środa, 13 lutego 2008

# 2 - Goon: Chinatown and the Misery Of Mr. Wicker

"This Ain't Funny" - głosi pierwsza strona. Ciężko uwierzyć, w końcu Goon / Zbir to czysta rozrywka, a Powell nie dość że rysować umie to i humor ma przedni.

Ale tutaj tego humoru jest malutko, ot pare motywów przy których uśmiechniecie się pod wąsem (i to młodzieńczym, bo wiadomo że komiksy są dla zakompleksionych chłopaków - dziewczyna komiksu nie weźmie nawet przez papier i po pijaku).
Więc o czym ten komiks zapytacie? A ja Wam odpowiem: o miłości i przyjaźni jest ten komiks. Ohyda co? No ale niestety, jest o czym jest i zmienić sie tego nie da. Co najwyżej można nie czytać.

A nie czytając straci się sporo.

Zaczyna się to dawno, dawno temu, kiedy Zbir wychowywał się u cyrkowej ciotki Kizzy i kiedy po raz pierwszy (to sobie chyba dopowiedziałem w sumie) dopuścił się kradzieży.

Dalej natomiast mamy dwie przeplatające się historie - przeszłość i teraźniejszość. Przeszłość to już ta gdzie główny heros jest prawą ręką Labrazzia, a jego twarz nie jest jeszcze oszpecona. Ta część to "Chinatown". Teraźniejszość to historia "Mystery of Mr. Wicker" i znany nam Norton's Pub i brzydszy Zbir.

Dzięki tym historiom możemy poznać Zbira od trochę innej - nie bucowej - strony, gdzie gada sporo i coś chce w swoim życiu zmienić. Bójki i szemrane interesy schodzą na dalszy plan (ale są), a na pierwszym mamy przyjaźń wystawioną na próbę i miłości trochę.

Wszystko to w świetnej oprawie graficznej z dużą ilością akwareli. Pan Powell przeszłość pokazuje nam w sepii, teraźniejszość to już trochę więcej kolorów, jednak nie tyle co chociażby w Taurusowych wydaniach Zbira.

Jest cicho, smutno i pusto, czyli chyba tak jak w środku Zbir się czuje.

Co warto jeszcze nadmienić, to to, że mamy tutaj do czynienia z nowelą graficzną, nigdy wcześniej nie publikowaną. Tzn nie w zeszytach.
Od początku do końca obcujemy z całkowicie premierowym materiałem, ładnie wydanym, na grubej kredzie, w HC'ku. Bez dodatków w postaci przedmowy, czy szkiców ale tutaj jest to zbędne - historia broni się sama.

Polecam? Polecam.

Na deser jeszcze Zombies vs Robots vs Amazons #2 - znacznie to lepsze niż numer pierwszy, który ciekawą miał jedynie ostatnią stronę. Zombie walczą z Amazonkami a Roboty mają pełne ręce roboty z Zombie Minotaurem (moooeeeat!). Dobre. Ashley Wood w formie. Za jakiś czas finał tej historii, zobaczymy czy będzie kontynuacja.

PS. A jeśli miałby powstać film fabularny o Zbirze to zgłaszam kandydata do roli Frankiego aka "Nóż w oko!" - Masuka z Dextera. A tak z imienia i nazwiska to Charlie Lee.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

milosc ? przyjazn ? cos kojarze

Anonimowy pisze...

transakcja wzorowa, dobry kontakt, towar zgodny z opisem - polecam!