego. Uwagę zwracał stolik niemieckiego Reproduktu i jego całkiem przyjemna oferta - nie znających niemieckiego mogli się wzbogacić o komiksy nieme, jak chociażby 'Mister O' czy 'Mister I'. Pozostając jeszcze chwilę przy kwestiach giełdy - duże brawa należą się Helli, która oprócz swoich kilku komiksów przywiozła dwie 'diabelskie' hostessy, które kręciły się przy wejściu na giełdę i rozdawały naklejki oraz ulotki wydawnictwa. Egmont natomiast tym razem przywiózł Lorda Vadera i spółkę. Wyglądało to conajmniej ciekawie.

Premiery
Przy okazji Łódzkiej imprezy wyszło sporo dobrego. Najwięcej wydał tradycyjnie Egmont - za same 'mistrzowskie' komiksy trzeba było wysupłać z portfela 333 zł (cena z rabatem 15%, normalnie 392zł). Kultura wypuściła długo oczekiwane Kroniki Birmańskie i kolejny w swojej ofercie komiks sympatycznego Mawila. Dobre rabaty były u Ladidy - 25%, czyli za nieco ponad 50zł, można było się zaopatrzyć we wszystkie trzy komiksy wydawnictwa. Największym wydarzeniem było bez wątpienia 'Prosto z Piekła' od Timofa. Legendarny komiks w końcu ukazał się w Polsce i nie powiem - mimo że w zasadzie tylko go przekartkowałem - robi wrażenie (dodatkowa książeczka dla twardo okładkowych ma być podobno za miesiąc, dwa). Warte odnotowania są również nowe numery najprężniejszych zinów - 'Jeju' i 'Maszina'. O ile ten pierwszy lepiej wyglądał kiedy miał sympatyczny grzbiecik, o tyle drugi, na lepszym papierze, z nieco grubszą okładką prezentuje się wyśmienicie (parę słów więcej o guzikowym numerze mam nadzieję wkrótce). Cała lista festiwalowych premier znajduje się na Motywie Drogi. O tutaj.

Spotkania
Z braku czasu byłem w całości na jednym - Panelu Wydawców. W porównaniu z ostatnim tego typu wydarzeniem na WSK było bardzo porządnie. Bez głupkowatych pytań o zagrożenie ze strony internetu i tym podobnych. Zabrakło sztandarowego pytania o plany wydawnicze - i dobrze, wszystko jest w sieci, na blogach, forach i blimpach na gronie.
Dziewięciu przedstawicieli spowiadało się z największych sukcesów w ostatnich 12 miesiącach, największych porażkach i tym czego zazdroszczą kolegom po fachu. Dobrze się tego słuchało, ale problemem była forma tego typu podpytywania. Zanim kolejka doszła do końca, pierwsi odpowiadający już przysypiali. Oprócz tego widziałem końcówkę panelu z Pedro Mourą opowiadającym o komiksie portugalskim - oprócz słów były i obrazy z rzutnika. Problemem mógł być brak tłumacza - wszystko po angielsku (EDIT: ale nie był - słuchacze nie mieli nic przeciwko takiej formie, jak to w komentarzach napisał Kuba J.). I tyle. Parę komiksów przyozdobionych zostało rysunkami twórców, ale na to przyjdzie pora przy okazji drugiej części The Batmans.

Braki
W przypadku człekokształtnych zabrakło twórcy 'Najgorszej Kapeli Świata' Jose Carlosa Fernandesa, ale mam nadzieję, że przy okazji wydania kolejnych jego komiksów odwiedzi jeszcze Polskę. Co do wydawców to dużą wtopę zaliczyło Manzoku - mimo licznych zapowiedzi nie wypuściło nic nowego (świeżynki mają być jeszcze w październiku..). Podobnie Mucha Comics, ale ta ogólnie wygląda na mało poważną firmę. Kończąc wyliczankę - po rewelacyjnych 'Przygodach Powstania Warszawskiego' liczyłem na jakieś nowości od Mazola i Głowonuka, ale i tutaj spotkał mnie zawód. Przynajmniej nie będzie problemu z wyborem rodzimego komiksu roku ;)

I tyle. W przeciwieństwie do poprzedniej wizyty w Łodzi tym razem obyło się bez nudy i ziewania. Problemem był wręcz bogaty program i dylematy 'gdzie iść teraz?'. Następną MFKę skonsumuję mam nadzieję w całości.
*pow*

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

co do tłumacza na spotkaniu z Pedro Mourą: tłumacz był (czyli ja :lol;), ale na początku spotkania uczestnicy zostali zapytani czy może byc po angielsku bez tłumaczenia i wszyscy się zgodzili: we ten sposób PM mógł powiedzieć znacznie więcej. A i tak nie wyrobił się ze wszystkim co zaplanował.

Łukasz Mazur pisze...

a to dzięki za wyjaśnienie.
edytuję.